Potrzeba właściwej miary w potępieniu i współczuciu
RRozumiem rozterki tych, którzy mimo iż byli zwolennikami lustracji, wahają się teraz, kiedy przyszło uczynić decydujący krok. Konieczność ujawnienia agentów i konfidentów nie budzi wątpliwości wśród ludzi przyzwoitych, mających jednoznaczny stosunek do komunizmu i jego aparatu represji. Problemem jest to, że z ujawnieniem akt organów bezpieczeństwa wiąże się konflikt dwóch istotnych wartości - jawności życia publicznego, bez którego demokracja degeneruje się i zamienia w fikcję, oraz ochrony życia prywatnego, bez której nasza osobista wolność nie jest możliwa. Jest rzeczą oczywistą, że rozdzielenie tego, co prywatne, i tego, co publiczne, jest jedną z podstawowych zasad naszej cywilizacji i powinniśmy dbać, by to, co prywatne, nie stawało się łupem gawiedzi.
SB zdobywała informacje metodami nieprawnymi, choć może zgodnymi z pseudoprawem PRL, i niegodnymi. Dzisiaj owe informacje, często brutalnie wymuszone, mają się stać publiczne. Dla nikogo, kto był poddany procedurze lustracji, nie była ona przyjemna - nawet jeśli wychodził z niej oczyszczony. Organa bezpieczeństwa PRL interesowały się ludzką słabością, nikczemnością, kuchnią czy nawet latryną życia. Interes ogólny powinien jednak przeważyć. Zdaję sobie sprawę, że dla ludzi dawnej opozycji demokratycznej poddanie się tej procedurze może być szczególnie przykre i może się wydawać szczególnie niesprawiedliwe. Dobro Polski wymaga od nich po raz kolejny poświęcenia. Jestem pewny, że po raz kolejny się na nie zdobędą.
Proponowana ustawa przewiduje, że dane dotyczące osób trzecich, które pojawiły się w aktach, ale nie były współpracownikami organów bezpieczeństwa, nie będą ujawniane. Osoby publiczne zostały podzielone na dwie kategorie - dostęp do akt osób zaklasyfikowanych do drugiej kategorii ograniczono poprzez wymóg uzyskania ich zgody. Ponadto ustawa wyklucza ujawnianie informacji o stanie zdrowia i życiu seksualnym. Chroni więc najbardziej intymny wymiar życia.
Zarzut, że pracownikom IPN powierza się funkcje orzekania o winie i że podważa się zasadę domniemania niewinności, w gruncie rzeczy zmierza do udaremnienia szerokiej lustracji. Przykład Niemiec pokazuje, że proponowane rozwiązania nie są uznawane za sprzeczne z zasadami przyjętymi w stabilnych demokracjach i w państwie prawa.
Prezydent powinien podpisać ustawę. Powinno się też uczynić wszystko, by jej realizacja przebiegła sprawnie. Należy wyposażyć IPN w odpowiednie środki, by mógł podołać zadaniom. Od nas wszystkich natomiast ten trudny proces będzie wymagać rozwagi, rzetelności i poczucia sprawiedliwości - właściwej miary w potępieniu winnych, we współczuciu dla słabych i podziwie dla tych, którzy opierali się naciskom.
SB zdobywała informacje metodami nieprawnymi, choć może zgodnymi z pseudoprawem PRL, i niegodnymi. Dzisiaj owe informacje, często brutalnie wymuszone, mają się stać publiczne. Dla nikogo, kto był poddany procedurze lustracji, nie była ona przyjemna - nawet jeśli wychodził z niej oczyszczony. Organa bezpieczeństwa PRL interesowały się ludzką słabością, nikczemnością, kuchnią czy nawet latryną życia. Interes ogólny powinien jednak przeważyć. Zdaję sobie sprawę, że dla ludzi dawnej opozycji demokratycznej poddanie się tej procedurze może być szczególnie przykre i może się wydawać szczególnie niesprawiedliwe. Dobro Polski wymaga od nich po raz kolejny poświęcenia. Jestem pewny, że po raz kolejny się na nie zdobędą.
Proponowana ustawa przewiduje, że dane dotyczące osób trzecich, które pojawiły się w aktach, ale nie były współpracownikami organów bezpieczeństwa, nie będą ujawniane. Osoby publiczne zostały podzielone na dwie kategorie - dostęp do akt osób zaklasyfikowanych do drugiej kategorii ograniczono poprzez wymóg uzyskania ich zgody. Ponadto ustawa wyklucza ujawnianie informacji o stanie zdrowia i życiu seksualnym. Chroni więc najbardziej intymny wymiar życia.
Zarzut, że pracownikom IPN powierza się funkcje orzekania o winie i że podważa się zasadę domniemania niewinności, w gruncie rzeczy zmierza do udaremnienia szerokiej lustracji. Przykład Niemiec pokazuje, że proponowane rozwiązania nie są uznawane za sprzeczne z zasadami przyjętymi w stabilnych demokracjach i w państwie prawa.
Prezydent powinien podpisać ustawę. Powinno się też uczynić wszystko, by jej realizacja przebiegła sprawnie. Należy wyposażyć IPN w odpowiednie środki, by mógł podołać zadaniom. Od nas wszystkich natomiast ten trudny proces będzie wymagać rozwagi, rzetelności i poczucia sprawiedliwości - właściwej miary w potępieniu winnych, we współczuciu dla słabych i podziwie dla tych, którzy opierali się naciskom.
Więcej możesz przeczytać w 46/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.