Neoliberalizm to nie libertynizm, to twarde prawo i ostre jego egzekwowanie
Stopień ignorancji wielu polityków koalicji w sprawach ustrojowych, łatwość, z jaką feruje się wyroki odsądzające liberalizm polityczny i ekonomiczny od czci i wiary, to oczywiście woda na młyn tych, których drażni sukces Polski po 1989 r. Nie wmawiajmy sobie, że wśród naszych sąsiadów na wschodzie i na zachodzie Europy nie ma takich, dla których silna, suwerenna Polska między Niemcami a Rosją jest nie do przyjęcia. Polska powinna być słaba, a najlepiej, żeby jej wcale nie było, tak jak o to dbała bismarckowsko-carska polityka przyjaźni Niemiec i Rosji.
Na tyłach III RP
Pytanie tylko, jak podkopać tę Polskę, która zdała historyczny egzamin lepiej, niż się spodziewano, i stała się samodzielnym podmiotem politycznym i gospodarczym. Naszym "przyjaciołom" zewnętrznym i ich polskim pełnomocnikom odpowiedź nasunęła się sama. Skoro już nie można liczyć na zniknięcie Polski z mapy Europy, to należy osłabić jej ustrój, porządek prawny, strukturę instytucjonalną i jej funkcjonowanie, finanse publiczne. Sposoby takiego oddziaływania znane są od dawna i obliczone oczywiście na podatność najsłabiej wykształconych warstw społeczeństwa, na sukces demagogii. Pierwsze zadanie to zohydzenie w opinii publicznej ustroju, który odniósł sukces. Trzeba za wszelką cenę ogłosić, że 17-lecie III Rzeczypospolitej to porażka, że ustrój zmierzający do liberalizmu (bo jeszcze mu do niego dość daleko) nie spełnił oczekiwań.
Bliskość ekstremistów
Ataki na liberalizm są oczywiście na rękę również tzw. lewicowym intelektualistom, spośród których aż 400 podpisało ostatnio manifest poparcia dla komunistycznej Kuby. Raz jeszcze okazało się, że liberalizm jest wspólnym wrogiem skrajnej prawicy i skrajnej lewicy. Ani na prawicy, ani na lewicy nie ma już mowy o całkowitym wyklęciu kapitalizmu i gospodarki rynkowej, ale szuka się dziury w całym.
Na lewicy lansuje się nieprawdziwą tezę o pauperyzacji najbiedniejszych krajów w wyniku neoliberalnych reguł gry, powodujących polaryzację bogactwa i nędzy i - w domyśle - pauperyzację najuboższych. Nieprawdziwą dlatego, że statystyka nie potwierdza ubożenia najuboższych, chyba że chodzi o skutki lokalnych dyktatur, zupełnie niekapitalistycznych. Lewica nie dostrzega, że materialna polaryzacja nie oznacza pauperyzacji, nawet tych najsłabszych, a jedynie wywołuje uczucia niesprawiedliwości.
Lewicy i części prawicy wypada przypomnieć, że to właśnie nierówność materialna, możność odniesienia indywidualnego sukcesu jest najsilniejszym bodźcem rozwoju korzystnego dla wszystkich. Jeżeli zlikwidujemy nierówność materialną, to na pewno nie zlikwidujemy nędzy. Wręcz naiwne jest posługiwanie się przykładem Szwecji jako wzorem prawidłowej redystrybucji produktu społecznego. Przecież Szwecja, która nie brała udziału w wojnach światowych XX wieku i na nich zarabiała, wyprzedzana jest dziś przez poniewieraną w XX wieku Finlandię. To nieładnie, proszę lewicy, zapominać o tym, że kraju na dorobku, takiego jak Polska, nie stać na szwedzki poziom świadczeń socjalnych, zresztą ostatnio też ograniczany.
Dura lex
Czas jeszcze raz przypomnieć, że to amerykański neoliberalizm i niemiecki ordoliberalizm, a nie "trzecia droga", zapewniły zachodniemu światu największe sukcesy, nie tylko ekonomiczne. Że to ten niechciany monetaryzm musiał wkroczyć, gdy w wyniku ulegania tradycyjnemu keynesizmowi stopa inflacji w USA osiągnęła w 1978 r. aż 12 proc.
Powiedzmy sobie wreszcie, wbrew ignorantom, że neoliberalna wolność oznacza twarde prawo i ostre jego egzekwowanie, a nie typowe dla Polski taryfy ulgowe i żądania bezkarności. To właśnie wolność uczciwego obywatela wymaga ochrony za pomocą twardego prawa. Neoliberalizm to nie libertynizm, to nie wolność od prawa i moralności. I jeszcze jedno. Neoliberalizm nie ma nic wspólnego z amerykańskimi socjalliberałami, wyhodowanymi przez infiltrowany od dawna przez KGB harwardzki Institute for Soviet Studies.
Fot: Z. Furman
Na tyłach III RP
Pytanie tylko, jak podkopać tę Polskę, która zdała historyczny egzamin lepiej, niż się spodziewano, i stała się samodzielnym podmiotem politycznym i gospodarczym. Naszym "przyjaciołom" zewnętrznym i ich polskim pełnomocnikom odpowiedź nasunęła się sama. Skoro już nie można liczyć na zniknięcie Polski z mapy Europy, to należy osłabić jej ustrój, porządek prawny, strukturę instytucjonalną i jej funkcjonowanie, finanse publiczne. Sposoby takiego oddziaływania znane są od dawna i obliczone oczywiście na podatność najsłabiej wykształconych warstw społeczeństwa, na sukces demagogii. Pierwsze zadanie to zohydzenie w opinii publicznej ustroju, który odniósł sukces. Trzeba za wszelką cenę ogłosić, że 17-lecie III Rzeczypospolitej to porażka, że ustrój zmierzający do liberalizmu (bo jeszcze mu do niego dość daleko) nie spełnił oczekiwań.
Bliskość ekstremistów
Ataki na liberalizm są oczywiście na rękę również tzw. lewicowym intelektualistom, spośród których aż 400 podpisało ostatnio manifest poparcia dla komunistycznej Kuby. Raz jeszcze okazało się, że liberalizm jest wspólnym wrogiem skrajnej prawicy i skrajnej lewicy. Ani na prawicy, ani na lewicy nie ma już mowy o całkowitym wyklęciu kapitalizmu i gospodarki rynkowej, ale szuka się dziury w całym.
Na lewicy lansuje się nieprawdziwą tezę o pauperyzacji najbiedniejszych krajów w wyniku neoliberalnych reguł gry, powodujących polaryzację bogactwa i nędzy i - w domyśle - pauperyzację najuboższych. Nieprawdziwą dlatego, że statystyka nie potwierdza ubożenia najuboższych, chyba że chodzi o skutki lokalnych dyktatur, zupełnie niekapitalistycznych. Lewica nie dostrzega, że materialna polaryzacja nie oznacza pauperyzacji, nawet tych najsłabszych, a jedynie wywołuje uczucia niesprawiedliwości.
Lewicy i części prawicy wypada przypomnieć, że to właśnie nierówność materialna, możność odniesienia indywidualnego sukcesu jest najsilniejszym bodźcem rozwoju korzystnego dla wszystkich. Jeżeli zlikwidujemy nierówność materialną, to na pewno nie zlikwidujemy nędzy. Wręcz naiwne jest posługiwanie się przykładem Szwecji jako wzorem prawidłowej redystrybucji produktu społecznego. Przecież Szwecja, która nie brała udziału w wojnach światowych XX wieku i na nich zarabiała, wyprzedzana jest dziś przez poniewieraną w XX wieku Finlandię. To nieładnie, proszę lewicy, zapominać o tym, że kraju na dorobku, takiego jak Polska, nie stać na szwedzki poziom świadczeń socjalnych, zresztą ostatnio też ograniczany.
Dura lex
Czas jeszcze raz przypomnieć, że to amerykański neoliberalizm i niemiecki ordoliberalizm, a nie "trzecia droga", zapewniły zachodniemu światu największe sukcesy, nie tylko ekonomiczne. Że to ten niechciany monetaryzm musiał wkroczyć, gdy w wyniku ulegania tradycyjnemu keynesizmowi stopa inflacji w USA osiągnęła w 1978 r. aż 12 proc.
Powiedzmy sobie wreszcie, wbrew ignorantom, że neoliberalna wolność oznacza twarde prawo i ostre jego egzekwowanie, a nie typowe dla Polski taryfy ulgowe i żądania bezkarności. To właśnie wolność uczciwego obywatela wymaga ochrony za pomocą twardego prawa. Neoliberalizm to nie libertynizm, to nie wolność od prawa i moralności. I jeszcze jedno. Neoliberalizm nie ma nic wspólnego z amerykańskimi socjalliberałami, wyhodowanymi przez infiltrowany od dawna przez KGB harwardzki Institute for Soviet Studies.
Fot: Z. Furman
Więcej możesz przeczytać w 33/34/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.