Czy ukraiński miliarder, dostarczający Polsce jedną czwartą zużywanego gazu, ma związki z rosyjską mafią?
Dlaczego ukraiński prezydent utrzymuje związki z podejrzanymi biznesmenami z branży gazowej? Dlaczego spotyka się z nimi podczas kampanii prezydenckiej? Czy to w porządku, że na uroczystość inauguracji prezydentury mieszkająca za granicą rodzina głowy państwa przyleciała samolotem należącym do jednego z tych biznesmenów? O to m.in. pytał prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenkę rosyjski dziennik "Izwiestia". Gazeta ujawniła pod koniec kwietnia, że spółka Raiffeisen Investment AG, która ma 50 proc. udziałów w firmie RosUkrEnergo, monopoliście w dostawach gazu na Ukrainę, faktycznie reprezentuje firmę CentraGas Holding. A ta z kolei należy do Dmytro Firtasza (ma w niej 90 proc. udziałów) i Iwana Fursina (10 proc). Obaj są dobrymi znajomymi ukraińskiego prezydenta. To należącym do Firtasza samolotem przyleciała na inaugurację rodzina Juszczenki, mieszkająca w USA. Czy przypadkiem rosyjsko-ukraińskie porozumienie zawarte w styczniu, któremu patronował Juszczenko, dało pozycję głównego dostawcy gazu na Ukrainę właśnie RosUkrEnergo, w którym Firtasz kontroluje 45 proc. udziałów? I tenże Firtasz prowadzi duże interesy w Polsce.
Spółka RosUkrEnergo podpisała w sierpniu 2005 r. kontrakt z Polskim Górnictwem Naftowym i Gazownictwem, któremu dostarcza 3,4 mld ton gazu (jedną czwartą rocznego zużycia gazu w Polsce). Ekipa Marka Kossowskiego, ówczesnego prezesa PGNiG, podpisała tę umowę tuż przed wyborami parlamentarnymi. Wcześniej podobne ilości gazu PGNiG kupowało od firmy Eural Trans Gas, której przedstawicielem był Firtasz. Jak ustalił "Wprost", śledztwo w sprawie nieprawidłowości przy zakupie gazu od tej spółki przez PGNiG (umowę zawarto jesienią 2003 r.) prowadzi Prokuratura Apelacyjna w Katowicach. Z Firtaszem i Fursinem związana jest również spółka KD Petrotrade, która od kilku miesięcy dostarcza ropę do Polski. W pierwszym kwartale 2006 r. dostarczała około 3 proc. ropy kupowanej przez PKN Orlen.
Miliarder czy figurant?
Gdy po objęciu urzędu Wiktor Juszczenko zabronił ukraińskim tajnym służbom badania kulis interesów Firtasza, tamtejsze media zaczęły pytać, czy prezydent nie odwdzięcza się w ten sposób sponsorowi swojej kampanii. Byłby to jednak sponsor nader niefortunny dla politycznej kariery Juszczenki.
"Prawidłowa wymowa nazwiska Firtasz brzmi Mogilewicz" - to jeden z popularniejszych ostatnio dowcipów na Ukrainie. Siemion Mogilewicz, uznawany za bossa rosyjskiej mafii z Sołncewa (najgroźniejszej i najważniejszej), jest ścigany przez amerykańskie FBI m.in. za pranie pieniędzy. Firtasz zaprzecza biznesowym kontaktom z rosyjskim mafiosem (ich relacje miały się ograniczyć do kilku spotkań), fakty świadczą jednak o czymś innym. Firtasz jest bowiem prezesem filii należącej do Mogilewicza spółki Highrock Holdings Ltd. Media spekulują, że majątek współwłaściciela RosUkrEnergo, szacowany na mniej więcej 3 mld USD, może w znacznej części należeć do Mogilewicza, a Firtasz może być jedynie figurantem reprezentującym bossa w biznesowych przedsięwzięciach. W tej sytuacji nowego znaczenia nabierają doniesienia rosyjskich mediów sprzed kilku miesięcy o tym, że Mogilewicz miał uczestniczyć w ukraińsko-rosyjskich rozmowach dotyczących zażegnania kryzysu gazowego na początku 2006 r. (wybuchł, gdy Gazprom usiłował ponadczterokrotnie podwyższyć cenę gazu dostarczanego Ukrainie).
Firtasz rozpoczął karierę przedsiębiorcy na przełomie lat 80. i 90. od handlu, m.in. używanymi autami. W 1990 r. zarobił 100 tys. USD, wielkie jak na realia ZSRR pieniądze. Wtedy przeprowadził się też do Moskwy. Przez następne lata było o nim cicho. Dopiero po dekadzie jego nazwisko pojawiło się w doniesieniach mediów, gdy 4 grudnia 2002 r. na Węgrzech zarejestrowano spółkę handlującą gazem Eural Trans Gas. Dziennikarze Radia Wolna Europa ujawnili wówczas, że jednym z czterech założycieli ETG był izraelski adwokat Zeev Gordon zameldowany w Tel Awiwie pod tym samym adresem, pod którym mieściła się siedziba spółki High-rock Properties. Ta ostatnia należała zaś w 2003 r. do Igora Fiszermana, współpracownika Mogilewicza, także znajdującego się na liście najbardziej poszukiwanych przez FBI przestępców. Firtasz, który został wówczas przedstawicielem Eural Trans Gasu na Turkmenistan, Uzbekistan i Kazachstan, był jednocześnie reprezentantem firmy Fiszermana na Ukrainie.
Skok na kasę
Według ukraińskich mediów, ETG powstał w drodze porozumienia Naftohazu Ukrainy (ukraińskiego odpowiednika naszego PGNiG), Gazpromu i Siemiona Mogilewicza. Rosyjski Gazprom miał się zgodzić na "odstąpienie" nowej firmie części dostaw gazu do Polski. Katowicka prokuratura bada m.in., w jaki sposób doszło do wyboru przez PGNiG w 2003 r. w przetargu na dostawcę właśnie firmy ETG. Zeznania świadków wskazują, że PGNiG odrzuciło wówczas inne oferty.
Afera, jaka wybuchła wokół ETG (okolicznościami powstania spółki zainteresowały się FBI i Interpol), doprowadziła do powstania 22 czerwca 2004 r. firmy RosUkrEnergo, zarejestrowanej w Szwajcarii. Przejęła ona najważniejsze kontrakty ETG, w tym interesy na polskim rynku. W sierpniu 2005 r., tuż przed wyborami parlamentarnymi, spółka RosUkrEnergo podpisała kontrakt na dostawy gazu dla PGNiG.
Naprawdę głośno o RosUkrEnergo zrobiło się przy okazji "gazowej wojny" między Kijowem a Moskwą. Na początku 2006 r. rosyjski Gazprom zerwał rosyjsko-ukraińską umowę międzyrządową, na mocy której dostarczał na Ukrainę gaz po 50 USD za 1000 m, i zażądał podwyższenia ceny do 230 USD. Po wojnie nerwów, demonstracyjnym odcięciu dostaw gazu na Ukrainę i wzajemnych groźbach zawarto w końcu dziwne porozumienie między Naftohazem Ukrainy i Gazpromem, któremu patronowali prezydenci i rządy obu państw. W myśl tego porozumienia, RosUkrEnergo stał się monopolistą w dostawach rosyjskiego gazu na Ukrainę. Kolejna umowa przewidywała, że firma ta otrzyma od Ukraińców wyłączne prawo zakupu taniego gazu z Azji Środkowej (po 35-50 USD za 1000 m). W zamian RosUkrEnergo zobowiązało się dostarczać Ukrainie gaz po 95 USD za 1000 m, czyli po cenie dużo niższej, niż żądał Gazprom. Gdy ukraińska opinia publiczna dziwiła się, jakim cudem RosUkrEnergo może dostarczyć rosyjski gaz odbierany od Gazpromu taniej niż sam Gazprom, politycy z Kijowa tłumaczyli, że "zmiesza" ona tańszy surowiec z republik środkowoazjatyckich z drogim rosyjskim i w ten sposób będzie mogła zaoferować akceptowalną uśrednioną cenę. Premier Jurij Jechanurow i prezydent Wiktor Juszczenko mówili wówczas o wielkim zwycięstwie w "gazowej wojnie".
Kilka miesięcy po podpisaniu porozumienia Gazprom ogłosił, że Ukraina tylko część gazu z RosUkrEnergo będzie kupowała po 95 USD za 1000 m - reszta będzie droższa. Według byłej premier Julii Tymoszenko, która ostro potępiła porozumienie gazowe, straty Ukrainy z tytułu działalności RosUkrEnergo tylko w 2006 r. wyniosą około 4,5 mld USD. Krocie zarobią za to udziałowcy tej firmy, w tym Firtasz. Albo stojący za nim ludzie.
Dlaczego podarowano Firtaszowi taki prezent? Tuż po podpisaniu gazowego porozumienia w ukraińskim parlamencie zaczęły krążyć dokumenty, z których miało wynikać, że na rachunek firmy Petrogaz, należącej jakoby do brata prezydenta Juszczenki - Petera, wpłynęło 50 mln USD.
Ostrzeżenie dla Juszczenki
Ujawnienie udziału Firtasza w Ros-UkrEnergo akurat przez dziennik "Izwiestia", należący do rosyjskiego koncernu Gazprom, może budzić zdziwienie. Przecież wszystko wskazuje na to, że są to bliscy partnerzy w interesach. Część ukraińskich analityków uważa, że uderzający w Juszczenkę skandal wywołano świadomie i celowo w takim czasie, aby Kreml zyskał wpływ na powyborczą koalicję na Ukrainie. Po ostatnich wyborach związana z Juszczenką partia Nasza Ukraina może zawrzeć koalicję zarówno z prozachodnią Julią Tymoszenko, jak i z prorosyjską Partią Regionów Wiktora Janukowycza. Ta z partii, która znajdzie się w opozycji, będzie atakowała prezydenta i zechce wyjaśnić jego powiązania z podejrzanymi biznesmenami. Juszczenko mógł więc otrzymać jasny sygnał, że pozostawienie w opozycji partii Janukowycza będzie oznaczało, że prasowe publikacje o tajemniczych związkach ukraińskiego prezydenta z gazowymi pośrednikami mogą się w Rosji pojawiać częściej.
Spółka RosUkrEnergo podpisała w sierpniu 2005 r. kontrakt z Polskim Górnictwem Naftowym i Gazownictwem, któremu dostarcza 3,4 mld ton gazu (jedną czwartą rocznego zużycia gazu w Polsce). Ekipa Marka Kossowskiego, ówczesnego prezesa PGNiG, podpisała tę umowę tuż przed wyborami parlamentarnymi. Wcześniej podobne ilości gazu PGNiG kupowało od firmy Eural Trans Gas, której przedstawicielem był Firtasz. Jak ustalił "Wprost", śledztwo w sprawie nieprawidłowości przy zakupie gazu od tej spółki przez PGNiG (umowę zawarto jesienią 2003 r.) prowadzi Prokuratura Apelacyjna w Katowicach. Z Firtaszem i Fursinem związana jest również spółka KD Petrotrade, która od kilku miesięcy dostarcza ropę do Polski. W pierwszym kwartale 2006 r. dostarczała około 3 proc. ropy kupowanej przez PKN Orlen.
Miliarder czy figurant?
Gdy po objęciu urzędu Wiktor Juszczenko zabronił ukraińskim tajnym służbom badania kulis interesów Firtasza, tamtejsze media zaczęły pytać, czy prezydent nie odwdzięcza się w ten sposób sponsorowi swojej kampanii. Byłby to jednak sponsor nader niefortunny dla politycznej kariery Juszczenki.
"Prawidłowa wymowa nazwiska Firtasz brzmi Mogilewicz" - to jeden z popularniejszych ostatnio dowcipów na Ukrainie. Siemion Mogilewicz, uznawany za bossa rosyjskiej mafii z Sołncewa (najgroźniejszej i najważniejszej), jest ścigany przez amerykańskie FBI m.in. za pranie pieniędzy. Firtasz zaprzecza biznesowym kontaktom z rosyjskim mafiosem (ich relacje miały się ograniczyć do kilku spotkań), fakty świadczą jednak o czymś innym. Firtasz jest bowiem prezesem filii należącej do Mogilewicza spółki Highrock Holdings Ltd. Media spekulują, że majątek współwłaściciela RosUkrEnergo, szacowany na mniej więcej 3 mld USD, może w znacznej części należeć do Mogilewicza, a Firtasz może być jedynie figurantem reprezentującym bossa w biznesowych przedsięwzięciach. W tej sytuacji nowego znaczenia nabierają doniesienia rosyjskich mediów sprzed kilku miesięcy o tym, że Mogilewicz miał uczestniczyć w ukraińsko-rosyjskich rozmowach dotyczących zażegnania kryzysu gazowego na początku 2006 r. (wybuchł, gdy Gazprom usiłował ponadczterokrotnie podwyższyć cenę gazu dostarczanego Ukrainie).
Firtasz rozpoczął karierę przedsiębiorcy na przełomie lat 80. i 90. od handlu, m.in. używanymi autami. W 1990 r. zarobił 100 tys. USD, wielkie jak na realia ZSRR pieniądze. Wtedy przeprowadził się też do Moskwy. Przez następne lata było o nim cicho. Dopiero po dekadzie jego nazwisko pojawiło się w doniesieniach mediów, gdy 4 grudnia 2002 r. na Węgrzech zarejestrowano spółkę handlującą gazem Eural Trans Gas. Dziennikarze Radia Wolna Europa ujawnili wówczas, że jednym z czterech założycieli ETG był izraelski adwokat Zeev Gordon zameldowany w Tel Awiwie pod tym samym adresem, pod którym mieściła się siedziba spółki High-rock Properties. Ta ostatnia należała zaś w 2003 r. do Igora Fiszermana, współpracownika Mogilewicza, także znajdującego się na liście najbardziej poszukiwanych przez FBI przestępców. Firtasz, który został wówczas przedstawicielem Eural Trans Gasu na Turkmenistan, Uzbekistan i Kazachstan, był jednocześnie reprezentantem firmy Fiszermana na Ukrainie.
Skok na kasę
Według ukraińskich mediów, ETG powstał w drodze porozumienia Naftohazu Ukrainy (ukraińskiego odpowiednika naszego PGNiG), Gazpromu i Siemiona Mogilewicza. Rosyjski Gazprom miał się zgodzić na "odstąpienie" nowej firmie części dostaw gazu do Polski. Katowicka prokuratura bada m.in., w jaki sposób doszło do wyboru przez PGNiG w 2003 r. w przetargu na dostawcę właśnie firmy ETG. Zeznania świadków wskazują, że PGNiG odrzuciło wówczas inne oferty.
Afera, jaka wybuchła wokół ETG (okolicznościami powstania spółki zainteresowały się FBI i Interpol), doprowadziła do powstania 22 czerwca 2004 r. firmy RosUkrEnergo, zarejestrowanej w Szwajcarii. Przejęła ona najważniejsze kontrakty ETG, w tym interesy na polskim rynku. W sierpniu 2005 r., tuż przed wyborami parlamentarnymi, spółka RosUkrEnergo podpisała kontrakt na dostawy gazu dla PGNiG.
Naprawdę głośno o RosUkrEnergo zrobiło się przy okazji "gazowej wojny" między Kijowem a Moskwą. Na początku 2006 r. rosyjski Gazprom zerwał rosyjsko-ukraińską umowę międzyrządową, na mocy której dostarczał na Ukrainę gaz po 50 USD za 1000 m, i zażądał podwyższenia ceny do 230 USD. Po wojnie nerwów, demonstracyjnym odcięciu dostaw gazu na Ukrainę i wzajemnych groźbach zawarto w końcu dziwne porozumienie między Naftohazem Ukrainy i Gazpromem, któremu patronowali prezydenci i rządy obu państw. W myśl tego porozumienia, RosUkrEnergo stał się monopolistą w dostawach rosyjskiego gazu na Ukrainę. Kolejna umowa przewidywała, że firma ta otrzyma od Ukraińców wyłączne prawo zakupu taniego gazu z Azji Środkowej (po 35-50 USD za 1000 m). W zamian RosUkrEnergo zobowiązało się dostarczać Ukrainie gaz po 95 USD za 1000 m, czyli po cenie dużo niższej, niż żądał Gazprom. Gdy ukraińska opinia publiczna dziwiła się, jakim cudem RosUkrEnergo może dostarczyć rosyjski gaz odbierany od Gazpromu taniej niż sam Gazprom, politycy z Kijowa tłumaczyli, że "zmiesza" ona tańszy surowiec z republik środkowoazjatyckich z drogim rosyjskim i w ten sposób będzie mogła zaoferować akceptowalną uśrednioną cenę. Premier Jurij Jechanurow i prezydent Wiktor Juszczenko mówili wówczas o wielkim zwycięstwie w "gazowej wojnie".
Kilka miesięcy po podpisaniu porozumienia Gazprom ogłosił, że Ukraina tylko część gazu z RosUkrEnergo będzie kupowała po 95 USD za 1000 m - reszta będzie droższa. Według byłej premier Julii Tymoszenko, która ostro potępiła porozumienie gazowe, straty Ukrainy z tytułu działalności RosUkrEnergo tylko w 2006 r. wyniosą około 4,5 mld USD. Krocie zarobią za to udziałowcy tej firmy, w tym Firtasz. Albo stojący za nim ludzie.
Dlaczego podarowano Firtaszowi taki prezent? Tuż po podpisaniu gazowego porozumienia w ukraińskim parlamencie zaczęły krążyć dokumenty, z których miało wynikać, że na rachunek firmy Petrogaz, należącej jakoby do brata prezydenta Juszczenki - Petera, wpłynęło 50 mln USD.
Ostrzeżenie dla Juszczenki
Ujawnienie udziału Firtasza w Ros-UkrEnergo akurat przez dziennik "Izwiestia", należący do rosyjskiego koncernu Gazprom, może budzić zdziwienie. Przecież wszystko wskazuje na to, że są to bliscy partnerzy w interesach. Część ukraińskich analityków uważa, że uderzający w Juszczenkę skandal wywołano świadomie i celowo w takim czasie, aby Kreml zyskał wpływ na powyborczą koalicję na Ukrainie. Po ostatnich wyborach związana z Juszczenką partia Nasza Ukraina może zawrzeć koalicję zarówno z prozachodnią Julią Tymoszenko, jak i z prorosyjską Partią Regionów Wiktora Janukowycza. Ta z partii, która znajdzie się w opozycji, będzie atakowała prezydenta i zechce wyjaśnić jego powiązania z podejrzanymi biznesmenami. Juszczenko mógł więc otrzymać jasny sygnał, że pozostawienie w opozycji partii Janukowycza będzie oznaczało, że prasowe publikacje o tajemniczych związkach ukraińskiego prezydenta z gazowymi pośrednikami mogą się w Rosji pojawiać częściej.
Więcej możesz przeczytać w 21/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.