Zimny drań"- mówią wrogowie, ma "gorące serce" - zapewniają stronnicy. Podejrzewany o machlojki, a jednocześnie określany jako człowiek nie dbający o osobiste zyski. Jest ujmujący wobec odwiedzających go gości i nie zachowuje w prywatnych kontaktach dystansu, równocześnie sztywnieje, gdy staje przed kamerą. Potrafi być spokojny i rzeczowy, by za chwilę stać się porywczym i nieprzewidywalnym. "Zbyt rozbawiony, rozkojarzony i nerwowy, by móc odnosić sukcesy" - napisał w swoim dzienniku jego licealny profesor. "Chirac jest niepoprawny, może być wybrany na mojego następcę, ale rychło stanie się pośmiewiskiem świata" - dopełnił ten obraz poprzedni prezydent republiki Franois Mitterrand. Chirac jest jak Francja - pełen wewnętrznych sprzeczności. W jej historii jest pierwszym prezydentem, który otrzymał w wyborach poparcie ponad 82 proc. głosujących, aby niedługo potem bić rekordy społecznej niepopularności. "Skazany na samego siebie" - pisze o nim Serge July, redaktor naczelny "Libération". Urodził się na prowincji, w rodzinie, którą sam określa mianem "drobnej burżuazji". W Paryżu znalazł się dzięki karierze ojca, który został współpracownikiem słynnego konstruktora i producenta francuskich samolotów wojskowych Marcela Dassaulta. To on patronował początkom kariery młodego Jacques'a, który po studiach w Krajowej Szkole Administracji (ENA) i służbie wojskowej w Algierii rozpoczął w 1962 r. staż w gabinecie premiera Georges'a Pompidou. Premier uwielbiał Chiraca, określając go mianem "buldożera", bo wiecznie wtrącał nos w nie swoje sprawy: "Gdzie buldożer nie przejedzie, tam wysyłam Chiraca" - mawiał. Kiedy Pompidou został prezydentem, powierzył Chiracowi teki ministerialne - najpierw rolnictwa, potem spraw wewnętrznych. Po przedwczesnej śmierci Pompidou, Chirac wbrew większości gaullistów przyłączył się do rywalizującego o prezydenturę Giscarda d'Estaing. Przez dwa lata był jego premierem, ale potem utworzył nową gaullistowską partię RPR i jako jej przywódca - w latach 1981 i 1988 - kandydował na prezydenta przeciw socjaliście Franois Mitterrandowi. Jednak bez powodzenia. Był też wówczas merem Paryża i wtedy miał dokonać wielce podejrzanych machinacji finansowych w merostwie. W tej sprawie procesy sądowe ciągną się do dziś. Startując po raz trzeci - w roku 1995 - wygrał bój o prezydenturę.
(GREG)
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.