Leszek Balcerowicz: Szczyt w Kopenhadze na pewno trzeba zaliczyć do zdarzeń epokowych. Przypominam sobie, jakie mieliśmy wyobrażenia o przyszłości w nieodległej przeszłości. Jeszcze piętnaście lat temu członkostwo Polski w Unii Europejskiej nie mieściło się w kręgu naszych najśmielszych marzeń, podobnie jak wiele innych zdarzeń, które potem nastąpiły: przynależność do NATO, świat bez kolejek i cenzury, wolność podróżowania, wymienialny pieniądz itd. Bierzemy to pewnie za oczywistość na zasadzie: "Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie...".
Czytaj: Balcerowicz wprost - Kopenhaga
Bill Clinton: Z powodu dominacji politycznej, ekonomicznej i wojskowej w świecie Stany Zjednoczone przeżywają dziś wyjątkowy moment w dziejach, ale w ciągu 30 lat chińska gospodarka może się stać równie potężna jak nasza lub nawet potężniejsza. Również Indie mogą się w tym okresie doskonale rozwinąć, jeśli zaprzestaną walki z Pakistanem i nie będą tracić pieniędzy na zbrojenia. Jeśli ponadto Unia Europejska zintensyfikuje proces integracji politycznej i ekonomicznej, to stanie się bardziej wpływowa na obu tych polach. We współzależnym świecie Stany Zjednoczone mogą przewodzić, lecz nie dominować.
Czytaj: Imperium dobra
Jan Winiecki: Problemem roku 2003 nie jest niskie tempo wzrostu gospodarczego. Używając znanej definicji Kisiela, słaby wzrost gospodarczy to rezultat, a nie przyczyna problemów Europy i świata. Nie jest też nim bagatelna z ekonomicznego punktu widzenia sprawa wpływu wojny z Irakiem na gospodarkę światową. To w gruncie rzeczy kwestia kilku tygodni nerwowych zachowań rynku ropy naftowej. Rzeczywiste problemy europejskiej i światowej gospodarki biorą się z drastycznej rozbieżności między nastrojami - intelektualnymi, politycznymi, społecznymi - a potrzebnymi (a wielu krajach dramatycznie niezbędnymi!) reformami instytucjonalnymi. Głowy można używać w różny sposób. Baran używa jej do argumentacji - powiedzmy - bezpośredniej. Tymczasem potrzeby są zupełnie inne. Obawiam się, że rok 2003 nie zapisze się w annałach jako czas używania głowy zgodnie z przeznaczeniem wynikającym z jej zawartości, a nie twardości...
Czytaj: Urwanie głowy
James Woolsey: Nie musimy wykazywać jakichś "istotnych niezgodności". Dowody miał przedstawić Husajn, przeprowadzając rozbrojenie. A tego przecież nie zrobił. Jeśli jakieś państwa, które deklarowały pomoc podczas rozbrajania Iraku, wycofają się, bo nie będzie "niezbitych dowodów", to co z tego? Liczą się jedynie Wielka Brytania, Turcja, Kuwejt, Bahrajn i Katar. Co się zmieni, jeśli Bush postanowi wkroczyć do Iraku, zostawiając w spokoju Francuzów i Rosjan, którzy będą deliberować przez kilka tygodni, aż amerykańskie oddziały interwencyjne zademonstrują światu ukrytą broń i dowiodą tym samym, że Husajn po raz kolejny kłamał?
Czytaj: Strusia polityka
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.