Mam kilka pomysłów na mundurki polityczne: Samoobrona - pasiaki biało-czerwone; SLD - goło, ale wesoło; SDPL - cudze piórka i odcięta pępowina
Słyszałem, że funkcjonariuszom Agencji Ubezpieczeństwa Wewnętrznego wdzięczne państwo (polskie) zafunduje mundury galowe. Wyobrażam sobie, że taki mundur będzie podkreślał ważne funkcje, jakie ABW pełni wobec rządu i już wkrótce Andrzej Barcikowski będzie występował w telewizji ubrany w pasiastą kamizelkę, muszkę i białe rękawiczki. W ręku taca, na tacy kolejny prezes Orlenu. Podtrzymywanie szczytnych tradycji lokajstwa polskiego powinno być jakoś uhonorowane. Zwłaszcza że Barcikowski wyróżnia się jeszcze jedną zaletą, cechującą dobrą służbę - kamiennym spokojem. Pewien butler z najlepszej angielskiej szkoły, zagadnięty przez lorda po przejściu przez salon nagiej milady: "Czy Jan zauważył, jak dziwnie była ubrana pani?", odparł niewzruszony: "Owszem, miała na sobie nie uprasowaną suknię". Coś podobnego powiedział też spokojnie Barcikowski, nagabywany w telewizji o aferę z handlem tajnymi dyskami komputerowymi z MSZ: mamy w Polsce jedną z najlepszych na świecie ustaw o ochronie informacji niejawnych.
Mamy też kilka innych, zupełnie niezłych ustaw o wysokim światowym standardzie, z konstytucją na czele, więc możemy spać spokojnie. Nic złego stać się nam nie może, a jeśli się już wydarzy, by uspokoić nerwy, będziemy mogli poczytać sobie ustawy.
Oczywiście, nie szata zdobi człowieka, ale mój strój świadczy o mnie. Dawniej mawiano, że poznać pana po cholewach, ale dziś po cholewach można poznać chama. Ostatnio miałem okazję stykać się z politykami - jak to się określa poetycko - z pierwszych stron gazet. Po ubiorze sądząc, normalni, cywilizowani ludzie, niektórzy nawet wyperfumowani. Ale tylko do kostek. Poniżej kostek nie to, że kolorowe skarpetki posłanki Błochowiak, ale jakieś siermiężne kapcie, jakieś rozdeptane plastikowe buty pamiętające czasy, w których Chełmek przekraczał normę w czynie zjazdowym. Po butach nie sposób poznać, kto z platformy, a kto z Samoobrony. Po garniturach też nie. Dlatego pomyślałem, że nie tylko agentów agencji warto umundurować, ale także polityków, a w przyszłości, kiedy będziemy już zamożniejsi, również zwolenników poszczególnych partii.
Mam nawet kilka pomysłów na mundurki polityczne. Samoobrona - pasiaki biało-czerwone, w ręku kłonica, na głowie róg obfitości; SLD - goło, ale wesoło, w ręku ostał im się ino sznur; SDPL - cudze piórka i odcięta pępowina; Prawo i Sprawiedliwość - zarękawki w barwach narodowych, w dłoni miotła; Platforma Obywatelska - żupan karmazynowy nicejski ze złotym guzem na głowie; LPR - ornat z ogonem z zapasów strategicznych Układu Warszawskiego; PSL - siermięga, kosa na sztorc i wiechcie; Unia Wolności - łachy z darów dla Kościoła i mycka. Bezpartyjnych też trzeba by ubrać jakoś jednolicie, kogoś w immunitet, żeby się nie zaziębił, kogoś w krótkie portki, żeby mu było wygodnie w piaskownicy i na zjeżdżalni.
Oczywiście są to projekty dobre tylko dla mężczyzn. Kobiet mundurować nie wypada, bo moglibyśmy przy okazji przykryć seksapil Błochwiak, Jakubowskiej czy Beger. A tego nie wybaczyłaby nam ani historia, ani uczniowie podstawówek oglądający pisma kobiece.
Trzeba by też umundurować społeczeństwo, żeby po wejściu Polski do UE każdy Europejczyk już z daleka mógł rozpoznać Polaka i miał czas na ucieczkę. Proponuję strój tradycyjny - ortalion, berecik z antenką, a pod spodem szarawary lniane z lampasem i kutasem oraz gumiaki. Na taki ubiór jako specjalność regionalną można otrzymać dotacje z funduszu Phare. A o to przecież chodzi.
Autor jest publicystą "Rzeczpospolitej"
Mamy też kilka innych, zupełnie niezłych ustaw o wysokim światowym standardzie, z konstytucją na czele, więc możemy spać spokojnie. Nic złego stać się nam nie może, a jeśli się już wydarzy, by uspokoić nerwy, będziemy mogli poczytać sobie ustawy.
Oczywiście, nie szata zdobi człowieka, ale mój strój świadczy o mnie. Dawniej mawiano, że poznać pana po cholewach, ale dziś po cholewach można poznać chama. Ostatnio miałem okazję stykać się z politykami - jak to się określa poetycko - z pierwszych stron gazet. Po ubiorze sądząc, normalni, cywilizowani ludzie, niektórzy nawet wyperfumowani. Ale tylko do kostek. Poniżej kostek nie to, że kolorowe skarpetki posłanki Błochowiak, ale jakieś siermiężne kapcie, jakieś rozdeptane plastikowe buty pamiętające czasy, w których Chełmek przekraczał normę w czynie zjazdowym. Po butach nie sposób poznać, kto z platformy, a kto z Samoobrony. Po garniturach też nie. Dlatego pomyślałem, że nie tylko agentów agencji warto umundurować, ale także polityków, a w przyszłości, kiedy będziemy już zamożniejsi, również zwolenników poszczególnych partii.
Mam nawet kilka pomysłów na mundurki polityczne. Samoobrona - pasiaki biało-czerwone, w ręku kłonica, na głowie róg obfitości; SLD - goło, ale wesoło, w ręku ostał im się ino sznur; SDPL - cudze piórka i odcięta pępowina; Prawo i Sprawiedliwość - zarękawki w barwach narodowych, w dłoni miotła; Platforma Obywatelska - żupan karmazynowy nicejski ze złotym guzem na głowie; LPR - ornat z ogonem z zapasów strategicznych Układu Warszawskiego; PSL - siermięga, kosa na sztorc i wiechcie; Unia Wolności - łachy z darów dla Kościoła i mycka. Bezpartyjnych też trzeba by ubrać jakoś jednolicie, kogoś w immunitet, żeby się nie zaziębił, kogoś w krótkie portki, żeby mu było wygodnie w piaskownicy i na zjeżdżalni.
Oczywiście są to projekty dobre tylko dla mężczyzn. Kobiet mundurować nie wypada, bo moglibyśmy przy okazji przykryć seksapil Błochwiak, Jakubowskiej czy Beger. A tego nie wybaczyłaby nam ani historia, ani uczniowie podstawówek oglądający pisma kobiece.
Trzeba by też umundurować społeczeństwo, żeby po wejściu Polski do UE każdy Europejczyk już z daleka mógł rozpoznać Polaka i miał czas na ucieczkę. Proponuję strój tradycyjny - ortalion, berecik z antenką, a pod spodem szarawary lniane z lampasem i kutasem oraz gumiaki. Na taki ubiór jako specjalność regionalną można otrzymać dotacje z funduszu Phare. A o to przecież chodzi.
Autor jest publicystą "Rzeczpospolitej"
Więcej możesz przeczytać w 16/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.