Dlatego też wszystko to, co ze względów operacyjnych Ty wolisz mieć po prawej stronie, ja pragnąłbym mieć po lewej. To samo dotyczy otwierania szafek i lodówki. Na szczęście większość kuchennych urządzeń jest symetrycznie dwustronna. Ale nie wszystkie - na przykład wielkim problemem jest dla mnie rozpruwanie puszek, ponieważ najwyraźniej autorzy patentów na otwieracze bywają wyłącznie praworęczni. Dlatego zmuszony jestem atakować konserwy specjalnym ostrzem, w które Szwajcarzy zaopatrują niektóre swoje scyzoryki. Ciężka robota. My, mańkuci, przywykamy jakoś do praworęcznego świata, grywamy nawet na fletach prostych, które mają dziurki ułożone wbrew nam. Ale zawsze jest tak, że im kto bardziej ułatwi życie praworęcznemu, tym bardziej je zatruje mańkutowi. A przy stole? Każdy mańkut wie, że jeśli z jednej strony stołu siedzi kilka osób, to on musi zająć skrajne miejsce z lewej. Nie zawsze jednak pozwala nam się wybrać miejsce i wtedy nieszczęście gotowe. Zwłaszcza przy zupie, kiedy zbrojne w łyżkę ramię rytmicznie odchyla łokieć dalej od ciała niż przy operowaniu widelcem i gdy zderzy się z wysuniętym łokciem sąsiada, następuje katastrofa i zupa się wylewa na obrus. Niektóre sprzęty specjalne, jak widelec do ryb czy zagięty nożyk do smarowania pieczywa, w ogóle tracą sens, bo jednak lewą ręką łatwiej sięga się do lewego ucha. Moim marzeniem jest spotkać kiedyś kelnera płci dowolnej, który zauważyłby moje kalectwo i wyciągnął jakieś wnioski. Żeby zobaczywszy, jak sięgam lewą ręką po serwetkę, szklankę czy widelec, łyżkę do zupy położył już po lewej stronie, przestawił kieliszek, surówkę, pieczywo. Ale nie zdarzyło mi się to nigdy, nawet z widelczykiem do ciasta. Ale tak w ogóle, to da się jakoś przeżyć, o czym zapewnia Cię
rtoiP tnokiBPiotrusiu!
O jakim, do diaska, kalectwie ty mówisz?! Kalectwem, i to ewidentnym, jest bycie lewakiem, natomiast leworęczność to rzecz szlachetna, bo kłócąca się ze statystyką. To statystyka ka- że wytwórcom sztućców i innych kuchennych utensyliów uwzględniać gusty wyłącznie praworęcznych. Statystyka zawsze nużyła mnie niepomiernie, wedle tej nauki byliśmy w latach siedemdziesiątych w pierwszej dziesiątce potęg gospodarczych świata. Pomyśl tylko, że jeśli ty nie bijesz swej żony w ogóle, a twój sąsiad czyni to codziennie, to statystyka twierdzi, że ty i twój sąsiad bijecie żony co drugi dzień. Plwać na statystykę i producentów sztućców - gdyby ci ostatni wyprodukowali specjalny komplecik noży do smarowania pieczywa dla leworęcznych, kupiłbym jeden natychmiast, choć lewicą ledwo widelec trzymam. Kupiłbym i rozsyłał w bilecikach zapytania pozwalające nakryć do stołu po odpowiedniej stronie odpowiednie precjoza dla każdego. "Którą ręką Pani/Pan włada? R.S.V.P." - brzmiałby tekst. Swoją drogą to dziwne, że nikt jeszcze na to nie wpadł. W samolotach można sobie zamówić menu koszerne, wegetariańskie albo wegańskie, polityczna poprawność każe nazy-wać A. Leppera politykiem, a mańkutów się nie zauważa. Lewica myśli, że zdobędzie społeczny poklask, atakując fiskalnie bogatych, miast stanąć w obronie swego naturalnego, przyrodzonego elektoratu - leworęcznych. Byś nie popadł w prostra- cję całkowitą, informuje Cię uprzejmie, że gotowy jest już nalew na borówki (czarne kuleczki), które zasypałem cukrem (a w zasadzie poprosiłem moją mamę, by to uczyniła), a po kilku tygodniach zaatakowałem trzema litrami słoweńskiej grappy. I podaję ci przepis na potrawę, którą najlepiej jeść łapami.
Twój Robert Recht von Link und zu Makłowicz
Scampi alla Buzara Podaje Robert Makłowicz 1 kg langustynek (scampi) lub trochę więcej krewetek tygrysich, 4 łyżki oliwy, 4-5 dojrzałych pomidorów (w zimie z puszki), 6-8 ząbków czosnku, duży pęczek natki pietruszki, 2,5 szklanki białego wytrawnego wina, 2 łyżki bułki tartej, sól, świeżo zmielony czarny pieprz Na dużej patelni rozgrzać oliwę, wrzucić langustynki, smażyć 3-4 minuty. Dodać drobno posiekany czosnek i natkę oraz obrane ze skórki, pokrojone w kosteczkę pomidory. Doprawić solą i świeżo zmielonym pieprzem, dusić 2-3 minuty na mocnym ogniu. Dodać wino i bułkę tartą, przemieszać, dusić na średnim ogniu 10-15 minut. Jeść rękami, łamiąc chitynki. Skorupiaki nie powinny pływać w sosie, lecz sos ma je oklejać. |
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.