Politycy unikają całowania, chyba że dają do zrozumienia, iż konkurenci mogą ich pocałować w dupę
Czytam sobie w dziale Know-how "Wprost" o najnowszych odkryciach dotyczących całowania. Okazuje się, że całus jest przyjemniejszy, gdy partnerka jest w fazie płodnej. Problem w tym, że ostatnio faceci rzadko całują się z kobietami. W modzie jest pocałunek między mężczyzną i facetem lub odwrotnie. Tak przynajmniej jest w telewizji. Facetów lubiących się całować między sobą można podzielić na dwie grupy. Pierwsza to politycy, a druga - geje.
W dawnych czasach poddani padali przed tyranem na twarz i całowali władców w gołe stopy. Było to średnio higieniczne z uwagi na dotkliwy brak pasty do zębów. Zaawansowany szkorbut był w stanie wykończyć każdą stopę życiową (nawet monarszą). Ceremoniał ten z czasem uległ zmianie. Światłych władców całowano po rękach lub w królewski pierścień. Z biegiem lat dystans się zwiększał. W kontaktach oficjalnych wystarczyło pocałować szaty królewskie, berło lub zwisające dostojnie sztandary. Rycerze całowali nagie miecze, a cwani dworzanie pochwy. Zwyczaj całowania flagi przetrwał do dziś w niektórych formacjach wojskowych i filmach z Hollywood.
Po rewolucji francuskiej trendy w całowaniu nie narzucała już wyrobiona w ich unikaniu arystokracja. Upadły dawne hierarchie i wartości. Modne stały się braterskie uściski i serdeczne powitania. We Francji rozwinął się obrzydliwy zwyczaj powitalny, polegający na całowaniu każdej przybyłej osoby w policzki. W pierścień całowano już tylko dostojników kościelnych, a damy zaczęto całować w dłonie.
Ciekawe rytuały całowania wprowadzili komuniści. Do legendy przeszły pocałunki przywódcy NRD Ericha Honeckera z przywódcą ZSRR Leonidem Breżniewem. Obaj uwielbiali się całować głównie podczas powitań na lotniskach. Zwykle towarzysze radzieccy strzelali ze swoimi partnerami tzw. niedźwiedzia. Był to serdeczny sposób powitania, polegający na wzajemnym macaniu. Ceremoniał z "niedźwiedziem" należał do standardów powitalnych przywódców dawnych państw socjalistycznych. Oprócz charakterystycznego obejmowania się jest on połączony z gorącymi pocałunkami. Powitalny "niedźwiedź" jest patentem czysto rosyjskim, związanym z tamtejszym klimatem i tradycją. Osoby witające się w ten sposób przypominają z pewnej odległości dwóch pijaczków próbujących utrzymać równowagę. Honecker i Breżniew twórczo rozwinęli znaną już technikę "niedźwiedzia", wzbogacając ją o całowanie z języczkiem. Ich wspólne zdjęcia do dziś szokują. Na starych fotografiach widać wyraźnie jak sekretarze bratnich partii - mówiąc slangiem z dyskoteki - "centralnie lecą w ślinę". Nie sposób nie docenić walorów rozgrzewających takiego pocałunku.
Polska wersja "niedźwiedzia" jest nieco bardziej szlachetna i polega na tzw. całowaniu z dubeltówki. To rodzaj powitania z nieco innym układem rąk, wykonywanego dynamicznie i mniej obleśnie. "Dubeltówka" to nieco staromodny sposób powitań, spopularyzowany przez film przygodowy "Potop" Jerzego Hoffmana, gdzie całowało się tak całe rycerstwo z panem Wołodyjowskim i Zagłobą na czele (w stylu "Daj pyska, bracie!"). Do dziś pod wpływem filmu całują się tak niektórzy myśliwi, żołnierze oraz harcerze. Chociaż harcerze to już chyba nie. Po ostatniej serii afer z udziałem druhów pedofilów zmieniono przepisy dotyczące rytuału harcerskiego. Zrezygnowano z niektórych zwyczajów, braterskich uścisków i zabaw z finką.
Obecnie politycy raczej unikają całowania się między sobą, chyba że wyraźnie dają do zrozumienia, iż konkurenci mogą ich pocałować w dupę. Zwykle do rytuału wylewnego powitania lgną osoby starsze, które mają nawyk obśliniania z dawnych czasów. Wyjątkiem są politycy z partii ludowych oraz kilku starych komuchów, w kręgu których nadal obowiązuje "niedźwiedź" lub "dubeltówka". Bardzo lubią się całować aktywni działacze związkowi. Mimo groźby ptasiej grypy tradycja gorących pocałunków na scenie politycznej nie zamiera. Ostatnio sam premier Marcinkiewicz padł ofiarą namiętnych pocałunków w wykonaniu jakiegoś napalonego działacza z prowincji.
Oprócz facetów polityków w telewizji całują się też geje. W związku z licznymi wypowiedziami polityka LPR Wojciecha Wierzejskiego o gejach telewizja non stop pokazuje całujących się gejów. Mam wrażenie, że po każdej napastliwej wypowiedzi posła Wojciecha liczba całujących się gejów wzrasta. Pocałunki zbliżają ludzi. Niech ktoś wycałuje Wierzejskiego, to mu przejdzie. Widok całujących się gejów, na przemian z widokiem całujących się polityków, może spowodować u odbiorcy fałszywe przekonanie, że nie warto się całować z kobietami. Cóż nam wówczas po wiedzy, że całują się nie tylko politycy i geje, ale także mrówki i słonie?
Fot: K. Pacuła
W dawnych czasach poddani padali przed tyranem na twarz i całowali władców w gołe stopy. Było to średnio higieniczne z uwagi na dotkliwy brak pasty do zębów. Zaawansowany szkorbut był w stanie wykończyć każdą stopę życiową (nawet monarszą). Ceremoniał ten z czasem uległ zmianie. Światłych władców całowano po rękach lub w królewski pierścień. Z biegiem lat dystans się zwiększał. W kontaktach oficjalnych wystarczyło pocałować szaty królewskie, berło lub zwisające dostojnie sztandary. Rycerze całowali nagie miecze, a cwani dworzanie pochwy. Zwyczaj całowania flagi przetrwał do dziś w niektórych formacjach wojskowych i filmach z Hollywood.
Po rewolucji francuskiej trendy w całowaniu nie narzucała już wyrobiona w ich unikaniu arystokracja. Upadły dawne hierarchie i wartości. Modne stały się braterskie uściski i serdeczne powitania. We Francji rozwinął się obrzydliwy zwyczaj powitalny, polegający na całowaniu każdej przybyłej osoby w policzki. W pierścień całowano już tylko dostojników kościelnych, a damy zaczęto całować w dłonie.
Ciekawe rytuały całowania wprowadzili komuniści. Do legendy przeszły pocałunki przywódcy NRD Ericha Honeckera z przywódcą ZSRR Leonidem Breżniewem. Obaj uwielbiali się całować głównie podczas powitań na lotniskach. Zwykle towarzysze radzieccy strzelali ze swoimi partnerami tzw. niedźwiedzia. Był to serdeczny sposób powitania, polegający na wzajemnym macaniu. Ceremoniał z "niedźwiedziem" należał do standardów powitalnych przywódców dawnych państw socjalistycznych. Oprócz charakterystycznego obejmowania się jest on połączony z gorącymi pocałunkami. Powitalny "niedźwiedź" jest patentem czysto rosyjskim, związanym z tamtejszym klimatem i tradycją. Osoby witające się w ten sposób przypominają z pewnej odległości dwóch pijaczków próbujących utrzymać równowagę. Honecker i Breżniew twórczo rozwinęli znaną już technikę "niedźwiedzia", wzbogacając ją o całowanie z języczkiem. Ich wspólne zdjęcia do dziś szokują. Na starych fotografiach widać wyraźnie jak sekretarze bratnich partii - mówiąc slangiem z dyskoteki - "centralnie lecą w ślinę". Nie sposób nie docenić walorów rozgrzewających takiego pocałunku.
Polska wersja "niedźwiedzia" jest nieco bardziej szlachetna i polega na tzw. całowaniu z dubeltówki. To rodzaj powitania z nieco innym układem rąk, wykonywanego dynamicznie i mniej obleśnie. "Dubeltówka" to nieco staromodny sposób powitań, spopularyzowany przez film przygodowy "Potop" Jerzego Hoffmana, gdzie całowało się tak całe rycerstwo z panem Wołodyjowskim i Zagłobą na czele (w stylu "Daj pyska, bracie!"). Do dziś pod wpływem filmu całują się tak niektórzy myśliwi, żołnierze oraz harcerze. Chociaż harcerze to już chyba nie. Po ostatniej serii afer z udziałem druhów pedofilów zmieniono przepisy dotyczące rytuału harcerskiego. Zrezygnowano z niektórych zwyczajów, braterskich uścisków i zabaw z finką.
Obecnie politycy raczej unikają całowania się między sobą, chyba że wyraźnie dają do zrozumienia, iż konkurenci mogą ich pocałować w dupę. Zwykle do rytuału wylewnego powitania lgną osoby starsze, które mają nawyk obśliniania z dawnych czasów. Wyjątkiem są politycy z partii ludowych oraz kilku starych komuchów, w kręgu których nadal obowiązuje "niedźwiedź" lub "dubeltówka". Bardzo lubią się całować aktywni działacze związkowi. Mimo groźby ptasiej grypy tradycja gorących pocałunków na scenie politycznej nie zamiera. Ostatnio sam premier Marcinkiewicz padł ofiarą namiętnych pocałunków w wykonaniu jakiegoś napalonego działacza z prowincji.
Oprócz facetów polityków w telewizji całują się też geje. W związku z licznymi wypowiedziami polityka LPR Wojciecha Wierzejskiego o gejach telewizja non stop pokazuje całujących się gejów. Mam wrażenie, że po każdej napastliwej wypowiedzi posła Wojciecha liczba całujących się gejów wzrasta. Pocałunki zbliżają ludzi. Niech ktoś wycałuje Wierzejskiego, to mu przejdzie. Widok całujących się gejów, na przemian z widokiem całujących się polityków, może spowodować u odbiorcy fałszywe przekonanie, że nie warto się całować z kobietami. Cóż nam wówczas po wiedzy, że całują się nie tylko politycy i geje, ale także mrówki i słonie?
Fot: K. Pacuła
Więcej możesz przeczytać w 21/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.