Kurs ekonomii NBP i "Wprost", czyli dlaczego ruch skrzydeł motyla w USA wywołuje huragan w Indonezji
Jak to możliwe, że decyzja podjęta przez Federal Reserve, bank centralny Stanów Zjednoczonych, potrafi w dzień wstrząsnąć rynkami walutowymi od Indonezji po RPA? Potrafi osłabić indeksy giełdowe od Londynu po Moskwę i zwiększyć wartość obligacji od Berlina po Zurych. Tak się stało 10 maja 2006 r., gdy Fed podniósł stopę procentową z 4,75 proc. do 5 proc., a w towarzyszącym tej decyzji komunikacie umieścił uwagę o tym, że "dalsze podwyżki mogą być jeszcze potrzebne wobec ryzyka inflacji". W kolejnych dniach mocno osłabła m.in. turecka lira, trochę mniej - południowoafrykański rand. W tym samym czasie indeks londyńskiej giełdy FTSE 100 odnotował tak duże dzienne spadki, jakich nie pamiętano od trzech i pół roku, a rosyjski rynek akcji przeżywał najgorsze osłabienie od dwóch lat. Na rynkach towarowych spadły ceny miedzi i ropy naftowej, chociaż dopiero co biły rekordy. Wyraźnie za to wzrosły ceny niemieckich i szwajcarskich obligacji skarbowych. Właśnie na tym polega mechanizm globalnego powiązania rynków finansowych.
Kapitalizm światłowodowy
Rzesze uczestników rynków finansowych odczytały komunikat Fed jako sygnał zagrożenia wyższą inflacją, wyższymi kosztami kredytu i ewentualnym spowolnieniem gospodarki USA (a więc i światowej). Dlatego inwestorzy postanowili wycofać część pieniędzy z obszarów traktowanych jako bardziej ryzykowne (waluty młodych rynków, akcje, surowce) i sięgnąć po to, co uchodzi w świecie finansów za bezpieczne "schronienie" (obligacje Niemiec i Szwajcarii).
Na całym globie akty kupna i sprzedaży coraz częściej przybierają postać odpowiednich manewrów na klawiaturach komputerów, a odzwierciedlają się one w zmianach cyfr na monitorach, istotne impulsy inwestycyjne - a takim była decyzja Fed - przenoszą się po łączach telekomunikacyjnych z kraju do kraju, z kontynentu na kontynent.
Biznes czynny całą dobę
Globalny charakter to nie tylko więź rynków finansowych. Wywodzący się z Japonii producenci samochodów już dawno nie produkują tylko w ojczyźnie. Na przykład zakłady Toyoty w Teksasie zaspokajają 15 proc. potrzeb amerykańskiego rynku i wkrótce mogą mieć w nim większy udział niż General Motors. Z kolei GM, który w USA miał sporo kłopotów, zdołał podreperować wyniki dzięki zakładom ulokowanym poza USA. Nokia, które ma korzenie w Finlandii, na wielką skalę produkuje telefony komórkowe w Indiach. Żeby się włączyć w globalny nurt gospodarowania, nie trzeba budować zakładów produkcyjnych na różnych kontynentach. Szwajcarski bank Credit Suisse ulokował poza Europą centra księgowo-obliczeniowe - w Karolinie Północnej w USA i w Singapurze. Fakt, że strefa czasowa Singapuru leży między europejską a amerykańską, pozwala bankowi przez całą dobę zachować sprawność operacyjną.
Otwarcie polskiej gospodarki w 1990 r. stopniowo włączyło i nas w globalny system gospodarczy. Polski złoty i obligacje reagują dziś na zjawiska na globalnych rynkach finansowych. Polscy pracownicy jako oczywiste traktują zatrudnienie w zakładach VW, Whirpoola czy Mittal Steel, a najbardziej dynamiczne polskie przedsiębiorstwa coraz częściej otwierają zagraniczne filie. Wiele wskazuje na to, że gospodarczo świat coraz bardziej będzie się scalał, i dobrze, że mamy w tym udział.
Kapitalizm światłowodowy
Rzesze uczestników rynków finansowych odczytały komunikat Fed jako sygnał zagrożenia wyższą inflacją, wyższymi kosztami kredytu i ewentualnym spowolnieniem gospodarki USA (a więc i światowej). Dlatego inwestorzy postanowili wycofać część pieniędzy z obszarów traktowanych jako bardziej ryzykowne (waluty młodych rynków, akcje, surowce) i sięgnąć po to, co uchodzi w świecie finansów za bezpieczne "schronienie" (obligacje Niemiec i Szwajcarii).
Na całym globie akty kupna i sprzedaży coraz częściej przybierają postać odpowiednich manewrów na klawiaturach komputerów, a odzwierciedlają się one w zmianach cyfr na monitorach, istotne impulsy inwestycyjne - a takim była decyzja Fed - przenoszą się po łączach telekomunikacyjnych z kraju do kraju, z kontynentu na kontynent.
Biznes czynny całą dobę
Globalny charakter to nie tylko więź rynków finansowych. Wywodzący się z Japonii producenci samochodów już dawno nie produkują tylko w ojczyźnie. Na przykład zakłady Toyoty w Teksasie zaspokajają 15 proc. potrzeb amerykańskiego rynku i wkrótce mogą mieć w nim większy udział niż General Motors. Z kolei GM, który w USA miał sporo kłopotów, zdołał podreperować wyniki dzięki zakładom ulokowanym poza USA. Nokia, które ma korzenie w Finlandii, na wielką skalę produkuje telefony komórkowe w Indiach. Żeby się włączyć w globalny nurt gospodarowania, nie trzeba budować zakładów produkcyjnych na różnych kontynentach. Szwajcarski bank Credit Suisse ulokował poza Europą centra księgowo-obliczeniowe - w Karolinie Północnej w USA i w Singapurze. Fakt, że strefa czasowa Singapuru leży między europejską a amerykańską, pozwala bankowi przez całą dobę zachować sprawność operacyjną.
Otwarcie polskiej gospodarki w 1990 r. stopniowo włączyło i nas w globalny system gospodarczy. Polski złoty i obligacje reagują dziś na zjawiska na globalnych rynkach finansowych. Polscy pracownicy jako oczywiste traktują zatrudnienie w zakładach VW, Whirpoola czy Mittal Steel, a najbardziej dynamiczne polskie przedsiębiorstwa coraz częściej otwierają zagraniczne filie. Wiele wskazuje na to, że gospodarczo świat coraz bardziej będzie się scalał, i dobrze, że mamy w tym udział.
Więcej możesz przeczytać w 21/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.