W czasach PRL, zwłaszcza w epoce Edwarda Gierka, wyjazd na placówkę dyplomatyczną bywał rodzajem zsyłki politycznej. Szczególnie wtedy, gdy dotyczył bardzo prominentnych działaczy. Na przykład skonfliktowany z Gierkiem działacz PZPR Stefan Olszowski został pod koniec lat 70. „za karę” ambasadorem w NRD. Politycy Prawa i Sprawiedliwości lubią porównywać obecne czasy do okresu PRL, a rządy Donalda Tuska do rządów Edwarda Gierka. Powinni być zatem konsekwentni i na zwyczaje polityczne spojrzeć też w analogiczny sposób. Wyjazd wpływowego szefa kancelarii premiera Tomasza Arabskiego na placówkę do Hiszpanii także można interpretować jako polityczną zsyłkę. Arabski przestaje być przecież człowiekiem numer dwa lub trzy w państwie, a staje się jednym z ambasadorów. I to wcale w nie najważniejszym kraju z punktu widzenia interesów Polski.
Może więc nie jest to żadna ucieczka przed odpowiedzialnością za organizację wylotu do Smoleńska w kwietniu 2010 r., jak chce PiS, tylko właśnie kara za tamte niedociągnięcia. Działacze PiS nie powinni więc protestować, tylko raczej pochwalić premiera, że wreszcie wysłuchał ich apeli. Ale opozycja, jak to opozycja, zawsze jest niewdzięczna.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.