Odżyły czasy II Rzeczypospolitej, kiedy endecy i komuniści razem atakowali Piłsudskiego
Sejm obradujący w 80. rocznicę zamachu majowego nie przyjął uchwały odnoszącej się do tego ważnego wydarzenia. Skłania to do smutnej refleksji, zwłaszcza że posłowie z łatwością uchwalają oświadczenia w mniej istotnych dla naszych dziejów kwestiach historycznych.
W sprawie zamachu majowego projekty uchwał zgłosiły kluby SLD, PSL, LPR i Platformy Obywatelskiej. Szokuje ogromne podobieństwo ocen zawartych w tekstach LPR i SLD. Obydwa zdecydowanie potępiają działania Józefa Piłsudskiego i solidaryzują się z "broniącymi porządku konstytucyjnego i legalnych władz Rzeczypospolitej". W krytyce Piłsudskiego SLD posuwa się nawet dalej niż jego endeccy adwersarze. Posłowie lewicy nie mają żadnych wątpliwości, że przewrót wynikał wyłącznie z "ulegania żądzy władzy, przedkładania ambicji politycznych nad dobro obywateli, z pogardy dla zasad demokracji".
Obserwując ten sojusz SLD i LPR, trudno się oprzeć wrażeniu, że odżyły czasy II Rzeczypospolitej, kiedy endecy i komuniści razem atakowali Piłsudskiego. Lidze trudno się dziwić. Zawsze uznawała się za sukcesora endecji. Tajemnicą pozostanie jednak, co komunistyczną recydywą chciał osiągnąć SLD. Wielokrotnie przecież odcinał się od kominternowskiej tradycji i deklarował przywiązanie do niepodległościowego, demokratycznego socjalizmu PPS, która w maju 1926 r. opowiedziała się po stronie marszałka. Nie kierowała socjalistami - jak twierdzi dzisiaj SLD - żądza władzy ani pogarda dla demokracji. Wręcz przeciwnie, wsparli Piłsudskiego, bo właśnie w rządach endecji, zafascynowanej nietolerancją i autorytaryzmem, widzieli śmiertelne zagrożenie dla Polski wolnej, demokratycznej i solidarnej.
Niewiele zrozumie się z dramatycznych wydarzeń majowych, jeśli sprowadzi się je wyłącznie do konfrontacji warcholstwa z legalizmem. Owszem, taka argumentacja bardzo odpowiadała przed 80 laty endecji, ale już wówczas brzmiała wyjątkowo nieszczerze. Ci sami endecy przecież w grudniu 1922 r. wzniecili w stolicy uliczny bunt przeciwko wyborowi Narutowicza i doprowadzili do zamordowania prezydenta.
Byłoby znacznie korzystniej, gdyby 80. rocznica zamachu majowego stała się okazją do refleksji nad niełatwą historią II Rzeczypospolitej, także - jak chce tego projekt uchwały PO - "nad granicami swobody w definiowaniu politycznych racji i nad zagrożeniami dla demokracji parlamentarnej". Te zagrożenia to nie tylko naruszający legalizm bunt wojska przeciwko rządowi Witosa i większości parlamentarnej. To także widoczna w działaniu strony rządowej partyjna próba zawłaszczenia Polski bez liczenia się z opinią publiczną. Brzmi to bardzo aktualnie, co sejmowej debaty nad przewrotem majowym na pewno nie ułatwiło. Tym bardziej jednak posłowie powinni wypracować wspólne stanowisko. Wtedy krytyczna refleksja nad przeszłością pomoże w podwyższaniu obecnych standardów politycznych.
Fot: Z. Furman
W sprawie zamachu majowego projekty uchwał zgłosiły kluby SLD, PSL, LPR i Platformy Obywatelskiej. Szokuje ogromne podobieństwo ocen zawartych w tekstach LPR i SLD. Obydwa zdecydowanie potępiają działania Józefa Piłsudskiego i solidaryzują się z "broniącymi porządku konstytucyjnego i legalnych władz Rzeczypospolitej". W krytyce Piłsudskiego SLD posuwa się nawet dalej niż jego endeccy adwersarze. Posłowie lewicy nie mają żadnych wątpliwości, że przewrót wynikał wyłącznie z "ulegania żądzy władzy, przedkładania ambicji politycznych nad dobro obywateli, z pogardy dla zasad demokracji".
Obserwując ten sojusz SLD i LPR, trudno się oprzeć wrażeniu, że odżyły czasy II Rzeczypospolitej, kiedy endecy i komuniści razem atakowali Piłsudskiego. Lidze trudno się dziwić. Zawsze uznawała się za sukcesora endecji. Tajemnicą pozostanie jednak, co komunistyczną recydywą chciał osiągnąć SLD. Wielokrotnie przecież odcinał się od kominternowskiej tradycji i deklarował przywiązanie do niepodległościowego, demokratycznego socjalizmu PPS, która w maju 1926 r. opowiedziała się po stronie marszałka. Nie kierowała socjalistami - jak twierdzi dzisiaj SLD - żądza władzy ani pogarda dla demokracji. Wręcz przeciwnie, wsparli Piłsudskiego, bo właśnie w rządach endecji, zafascynowanej nietolerancją i autorytaryzmem, widzieli śmiertelne zagrożenie dla Polski wolnej, demokratycznej i solidarnej.
Niewiele zrozumie się z dramatycznych wydarzeń majowych, jeśli sprowadzi się je wyłącznie do konfrontacji warcholstwa z legalizmem. Owszem, taka argumentacja bardzo odpowiadała przed 80 laty endecji, ale już wówczas brzmiała wyjątkowo nieszczerze. Ci sami endecy przecież w grudniu 1922 r. wzniecili w stolicy uliczny bunt przeciwko wyborowi Narutowicza i doprowadzili do zamordowania prezydenta.
Byłoby znacznie korzystniej, gdyby 80. rocznica zamachu majowego stała się okazją do refleksji nad niełatwą historią II Rzeczypospolitej, także - jak chce tego projekt uchwały PO - "nad granicami swobody w definiowaniu politycznych racji i nad zagrożeniami dla demokracji parlamentarnej". Te zagrożenia to nie tylko naruszający legalizm bunt wojska przeciwko rządowi Witosa i większości parlamentarnej. To także widoczna w działaniu strony rządowej partyjna próba zawłaszczenia Polski bez liczenia się z opinią publiczną. Brzmi to bardzo aktualnie, co sejmowej debaty nad przewrotem majowym na pewno nie ułatwiło. Tym bardziej jednak posłowie powinni wypracować wspólne stanowisko. Wtedy krytyczna refleksja nad przeszłością pomoże w podwyższaniu obecnych standardów politycznych.
Fot: Z. Furman
Więcej możesz przeczytać w 21/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.