Husajn chce z więzienia oskarżyć George'a Busha i Tony'ego Blaira Gdy Saddam Husajn jest wyprowadzany na spacer na niewielkie podwórko (dwa razy dzien-nie - po lunchu i późnym popołudniem), często ma na sobie koszulkę US Army i wojskowe szorty. Spacerniak jest pod stałą obserwacją z helikoptera Black Hawk. Gdy Husajn się przechadza tam i z powrotem, nikt inny nie może się zbliżyć do tej strefy. Ściśle kontrolowany jest zresztą każdy ruch byłego dyktatora Iraku.
Pod napięciem
Budząc się - wcześnie rano, o 4.30 - Saddam słyszy z oddali nawoływanie muezzinów do porannej modlitwy. Nie kładzie się jednak twarzą w kierunku Mekki, mimo że strzałka wymalowana na ścianie sypialni więźnia wskazuje ten kierunek. Twórca świeckiej dyktatury nigdy nie był przywiązany do religii i odwoływał się do niej tylko w sposób instrumentalny, okazjonalnie.
Przez moment po obudzeniu więzień mruży oczy, porażony światłem otoczonych drucianą siatką lamp pod sufitem. Nad drzwiami, poza jego zasięgiem, znajduje się kamera umożliwiająca szerokokątny podgląd pokoju o wymiarach pięć na pięć metrów. Jest tam też krzesło z przewieszoną abają, którą nakłada. W sąsiedniej dyżurce bateria monitorów notuje każdy jego ruch: mamrotania i gniewne spojrzenia w kierunku kamery. Czasami Saddam krzyczy, by wyłączyli światła. Nie wyłączają ich nigdy.
Oficjalnie były dyktator znajduje się od niedawna pod jurysdykcją rządu Iraku. W rzeczywistości pozostaje więźniem USA i jest traktowany jak każdy amerykański więzień oczekujący na stracenie. Jeśli w przygotowywanym procesie zapadnie wyrok śmierci, Saddam prawdopodobnie zostanie powieszony w irackim więzieniu, a jego amerykańscy strażnicy będą go eskortowali na szubienicę. Ten moment wydaje się jednak odległy. Może nastąpi za dwa lata, może później. Jak powiedział jeden ze strażników, Saddam liczy zresztą, że prezydent George W. Bush przegra listopadowe wybory, co spowoduje zmianę amerykańskiej polityki także wobec byłego irackiego dyktatora.
Adwokaci diabła
Saddam - wzorem Slobodana Milos�evica - planuje opóźnianie procesu, chcąc wzywać przed sąd trudno dostępnych świadków - prezydentów i premierów. Na jego liście, dostarczonej już irackim prokuratorom, znaleźli się Bush, Blair i Putin. Oskarżony sam chce oskarżać. "Owładnął nim pomysł, że może wyrządzić szkody Bushowi i Blairowi. Gdy o nich mówi, oczy zachodzą mu mgłą. Nienawidzi ich z siłą, która wzbudza grozę" - powiedział mi brytyjski oficer wywiadu.
Aż sześciuset prawników zgłosiło chęć obrony Saddama. Dla każdego z nich byłaby to wspaniała okazja, by zaprezentować umiejętności. Dwudziestu zostało już wybranych przez rodzinę.
Jak na ironię, w oczekiwaniu na proces, który ma się rozpocząć w przyszłym roku, Saddam jest przetrzymywany w jednym ze swych pałaców. Znajduje się on blisko portu lotniczego w Bagdadzie. Teraz pałac jest nazywany przez amerykańskich gospodarzy Camp Victory i leży w strefie tzw. wysokiego bezpieczeństwa kontrolowanej przez Amerykanów. Kwatera Saddama znajduje się w dawnym magazynie. Kiedyś świta przetrzymywała tam kadzie z wonnymi olejkami, używanymi do kąpieli dyktatora. Teraz cała toaleta Husajna składa się z tygodniowego przydziału mydła, gąbki i tubki pasty do zębów. Saddam powrócił do zwyczaju z dzieciństwa: czyści zęby patyczkiem miswaku wykonanym z twardego drewna.
W sypialni superwięźnia żelazne łóżko z pościelą jest przykręcone do podłogi. Obok sypialni znajduje się pokój dzienny. Podłogę pokrywa dywan z pałacu dyktatora. To jedyne widoczne wspomnienie pełnej przepychu przeszłości. W łazience jest prysznic i sedes przyśrubowany nad dziurą, gdzie poprzednio kucali służący dyktatora. Metalowa umywalka i dwa ręczniki dopełniają wyposażenia.
Kodeksy do poduszki
Saddam odzyskał całą swą arogancję. Kiedy złapano go ukrywającego się w dziurze, świadkiem jego upokorzenia był cały świat. Ostatnio, podczas przesłuchania przed sądem w Bagdadzie, ujrzeliśmy już Husajna na powrót pysznego i pogardzającego strażnikami oraz sędzią. Strażnicy Saddama, członkowie sił specjalnych, nauczyli się wytrzymywać jego aroganckie zachowanie. Traktują go z respektem. Zwracają się do niego nawet: "Panie prezydencie", bo to jedyny tytuł, na który reaguje.
Były dyktator spożywa potrawy arabskie, przyrządzane przez Irakijczyka wybranego przez koalicję. Zanim Saddam weźmie cokolwiek do ust, potrawę próbuje wyznaczona osoba. Woda, którą pije Husajn, pochodzi z zapieczętowanych butli dostarczanych z USA. Kiedy więzień je - używając plastikowych sztućców - dozorcy stoją przy drzwiach. Nie noszą przy sobie broni na wypadek, gdyby Saddam chciał im ją wyrwać. Wysokiej rangi oficer brytyjskiego wywiadu, który z pierwszej ręki zna warunki przetrzymywania Irakijczyka, powiedział mi: - Psychiatrzy wykluczają, że Saddam objawia skłonności samobójcze. Ale potrafi być gwałtowny. I potrafi ostro się przeciwstawiać, jeśli jego żądania nie są spełniane.
Na razie udało mu się wygrać jedną małą bitwę: o zgolenie brody, czego domagali się jego nadzorcy. Saddam przekonał ich, że broda jest symbolem żałoby po dwóch zabitych synach; tradycja wymaga, by chodził nie ogolony przynajmniej przez rok. Inne żądania dotyczą m.in. dostępu do zagranicznych książek prawniczych. Czyta je po kolacji, pracując nad linią obrony w sprawie, która jest nie do obrony. W przyszłym roku będzie miał okazję wygłosić mowę obrończą. To więcej niż to, na co kiedykolwiek pozwalał ludziom, których mordował.
Tłumaczył David M. Dastych
Budząc się - wcześnie rano, o 4.30 - Saddam słyszy z oddali nawoływanie muezzinów do porannej modlitwy. Nie kładzie się jednak twarzą w kierunku Mekki, mimo że strzałka wymalowana na ścianie sypialni więźnia wskazuje ten kierunek. Twórca świeckiej dyktatury nigdy nie był przywiązany do religii i odwoływał się do niej tylko w sposób instrumentalny, okazjonalnie.
Przez moment po obudzeniu więzień mruży oczy, porażony światłem otoczonych drucianą siatką lamp pod sufitem. Nad drzwiami, poza jego zasięgiem, znajduje się kamera umożliwiająca szerokokątny podgląd pokoju o wymiarach pięć na pięć metrów. Jest tam też krzesło z przewieszoną abają, którą nakłada. W sąsiedniej dyżurce bateria monitorów notuje każdy jego ruch: mamrotania i gniewne spojrzenia w kierunku kamery. Czasami Saddam krzyczy, by wyłączyli światła. Nie wyłączają ich nigdy.
Oficjalnie były dyktator znajduje się od niedawna pod jurysdykcją rządu Iraku. W rzeczywistości pozostaje więźniem USA i jest traktowany jak każdy amerykański więzień oczekujący na stracenie. Jeśli w przygotowywanym procesie zapadnie wyrok śmierci, Saddam prawdopodobnie zostanie powieszony w irackim więzieniu, a jego amerykańscy strażnicy będą go eskortowali na szubienicę. Ten moment wydaje się jednak odległy. Może nastąpi za dwa lata, może później. Jak powiedział jeden ze strażników, Saddam liczy zresztą, że prezydent George W. Bush przegra listopadowe wybory, co spowoduje zmianę amerykańskiej polityki także wobec byłego irackiego dyktatora.
Adwokaci diabła
Saddam - wzorem Slobodana Milos�evica - planuje opóźnianie procesu, chcąc wzywać przed sąd trudno dostępnych świadków - prezydentów i premierów. Na jego liście, dostarczonej już irackim prokuratorom, znaleźli się Bush, Blair i Putin. Oskarżony sam chce oskarżać. "Owładnął nim pomysł, że może wyrządzić szkody Bushowi i Blairowi. Gdy o nich mówi, oczy zachodzą mu mgłą. Nienawidzi ich z siłą, która wzbudza grozę" - powiedział mi brytyjski oficer wywiadu.
Aż sześciuset prawników zgłosiło chęć obrony Saddama. Dla każdego z nich byłaby to wspaniała okazja, by zaprezentować umiejętności. Dwudziestu zostało już wybranych przez rodzinę.
Jak na ironię, w oczekiwaniu na proces, który ma się rozpocząć w przyszłym roku, Saddam jest przetrzymywany w jednym ze swych pałaców. Znajduje się on blisko portu lotniczego w Bagdadzie. Teraz pałac jest nazywany przez amerykańskich gospodarzy Camp Victory i leży w strefie tzw. wysokiego bezpieczeństwa kontrolowanej przez Amerykanów. Kwatera Saddama znajduje się w dawnym magazynie. Kiedyś świta przetrzymywała tam kadzie z wonnymi olejkami, używanymi do kąpieli dyktatora. Teraz cała toaleta Husajna składa się z tygodniowego przydziału mydła, gąbki i tubki pasty do zębów. Saddam powrócił do zwyczaju z dzieciństwa: czyści zęby patyczkiem miswaku wykonanym z twardego drewna.
W sypialni superwięźnia żelazne łóżko z pościelą jest przykręcone do podłogi. Obok sypialni znajduje się pokój dzienny. Podłogę pokrywa dywan z pałacu dyktatora. To jedyne widoczne wspomnienie pełnej przepychu przeszłości. W łazience jest prysznic i sedes przyśrubowany nad dziurą, gdzie poprzednio kucali służący dyktatora. Metalowa umywalka i dwa ręczniki dopełniają wyposażenia.
Kodeksy do poduszki
Saddam odzyskał całą swą arogancję. Kiedy złapano go ukrywającego się w dziurze, świadkiem jego upokorzenia był cały świat. Ostatnio, podczas przesłuchania przed sądem w Bagdadzie, ujrzeliśmy już Husajna na powrót pysznego i pogardzającego strażnikami oraz sędzią. Strażnicy Saddama, członkowie sił specjalnych, nauczyli się wytrzymywać jego aroganckie zachowanie. Traktują go z respektem. Zwracają się do niego nawet: "Panie prezydencie", bo to jedyny tytuł, na który reaguje.
Były dyktator spożywa potrawy arabskie, przyrządzane przez Irakijczyka wybranego przez koalicję. Zanim Saddam weźmie cokolwiek do ust, potrawę próbuje wyznaczona osoba. Woda, którą pije Husajn, pochodzi z zapieczętowanych butli dostarczanych z USA. Kiedy więzień je - używając plastikowych sztućców - dozorcy stoją przy drzwiach. Nie noszą przy sobie broni na wypadek, gdyby Saddam chciał im ją wyrwać. Wysokiej rangi oficer brytyjskiego wywiadu, który z pierwszej ręki zna warunki przetrzymywania Irakijczyka, powiedział mi: - Psychiatrzy wykluczają, że Saddam objawia skłonności samobójcze. Ale potrafi być gwałtowny. I potrafi ostro się przeciwstawiać, jeśli jego żądania nie są spełniane.
Na razie udało mu się wygrać jedną małą bitwę: o zgolenie brody, czego domagali się jego nadzorcy. Saddam przekonał ich, że broda jest symbolem żałoby po dwóch zabitych synach; tradycja wymaga, by chodził nie ogolony przynajmniej przez rok. Inne żądania dotyczą m.in. dostępu do zagranicznych książek prawniczych. Czyta je po kolacji, pracując nad linią obrony w sprawie, która jest nie do obrony. W przyszłym roku będzie miał okazję wygłosić mowę obrończą. To więcej niż to, na co kiedykolwiek pozwalał ludziom, których mordował.
Tłumaczył David M. Dastych
Więcej możesz przeczytać w 30/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.