Skandynawowie nie chcą dyktatu "socjalistycznej Brukseli" Żyjemy jak rodzina - mówi "Wprost" Tarja Halonen, prezydent Finlandii. - Jesteśmy tacy sami, mamy wspólne wartości. Ale jak w każdej rodzinie dochodzi do kłótni. Przecież nawet domownicy różnią się mentalnością. Fin to ponurak i milczek. Szwed to snob, przez sąsiadów nazywany kinkku, czyli baba. O Norwegach i Duńczykach mówi się, że zanim Szwedzi i Finowie coś wyprodukują i sprzedadzą, oni muszą to wymyślić i zaprojektować. Kłótnie zazwyczaj zaczynają się przy liczeniu pieniędzy. - Nie po to przez tyle lat budowaliśmy naszą gospodarkę, by teraz pozwolić ją zniszczyć jakimś europejskim sklerotykom, w dodatku chorym na socjalizm. My się z tej choroby wyzwalamy, na razie jednak sporo nas ta unia kosztuje - mówi Leif Pagrotski, minister przemysłu i handlu w szwedzkim rządzie. I choć jego szef promuje wejście Szwecji do strefy euro, Pagrotski uważa, że byłby to polityczny błąd. - Nie możemy pozwolić, by o naszych portfelach decydowali biurokraci z Brukseli. Pewnie szybko by coś pogubili - ucina. Dla Finów nordycka integracja, rozumiana jako jeden blok w unii, bez wspólnej waluty traci tempo. Różnic jest więcej. Trzy kraje nordyckie: Dania, Szwecja i Finlandia, należą do UE, dwa pozostałe - Norwegia i Islandia - nie. Szwecja i Finlandia nie są z kolei członkami NATO. Fiński różni się znacznie od innych języków używanych w regionie, Finlandia jako jedyna należy do strefy euro. Różnice jednak cementują północną jedność. Skandynawowie nie zamieniliby swej rodziny na żadną inną.
Nordycki seks
"Północ idzie na północ" - napisał niedawno brytyjski "Financial Times". Gazeta powoływała się na majowe badanie przeprowadzone na 3500 respondentach z Danii, Norwegii i Szwecji. Prawie 50 proc. ankietowanych opowiedziało się za integracją nordycką. Rok wcześniej 58 proc. Finów poparło ten pomysł. Obywatelom regionu UE jawiła się raczej jako zamknięty w czterech ścianach brukselski urzędnik, nie rozumiejący ich odmienności. - Skandynawia jest przekonana o swojej wyjątkowości. Nasze spojrzenie na Europę przez cały czas jest filtrowane przez "nordyzm". Wszyscy są przekonani, że istnieją wspólny nordycki model państwa, nordycka gospodarka, nordycki model życia, a nawet nordycki seks - mówi Henrik Wilen, dyrektor Instytutu Nordyckiego w Helsinkach. Jeszcze zanim powstała unia, Skandynawia miała nordycką unię paszportową.
"Chcę żyć i umrzeć w Nordei" - śpiewają Szwedzi w hymnie. Jest za co umierać. Kraje nordyckie to najwygodniejsze do życia państwa na świecie. 24 mln obywateli wytwarza większy dochód niż 40-milionowa Hiszpania. Najbogatsze w Skandynawii są Norwegia i Dania. Ta pierwsza dzięki zasobom gazu i ropy ma zapewnione stałe dochody na 50 lat. Dodatkowo 80 proc. dochodów z surowców Norwegowie inwestują w fundusze zagraniczne. Szwecja i Finlandia to symbole nowoczesnych technologii. Ericsson i Nokia zatrudniają prawie 250 tys. osób. Szwecja znajduje się na pierwszym miejscu wśród krajów z największą liczbą przedsiębiorstw na mieszkańca. Do tego dochodzą pierwsze miejsca wśród państw najmniej korupcjogennych, najbardziej wydajnych i o najwyższym standardzie życia - słowa szwedzkiego hymnu nie są więc przesadą.
Urynkowienie socjalu
Przestarzały skandynawski model socjalny po cichu odchodzi do lamusa. Mimo ogromnej wydajności pracy wiadomo, że nie uda się w przyszłości utrzymać rosnącej rzeszy emerytów. Finlandia sukcesywnie obniża więc podatki i rozważa podniesienie wieku emerytalnego. Szwecja i Dania zapowiedziały "urynkowienie dobrobytu", czyli stworzenie filarów kapitałowych i obniżenie emerytur gwarantowanych przez państwo. Dla Szwedów i Finów prawdziwym kubłem zimnej wody okazał się kryzys z początku lat 90. Wtedy zmniejszono dodatki rodzinne, dopłaty do leków, subsydia dla rolników i szkół. - Skandynawowie musieli się pożegnać z L-4 na kaca od darmowego lekarza. Ale dziś nasz "socjal" w porównaniu z niemieckim czy francuskim jest prawdziwie liberalny - mówi Wilen.
- Sześćset lat szwedzkich rządów pozostawiło ślad. Wszyscy mają zakodowane, że odpowiedzialność za własny los spoczywa tylko na jednostce - tłumaczy Jaakko Iloniemi, fiński dyplomata. Skandynawskie firmy doskonale zdają sobie sprawę, że by móc konkurować z wielkimi konglomeratami europejskimi, muszą być elastyczne, a nie oglądać się na subwencje państwowe. Symbolicznym połączeniem krajów skandynawskich był otwarty w 2000 r. most nad cieśniną Oresund łączący Szwecję z Danią. Przeprawa o długości 16 km początkowo wydała się inwestycją chybioną. Od roku, ku uciesze regionalnych polityków, przynosi jednak zyski.
Północny wariant Europy
W październiku 1939 r. królowie i prezydenci krajów nordyckich spotkali się, by rozważyć możliwość zjednoczenia w obliczu zagrożeń: niemieckiego i sowieckiego. Już po miesiącu Stalin napadł na Finlandię, a Hitler na Danię i Norwegię. Kiedy po wojnie próbowano stworzyć nordycki sojusz obronny, fiński ambasador w Moskwie usłyszał od Kremla stanowcze "niet". Norwegowie, Duńczycy i Islandczycy wstąpili więc do powstającego właśnie NATO. - Po rozpadzie ZSRR i wejściu Finlandii oraz Szwecji do UE okazało się, że nieformalne nordyckie instytucje dla nie należących do wspólnoty Norwegów i Islandczyków stały się kanałem informacji o poczynaniach UE, a dla Szwedów i Finów - miejscem uzgadniania wspólnego stanowiska - mówi Ola Tunander, politolog z Oslo.
Skandynawowie wielokrotnie pokazali, że potrafią mówić jednym głosem, a ich inicjatywy - choćby w kwestiach bezpieczeństwa - są znacznie poważniejsze, niż wskazywałaby wielkość ich krajów. Neutralność Szwecji, która wśród krajów nordyckich wydaje na obronę najwięcej, jest "neutralnością obronną". W Finlandii wojsko i armia cieszą się niebywałym szacunkiem - 80 proc. Finów deklaruje, że poszłoby na wojnę, nawet gdyby jej wynik był dla nich z góry przegrany. Norwegia wysłała na Bałkany myśliwce podczas wojny w Kosowie. Finlandia i Szwecja brały udział w misjach pokojowych w Sudanie i Macedonii. Wydatki Skandynawów na pomoc humanitarną są najwyższe na świecie. Podobnie jest w głosowaniach unijnych - w kwestiach rybołówstwa, ochrony środowiska czy edukacji działa nordycki jednogłos.
"Północ idzie na północ" - napisał niedawno brytyjski "Financial Times". Gazeta powoływała się na majowe badanie przeprowadzone na 3500 respondentach z Danii, Norwegii i Szwecji. Prawie 50 proc. ankietowanych opowiedziało się za integracją nordycką. Rok wcześniej 58 proc. Finów poparło ten pomysł. Obywatelom regionu UE jawiła się raczej jako zamknięty w czterech ścianach brukselski urzędnik, nie rozumiejący ich odmienności. - Skandynawia jest przekonana o swojej wyjątkowości. Nasze spojrzenie na Europę przez cały czas jest filtrowane przez "nordyzm". Wszyscy są przekonani, że istnieją wspólny nordycki model państwa, nordycka gospodarka, nordycki model życia, a nawet nordycki seks - mówi Henrik Wilen, dyrektor Instytutu Nordyckiego w Helsinkach. Jeszcze zanim powstała unia, Skandynawia miała nordycką unię paszportową.
"Chcę żyć i umrzeć w Nordei" - śpiewają Szwedzi w hymnie. Jest za co umierać. Kraje nordyckie to najwygodniejsze do życia państwa na świecie. 24 mln obywateli wytwarza większy dochód niż 40-milionowa Hiszpania. Najbogatsze w Skandynawii są Norwegia i Dania. Ta pierwsza dzięki zasobom gazu i ropy ma zapewnione stałe dochody na 50 lat. Dodatkowo 80 proc. dochodów z surowców Norwegowie inwestują w fundusze zagraniczne. Szwecja i Finlandia to symbole nowoczesnych technologii. Ericsson i Nokia zatrudniają prawie 250 tys. osób. Szwecja znajduje się na pierwszym miejscu wśród krajów z największą liczbą przedsiębiorstw na mieszkańca. Do tego dochodzą pierwsze miejsca wśród państw najmniej korupcjogennych, najbardziej wydajnych i o najwyższym standardzie życia - słowa szwedzkiego hymnu nie są więc przesadą.
Urynkowienie socjalu
Przestarzały skandynawski model socjalny po cichu odchodzi do lamusa. Mimo ogromnej wydajności pracy wiadomo, że nie uda się w przyszłości utrzymać rosnącej rzeszy emerytów. Finlandia sukcesywnie obniża więc podatki i rozważa podniesienie wieku emerytalnego. Szwecja i Dania zapowiedziały "urynkowienie dobrobytu", czyli stworzenie filarów kapitałowych i obniżenie emerytur gwarantowanych przez państwo. Dla Szwedów i Finów prawdziwym kubłem zimnej wody okazał się kryzys z początku lat 90. Wtedy zmniejszono dodatki rodzinne, dopłaty do leków, subsydia dla rolników i szkół. - Skandynawowie musieli się pożegnać z L-4 na kaca od darmowego lekarza. Ale dziś nasz "socjal" w porównaniu z niemieckim czy francuskim jest prawdziwie liberalny - mówi Wilen.
- Sześćset lat szwedzkich rządów pozostawiło ślad. Wszyscy mają zakodowane, że odpowiedzialność za własny los spoczywa tylko na jednostce - tłumaczy Jaakko Iloniemi, fiński dyplomata. Skandynawskie firmy doskonale zdają sobie sprawę, że by móc konkurować z wielkimi konglomeratami europejskimi, muszą być elastyczne, a nie oglądać się na subwencje państwowe. Symbolicznym połączeniem krajów skandynawskich był otwarty w 2000 r. most nad cieśniną Oresund łączący Szwecję z Danią. Przeprawa o długości 16 km początkowo wydała się inwestycją chybioną. Od roku, ku uciesze regionalnych polityków, przynosi jednak zyski.
Północny wariant Europy
W październiku 1939 r. królowie i prezydenci krajów nordyckich spotkali się, by rozważyć możliwość zjednoczenia w obliczu zagrożeń: niemieckiego i sowieckiego. Już po miesiącu Stalin napadł na Finlandię, a Hitler na Danię i Norwegię. Kiedy po wojnie próbowano stworzyć nordycki sojusz obronny, fiński ambasador w Moskwie usłyszał od Kremla stanowcze "niet". Norwegowie, Duńczycy i Islandczycy wstąpili więc do powstającego właśnie NATO. - Po rozpadzie ZSRR i wejściu Finlandii oraz Szwecji do UE okazało się, że nieformalne nordyckie instytucje dla nie należących do wspólnoty Norwegów i Islandczyków stały się kanałem informacji o poczynaniach UE, a dla Szwedów i Finów - miejscem uzgadniania wspólnego stanowiska - mówi Ola Tunander, politolog z Oslo.
Skandynawowie wielokrotnie pokazali, że potrafią mówić jednym głosem, a ich inicjatywy - choćby w kwestiach bezpieczeństwa - są znacznie poważniejsze, niż wskazywałaby wielkość ich krajów. Neutralność Szwecji, która wśród krajów nordyckich wydaje na obronę najwięcej, jest "neutralnością obronną". W Finlandii wojsko i armia cieszą się niebywałym szacunkiem - 80 proc. Finów deklaruje, że poszłoby na wojnę, nawet gdyby jej wynik był dla nich z góry przegrany. Norwegia wysłała na Bałkany myśliwce podczas wojny w Kosowie. Finlandia i Szwecja brały udział w misjach pokojowych w Sudanie i Macedonii. Wydatki Skandynawów na pomoc humanitarną są najwyższe na świecie. Podobnie jest w głosowaniach unijnych - w kwestiach rybołówstwa, ochrony środowiska czy edukacji działa nordycki jednogłos.
Więcej możesz przeczytać w 42/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.