Gdyby wierzyć plotkom, to już wkrótce z rządu nic nie zostanie. To znaczy, zostaną Miller z Kołodką i psem Tobera, a reszta będzie zrekonstruowana. Litości! Wszystkie zmiany przeżyjemy, ale bez Marka Pola czy Mariusza Łapińskiego to my długo nie pociągniemy. A zresztą to działa nie tylko na nas, bo co by zrobił Pol poza rządem? Do cyrku by poszedł, czy jak?
Gazetom wierzyć nie można, to pewne. No bo przeczytał człowiek w prasie, że sekretarz generalny SLD Marek Dyduch chce zmieniać ustawę aborcyjną i gotów sobie pomyśleć, że ją zliberalizują. A tu gucio. Prezydent i premier jak jeden mąż zapowiedzieli, że nic nie zmienią, a Miller "wypowiedź Dyducha potraktował jako dalece niefortunną". Chętnie byśmy to przetłumaczyli na polski, ale mogą to przeczytać dzieci.
Z tych samych obyczajowych powodów nie możemy zacytować anegdot o telewizji publicznej, którymi nas raczył jeden z ministrów. W zasadzie o telewizji to albo nam się pisać nie chce (jak o "człowieku o żółtych włosach", czyli Andrzeju Kwiatkowskim), albo nie możemy (jak o Wielbicielu Młodych Iglesiasów). To może państwo wiedzą, czy Sławek Jeneralski farbuje sobie włosy? Odpowiedzi z nazwą specyfiku prosimy kierować pod adresem potrzebującego: Aleksander Małachowski, Sejm RP, ul. Wiejska 4/6/8, 00-902 Warszawa.
Aleksander Kwaśniewski już w czwartek zapowiedział, że w poniedziałek podpisze budżet. Pytanie, czemu więc nie podpisał go od razu w czwartek, pozostało bez odpowiedzi. Podobno pan prezydent cały weekend spędził, trenując pisanie.
Było tak: posłanka PO Marta Fogler zażądała od Józefa Oleksego, szefa sejmowej Komisji Europejskiej, wyjaśnień, dlaczego jak tylko wyszła z posiedzenia, wysłał za nią umyślnego z sugestią, że nic tylko w kuluary biega i się leni. A przecież sam Oleksy na ostatnim posiedzeniu był tylko 20 minut i zniknął. "To bardzo płaskie, co pani na końcu powiedziała i niepoważne przy okazji - odpalił wściekły Oleksy. - Ja swoje obowiązki kontroluję i wykonuję obficie". Taaak, sądząc po tej nowomowie, Józef jest już w Unii Europejskiej od dawna.
A obowiązków sporo ma Józef Oleksy w sądzie. Już tylko my donosimy o kolejnych odsłonach jego procesu lustracyjnego, ale nie spocz-niemy. Poseł SLD też nie spoczywa, choć proces trwa trzy lata jak nic. Wstrząsnęło nami jedno zdanie z informacji PAP: "Kontynuowano wyjaśnienia Oleksego". Boże, to co ten Oleksy im przez trzy lata wyjaśnia? Teorię względności? Twierdzenie Fermata?
Kto wprowadził Polskę do Unii Europejskiej? Miller, Kwaśniewski, może Hübner? A nie! "Nasze wejście do UE nie byłoby możliwe, gdyby nie 13 grudnia 1981 r. Dlatego trzeba głęboko pochylić czoło przed gen. Wojciechem Jaruzelskim" - nawołują w "Trybunie" Emilia Wojciechowska, Wacław M., Cezary Prokop i wielu innych. Ha, niewdzięcznicy! A Breżniew?
Senat przyjął ustawę o równości. Chodzi o równość kobiet i mężczyzn, której ma strzec urząd centralny i jego delegatury w każdym województwie. Ustawę poparło kilkoro senatorów prawicowych, a przeciw był Marek Balicki (SLD-UP). Wyjaśnienie tego pozornego paradoksu jest dość proste. Kto jak kto, ale Balicki jako przewodniczący Parlamentarnej Grupy Kobiet zna się na kobietach najlepiej.
Ustawa jeszcze nie obowiązuje, ale nasza minister od równości Izabela Jaruga-Nowacka działa. Przy okazji wręczania kolejnych Okularów Równości skierowanie do okulisty dostało bydgoskie SLD - za to, że wyrzucili tamtejszą gwiazdę lewicy Zuzannę Dziżę (i dżentelmena, który ją podobno pobił). Broniąc się, Grażyna Ciemniak, szefowa bydgoskiego sojuszu, ujawniła, że widziała, jak Dziża uderzyła tego faceta. Słuchające tego feministki nie chciały uwierzyć, że Zuza znokautowała postawnego bydgoskiego dżolero. Zaraz, a niby czemu?! Jak równy status, to i równo przylać może.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.