Kreml "amerykanizuje" Jukos Jukos zostanie sprzedany. Najpewniej nabywcą części jego majątku będzie amerykański koncern ChevronTexaco. To byłaby dobra wiadomość dla rynku naftowego, zła - dla dotychczasowych właścicieli przedsiębiorstwa. Oznacza ona, że prywatny koncern naftowy Michaiła Chodorkowskiego, wart 15-16 mld USD, przegrał w sporze z Kremlem. Oficjalnym powodem egzekucji jest dług podatkowy wyceniony na 7,5 mld USD. Sprawnie zarządzana firma, jaką do niedawna był Jukos, poradziłaby sobie ze spłatą tak wielkiego długu. Chodzi o to, że państwo nie dopuszcza do ugody, a państwo to prezydent Putin i skupiona wokół niego "grupa trzymająca władzę". Czy ewentualna sprzedaż części Jukosu amerykańskiemu kolosowi uspokoi naftowe rynki, na których baryłka ropy kosztuje już ponad 50 USD? Jeśli nawet tak, to na krótko - lwia część koncernu pozostanie bowiem w rękach Kremla. Jukos z amerykańskimi udziałami jest potrzebny Putinowi do wzmocnienia jego roli w światowej polityce, a także do wzmocnienia pozycji ekonomicznej własnego zaplecza politycznego.
Rozbójnicy i warchoły
Rozgrywka Kremla przeciwko koncernowi Michaiła Chodorkowskiego to krok wstecz, odbierający międzynarodowym inwestorom nadzieję, że Rosja stanie się krajem, w którym prawa rządzące międzynarodowym handlem będą przestrzegane. Kiedy usłyszałem oświadczenie Władimira Putina, że nie ma on zamiaru doprowadzać Jukosu do bankructwa, nie mogłem uwierzyć. Przecież Michaił Chodorkowski już rok jest gościem więzienia Matrosskaja Tiszina, konta bankowe Jukosu zamrożono, Lebiediew jest sądzony, Niewzlin uciekł, a firma wkrótce zostanie pozbawiona głównych środków produkcji.
Na Zachodzie przypadek Jukosu bywa dość często oceniany jako odosobniona sprawa warcholskiego prezesa, który zdecydował się wystąpić przeciwko potężnemu politykowi i w ten sposób wywołał odwet władz. Sprawy Jukosu nie można jednak zrozumieć, jeśli się ją traktuje w oderwaniu od innych. W Rosji jest wiele podobnych rozgrywek. Najważniejszy jest spór wokół systemu telefonii MegaFon, w którym przeciwnikami są minister Leonid Reiman i jego firma Telecom-Invest oraz siły skupione wokół Alfa Banku, zaangażowane również w walkę o prywatyzację SwiazInwestu. Kolejne to tzw. wojna o kurczaki, w której ministerstwo walczy przeciwko Nikołajowi Awierianowi z firmy Ros-pticesojuz oraz walka o kontrolę nad liniami kolejowymi i usunięcie Nikołaja Aksonienki, byłego ministra transportu kolejowego. Te rozgrywki, prowadzone przez państwo przeciwko oligarchom, mają wspólny mianownik: służby specjalne.
Siłowiki kontra Jukos
Po wielkim kryzysie bankowym lat 1997-1998 i upadku banku Menatep (właściciela Jukosu) Jukos zreorganizował się, stosując importowane z Zachodu techniki menedżerskie i zatrudniając zachodnich specjalistów. Koncern szybko zaczął osiągać świetne wyniki. W połowie 2004 r. wydobywał już 1,7 mln baryłek ropy dziennie, co stanowi około 2 proc. światowej produkcji. Zaangażował się też w budowę ropociągu do Chin, który miał pozwolić na wykorzystanie pól naftowych we wschodniej Syberii. Gdyby nie ingerencja rosyjskiego rządu, Jukos stałby się prężnie rozwijającą się prywatną spółką.
Można by wymienić wiele powodów, dla których siłowiki, czyli ludzie pochodzący z byłego KGB, FSB (Federalna Służba Bezpieczeństwa), MSW i GRU (wywiad wojskowy), oraz sam prezydent Putin rozpoczęli działania przeciwko Jukosowi i innym podmiotom gospodarczym, takim jak Alfa Bank. Jeden z najbardziej oczywistych powodów to próba cofnięcia przez "czekistów" zegara historii i powrotu do czasów, kiedy regułą była państwowa własność dóbr narodowych. Jest jednak i inna teza. Putin podjął próbę restrukturyzacji rosyjskiego przemysłu naftowego, gdy jego produkcja imponująco wzrosła: z 6 mln baryłek aż do 9,3 mln baryłek ropy dziennie. Rosja obecnie rywalizuje z Arabią Saudyjską o miano największego producenta ropy na świecie. To daje Putinowi fory na światowej scenie politycznej. Chiny i Japonia ścigają się w walce o dostęp do rosyjskiej ropy, podczas gdy prezydent Rosji rozważa, gdzie wybudować nowy ropociąg za wiele miliardów dolarów.
Putinowskie prawo (pięści)
Putin zezwolił na powstanie nowej klasy rosyjskich bogaczy: oligarchów mundurowych, którzy zarabiają ogromne sumy - także na bankructwie Jukosu. Nie ma żadnego krajowego prawa handlowego, które by temu zapobiegło. Rząd wie, kiedy ma ogłosić kolejny komunikat, który wyniesie akcje tego koncernu w górę lub zepchnie w dół. Rząd wie też, kiedy ogłaszać komunikaty o przystopowaniu lub uwolnieniu produkcji ropy. Takie informacje podnoszą lub obniżają jej cenę.
Istnieje coraz więcej dowodów na to, że grupy, które manipulowały akcjami Jukosu, dysponując poufnymi informacjami, to te same grupy, które stoją za rządowymi decyzjami. To one doją Jukos od wielu miesięcy. Kiedy więc Putin mówi, że nie ma zamiaru doprowadzać Jukosu do bankructwa, może mówi prawdę. Jego prawda może mieć jednak wartość podobną do prawdy sowieckiej, która najczęściej była kłamstwem.
Rozgrywka Kremla przeciwko koncernowi Michaiła Chodorkowskiego to krok wstecz, odbierający międzynarodowym inwestorom nadzieję, że Rosja stanie się krajem, w którym prawa rządzące międzynarodowym handlem będą przestrzegane. Kiedy usłyszałem oświadczenie Władimira Putina, że nie ma on zamiaru doprowadzać Jukosu do bankructwa, nie mogłem uwierzyć. Przecież Michaił Chodorkowski już rok jest gościem więzienia Matrosskaja Tiszina, konta bankowe Jukosu zamrożono, Lebiediew jest sądzony, Niewzlin uciekł, a firma wkrótce zostanie pozbawiona głównych środków produkcji.
Na Zachodzie przypadek Jukosu bywa dość często oceniany jako odosobniona sprawa warcholskiego prezesa, który zdecydował się wystąpić przeciwko potężnemu politykowi i w ten sposób wywołał odwet władz. Sprawy Jukosu nie można jednak zrozumieć, jeśli się ją traktuje w oderwaniu od innych. W Rosji jest wiele podobnych rozgrywek. Najważniejszy jest spór wokół systemu telefonii MegaFon, w którym przeciwnikami są minister Leonid Reiman i jego firma Telecom-Invest oraz siły skupione wokół Alfa Banku, zaangażowane również w walkę o prywatyzację SwiazInwestu. Kolejne to tzw. wojna o kurczaki, w której ministerstwo walczy przeciwko Nikołajowi Awierianowi z firmy Ros-pticesojuz oraz walka o kontrolę nad liniami kolejowymi i usunięcie Nikołaja Aksonienki, byłego ministra transportu kolejowego. Te rozgrywki, prowadzone przez państwo przeciwko oligarchom, mają wspólny mianownik: służby specjalne.
Siłowiki kontra Jukos
Po wielkim kryzysie bankowym lat 1997-1998 i upadku banku Menatep (właściciela Jukosu) Jukos zreorganizował się, stosując importowane z Zachodu techniki menedżerskie i zatrudniając zachodnich specjalistów. Koncern szybko zaczął osiągać świetne wyniki. W połowie 2004 r. wydobywał już 1,7 mln baryłek ropy dziennie, co stanowi około 2 proc. światowej produkcji. Zaangażował się też w budowę ropociągu do Chin, który miał pozwolić na wykorzystanie pól naftowych we wschodniej Syberii. Gdyby nie ingerencja rosyjskiego rządu, Jukos stałby się prężnie rozwijającą się prywatną spółką.
Można by wymienić wiele powodów, dla których siłowiki, czyli ludzie pochodzący z byłego KGB, FSB (Federalna Służba Bezpieczeństwa), MSW i GRU (wywiad wojskowy), oraz sam prezydent Putin rozpoczęli działania przeciwko Jukosowi i innym podmiotom gospodarczym, takim jak Alfa Bank. Jeden z najbardziej oczywistych powodów to próba cofnięcia przez "czekistów" zegara historii i powrotu do czasów, kiedy regułą była państwowa własność dóbr narodowych. Jest jednak i inna teza. Putin podjął próbę restrukturyzacji rosyjskiego przemysłu naftowego, gdy jego produkcja imponująco wzrosła: z 6 mln baryłek aż do 9,3 mln baryłek ropy dziennie. Rosja obecnie rywalizuje z Arabią Saudyjską o miano największego producenta ropy na świecie. To daje Putinowi fory na światowej scenie politycznej. Chiny i Japonia ścigają się w walce o dostęp do rosyjskiej ropy, podczas gdy prezydent Rosji rozważa, gdzie wybudować nowy ropociąg za wiele miliardów dolarów.
Putinowskie prawo (pięści)
Putin zezwolił na powstanie nowej klasy rosyjskich bogaczy: oligarchów mundurowych, którzy zarabiają ogromne sumy - także na bankructwie Jukosu. Nie ma żadnego krajowego prawa handlowego, które by temu zapobiegło. Rząd wie, kiedy ma ogłosić kolejny komunikat, który wyniesie akcje tego koncernu w górę lub zepchnie w dół. Rząd wie też, kiedy ogłaszać komunikaty o przystopowaniu lub uwolnieniu produkcji ropy. Takie informacje podnoszą lub obniżają jej cenę.
Istnieje coraz więcej dowodów na to, że grupy, które manipulowały akcjami Jukosu, dysponując poufnymi informacjami, to te same grupy, które stoją za rządowymi decyzjami. To one doją Jukos od wielu miesięcy. Kiedy więc Putin mówi, że nie ma zamiaru doprowadzać Jukosu do bankructwa, może mówi prawdę. Jego prawda może mieć jednak wartość podobną do prawdy sowieckiej, która najczęściej była kłamstwem.
Trofea Kremla |
---|
Borys Bieriezowski - kontrolował warte 3 mld USD państwowe i prywatne fabryki aut, linie lotnicze, media. Po dojściu Putina do władzy skonfiskowano mu większość firm. Bieriezowski mieszka w Londynie. Władimir Gusinski - był właścicielem największego w Rosji koncernu medialnego Media-Most, do którego należały stacje radiowe i telewizyjne. W 2000 r. został zmuszony przez Władimira Putina do ucieczki z Rosji. Wrócił z wygnania, ale okupił to utratą znacznej części majątku. Władimir Potanin - kontroluje holding Interros. W 2000 r. musiał wpłacić do kasy państwowej 140 mln USD, aby zachować pakiet kontrolny Norilskiego Nikla, największego w Rosji kombinatu produkującego nikiel. Płaton Lebiediew - dyrektor grupy kapitałowej Menatep oraz jeden z głównych udziałowców Jukosu. Na początku lipca 2003 r. został aresztowany i oskarżony o nielegalne przejęcie dziewięć lat temu wartych 280 mln USD akcji firmy Apatit, producenta nawozów sztucznych. Leonid Reiman - właściciel firmy Telecom-Invest. Obecnie jest w sporze z Kremlem o system telefonii MegaFon. |
Więcej możesz przeczytać w 42/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.