"Good Night, and Good Luck" to podróż w czasie do lat 50. - zarówno ze względu na czas akcji, jak i artystyczną stylizację na kino tamtej epoki, kiedy poważne filmy były kręcone w surowej czerni i bieli, zwykle zasnutej gęstą mgłą papierosowego dymu. Skojarzenie z "Deadline USA" ("Ostatni termin") Richarda Brooksa z Humphreyem Bogartem nasuwa się samo przez się. Jednak film George'a Clooneya mówi o prawdziwym epizodzie w historii amerykańskiego dziennikarstwa: o odważnej próbie przeciwstawienia się metodom pracy senatora Josepha McCarthy'ego, przewodniczącego Komisji ds. Działalności Antyamerykańskiej. Robi to prezenter programu informacyjnego "See It Now" telewizji CBS Edward R. Murrow (rola życia Davida Strathairna). Murrow nie podważa zasadności istnienia samej komisji, ale jako obywatel demokratycznego państwa prawa czuje się w obowiązku wytknąć jej przewodniczącemu niegodne odmawianie oskarżonym o działalność wywrotową i sympatie prosowieckie prawa do obrony. Zresztą z tego powodu - a właściwie opierania oskarżeń na plotkach i donosach - osławiony senator został dyskretnie pozbawiony swojego stanowiska. Wbrew obawom Clooney nakręcił film rzetelny, twardo trzymający się faktów i pozbawiony lewicowego dydaktyzmu. Z dumą może go więc wpisać do swojego CV.
Jerzy A. Rzewuski
"Good Night, and Good Luck", reż. George Clooney, USA 2005 (Kino Świat)
Jerzy A. Rzewuski
"Good Night, and Good Luck", reż. George Clooney, USA 2005 (Kino Świat)
Więcej możesz przeczytać w 7/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.