Epidemie od czasów starożytności pochłaniają więcej ofiar niż wojny
Wybuch epidemii cholery wśród wojsk oblegających Jerozolimę spowodował, że w 700 r. p.n.e. asyryjski władca Sanherib musiał przerwać oblężenie. W Pierwszej Księdze Samuela Filistyni zostali ukarani zarazą za kradzież Arki Przymierza. Być może epidemiami były dwie spośród dziesięciu plag, które nawiedziły Egipt, opisanych w Księdze Wyjścia: piąta była zarazą, która wybiła bydło, a szósta nieznaną chorobą skóry. Epidemia wybuchła też w latach 430-426 p.n.e. w oblężonych przez Spartan Atenach. To najstarsza udokumentowana i potwierdzona badaniami archeologicznymi zaraza. Dopiero teraz udało się ją wyjaśnić.
Tyfus Peryklesa
W drugiej połowie V wieku p.n.e. Ateny toczyły ze Spartą wojnę, która przeszła do historii pod nazwą peloponeskiej. Ta wojna nie była jednak dla Ateńczyków tak groźna jak epidemia, która pochłonęła znacznie więcej ofiar. Perykles, słynny przywódca miasta, zmarł właśnie na skutek zakażenia. Zachorował też Tukidydes, który jednak wyzdrowiał i zapisał w dziele "Wojna peloponeska" szczegółową listę objawów i przebieg choroby. Najpierw pojawiały się bóle głowy, wysypka na całym ciele i gorączka. U chorych obserwowano zaczerwienione oczy, opuchnięte gardło i język oraz cuchnący oddech. Potem występowały napady kichania i kaszlu, często z krwawą wydzieliną i bólami w klatce piersiowej. Kiedy choroba zaatakowała żołądek, powodowała wymioty, ostrą biegunkę i silne bóle. Śmierć następowała zazwyczaj w ciągu 7-8 dni od wystąpienia pierwszych objawów. Ci, którzy przeżyli, cierpieli do końca życia z powodu amnezji, częściowego paraliżu lub ślepoty.
Biolodzy i archeolodzy od dawna próbowali zidentyfikować epidemię, ale opis Tukidydesa nie pasował do dżumy, odry ani czarnej ospy. Epidemiolodzy Patrick Olson i Charles Hames z Naval Medical Center w San Diego uważali nawet, że chorobę mogła wywołać gorączka krwotoczna podobna do tej, którą powoduje wirus Ebola, tym bardziej że plaga nie rozszerzyła się na Spartan oblegających miasto.
Przyczynę tajemniczej choroby udało się wyjaśnić dopiero podczas badań przeprowadzonych niedawno na cmentarzu Kerameikos, znajdującym się niedaleko Akropolu. Archeolodzy pod kierownictwem Manolisa Papagrigorakisa odkryli, że pochowane na cmentarzu osoby zmarły właśnie w okresie wojny peloponeskiej. Genetycy pobrali DNA z zębów ofiar pochowanych w masowym grobie i zidentyfikowali materiał genetyczny pałeczki Salmonella typhi, bakterii wywołującej dur brzuszny. To potwierdziło, że w oblężonych przez Spartan Atenach panowały wyjątkowo złe warunki higieniczne, bo ta choroba rozprzestrzenia się m.in. przez skażoną wodę. Także dziś dur brzuszny wywołuje groźne epidemie. Każdego roku notuje się około 20 mln przypadków tej choroby, z tego około 600 tys. śmiertelnych.
Gorączka Galena
Groźne epidemie wybuchały też w czasach Imperium Rzymskiego. Podczas panowania cesarza-filozofa Marka Aureliusza (161-180 r. n.e.) choroba, którą legioniści przywlekli z Seleucji, rozprzestrzeniła się na Azję Mniejszą, Egipt, Grecję i Rzym. Śmierć poniosła prawie jedna trzecia populacji Imperium Romanum, zdziesiątkowana została armia. Ofiarami epidemii padło również dwóch cesarzy: w 169 r. Lucjusz Werus i w 180 r. Marek Aureliusz. Wirus powrócił dziewięć lat później. Według historyka rzymskiego Kasjusza Diona, co najmniej 2 tys. osób dziennie umierało w samym Rzymie. Grecki lekarz Galen spisał objawy choroby: gorączka, biegunka, zapalenie krtani oraz owrzodzenie skóry pojawiające się dziewiątego dnia. Na podstawie tego opisu badacze uznają dziś chorobę za czarną ospę lub odrę. Epidemia rozprzestrzeniła się też na północ od Renu, dziesiątkując plemiona Germanów i Galów. Kolejna epidemia, podczas panowania cesarzy Decjusza (249-251 r. n.e.) i Gallusa (251-253 r. n.e.), wybuchła w Egipcie i stamtąd rozprzestrzeniła się na całe imperium. W Rzymie umierało wówczas 5 tys. osób dziennie.
Kolejna epidemia wybuchła dopiero w połowie VI wieku n.e., gdy ludność zaczęła dziesiątkować nowa zaraza. Pierwsze zachorowania odnotowano w latach 541--542 w Etiopii. Niektórzy badacze uważają, że choroba mogła się pojawić w środkowej Afryce, inni zaś, że jej kolebką były azjatyckie stepy. Epidemia szybko rozprzestrzeniała się wzdłuż szlaków handlowych. Największe żniwo zebrała w Konstantynopolu, gdyż do miasta sprowadzano wielkie ilości zboża z Egiptu, a miejskie spichlerze były wylęgarniami szczurów i pcheł roznoszących chorobę. Z Azji Mniejszej choroba została przeniesiona do Afryki, Italii i zachodniej Europy.
Prokopiusz pisze w "Historii wojen", że w 542 r. widział ofiary epidemii w Konstantynopolu, gdzie zaraza szalała przez cztery miesiące i pochłaniała 10 tys. ofiar dziennie! Miejskie cmentarze szybko się zapełniły i ciała ofiar porzucano na ulicach lub na brzegu morza. Po jakimś czasie w dzisiejszej dzielnicy Galata, oddzielonej od pałacu cesarza Zatoką Złotego Rogu, wykopano wielkie doły i zatrudniono ludzi do zbierania porzuconych zwłok. Mimo że doły miały pomieścić 70 tys. ciał, szybko się przepełniły. Zmarłych zaczęto więc umieszczać w wieżach przy murach miejskich; odór otaczał całe miasto. Według Prokopiusza, strażnicy w bramach Konstantynopola przestali liczyć wynoszone poza mury ciała, kiedy ich liczba przekroczyła 230 tys.
Zaraza Konstantynopola
Epidemia w Konstantynopolu jest prawdopodobnie najstarszą udokumentowaną plagą dżumy. Ludzie zakażeni narzekali na halucynacje, gorączkę i uczucie wycieńczenia, później pojawiały się rumień twarzowy, zapalenie gardła i biegunka. Choroba rozwijała się gwałtownie, śmierć następowała w ciągu dwóch, trzech dni. Zdarzały się też ataki szaleństwa, niektórzy wymiotowali krwią. Ci, którzy przeżyli, do końca życia uskarżali się na drżenie i niedowład kończyn. Dżuma w Konstantynopolu zdziesiątkowała ludność rejonu basenu Morza Śródziemnego - z tego powodu około 600 r. populacja tego regionu zmniejszyła się aż o 60 proc.! Historycy twierdzą, że wiele ofiar zmarło nie z powodu choroby, ale z głodu, bo dostawy żywności niemal zamarły. Najwięcej ofiar było wśród młodych, silnych mężczyzn, brakowało więc żołnierzy. Podobnie było w 1918 r., gdy wybuchła epidemia ptasiej grypy, nazywanej hiszpanką. Zmarło wtedy 40-50 mln osób, czyli pięciokrotnie więcej niż podczas dopiero co zakończonej I wojny światowej. Nie ma wątpliwości, że równie groźne epidemie nadal będą wybuchać, bez względu na postęp medycyny. Mimo wprowadzenia szczepionek na wiele chorób zakaźnych jedyną skuteczną ochroną jest uodpornienie się na wirusa tych, którzy przeżyli zakażenie. Przykładem jest epidemia AIDS w Afryce, gdzie coraz więcej osób jest odpornych na HIV.
Czarna śmierć
Największa epidemia dżumy w czasach nowożytnych, nazwana czarną śmiercią, przetoczyła się przez Europę w latach 1348-1352. W październiku 1347 r. do sycylijskiego portu Messyna zawinęło kilka okrętów wiozących uciekinierów z Kaffy na Krymie. Załoga i wszyscy pasażerowie byli już chorzy lub zarażeni. Szczury, które znajdowały się na pełnych trupów pokładach, rozbiegły się po mieście, roznosząc zarazę. Do końca 1348 r. epidemia ogarnęła znaczną część Europy Zachodniej. Pochłonęła prawie jedną trzecią ludności kontynentu.
Zarażenie następowało po ukąszeniu przez pchły, które wcześniej pasożytowały na odmianie szczura śniadego (Rattus rattus). Objawami było owrzodzenie węzłów chłonnych, zwłaszcza w pachwinach, wysoka gorączka i halucynacje. Występowała też płucna odmiana dżumy, w której zarażenie następuje drogą kropelkową. Od zarażenia do śmierci mijał zazwyczaj tydzień, ale w wypadku odmiany posocznicowej śmierć następowała często w ciągu 24 godzin. Odmiana dymienicza była śmiertelna w 70 proc. przypadków, a odmiana posocznicowa - w 100 proc. Właśnie atak odmiany posocznicowej dżumy spowodował nazwanie epidemii czarną śmiercią: mikrozatory bakteryjne w naczyniach krwionośnych palców rąk i stóp oraz nosa powodowały zgorzel i czarną barwę tkanek. Niewykluczone jednak, że epidemię czarnej śmierci spowodowała nie dżuma, lecz wąglik lub wirus podobny do wirusa Ebola - twierdzą epidemiolodzy brytyjscy.
Tyfus Peryklesa
W drugiej połowie V wieku p.n.e. Ateny toczyły ze Spartą wojnę, która przeszła do historii pod nazwą peloponeskiej. Ta wojna nie była jednak dla Ateńczyków tak groźna jak epidemia, która pochłonęła znacznie więcej ofiar. Perykles, słynny przywódca miasta, zmarł właśnie na skutek zakażenia. Zachorował też Tukidydes, który jednak wyzdrowiał i zapisał w dziele "Wojna peloponeska" szczegółową listę objawów i przebieg choroby. Najpierw pojawiały się bóle głowy, wysypka na całym ciele i gorączka. U chorych obserwowano zaczerwienione oczy, opuchnięte gardło i język oraz cuchnący oddech. Potem występowały napady kichania i kaszlu, często z krwawą wydzieliną i bólami w klatce piersiowej. Kiedy choroba zaatakowała żołądek, powodowała wymioty, ostrą biegunkę i silne bóle. Śmierć następowała zazwyczaj w ciągu 7-8 dni od wystąpienia pierwszych objawów. Ci, którzy przeżyli, cierpieli do końca życia z powodu amnezji, częściowego paraliżu lub ślepoty.
Biolodzy i archeolodzy od dawna próbowali zidentyfikować epidemię, ale opis Tukidydesa nie pasował do dżumy, odry ani czarnej ospy. Epidemiolodzy Patrick Olson i Charles Hames z Naval Medical Center w San Diego uważali nawet, że chorobę mogła wywołać gorączka krwotoczna podobna do tej, którą powoduje wirus Ebola, tym bardziej że plaga nie rozszerzyła się na Spartan oblegających miasto.
Przyczynę tajemniczej choroby udało się wyjaśnić dopiero podczas badań przeprowadzonych niedawno na cmentarzu Kerameikos, znajdującym się niedaleko Akropolu. Archeolodzy pod kierownictwem Manolisa Papagrigorakisa odkryli, że pochowane na cmentarzu osoby zmarły właśnie w okresie wojny peloponeskiej. Genetycy pobrali DNA z zębów ofiar pochowanych w masowym grobie i zidentyfikowali materiał genetyczny pałeczki Salmonella typhi, bakterii wywołującej dur brzuszny. To potwierdziło, że w oblężonych przez Spartan Atenach panowały wyjątkowo złe warunki higieniczne, bo ta choroba rozprzestrzenia się m.in. przez skażoną wodę. Także dziś dur brzuszny wywołuje groźne epidemie. Każdego roku notuje się około 20 mln przypadków tej choroby, z tego około 600 tys. śmiertelnych.
Gorączka Galena
Groźne epidemie wybuchały też w czasach Imperium Rzymskiego. Podczas panowania cesarza-filozofa Marka Aureliusza (161-180 r. n.e.) choroba, którą legioniści przywlekli z Seleucji, rozprzestrzeniła się na Azję Mniejszą, Egipt, Grecję i Rzym. Śmierć poniosła prawie jedna trzecia populacji Imperium Romanum, zdziesiątkowana została armia. Ofiarami epidemii padło również dwóch cesarzy: w 169 r. Lucjusz Werus i w 180 r. Marek Aureliusz. Wirus powrócił dziewięć lat później. Według historyka rzymskiego Kasjusza Diona, co najmniej 2 tys. osób dziennie umierało w samym Rzymie. Grecki lekarz Galen spisał objawy choroby: gorączka, biegunka, zapalenie krtani oraz owrzodzenie skóry pojawiające się dziewiątego dnia. Na podstawie tego opisu badacze uznają dziś chorobę za czarną ospę lub odrę. Epidemia rozprzestrzeniła się też na północ od Renu, dziesiątkując plemiona Germanów i Galów. Kolejna epidemia, podczas panowania cesarzy Decjusza (249-251 r. n.e.) i Gallusa (251-253 r. n.e.), wybuchła w Egipcie i stamtąd rozprzestrzeniła się na całe imperium. W Rzymie umierało wówczas 5 tys. osób dziennie.
Kolejna epidemia wybuchła dopiero w połowie VI wieku n.e., gdy ludność zaczęła dziesiątkować nowa zaraza. Pierwsze zachorowania odnotowano w latach 541--542 w Etiopii. Niektórzy badacze uważają, że choroba mogła się pojawić w środkowej Afryce, inni zaś, że jej kolebką były azjatyckie stepy. Epidemia szybko rozprzestrzeniała się wzdłuż szlaków handlowych. Największe żniwo zebrała w Konstantynopolu, gdyż do miasta sprowadzano wielkie ilości zboża z Egiptu, a miejskie spichlerze były wylęgarniami szczurów i pcheł roznoszących chorobę. Z Azji Mniejszej choroba została przeniesiona do Afryki, Italii i zachodniej Europy.
Prokopiusz pisze w "Historii wojen", że w 542 r. widział ofiary epidemii w Konstantynopolu, gdzie zaraza szalała przez cztery miesiące i pochłaniała 10 tys. ofiar dziennie! Miejskie cmentarze szybko się zapełniły i ciała ofiar porzucano na ulicach lub na brzegu morza. Po jakimś czasie w dzisiejszej dzielnicy Galata, oddzielonej od pałacu cesarza Zatoką Złotego Rogu, wykopano wielkie doły i zatrudniono ludzi do zbierania porzuconych zwłok. Mimo że doły miały pomieścić 70 tys. ciał, szybko się przepełniły. Zmarłych zaczęto więc umieszczać w wieżach przy murach miejskich; odór otaczał całe miasto. Według Prokopiusza, strażnicy w bramach Konstantynopola przestali liczyć wynoszone poza mury ciała, kiedy ich liczba przekroczyła 230 tys.
Zaraza Konstantynopola
Epidemia w Konstantynopolu jest prawdopodobnie najstarszą udokumentowaną plagą dżumy. Ludzie zakażeni narzekali na halucynacje, gorączkę i uczucie wycieńczenia, później pojawiały się rumień twarzowy, zapalenie gardła i biegunka. Choroba rozwijała się gwałtownie, śmierć następowała w ciągu dwóch, trzech dni. Zdarzały się też ataki szaleństwa, niektórzy wymiotowali krwią. Ci, którzy przeżyli, do końca życia uskarżali się na drżenie i niedowład kończyn. Dżuma w Konstantynopolu zdziesiątkowała ludność rejonu basenu Morza Śródziemnego - z tego powodu około 600 r. populacja tego regionu zmniejszyła się aż o 60 proc.! Historycy twierdzą, że wiele ofiar zmarło nie z powodu choroby, ale z głodu, bo dostawy żywności niemal zamarły. Najwięcej ofiar było wśród młodych, silnych mężczyzn, brakowało więc żołnierzy. Podobnie było w 1918 r., gdy wybuchła epidemia ptasiej grypy, nazywanej hiszpanką. Zmarło wtedy 40-50 mln osób, czyli pięciokrotnie więcej niż podczas dopiero co zakończonej I wojny światowej. Nie ma wątpliwości, że równie groźne epidemie nadal będą wybuchać, bez względu na postęp medycyny. Mimo wprowadzenia szczepionek na wiele chorób zakaźnych jedyną skuteczną ochroną jest uodpornienie się na wirusa tych, którzy przeżyli zakażenie. Przykładem jest epidemia AIDS w Afryce, gdzie coraz więcej osób jest odpornych na HIV.
Czarna śmierć
Największa epidemia dżumy w czasach nowożytnych, nazwana czarną śmiercią, przetoczyła się przez Europę w latach 1348-1352. W październiku 1347 r. do sycylijskiego portu Messyna zawinęło kilka okrętów wiozących uciekinierów z Kaffy na Krymie. Załoga i wszyscy pasażerowie byli już chorzy lub zarażeni. Szczury, które znajdowały się na pełnych trupów pokładach, rozbiegły się po mieście, roznosząc zarazę. Do końca 1348 r. epidemia ogarnęła znaczną część Europy Zachodniej. Pochłonęła prawie jedną trzecią ludności kontynentu.
Zarażenie następowało po ukąszeniu przez pchły, które wcześniej pasożytowały na odmianie szczura śniadego (Rattus rattus). Objawami było owrzodzenie węzłów chłonnych, zwłaszcza w pachwinach, wysoka gorączka i halucynacje. Występowała też płucna odmiana dżumy, w której zarażenie następuje drogą kropelkową. Od zarażenia do śmierci mijał zazwyczaj tydzień, ale w wypadku odmiany posocznicowej śmierć następowała często w ciągu 24 godzin. Odmiana dymienicza była śmiertelna w 70 proc. przypadków, a odmiana posocznicowa - w 100 proc. Właśnie atak odmiany posocznicowej dżumy spowodował nazwanie epidemii czarną śmiercią: mikrozatory bakteryjne w naczyniach krwionośnych palców rąk i stóp oraz nosa powodowały zgorzel i czarną barwę tkanek. Niewykluczone jednak, że epidemię czarnej śmierci spowodowała nie dżuma, lecz wąglik lub wirus podobny do wirusa Ebola - twierdzą epidemiolodzy brytyjscy.
Czarna śmierć |
---|
Największa epidemia dżumy w czasach nowożytnych, nazwana czarną śmiercią, przetoczyła się przez Europę w latach 1348-1352. W październiku 1347 r. do sycylijskiego portu Messyna zawinęło kilka okrętów wiozących uciekinierów z Kaffy na Krymie. Załoga i wszyscy pasażerowie byli już chorzy lub zarażeni. Szczury, które znajdowały się na pełnych trupów pokładach, rozbiegły się po mieście, roznosząc zarazę. Do końca 1348 r. epidemia ogarnęła znaczną część Europy Zachodniej. Pochłonęła prawie jedną trzecią ludności kontynentu. Zarażenie następowało po ukąszeniu przez pchły, które wcześniej pasożytowały na odmianie szczura śniadego (Rattus rattus). Objawami było owrzodzenie węzłów chłonnych, zwłaszcza w pachwinach, wysoka gorączka i halucynacje. Występowała też płucna odmiana dżumy, w której zarażenie następuje drogą kropelkową. Od zarażenia do śmierci mijał zazwyczaj tydzień, ale w wypadku odmiany posocznicowej śmierć następowała często w ciągu 24 godzin. Odmiana dymienicza była śmiertelna w 70 proc. przypadków, a odmiana posocznicowa - w 100 proc. Właśnie atak odmiany posocznicowej dżumy spowodował nazwanie epidemii czarną śmiercią: mikrozatory bakteryjne w naczyniach krwionośnych palców rąk i stóp oraz nosa powodowały zgorzel i czarną barwę tkanek. Niewykluczone jednak, że epidemię czarnej śmierci spowodowała nie dżuma, lecz wąglik lub wirus podobny do wirusa Ebola - twierdzą epidemiolodzy brytyjscy. |
Więcej możesz przeczytać w 7/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.