Rozkład trupa byłej Jugosławii nieraz przyprawi jeszcze Europę o ból głowy
Kilka lat temu w Belgradzie opowiadano dowcip o Slobodanie Miloseviciu. Prezydent obudził się w nocy i zorientował się, że w mieszkaniu są uzbrojeni mężczyźni. Przerażony zawołał żonę. "Spokojnie, Slobo, to tylko wojska ochrony pogranicza" - odparła. Anegdota stała się znów aktualna w związku z referendum 21 maja w Czarnogórze. Secesja tej republiki nie będzie końcem rozpadu śp. Jugosławii: w kolejce do odłączenia się już ustawiają się następni chętni. Z marzeń o wielkiej Serbii zostało rozgoryczenie i tysiące ofiar, bo wśród zabitych w wojnach jugosłowiańskich najwięcej było Serbów. UE, która przez lata zachęcała kolejne regiony do niezależności, zaczyna rozumieć swój błąd.
Wysłannik UE Miroslav Lajcak nie kryje ograniczonego entuzjazmu wobec secesji Czarnogóry. Choć małżeństwo serbsko-czarnogórskie zawarto raczej z rozsądku niż miłości, rozwód wywołał wiele emocji. Wśferworze przedwyborczym pominięto jedno: przyszłość Czarnogóry. Być może wolna od balastu Serbii Podgorica łatwiej wejdzie do UE, ale jak ma wyglądać funkcjonowanie 700-tysięcznej republiki, pozbawionej rolnictwa i przemysłu? Turystyka, która mogłaby się stać lokomotywą gospodarki, jest w powijakach. Milo Djukanović, premier i orędownik niepodległości, zapomina, że Serbia, która dostarcza 90 proc. czarnogórskiej żywności, zażąda pewnie od samodzielnej Czarnogóry komercyjnych cen.
Kolejnym problemem będą sprawy wizowe. Choć Czarnogóra jest od kilku lat de facto niezależnym państwem z własną walutą i granicami, wojskiem i polityką zagraniczną, to rozwód może wywołać komplikacje. Wiele rodzin, zwłaszcza wśród uchodźców, znajduje się po dwóch stronach granicy czarnogórsko-serbskiej. Secesja Czarnogóry cieszy Chorwację, Bośnię, Macedonię. To rodzaj zemsty na Serbii.
Bomba zegarowa
W latach 80. CIA typowała Kosowo jako potencjalny punkt zapalny, zagrażający stabilności Europy. Rudolph Giuliani, późniejszy burmistrz Nowego Jorku, już wtedy dopatrywał się niebezpieczeństwa w albańskiej mafii, którą uznał za groźniejszą od włoskiej, chińskiej i japońskiej razem. Dziś królestwo mafijne w Kosowie rozkwita, aśniepodległość nie poprawi sytuacji.
Niepodległe Kosowo ma bohatera: Billa Clintona, którego imię nosi jedna z głównych ulic w Priätinie. Ale jeszcze bardziej zasłużony w tej sprawie jest Javier Solana. Uchylił on drzwi do niepodległości prowincji, decydując w 1999 r. jako szef NATO o interwencji w Jugosławii. Teraz jako szef unijnej dyplomacji sankcjonuje ten proces od strony formalnej. Bo wynik rozmów serbsko-albańskich o Kosowie był przesądzony przed ich rozpoczęciem: Priätina dostanie niepodległość, w najgorszym razie obostrzoną warunkami. Martti Ahtisaari, przedstawiciel ONZ, przyznał, że kompromis zostanie osiągnięty nawet przy sprzeciwie Belgradu.
- Przyznanie niepodległości Kosowu nie rozwiąże problemu. Tamtejsi Albańczycy, najmłodsze i najbardziej dotknięte bezrobociem społeczeństwo w Europie, to bomba zegarowa. Niepodległość nasyci ich tylko na chwilę. Eksplozja społeczna to kwestia czasu - mówi "Wprost" Vuk Draäković, serbski minister spraw zagranicznych. Dlatego Bruksela już zaczyna roztaczać, mglistą co prawda, perspektywę europejską dla całych zachodnich Bałkanów, także Kosowa.
Europejski Medell'n
Veliki Trnovac to ośmiotysięczna miejscowość na południu Serbii, przy granicy z Kosowem. 70 proc. narkotyków dostępnych na rynku europejskim przechodzi przez tę wieś. Wie o tym serbska policja, wie CIA, Interpol i nikt nic nie robi, bo miejscowości pilnuje 15 tys. uzbrojonych po zęby Albańczyków. Mieszkańcy regionu wzorem pobratymców z Kosowa chcą zbrojnie wywalczyć niezależność. Nie ma tygodnia, by nie dochodziło do starć między serbskimi siłami a tutejszą Wyzwoleńczą Armią Preäeva i Bujanovca. Chcą, by region odseparował się od Serbii.
Tego procesu nie da się zahamować. Podobnie jak dążeń wolnościowych w Wojwodinie. Zamieszkana przez mniejszość węgierską i chorwacką Wojwodina jest spichlerzem Serbii i jej finansową lokomotywą. Dążenia niepodległościowe będą tym silniejsze, im słabsza będzie władza w Belgradzie. Na razie mieszkańcy - na drodze pokojowej - chcą dużej autonomii; w tych dążeniach wspiera ich Budapeszt. Bardziej skrajni politycy postulują przyłączenie prowincji do Węgier. Kto będzie następny? Rosną ruchy autonomiczne w Sandżaku, muzułmańskim pasie Serbii, który też chce się uniezależnić.
Poza nawiasem
Los zadrwił z marzeń o wielkiej Serbii. Większość z 250 tys. zabitych na wojnie w Bośni stanowili Serbowie, do tego dochodzi wojna w Chorwacji, exodus Serbów z Krajiny i wojna w Kosowie. Serbowie mają najwięcej uchodźców i największe straty materialne. Nigdy, nawet w okresie powstań przeciw Turkom, w tak krótkim czasie nie stracili tak wiele. Okrojona i upokorzona jest też izolowana. Bułgaria i Rumunia były ostatnimi krajami, do których Serbowie jeździli bez wiz, a i one je wprowadzą. Wyrzucenie poza nawias Europy może zaowocować wzrostem nastrojów antyeuropejskich. Słowa Solany, który mówi, że po śmierci Miloäevicia Serbowie mogą się odciąć od przeszłości, nie przystają do realiów.
- Miloäević, chcąc zyskać wszystko, wszystko stracił. Powiedzmy szczerze, mógł utrzymywać zamordyzm w Kosowie i nikt by okiem nie mrugnął, ale powinien to robić w białych rękawiczkach. Zgubiła go brawura i buta - powiedział "Wprost" wysoki urzędnik NATO. Europa najpierw przymykała oczy na bałkańskie jatki, a gdy przejrzała, zaczęła zachęcać regiony do niepodległości. Teraz widzi, że to był błąd - rozpad jugosłowiańskiego trupa może zdestabilizować sytuację w regionie. O ile bowiem niepodległość Chorwacji to sprawiedliwość dziejowa, o tyle niepodległe Kosowo będzie wrzodem na ciele europejskim.
Wysłannik UE Miroslav Lajcak nie kryje ograniczonego entuzjazmu wobec secesji Czarnogóry. Choć małżeństwo serbsko-czarnogórskie zawarto raczej z rozsądku niż miłości, rozwód wywołał wiele emocji. Wśferworze przedwyborczym pominięto jedno: przyszłość Czarnogóry. Być może wolna od balastu Serbii Podgorica łatwiej wejdzie do UE, ale jak ma wyglądać funkcjonowanie 700-tysięcznej republiki, pozbawionej rolnictwa i przemysłu? Turystyka, która mogłaby się stać lokomotywą gospodarki, jest w powijakach. Milo Djukanović, premier i orędownik niepodległości, zapomina, że Serbia, która dostarcza 90 proc. czarnogórskiej żywności, zażąda pewnie od samodzielnej Czarnogóry komercyjnych cen.
Kolejnym problemem będą sprawy wizowe. Choć Czarnogóra jest od kilku lat de facto niezależnym państwem z własną walutą i granicami, wojskiem i polityką zagraniczną, to rozwód może wywołać komplikacje. Wiele rodzin, zwłaszcza wśród uchodźców, znajduje się po dwóch stronach granicy czarnogórsko-serbskiej. Secesja Czarnogóry cieszy Chorwację, Bośnię, Macedonię. To rodzaj zemsty na Serbii.
Bomba zegarowa
W latach 80. CIA typowała Kosowo jako potencjalny punkt zapalny, zagrażający stabilności Europy. Rudolph Giuliani, późniejszy burmistrz Nowego Jorku, już wtedy dopatrywał się niebezpieczeństwa w albańskiej mafii, którą uznał za groźniejszą od włoskiej, chińskiej i japońskiej razem. Dziś królestwo mafijne w Kosowie rozkwita, aśniepodległość nie poprawi sytuacji.
Niepodległe Kosowo ma bohatera: Billa Clintona, którego imię nosi jedna z głównych ulic w Priätinie. Ale jeszcze bardziej zasłużony w tej sprawie jest Javier Solana. Uchylił on drzwi do niepodległości prowincji, decydując w 1999 r. jako szef NATO o interwencji w Jugosławii. Teraz jako szef unijnej dyplomacji sankcjonuje ten proces od strony formalnej. Bo wynik rozmów serbsko-albańskich o Kosowie był przesądzony przed ich rozpoczęciem: Priätina dostanie niepodległość, w najgorszym razie obostrzoną warunkami. Martti Ahtisaari, przedstawiciel ONZ, przyznał, że kompromis zostanie osiągnięty nawet przy sprzeciwie Belgradu.
- Przyznanie niepodległości Kosowu nie rozwiąże problemu. Tamtejsi Albańczycy, najmłodsze i najbardziej dotknięte bezrobociem społeczeństwo w Europie, to bomba zegarowa. Niepodległość nasyci ich tylko na chwilę. Eksplozja społeczna to kwestia czasu - mówi "Wprost" Vuk Draäković, serbski minister spraw zagranicznych. Dlatego Bruksela już zaczyna roztaczać, mglistą co prawda, perspektywę europejską dla całych zachodnich Bałkanów, także Kosowa.
Europejski Medell'n
Veliki Trnovac to ośmiotysięczna miejscowość na południu Serbii, przy granicy z Kosowem. 70 proc. narkotyków dostępnych na rynku europejskim przechodzi przez tę wieś. Wie o tym serbska policja, wie CIA, Interpol i nikt nic nie robi, bo miejscowości pilnuje 15 tys. uzbrojonych po zęby Albańczyków. Mieszkańcy regionu wzorem pobratymców z Kosowa chcą zbrojnie wywalczyć niezależność. Nie ma tygodnia, by nie dochodziło do starć między serbskimi siłami a tutejszą Wyzwoleńczą Armią Preäeva i Bujanovca. Chcą, by region odseparował się od Serbii.
Tego procesu nie da się zahamować. Podobnie jak dążeń wolnościowych w Wojwodinie. Zamieszkana przez mniejszość węgierską i chorwacką Wojwodina jest spichlerzem Serbii i jej finansową lokomotywą. Dążenia niepodległościowe będą tym silniejsze, im słabsza będzie władza w Belgradzie. Na razie mieszkańcy - na drodze pokojowej - chcą dużej autonomii; w tych dążeniach wspiera ich Budapeszt. Bardziej skrajni politycy postulują przyłączenie prowincji do Węgier. Kto będzie następny? Rosną ruchy autonomiczne w Sandżaku, muzułmańskim pasie Serbii, który też chce się uniezależnić.
Poza nawiasem
Los zadrwił z marzeń o wielkiej Serbii. Większość z 250 tys. zabitych na wojnie w Bośni stanowili Serbowie, do tego dochodzi wojna w Chorwacji, exodus Serbów z Krajiny i wojna w Kosowie. Serbowie mają najwięcej uchodźców i największe straty materialne. Nigdy, nawet w okresie powstań przeciw Turkom, w tak krótkim czasie nie stracili tak wiele. Okrojona i upokorzona jest też izolowana. Bułgaria i Rumunia były ostatnimi krajami, do których Serbowie jeździli bez wiz, a i one je wprowadzą. Wyrzucenie poza nawias Europy może zaowocować wzrostem nastrojów antyeuropejskich. Słowa Solany, który mówi, że po śmierci Miloäevicia Serbowie mogą się odciąć od przeszłości, nie przystają do realiów.
- Miloäević, chcąc zyskać wszystko, wszystko stracił. Powiedzmy szczerze, mógł utrzymywać zamordyzm w Kosowie i nikt by okiem nie mrugnął, ale powinien to robić w białych rękawiczkach. Zgubiła go brawura i buta - powiedział "Wprost" wysoki urzędnik NATO. Europa najpierw przymykała oczy na bałkańskie jatki, a gdy przejrzała, zaczęła zachęcać regiony do niepodległości. Teraz widzi, że to był błąd - rozpad jugosłowiańskiego trupa może zdestabilizować sytuację w regionie. O ile bowiem niepodległość Chorwacji to sprawiedliwość dziejowa, o tyle niepodległe Kosowo będzie wrzodem na ciele europejskim.
Więcej możesz przeczytać w 21/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.