Węgiel pozostanie surowcem stanowiącym o bezpieczeństwie energetycznym Polski - mówi Joanna Strzelec-Łobodzińska, prezes zarządu Kompanii Węglowej.
Franciszek Budziński: W tym roku mija dziesięć lat od powołania Kompanii Węglowej. To może być bodaj najgorszy okres w historii spółki, która jest największym producentem węgla energetycznego w Unii Europejskiej.
Joanna Strzelec-Łobodzińska: Pamiętamy znacznie gorsze okresy. Do nich zaliczam pierwsze lata po powołaniu spółki. Rozpoczynaliśmy działalność z długiem wynoszącym prawie 4 mld zł przejętym po spółkach węglowych, z których została utworzona Kompania Węglowa. Obecnie wszystkie zobowiązania publicznoprawne zostały przez nas spłacone. W pierwszych latach od momentu powołania spółka nie przynosiła zysku lub był on doprawdy symboliczny. Dopiero ubiegły rok przyniósł ponad 550 mln zł zysku. W tym roku też powinniśmy wyjść na plus.
Czyli kryzys niestraszny.
Tego bym nie powiedziała. Po prostu do przezwyciężania trudności jesteśmy przyzwyczajeni od chwili naszego powołania. Jeszcze w ubiegłym roku wdrożyliśmy specjalny program antykryzysowy, którego efektem jest redukcja kosztów.
Czy w Kompanii planowane są zwolnienia z pracy?
Nie mamy takich planów. Po prostu dostosowujemy wydobycie do potrzeb rynku. Na pewno nie będzie takiej liczby przyjęć do pracy jak w latach minionych. Wątpię, czy jest taki pracodawca w Polsce, który tak jak Kompania przyjął w ostatnich dziesięciu latach do pracy prawie 25 tys. osób, w tym w ostatnich dwóch latach prawie osiem tysięcy. Nie zapominajmy również o absolwentach szkół górniczych, którym spółka gwarantuje zatrudnienie. Rocznie trafia do naszych 15 kopalń ponad tysiąc absolwentów.
Niższe będą nakłady inwestycyjne. W ubiegłym roku wyniosły one ponad 1,2 mld zł, a w tym roku planujemy wydanie około miliarda złotych. Dodam jednak, że te nakłady inwestycyjne i tak są ponaddwukrotnie wyższe w porównaniu z tymi z pierwszych lat istnienia spółki. Priorytetem pozostaną wydatki na poprawę bezpieczeństwa i higienę pracy. Około 50 proc. nakładów jest przeznaczanych właśnie na ten cel.
Joanna Strzelec-Łobodzińska: Pamiętamy znacznie gorsze okresy. Do nich zaliczam pierwsze lata po powołaniu spółki. Rozpoczynaliśmy działalność z długiem wynoszącym prawie 4 mld zł przejętym po spółkach węglowych, z których została utworzona Kompania Węglowa. Obecnie wszystkie zobowiązania publicznoprawne zostały przez nas spłacone. W pierwszych latach od momentu powołania spółka nie przynosiła zysku lub był on doprawdy symboliczny. Dopiero ubiegły rok przyniósł ponad 550 mln zł zysku. W tym roku też powinniśmy wyjść na plus.
Czyli kryzys niestraszny.
Tego bym nie powiedziała. Po prostu do przezwyciężania trudności jesteśmy przyzwyczajeni od chwili naszego powołania. Jeszcze w ubiegłym roku wdrożyliśmy specjalny program antykryzysowy, którego efektem jest redukcja kosztów.
Czy w Kompanii planowane są zwolnienia z pracy?
Nie mamy takich planów. Po prostu dostosowujemy wydobycie do potrzeb rynku. Na pewno nie będzie takiej liczby przyjęć do pracy jak w latach minionych. Wątpię, czy jest taki pracodawca w Polsce, który tak jak Kompania przyjął w ostatnich dziesięciu latach do pracy prawie 25 tys. osób, w tym w ostatnich dwóch latach prawie osiem tysięcy. Nie zapominajmy również o absolwentach szkół górniczych, którym spółka gwarantuje zatrudnienie. Rocznie trafia do naszych 15 kopalń ponad tysiąc absolwentów.
Niższe będą nakłady inwestycyjne. W ubiegłym roku wyniosły one ponad 1,2 mld zł, a w tym roku planujemy wydanie około miliarda złotych. Dodam jednak, że te nakłady inwestycyjne i tak są ponaddwukrotnie wyższe w porównaniu z tymi z pierwszych lat istnienia spółki. Priorytetem pozostaną wydatki na poprawę bezpieczeństwa i higienę pracy. Około 50 proc. nakładów jest przeznaczanych właśnie na ten cel.
Więcej możesz przeczytać w 4/2013 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.