Podobno co w sercu, to i na języku. Jeśli tak, to boimy się myś-leć, co się tam kołacze w serduchu Romana Giertycha, lidera Ligi Polskich Rodzin. Otóż lider ów spotkał w telewizji innego lidera - Jana Marię Rokitę z Platformy Obywatelskiej. Obaj panowie w oczekiwaniu na nagranie nie omieszkali wymienić kilku kurtuazyjnych zdań. "Co tam w Rokicie?" - zagaił Giertych, budząc konsternację samego Rokity, a także innych obecnych. Później tłumaczył, że chciał spytać: "Co tam w platformie?", ale na wszelki wypadek będziemy go w Sejmie obchodzić z daleka. A nawet z bardzo daleka, zważywszy na zasięg jego ramion oraz innych członków.
A propos Rokity. Podobno po spektakularnej klęsce w Krakowie, kiedy nie tylko nie został prezydentem, ale nawet do drugiej tury się nie wgramolił, polityk PO ogłosił duchową ucieczkę. Miała ona pozwolić zregenerować się jego wybitnemu umysłowi. Rokita wybył na Saharę. W tym samym czasie niespotykana od lat w tej strefie klimatycznej powódź nawiedziła Maroko. Zbieżność dająca do myślenia.
Na Krakowskim Przedmieściu i w jego okolicach (czyli na Nowym Świecie) narodziło się zapotrzebowanie na to, by Tadeusz Mazowiecki stanął na czele nowej prawicy. Bo stara - czyli PO i PiS - się nie sprawdziła. Podobno ten i ów zażarcie przekonuje byłego premiera, by podjął się roli Odnowiciela i Wybawiciela. W końcu teraz może, bo już nie jest w Unii Wolności. Sadyzm w najczystszej postaci. Jeśli jeszcze raz o tym usłyszymy, doniesiemy prokuraturze, że źli ludzie znęcają się nad pierwszym niekomunistycznym premierem.
Nie gorsze pomysły pojawiły się w goniącej w piętkę Unii Wolności. Oto rozważa się tam projekty, by wrócić do dawnej nazwy - Unia Demokratyczna - a może i ROAD (dla ludzi poniżej czterdziestki: znaczyło to Ruch Obywatelski Akcja Demokratyczna i działało w 1990 r.). Ma to pomóc w odbudowaniu zagubionej tożsamości unii. Mamy bardziej radykalną propozycję: cofnijmy się jeszcze kilka lat. Niech Frasyniuk zejdzie do podziemia i się ukrywa. To na pewno pomoże unii.
No, to nas Antoni Macierewicz zaskoczył. Zorganizował konferencję prasową i ogłosił, że on oraz jego Ruch Katolicko-Narodowy będą wzywać Polaków, żeby głosowali przeciwko przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Ale nie to oczywiście nas zszokowało, lecz fakt, że na tej konferencji pojawili się jacyś dziennikarze, a nawet ją potem opisali. Widać są w tej profesji jeszcze jacyś Polacy.
Rozrasta się Liga Polskich Rodzin. Do klubu parlamentarnego wstąpili Bogdan Pęk (niegdyś PSL) i Dariusz Grabowski (kiedyś też PSL, ale nie tylko, bo nawet na prezydenta RP kandydował). "To posłowie z bardzo dużym autorytetem" - stwierdził poseł z niewielkim autorytetem, szef klubu LPR, którego nazwiska nikt nigdy nie wymienia, bo wszyscy tylko Giertych i Giertych. Ale wzmocnienie klubu faktycznie spore: Grabowski zna dżudo, a Pęk złowił kiedyś ogromnego suma.
Nie będzie ruchawki w Platformie Obywatelskiej. Wielbiciel Jolanty Pieńkowskiej Donald Tusk dogadał się z Maciejem Płażyńskim i na razie luźny liberał nie zajmie miejsca drętwego prawicowca. Ważniejsze jest jednak co innego: w platformie nikt nikogo nie lubi. Zupełnie jak kiedyś w Unii Wolności. Klątwa profesora Geremka działa.
Prezydent szeryf Lech Kaczyński uprosił senatorów, żeby przeznaczyli 70 mln zł na budowę metra. Pewnie nawet nie podejrzewał, że jako prezydent będzie się musiał zajmować takimi upierdliwymi bzdetami.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.