Troje młodych ludzi w T-shirtach Sto lat T-shirtu
Bill Clinton wkłada T-shirt z napisem "To naprawdę ja byłem prezydentem". Jego żona Hillary Clinton nosi T-shirt informujący: "Tak, Bill Clinton to facet, który jest mężem tej sławnej Hillary". Paul McCartney zdjął T-shirt tylko na czas ceremonii ślubu z Heather Mills. T-shirt jest firmowym strojem Billa Gatesa, najbogatszego człowieka na świecie. Bawełniana koszulka jest także znakiem rozpoznawczym aktorów Toma Cruise'a i jego byłej żony Nicole Kidman, Bruce'a Willisa, Clinta Eastwooda, Nicolasa Cage'a czy Kevina Costnera. Podobnie jak muzyków Micka Jaggera, Stinga, Bono czy Stevena Tylera z Aerosmith. - Swój T-shirt zakładam na wszystkie kaszubskie imprezy. Dzięki temu mogę zamanifestować swoje przywiązanie do Kaszub i związek z lokalną społecznością - mówi Donald Tusk, wicemarszałek Sejmu. Wielkimi zwolennikami T-shirtów są również polityk PO Rafał Zagórny, śpiewaczka Małgorzata Walewska, szefowa telewizyjnej Dwójki Nina Terentiew, aktorzy Bogusław Linda, Cezary Pazura czy Paweł Deląg, pisarz Janusz Głowacki, reżyser Mariusz Treliński, piosenkarka Natalia Kukulska, a także muzycy Kazik Staszewski, Tomasz Lipiński, Robert Friedrich i Muniek Staszczyk. T-shirty zakładają Jolanta i Aleksandra Kwaśniewskie, noszą je biskupi Józef Życiński i Tadeusz Pieronek, księża Arkadiusz Nowak i Kazimierz Sowa. Aktorka Małgorzata Kożuchowska uważa, że T-shirt może być doskonałym sposobem na zamanifestowanie własnych poglądów lub poczucia humoru. Własne T-shirty pokazał w ostatniej kolekcji "Anarchy" najbardziej znany polski projektant Arkadius. Wyróżnia je fantazyjny krój i mocne, jaskrawe kolory.
Diana Crane poświęciła T-shirtowi socjologiczne studium "The Social Meanings of T-Shirts" ("Społeczne znaczenia T-shirtów"), a Betsy Cullum-Swam i Peter K. Manning głośny esej "What is a T-Shirt? Codes, Chorontypes, and Everyday Objects" ("Czym jest T-shirt? Kody, typologia przekazu i obiekty życia codziennego"). W katalogu Biblioteki Kongresu USA znajduje się 877 książek poświęconych T-shirtom. Według danych opublikowanych w opracowaniu Tima McGrawa "Imperium T-shirtu", tylko w Stanach Zjednoczonych rocznie sprzedaje się miliard koszulek. Rynek T-shirtów obraca tam sumą ponad 15 mld dolarów. Najtańsze koszulki kosztują dolara, a najdroższe - 250 USD.
T-shirt jak billboard
T-shirty to minibillboardy o największym na świecie zasięgu: można na nich reklamować produkty, prowadzić kampanie promocyjne, manifestować poglądy polityczne, przekonania religijne, artystyczne gusty czy poczucie humoru. "T-shirt równie dobrze nadaje się do manifestowania odrębności, jak i przynależności do wspólnoty - może być znakiem rewolty i konformizmu, indywidualizmu i instynktu stadnego. T-shirt stał się swego rodzaju publiczną twarzą tego, kto go nosi, a czasem jest maską" - napisała Diana Crane. - Fenomen T-shirtu to przede wszystkim efekt mody na młodość. To także wyraz ucieczki od wszelkiego typu mundurków - dodaje Sylwia Erol, stylistka. Jak zauważa Kuba Wojewódzki, T-shirt działa jak Internet: można na nim napisać wszystko i sprowokować dyskusję na dowolny temat. W latach 80. T-shirt zaczęto traktować tak, jak średniowieczni rycerze traktowali sztandary. Podkoszulek stał się emblematem. Jest paradoksem, że w dobie ogromnych możliwości technologicznych, w tym możliwości przemysłu odzieżowego, najbardziej rozpowszechnionym typem stroju stał się niezwykle prosty T-shirt
- McStrój XX i XXI wieku.
W latach 90. na T-shirtach zaczęto tworzyć dzieła sztuki - ten nowy rodzaj malarstwa w USA zapoczątkowali m.in. malarze Ken Brown i Jennifer Berman. Kolekcja T-shirtów prof. Howarda Bessera z UCLA (składająca się z ponad 5 tys. wzorów) od kilku lat służy za ilustrację do jego wykładów o współczesnej ikonosferze.
T-shirt zamiast Śpiochów
Mimo że to Stany Zjednoczone są uważane za ojczyznę T-shirtu, tak naprawdę jego historia rozpoczęła się na Starym Kontynencie. Amerykańska firma Hanes Knitting Company wypuściła podkoszulki na europejski rynek w 1901 r. Wybrano Europę, bo nowy model w USA nie znalazł uznania. Spółka istnieje obecnie pod nazwą Hanes (centrala mieści się w Salem w Karolinie Północnej), a wartość jej sprzedaży przekracza 2 mld dolarów rocznie. Największym przebojem Hanesa jest seria bielizny L'eggs, która weszła na rynek w 1974 r. (L'eggs to dziś odrębna firma w ramach koncernu Hanes).
Dwuczęściowa bielizna zastąpiła tzw. śpiochy, czyli koszulomajtki z guzikami z przodu. Swój obecny wygląd podkoszulek zawdzięcza lotnictwu Stanów Zjednoczonych. Podczas I wojny światowej amerykańscy piloci wyruszyli na europejski front w tradycyjnych śpiochach. Szybko jednak zauważyli, że bielizna używana przez ich europejskich towarzyszy broni jest zdecydowanie wygodniejsza. Amerykańskie dowództwo zdecydowało, że koszulki powinny mieć jednak mniejsze wycięcie z przodu, dlatego dodano ściągacz wokół wycięcia, oraz rękawki - całość zaczęła przypominać kształtem literę "T". Pierwsze T-shirty dla wojska kosztowały 24 centy. Podczas II wojny światowej wyposażono w nie 12 mln żołnierzy.
BaweŁniany przebój filmowy
W latach 20. XX wieku słowo "T-Shirt" po raz pierwszy pojawiło się w amerykańskim słowniku Merriama-Webstera.
T-shirty z napisami i wzorami upowszechniły się w latach 40. XX wieku. Przełom w karierze T-shirta nastąpił w 1951 r., Marlon Brando wystąpił w nim w filmie "Tramwaj zwany pożądaniem". W Stanach Zjednoczonych sprzedano potem w ciągu kilku tygodni 180 mln koszulek tego typu. Kolejni filmowi bohaterowie umacniali pozycję bawełnianego przeboju - James Dean w "Buntowniku bez powodu" (1955) czy John Wayne w westernach. T-shirt rozreklamował też król rock and rolla Elvis Presley. W epoce dzieci-kwiatów T-shirty stały się częścią stroju kobiet. To wtedy na koszulkach zaczęły się pojawiać hasła i rysunki, a potem wręcz całe historie, zwykle koncentrujące się wokół pacyfizmu i wolnej miłości. T-shirty nosili bohaterowie filmu "Easy Rider" (1969) Dennisa Hoppera. W "Otchłani" (1977) Jacqueline Bisset wystąpiła w mokrym T-shircie, przez który wyraźnie widać było sutki.
T-shirt firmowy
W komercyjnych kampaniach T-shirty zaczęto wykorzystywać dopiero w latach 60. Wówczas na rynku pojawiły się koszulki z logo firmy Budweiser oraz puszką piwa Bud. Dzisiaj większość firm ma swoje T-shirty. Pod tym względem wyprzedziły je uniwersytety, a potem szkoły średnie, które budowały w ten sposób poczucie wspólnoty wśród studentów i uczniów (nazwy uniwersyteckich drużyn sportowych na koszulach z kołnierzykami pojawiły się już w latach 30.
XX wieku). Pod koniec lat 60. T-shirty wystąpiły w głównej roli w kampaniach promocyjnych filmów Walta Disneya.
W latach 80. podkoszulek został zauważony przez wielkich projektantów. Gianni Versace pierwszy zaproponował T-shirt do eleganckiego garnituru. Jego śladem poszli m.in. Calvin Klein i Giorgio Armani. W podkoszulkach i garniturach Armaniego występował m.in. Don Johnson w popularnym serialu "Policjanci z Miami".
T-shirt misyjny
Pod koniec lat 60. T-shirty zaczęły wykorzystywać różne religie. Na koszulkach pojawiły się wizerunki Jezusa (studenci z Berkeley obliczyli, że tylko w USA powstało ich ponad 20 tys. rodzajów), a także cytaty z Biblii, fragmenty różnych apokryfów oraz złote myśli samozwańczych proroków. Obecnie prawie wszystkie kościoły używają T-shirtów w akcjach pozyskiwania nowych zwolenników. Kilkadziesiąt typów T-shirtów drukowanych jest w Watykanie. T-shirtami posługują się też sekty oraz ci, którzy je zwalczają.
T-shirt polityczny
W Smithsonian Institution znajduje się najstarszy T-shirt użyty w rozgrywce politycznej (w 1948 r.) - w kampanii prezydenckiej ówczesnego burmistrza Nowego Jorku Thomasa Deweya (z napisem "Dew-It with Dewey" - parafraza słów "Zrób to z Deweyem"). W latach 60. T-shirty stały się obowiązkowym elementem kampanii politycznych, przeważnie negatywnych. W kampanii przeciwko Richardowi Nixonowi demokraci używali T-shirtów, na których pod jego mało sympatyczną podobizną widniał napis: "Nixon - facet, który spieprzy wszystko, do czego się weźmie". W 1980 r. na republikańskich T-shirtach Jimmy Carter był pokazywany jako oberwaniec z południa USA, a podpis głosił: "Czy naprawdę chcesz mieć kmiota za prezydenta?". W 1996 r. republikanie wydrukowali koszulki z wizerunkiem Billa Clintona z bardzo długim nosem i napisem "Clinocchio". Podczas tegorocznych demonstracji przeciwko interwencji Stanów Zjednoczonych w Iraku pojawiły się T-shirty ze zdjęciem George'a W. Busha opatrzonym podpisem "Międzynarodowy terrorysta". W internetowych sklepach można obecnie kupić ponad sto rodzajów T-shirtów z podobiznami prezydenta USA bądź jego zastępcy Dicka Cheneya i kpiarskim napisem "Trust me" ("Zaufaj mi").
W Polsce T-shirty z quasi-politycznymi hasłami pojawiły się w latach 80. - były to koszulki z rysunkami Andrzeja Mleczki. Prawdziwy boom nastąpił jednak za prezydentury Lecha Wałęsy. Na T-shirtach cytowano jego słynne powiedzonka, m.in. "Nie chcem, ale muszem", "Jestem za, a nawet przeciw" czy "Otake Polskę my walczyli". Podczas kampanii prezydenckiej w 1995 r. pojawiły się T-shirty z napisami w rodzaju "Uwaga! Kwas jest żrący", "Magister Kwaśniewski" czy "Olek, Bolek i ferajna".
W Polsce T-shirty z politycznym przesłaniem zawierają często hasła anarchistyczne czy wzywające do bojkotu służby wojskowej. Pojawiają się też podobizny Che Guevary, rzadziej Lenina czy Marksa. W internetowym sklepie T-shirt.pl powodzeniem cieszy się ostatnio koszulka z symbolem SLD i podpisem "LSD: Leszek in the Sky with Diamonds" (nawiązującym do słynnej piosenki Beatlesów). Zdaniem socjologa Tomasza Szlendaka, T-shirty z hasłami politycznymi są szczególnie chętnie noszone przez osoby głoszące skrajne poglądy, czyli przez radykalną lewicę, antyglobalistów albo skrajną prawicę.
T-shirt subkulturowy
Aż do lat 60. XX wieku to męskie kapelusze, a nie T-shirty informowały o tym, kim jest ich właściciel. Kapelusze podkreślały przynależność do danej klasy społecznej, styl życia właściciela. W przeciwieństwie do kapeluszy, które komunikowały rzeczy uniwersalnie, T-shirty przemawiają przede wszystkim do ludzi podobnie myślących. Dlatego tak chętnie wykorzystywane są przez różne subkultury, ruchy i organizacje. Nieprzypadkowo były elementem prowadzonej przez Afro-Amerykanów walki z rasizmem, służyły jako narzędzie propagandowe feministkom, używano ich w kampaniach przeciwko przemocy, gwałtom, kazirodztwu, molestowaniu seksualnemu. W wielu wypadkach ofiary opisywały na nich swoje traumatyczne doświadczenia.
W Polsce T-shirt jest wykorzystywany
m.in. w propagowaniu akcji Kobieta Bezpieczna. - Takie kampanie pokazują kobietom, jak się bronić, gdy zostaną zaatakowane na ulicy. Pomagają przełamać strach przed napastnikiem - uważa Małgorzata Kożuchowska.
T-shirtami posługiwano się też w kampaniach negatywnych, w których wyrażano na przykład wrogi stosunek do kobiet czy apoteozowano rasizm. T-shirty cieszą się powodzeniem w subkulturach organizujących się wokół różnych gatunków muzycznych. Nie ma chyba znanego zespołu, który nie miałby co najmniej kilku wzorów koszulek. Jak zauważa Scott Fresener, autor "The T-Shirt Book" ("Księgi T-shirtów"), koszulki z wizerunkami zespołów są chętniej kupowane niż ich płyty. Dla fanów są one symbolem ich indywidualizmu - w przeciwieństwie do powielanych w setkach tysięcy egzemplarzy płyt. Są znakiem przynależności do pewnego kręgu wtajemniczenia, szczególnie w wypadku takich rodzajów muzyki, jak gotycki rock czy deathmetal. Napisy i rysunki na T-shirtach są sygnałem wysyłanym do podobnie myślących. Gdyby nie noszone na piersiach bądź plecach wyznanie wiary, osoby o zbliżonych upodobaniach prawdopodobnie nigdy nie zamieniłyby z sobą słowa.
Często koszulki są bardziej znane niż płyty zespołów - jak w wypadku Cliff Barnes and The Fear of Winning. Ich T-shirt z narysowanym odbytem był kupowany przez osoby, które nigdy nie słyszały nagrań grupy. T-shirty z wizerunkami zespołów czy stylów muzycznych to pomysł Briana Epsteina, menedżera Beatlesów. W 1964 r. w Hamburgu polecił on wydrukować 12 tys. koszulek z podobizną czwórki z Liver-poolu, by promować występy w hamburskich klubach.
T-shirt satyryczny
W latach 90. dokonała się indywidualizacja T-shirtów. Teraz każdy może zaprojektować własną koszulkę - w Internecie są tysiące stron oferujących oryginalne nadruki. Na rynku pojawiły się drukarki i specjalny papier, dzięki czemu samemu można umieścić na koszulce dowolny motyw, na przykład fotografię bliskiej osoby. Indywidualizacja zaowocowała też całą lawiną zabawnych haseł. W sieci pojawiły się tysiące złotych myśli i absurdalnych powiedzonek, najczęściej ze skeczów Monty Pythona, prawa Murphy'ego i Parkinsona, a także cytaty z "Paragrafu 22" Josepha Hellera. Ostatnio popularnością cieszą się takie hasła, jak "Ciężka praca zaowocuje w przyszłości, lenistwo owocuje już teraz", "W Ameryce każdy może być prezydentem. To ryzyko, z którym powinieneś się liczyć", "Teraz Ziemia - inne planety wydymamy później" czy parafraza tytułu wspomnień Hillary Clinton: "'Lying about history' by Hillary Rob'em Clinton!" ("'Łżąc o przeszłości' autorstwa Hillary Okpij Ich Clinton"). Na liście popularnych haseł znalazło się też takie: 'My husband and I divorced for religious reasons. He thought he was God and I didn't' ('Rozwiodłam się z powodów religijnych. Mąż myślał, że jest Bogiem, ja nie').
T-shirtmania
Kilka lat temu Donna Karan, amerykańska projektantka mody, stwierdziła, że w USA ulica należy do dżinsów, trampek i T-shirtów. Istnieją tysiące wzorów koszulek, na przykład Tank Top, Muscle Shirt, Scoop Neck czy V-Neck. Noszą je skinheadzi, punki, rastafarianie i hippisi, eleganccy biznesmeni, ludzie sztuki, gwiazdy telewizji i flejtuchowaci studenci.
T-shirty są kolekcjonowane jak dzieła sztuki i sprzedawane na aukcjach. Na jednej z nich, zorganizowanej w Los Angeles, najwyższą cenę (350 dolarów) zapłacono za legendarny white-shirt belgijskiego projektanta Martina Margieli. Najdroższy w historii był jednak T-shirt firmy Hanes. W 1996 r. Hanes wspomagał kampanię na rzecz upośledzonych dzieci: przez 517 dni codziennie pojawiały się nowe wzory koszulek, sprzedawane na aukcjach. Ostatnia z tej serii została wylicytowana za 42 tys. dolarów.
Studenci z Berkeley utworzyli bazę danych 533 T-shirtów, które - ich zdaniem - zmieniły świat. Kolekcjonerka Lyn Kraus chlubi się zbiorem 121 oficjalnych koszulek amerykańskich uniwersytetów. W Polsce kolekcjonerem T-shirtów jest Rafał Zagórny, były wiceminister finansów, obecnie poseł Platformy Obywatelskiej. T-shirty z zabawnymi hasłami i wizerunkami zaczął zbierać kilka lata temu. Obecnie ma ich około stu.
Według Fran�ois Bourchera, autora "Historii mody", T-shirt to najbardziej demokratyczny strój, jaki kiedykolwiek wymyślono. "Zmieniała się obowiązująca długość włosów, krój spodni, kolorystyka i akcesoria, a T-shirt pozostał taki sam: prosty, funkcjonalny i z charakterem" - napisał Bourcher. Diana Crane zaproponowała NASA, żeby T-shirt jako najbardziej charakterystyczny strój współczesnych Ziemian wysyłać w kosmos obok informacji o osiągnięciach matematyki i fizyki.
Diana Crane poświęciła T-shirtowi socjologiczne studium "The Social Meanings of T-Shirts" ("Społeczne znaczenia T-shirtów"), a Betsy Cullum-Swam i Peter K. Manning głośny esej "What is a T-Shirt? Codes, Chorontypes, and Everyday Objects" ("Czym jest T-shirt? Kody, typologia przekazu i obiekty życia codziennego"). W katalogu Biblioteki Kongresu USA znajduje się 877 książek poświęconych T-shirtom. Według danych opublikowanych w opracowaniu Tima McGrawa "Imperium T-shirtu", tylko w Stanach Zjednoczonych rocznie sprzedaje się miliard koszulek. Rynek T-shirtów obraca tam sumą ponad 15 mld dolarów. Najtańsze koszulki kosztują dolara, a najdroższe - 250 USD.
T-shirt jak billboard
T-shirty to minibillboardy o największym na świecie zasięgu: można na nich reklamować produkty, prowadzić kampanie promocyjne, manifestować poglądy polityczne, przekonania religijne, artystyczne gusty czy poczucie humoru. "T-shirt równie dobrze nadaje się do manifestowania odrębności, jak i przynależności do wspólnoty - może być znakiem rewolty i konformizmu, indywidualizmu i instynktu stadnego. T-shirt stał się swego rodzaju publiczną twarzą tego, kto go nosi, a czasem jest maską" - napisała Diana Crane. - Fenomen T-shirtu to przede wszystkim efekt mody na młodość. To także wyraz ucieczki od wszelkiego typu mundurków - dodaje Sylwia Erol, stylistka. Jak zauważa Kuba Wojewódzki, T-shirt działa jak Internet: można na nim napisać wszystko i sprowokować dyskusję na dowolny temat. W latach 80. T-shirt zaczęto traktować tak, jak średniowieczni rycerze traktowali sztandary. Podkoszulek stał się emblematem. Jest paradoksem, że w dobie ogromnych możliwości technologicznych, w tym możliwości przemysłu odzieżowego, najbardziej rozpowszechnionym typem stroju stał się niezwykle prosty T-shirt
- McStrój XX i XXI wieku.
W latach 90. na T-shirtach zaczęto tworzyć dzieła sztuki - ten nowy rodzaj malarstwa w USA zapoczątkowali m.in. malarze Ken Brown i Jennifer Berman. Kolekcja T-shirtów prof. Howarda Bessera z UCLA (składająca się z ponad 5 tys. wzorów) od kilku lat służy za ilustrację do jego wykładów o współczesnej ikonosferze.
T-shirt zamiast Śpiochów
Mimo że to Stany Zjednoczone są uważane za ojczyznę T-shirtu, tak naprawdę jego historia rozpoczęła się na Starym Kontynencie. Amerykańska firma Hanes Knitting Company wypuściła podkoszulki na europejski rynek w 1901 r. Wybrano Europę, bo nowy model w USA nie znalazł uznania. Spółka istnieje obecnie pod nazwą Hanes (centrala mieści się w Salem w Karolinie Północnej), a wartość jej sprzedaży przekracza 2 mld dolarów rocznie. Największym przebojem Hanesa jest seria bielizny L'eggs, która weszła na rynek w 1974 r. (L'eggs to dziś odrębna firma w ramach koncernu Hanes).
Dwuczęściowa bielizna zastąpiła tzw. śpiochy, czyli koszulomajtki z guzikami z przodu. Swój obecny wygląd podkoszulek zawdzięcza lotnictwu Stanów Zjednoczonych. Podczas I wojny światowej amerykańscy piloci wyruszyli na europejski front w tradycyjnych śpiochach. Szybko jednak zauważyli, że bielizna używana przez ich europejskich towarzyszy broni jest zdecydowanie wygodniejsza. Amerykańskie dowództwo zdecydowało, że koszulki powinny mieć jednak mniejsze wycięcie z przodu, dlatego dodano ściągacz wokół wycięcia, oraz rękawki - całość zaczęła przypominać kształtem literę "T". Pierwsze T-shirty dla wojska kosztowały 24 centy. Podczas II wojny światowej wyposażono w nie 12 mln żołnierzy.
BaweŁniany przebój filmowy
W latach 20. XX wieku słowo "T-Shirt" po raz pierwszy pojawiło się w amerykańskim słowniku Merriama-Webstera.
T-shirty z napisami i wzorami upowszechniły się w latach 40. XX wieku. Przełom w karierze T-shirta nastąpił w 1951 r., Marlon Brando wystąpił w nim w filmie "Tramwaj zwany pożądaniem". W Stanach Zjednoczonych sprzedano potem w ciągu kilku tygodni 180 mln koszulek tego typu. Kolejni filmowi bohaterowie umacniali pozycję bawełnianego przeboju - James Dean w "Buntowniku bez powodu" (1955) czy John Wayne w westernach. T-shirt rozreklamował też król rock and rolla Elvis Presley. W epoce dzieci-kwiatów T-shirty stały się częścią stroju kobiet. To wtedy na koszulkach zaczęły się pojawiać hasła i rysunki, a potem wręcz całe historie, zwykle koncentrujące się wokół pacyfizmu i wolnej miłości. T-shirty nosili bohaterowie filmu "Easy Rider" (1969) Dennisa Hoppera. W "Otchłani" (1977) Jacqueline Bisset wystąpiła w mokrym T-shircie, przez który wyraźnie widać było sutki.
T-shirt firmowy
W komercyjnych kampaniach T-shirty zaczęto wykorzystywać dopiero w latach 60. Wówczas na rynku pojawiły się koszulki z logo firmy Budweiser oraz puszką piwa Bud. Dzisiaj większość firm ma swoje T-shirty. Pod tym względem wyprzedziły je uniwersytety, a potem szkoły średnie, które budowały w ten sposób poczucie wspólnoty wśród studentów i uczniów (nazwy uniwersyteckich drużyn sportowych na koszulach z kołnierzykami pojawiły się już w latach 30.
XX wieku). Pod koniec lat 60. T-shirty wystąpiły w głównej roli w kampaniach promocyjnych filmów Walta Disneya.
W latach 80. podkoszulek został zauważony przez wielkich projektantów. Gianni Versace pierwszy zaproponował T-shirt do eleganckiego garnituru. Jego śladem poszli m.in. Calvin Klein i Giorgio Armani. W podkoszulkach i garniturach Armaniego występował m.in. Don Johnson w popularnym serialu "Policjanci z Miami".
T-shirt misyjny
Pod koniec lat 60. T-shirty zaczęły wykorzystywać różne religie. Na koszulkach pojawiły się wizerunki Jezusa (studenci z Berkeley obliczyli, że tylko w USA powstało ich ponad 20 tys. rodzajów), a także cytaty z Biblii, fragmenty różnych apokryfów oraz złote myśli samozwańczych proroków. Obecnie prawie wszystkie kościoły używają T-shirtów w akcjach pozyskiwania nowych zwolenników. Kilkadziesiąt typów T-shirtów drukowanych jest w Watykanie. T-shirtami posługują się też sekty oraz ci, którzy je zwalczają.
T-shirt polityczny
W Smithsonian Institution znajduje się najstarszy T-shirt użyty w rozgrywce politycznej (w 1948 r.) - w kampanii prezydenckiej ówczesnego burmistrza Nowego Jorku Thomasa Deweya (z napisem "Dew-It with Dewey" - parafraza słów "Zrób to z Deweyem"). W latach 60. T-shirty stały się obowiązkowym elementem kampanii politycznych, przeważnie negatywnych. W kampanii przeciwko Richardowi Nixonowi demokraci używali T-shirtów, na których pod jego mało sympatyczną podobizną widniał napis: "Nixon - facet, który spieprzy wszystko, do czego się weźmie". W 1980 r. na republikańskich T-shirtach Jimmy Carter był pokazywany jako oberwaniec z południa USA, a podpis głosił: "Czy naprawdę chcesz mieć kmiota za prezydenta?". W 1996 r. republikanie wydrukowali koszulki z wizerunkiem Billa Clintona z bardzo długim nosem i napisem "Clinocchio". Podczas tegorocznych demonstracji przeciwko interwencji Stanów Zjednoczonych w Iraku pojawiły się T-shirty ze zdjęciem George'a W. Busha opatrzonym podpisem "Międzynarodowy terrorysta". W internetowych sklepach można obecnie kupić ponad sto rodzajów T-shirtów z podobiznami prezydenta USA bądź jego zastępcy Dicka Cheneya i kpiarskim napisem "Trust me" ("Zaufaj mi").
W Polsce T-shirty z quasi-politycznymi hasłami pojawiły się w latach 80. - były to koszulki z rysunkami Andrzeja Mleczki. Prawdziwy boom nastąpił jednak za prezydentury Lecha Wałęsy. Na T-shirtach cytowano jego słynne powiedzonka, m.in. "Nie chcem, ale muszem", "Jestem za, a nawet przeciw" czy "Otake Polskę my walczyli". Podczas kampanii prezydenckiej w 1995 r. pojawiły się T-shirty z napisami w rodzaju "Uwaga! Kwas jest żrący", "Magister Kwaśniewski" czy "Olek, Bolek i ferajna".
W Polsce T-shirty z politycznym przesłaniem zawierają często hasła anarchistyczne czy wzywające do bojkotu służby wojskowej. Pojawiają się też podobizny Che Guevary, rzadziej Lenina czy Marksa. W internetowym sklepie T-shirt.pl powodzeniem cieszy się ostatnio koszulka z symbolem SLD i podpisem "LSD: Leszek in the Sky with Diamonds" (nawiązującym do słynnej piosenki Beatlesów). Zdaniem socjologa Tomasza Szlendaka, T-shirty z hasłami politycznymi są szczególnie chętnie noszone przez osoby głoszące skrajne poglądy, czyli przez radykalną lewicę, antyglobalistów albo skrajną prawicę.
T-shirt subkulturowy
Aż do lat 60. XX wieku to męskie kapelusze, a nie T-shirty informowały o tym, kim jest ich właściciel. Kapelusze podkreślały przynależność do danej klasy społecznej, styl życia właściciela. W przeciwieństwie do kapeluszy, które komunikowały rzeczy uniwersalnie, T-shirty przemawiają przede wszystkim do ludzi podobnie myślących. Dlatego tak chętnie wykorzystywane są przez różne subkultury, ruchy i organizacje. Nieprzypadkowo były elementem prowadzonej przez Afro-Amerykanów walki z rasizmem, służyły jako narzędzie propagandowe feministkom, używano ich w kampaniach przeciwko przemocy, gwałtom, kazirodztwu, molestowaniu seksualnemu. W wielu wypadkach ofiary opisywały na nich swoje traumatyczne doświadczenia.
W Polsce T-shirt jest wykorzystywany
m.in. w propagowaniu akcji Kobieta Bezpieczna. - Takie kampanie pokazują kobietom, jak się bronić, gdy zostaną zaatakowane na ulicy. Pomagają przełamać strach przed napastnikiem - uważa Małgorzata Kożuchowska.
T-shirtami posługiwano się też w kampaniach negatywnych, w których wyrażano na przykład wrogi stosunek do kobiet czy apoteozowano rasizm. T-shirty cieszą się powodzeniem w subkulturach organizujących się wokół różnych gatunków muzycznych. Nie ma chyba znanego zespołu, który nie miałby co najmniej kilku wzorów koszulek. Jak zauważa Scott Fresener, autor "The T-Shirt Book" ("Księgi T-shirtów"), koszulki z wizerunkami zespołów są chętniej kupowane niż ich płyty. Dla fanów są one symbolem ich indywidualizmu - w przeciwieństwie do powielanych w setkach tysięcy egzemplarzy płyt. Są znakiem przynależności do pewnego kręgu wtajemniczenia, szczególnie w wypadku takich rodzajów muzyki, jak gotycki rock czy deathmetal. Napisy i rysunki na T-shirtach są sygnałem wysyłanym do podobnie myślących. Gdyby nie noszone na piersiach bądź plecach wyznanie wiary, osoby o zbliżonych upodobaniach prawdopodobnie nigdy nie zamieniłyby z sobą słowa.
Często koszulki są bardziej znane niż płyty zespołów - jak w wypadku Cliff Barnes and The Fear of Winning. Ich T-shirt z narysowanym odbytem był kupowany przez osoby, które nigdy nie słyszały nagrań grupy. T-shirty z wizerunkami zespołów czy stylów muzycznych to pomysł Briana Epsteina, menedżera Beatlesów. W 1964 r. w Hamburgu polecił on wydrukować 12 tys. koszulek z podobizną czwórki z Liver-poolu, by promować występy w hamburskich klubach.
T-shirt satyryczny
W latach 90. dokonała się indywidualizacja T-shirtów. Teraz każdy może zaprojektować własną koszulkę - w Internecie są tysiące stron oferujących oryginalne nadruki. Na rynku pojawiły się drukarki i specjalny papier, dzięki czemu samemu można umieścić na koszulce dowolny motyw, na przykład fotografię bliskiej osoby. Indywidualizacja zaowocowała też całą lawiną zabawnych haseł. W sieci pojawiły się tysiące złotych myśli i absurdalnych powiedzonek, najczęściej ze skeczów Monty Pythona, prawa Murphy'ego i Parkinsona, a także cytaty z "Paragrafu 22" Josepha Hellera. Ostatnio popularnością cieszą się takie hasła, jak "Ciężka praca zaowocuje w przyszłości, lenistwo owocuje już teraz", "W Ameryce każdy może być prezydentem. To ryzyko, z którym powinieneś się liczyć", "Teraz Ziemia - inne planety wydymamy później" czy parafraza tytułu wspomnień Hillary Clinton: "'Lying about history' by Hillary Rob'em Clinton!" ("'Łżąc o przeszłości' autorstwa Hillary Okpij Ich Clinton"). Na liście popularnych haseł znalazło się też takie: 'My husband and I divorced for religious reasons. He thought he was God and I didn't' ('Rozwiodłam się z powodów religijnych. Mąż myślał, że jest Bogiem, ja nie').
T-shirtmania
Kilka lat temu Donna Karan, amerykańska projektantka mody, stwierdziła, że w USA ulica należy do dżinsów, trampek i T-shirtów. Istnieją tysiące wzorów koszulek, na przykład Tank Top, Muscle Shirt, Scoop Neck czy V-Neck. Noszą je skinheadzi, punki, rastafarianie i hippisi, eleganccy biznesmeni, ludzie sztuki, gwiazdy telewizji i flejtuchowaci studenci.
T-shirty są kolekcjonowane jak dzieła sztuki i sprzedawane na aukcjach. Na jednej z nich, zorganizowanej w Los Angeles, najwyższą cenę (350 dolarów) zapłacono za legendarny white-shirt belgijskiego projektanta Martina Margieli. Najdroższy w historii był jednak T-shirt firmy Hanes. W 1996 r. Hanes wspomagał kampanię na rzecz upośledzonych dzieci: przez 517 dni codziennie pojawiały się nowe wzory koszulek, sprzedawane na aukcjach. Ostatnia z tej serii została wylicytowana za 42 tys. dolarów.
Studenci z Berkeley utworzyli bazę danych 533 T-shirtów, które - ich zdaniem - zmieniły świat. Kolekcjonerka Lyn Kraus chlubi się zbiorem 121 oficjalnych koszulek amerykańskich uniwersytetów. W Polsce kolekcjonerem T-shirtów jest Rafał Zagórny, były wiceminister finansów, obecnie poseł Platformy Obywatelskiej. T-shirty z zabawnymi hasłami i wizerunkami zaczął zbierać kilka lata temu. Obecnie ma ich około stu.
Według Fran�ois Bourchera, autora "Historii mody", T-shirt to najbardziej demokratyczny strój, jaki kiedykolwiek wymyślono. "Zmieniała się obowiązująca długość włosów, krój spodni, kolorystyka i akcesoria, a T-shirt pozostał taki sam: prosty, funkcjonalny i z charakterem" - napisał Bourcher. Diana Crane zaproponowała NASA, żeby T-shirt jako najbardziej charakterystyczny strój współczesnych Ziemian wysyłać w kosmos obok informacji o osiągnięciach matematyki i fizyki.
MUNIEK STASZCZYK lider zespołu T.Love T-shirty są głównym elementem mojego koncertowego i codziennego stroju. Z kilkoma podkoszulkami nie potrafię się rozstać, m.in. z tym z Bobem Marleyem, który dostałem od fanki. Natomiast T-shirt z Radiohead kupiłem na ich koncercie w Berlinie. Każdy z podkoszulków kojarzy mi się z ważnym wydarzeniem w moim życiu. DANIEL OLBRYCHSKI aktor T-shirt z napisem "Zakaz fotografowania" jest prezentem od wnuków Antka i Kuby. Chłopcy mieli dosyć tego, że nawet w czasie wakacji dziadek nie miał dla nich wolnej chwili. Dzięki takiemu napisowi odstraszają natrętnych fotografów. Teraz kiedy ktoś prosi o zdjęcie, chłopcy groźnie kiwają palcami i wskazują na podkoszulek. RAFAŁ OLBIŃSKI malarz, plakacista Kupując podkoszulki, wybieram te z niebanalną grafiką. Taki jest na przykład T-shirt z nadrukiem erotycznego komiksu. Wywołuje on spore zamieszanie, poza tym niektóre sceny są dość pikantne, więc część przechodniów rumieni się na jego widok. prof. ALDONA KAMELA-SOWIŃSKA była minister skarbu, założycielka partii Inicjatywa dla Polski W szafie mam trzy ulubione T-shirty. Kiedy skończyłam swoją misję ministra skarbu, synowie kupili mi podkoszulki z wizerunkiem lwa. Wręczając mi prezent, stwierdzili, że lew zawsze wygrywa. Mam również podkoszulek z amerykańskiej uczelni, na której wykładałam. Studenci projektują tam specjalne koszulki dla wykładowców. W ten sposób chcą przełamać barierę między słuchaczami a profesorem. ks. ARKADIUSZ NOWAK doradca ministra zdrowia ds. zapobiegania narkomanii Krótkie hasła umieszczone na T-shirtach pomagają nam dotrzeć z przesłaniem do większej liczby młodych ludzi. T-shirt jest nie tylko strojem, ale również doskonałym medium: młode osoby ubrane w nasze koszulki działają jak najlepszy billboard. Koszulki z hasłami naszych akcji są chętnie przyjmowane przez młode osoby, które identyfikują się z naszymi celami. ks. ARTUR GODNARSKI ze stowarzyszenia Wspólnota św. Tymoteusza, organizator Przystanku Jezus Co roku przygotowujemy na koncert nowe wzory koszulek. Tegoroczną imprezę prowadziliśmy pod hasłem "Otwórz swe serce", dlatego na T-shirtach pojawiły się te słowa i serce. Wspaniałe jest to, że młodzi ludzie chętnie noszą deklarację wiary i nie wstydzą się swoich przekonań. Mam koszulki ze wszystkich przystanków. T-shirt to część mojego stroju służbowego! BEATA PAWLIKOWSKA dziennikarka Radia Zet Najśmieszniejsze koszulki widziałam w USA, na przykład: "Kobieta powinna siedzieć w domu... oraz w Senacie". Z Polish Festival zorganizowanego w stanie Oregon przywiozłam T-shirt, na którym był napis nie pozostawiający wątpliwości co do wyższości naszego narodu nad innymi: "Na świecie żyją dwa rodzaje ludzi: ci, którzy są Polakami, oraz ci, którzy marzą, aby się nimi stać". RAFAŁ ZAGÓRNY poseł Platformy Obywatelskiej Praca posła wymusiła na mnie zmianę stylu ubierania się, ale jeszcze dwa lata temu częściej można mnie było zobaczyć w T-shircie i dżinsach niż w eleganckim garniturze. Wtedy zacząłem zbierać T-shirty. W mojej kolekcji znajdują się T-shirty z różnych imprez, te kupione na wakacjach oraz koszulki z zabawnymi obrazkami i hasłami. KUBA WOJEWÓDZKI autor talk-show, dziennikarz Żyjemy w czasach popkultury, w której króluje obrazek i krótkie hasła. T-shirt działa jak Internet: można na nim napisać wszystko i sprowokować dowolną dyskusję, chociażby na temat legalizacji marihua-ny. Niektóre moje T-shirty są przewrotnym uznaniem dla jakiejś idei czy instytucji, inne traktuję jako prowokacje. Jest to najlepszy sposób, by się wyróżnić z tłumu. MARCIN ZIMOCH dziennikarz Najczęściej kupuję koszulki, które mnie bawią. Właśnie taki T-shirt przywiozłem z Atlantic City: przedstawia prawie 80 puszek piwa - od europejskich po amerykańskie, australijskie i azjatyckie. Na plecach widnieje napis "Life is full of important choices" ("Życie jest pełne ważnych wyborów"). |
Więcej możesz przeczytać w 36/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.