Polscy księża naśladują Marka Kotańskiego
Specjalne sklepy dla biednych oraz aptekę z dotowanymi lekami prowadzi w Koszalinie ksiądz Kazimierz Bednarski. Ksiądz Sławomir Kokorzycki z Korytowa (woj. lubuskie) założył gabinet lekarski, biuro porad prawnych, prowadzi kursy dla kandydatów na studia. Przed siedmiu laty z jego gminy pochodziło tylko dwóch studentów, obecnie - dwudziestu. We Wrzosowie niedaleko Kołobrzegu pod auspicjami Kościoła działa 1200-hektarowe gospodarstwo, w którym pracują bezrobotni z popegeerowskich wsi.
Już kilkuset księży katolickich (na 21 tysięcy) zajmuje się chorymi, bezdomnymi, bezrobotnymi, buduje szkoły, wyższe uczelnie, a nawet pomaga załatwiać kredyty. Ich parafie są połączeniem przedsiębiorstwa, przychodni zdrowia, szkoły, klubu sportowego, biura pośrednictwa pracy i centrum kultury. - Księża muszą wyjść na ulice w poszukiwaniu zagubionych dusz, bo w przeciwnym razie ludzie od nas odejdą. Powinniśmy nauczać w seminariach, jak zdobywać środki na działalność dla wspólnego dobra - mówi ksiądz Bronisław Sieńczak z Krakowa, który podczas studiów w Rzymie podpatrywał, jak włoskie parafie pomagają wiernym w potrzebie. Z danych Konferencji Episkopatu Polski wynika, że w Polsce funkcjonuje około 150 ogólnopolskich i ponad 1000 lokalnych stowarzyszeń i fundacji przykościelnych zajmujących się pomocą dla potrzebujących. Działa w nich prawie 2,5 miliona osób.
Przedsiębiorcza parafia
Ksiądz Wiesław Sadłowski z mazowieckiej Zbroszy Dużej zaczął organizować parafian już pod koniec lat 70. Ksiądz Marian Panek, proboszcz w podgrójeckim Wilkowie, w latach 80. organizował akcje społeczne, w których uczestniczyli nawet miejscowi członkowie PZPR. Ksiądz Jan Sikorski z warszawskiej Woli w 1987 r. założył pierwsze w Polsce przedszkole integracyjne. Obecnie podobnych przykościelnych placówek działa w Polsce czterdzieści. Ksiądz Sikorski stworzył też warsztaty terapeutyczne dla dzieci kalekich.
W 1989 r. krakowscy księża założyli Fundację im. ks. Kazimierza Siemaszki, który z górą sto lat temu opiekował się biedną młodzieżą. Pierwszy dom fundacji powstał ze środków za wynajem parteru kamienicy firmie McDonald's. Następne cztery stworzono dzięki zyskom z inwestycji finansowych. Codziennie pomaga się tam prawie tysiącu dzieci z biednych rodzin. W ubiegłym roku w Piekarach powstało Centrum Edukacyjne Dobra Nowina 2000 - jedno z najnowocześniejszych liceów w Polsce. Księża z Fundacji im. ks. Siemaszki zbudowali je za pie-
niądze przekazane przez Josephine Gebert, filantropkę milionerkę ze Szwajcarii.
Jedną z pierwszych prywatnych uczelni w Polsce była Wyższa Szkoła Języków Obcych i Ekonomii założona w 1992 r. przez księdza Andrzeja Kryńskiego. Dwa lata temu uczelnia przyjęła nazwę Akademii Polonijnej. Ksiądz Marian Piwko był twórcą warszawskiej Wyższej Szkoły Zarządzania i Przedsiębiorczości: ma ona pięć oddziałów w kraju i kształci 10 tys. studentów. W Łodzi salezjanie otworzyli Wyższą Szkołę Biznesu.
Zdaniem ojca Adama Szulca, rzecznika Episkopatu Polski, największy wpływ na społeczne zaangażowanie Kościoła mieli młodzi księża (po 1989 r. święcenia otrzymało 10 tys. osób), którzy podróżowali po świecie, widzieli, jak działają parafie za granicą, brali przykład z parafii protestanckich. Jednym z nich był wspomniany ksiądz Kokorzycki, który do Korytowa przybył w 1995 r. (miał wtedy 32 lata). Jedyne, co mu nie wyszło, to Ośrodek Wspierania Rodziny, który de facto jest biurem pośrednictwa pracy. - Efekty są mizerne, bo ludzie nie mają kwalifikacji, ale nie chcą się uczyć. Wciąż są nastawieni na to, żeby brać - narzeka Kokorzycki.
Kościół bezrobotnych
Dwa lata temu abp Damian Zimoń, metropolita katowicki, napisał w liście pasterskim: "Nasz Kościół musi się stać Kościołem bezrobotnych". W następnych miesiącach księża przygotowali ponad trzydzieści programów walki z bezrobociem. W Radomiu powstała Linia Braterskich Serc - telefon zaufania dla bezrobotnych. W mieście, w którym co czwarty dorosły nie ma pracy, z kursów organizowanych przez kościelne instytucje skorzystało 1400 bezrobotnych. Dotychczas 120 z nich znalazło pracę. W Lublinie księża przeszkolili 170 bezrobotnych - 25 dostało pracę. Wkrótce w diecezjach mają powstać regionalne duszpasterstwa pracy, a potem parafialne biura pracy. Pierwszych dwanaście działa na Górnym Śląsku.
Angażując się w walkę z bezrobociem, księża obawiają się, że skierują na Kościół niezadowolenie tych, którym nie udało się pomóc. - Nawet jeśli tak się stanie, powinniśmy podjąć ryzyko, gdyż trwałe bezrobocie jest źródłem wielu patologii, czyli grzechu - mówi
ks. prof. Bronisław Mierzwiński z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. - To bieda sprawiła, że Kościół zaczął się bardziej interesować problemami społecznymi. Bieda istniała oczywiście w czasach PRL, ale praktycznie Kościoła nie dotyczyła. W ostatnich latach podeszła jednak pod drzwi plebanii, więc księża zaczęli z nią walczyć - mówi dr Małgorzata Duda, socjolog z Papieskiej Akademii Teologicznej. Podobnie było na Śląsku pod koniec XIX wieku, w czasach szybkiej industrializacji. Setki tysięcy ludzi wyruszyły wówczas ze wsi do miast w poszukiwaniu pracy. Śląscy księża zaczęli zakładać robotnicze kasy zapomogowe, czytelnie ludowe, bractwa trzeźwości. Z różnych form kościelnego wsparcia korzystało wtedy prawie milion osób. Z kolei w Wielkopolsce w czasach Bis-marcka kolonizacja niemiecka zrodziła wybitnych nauczycieli przedsiębiorczości, takich jak ks. Piotr Wawrzyniak, ks. Augustyn Szamarzewski,
ks. Wacław Bliziński.
Wolny rynek religii
Duchowni katoliccy w Europie zaczęli się mocniej angażować w sprawy społeczne po ogłoszeniu w 1892 r. encykliki papieża Leona XIII "Rerum novarum". Papież pisał m.in., że akcje dobroczynne to za mało, więc Kościół powinien się zająć pracą organiczną. Wcześniej robili to już katoliccy księża w Ameryce, którzy musieli konkurować z protestantami. Obecnie Kościół katolicki w USA dysponuje ogromną infrastrukturą do walki z bezrobociem i problemami społecznymi, między innymi największą siecią szpitali. Michael Novak, katolicki filozof, stwierdził, że potęga amerykańskiego Kościoła katolickiego zrodziła się ze starcia na wolnym rynku różnych religii. Katolicy tę rywalizację wygrali, bo nie byli wyznaniem dominującym. Tam, gdzie mają przewagę nad innymi wyznaniami, powodzi im się znacznie gorzej. Tak dzieje się w Gwatemali. W ostatnich dwudziestu latach liczba wyznawców kościołów protestanckich wzrosła w tym kraju z 5 proc. do 30 proc. W przeciwieństwie do tamtejszych duchownych katolickich pastorzy żyją skromnie, uczą wiernych przedsiębiorczości, czasem nawet pracują razem z nimi.
W Polsce odpływ wiernych z Kościoła katolickiego jest wolniejszy niż w innych krajach, ale jednak postępuje, szczególnie wśród osób w wieku 16-26 lat. W latach 1989-2002 z Kościoła odeszło około pół miliona osób w tej grupie wiekowej. Wśród młodych ludzi spada też zaufanie do Kościoła - z 86 proc. w 1989 r. do 68 proc. w roku 2002. W Kościele zatrzymać mogą ich właśnie owi księża społecznicy.
Menedżerowie Kościoła Ksiądz Augustyn Szamarzewski i jego następca ksiądz Piotr Wawrzyniak to liderzy w walce gospodarczej z niemieckimi kolonizatorami w Wielkopolsce. Szamarzewski, wikary ze Śremu, uczył rzemieślników, chłopów i kupców zarówno historii Polski, jak i arytmetyki, biologii, a przede wszystkim bankowości i przedsiębiorczości. Wawrzyniak w 1883 r. zorganizował bank Związku Spółek Zarobkowych. Bank zaczynał z kapitałem 40 tys. marek, w 1913 r. był już wart 349 mln marek! Równie wiele jak Szamarzewski i Wawrzyniak zrobił ksiądz Wacław Bliziński, który w 1900 r. trafił do Liskowa koło Kalisza, jednej z najbiedniejszych wsi w diecezji kujawsko-kaliskiej. Bliziński zaczął od zorganizowania kasy oszczędnościowej i spółdzielni spożywczej. Organizacje spółdzielcze wspomagały inicjatywy kulturalne, oświatowe i opiekę społeczną (Gniazdo Opieki nad Dziećmi, Ognisko Towarzystwa Gniazd Sierocych). W 1910 r. ksiądz Bliziński zatrudnił instruktora, który uczył miejscowych chłopów nowoczesnego prowadzenia gospodarstw. W 1924 r. utworzył w Liskowie Państwowe Seminarium Nauczycielskie, zaczął wydawać pismo "Liskowiak". Powstały tam też szpital, liceum oraz szkoła rzemieślniczo-przemysłowa . W latach 30.do Liskowa po naukę jeździli europejscy samorządowcy. |
Więcej możesz przeczytać w 9/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.