Ile jest biegów we francuskim czołgu? Pięć wstecznych i jeden do przodu - na wypadek ataku z tyłu".
Demonstrując skrajną arogancję, Paryż ujawnił głębokie kompleksy
Ile jest biegów we francuskim czołgu? Pięć wstecznych i jeden do przodu - na wypadek ataku z tyłu". Dziesiątki podobnych dowcipów pojawiły się w prasie amerykańskiej i brytyjskiej po zawetowaniu przez Francję inicjatywy wsparcia Turcji przez NATO. O 15 proc. zmniejszyły się w styczniu zakupy francuskich serów w USA via Internet, a w Kongresie pojawiły się projekty ustaw ograniczających ogromny import win, serów i wód mineralnych z Francji do Stanów Zjednoczonych.
Obawiam się, że gdyby Amerykanie usłyszeli: "Jesteście nieodpowiedzialni i źle wychowani. Zmarnowaliście dobrą okazję, aby się nie odzywać", to nie wypiliby ani jednej butelki francuskiego wina. I być może warto, aby w Polsce restauratorzy zaczęli nawoływać do bojkotu francuskich frykasów, bo jest to zazwyczaj skuteczniejsze od politycznych protestów. Te ostatnie również są jak najbardziej pożądane. Wypowiedź prezydenta Chiraca skierowana do państw Europy Środkowej była bowiem najzwyczajniej w świecie skandaliczna. Reakcja polskiego rządu jest tymczasem bardzo łagodna, ale skądinąd zrozumiała, bo groźby zatrzymania procesu rozszerzania UE nie wolno lekceważyć. Co nie znaczy, że nie powinniśmy na wszelkie sposoby starać się skłonić partnerów z Paryża do przeprosin.
Paryski szyk
W pierwszej chwili sądziłem, że to żart. Może niewczesny, ale mieszczący się w stylu francuskiej polityki. Okazało się, że jest gorzej. Szef dużego państwa i weteran europejskiej polityki wygłosił pouczenie, na jakie nigdy by sobie nie pozwolili sekretarze partii z Kremla w czasie dominacji sowieckiej. Różnica jednak jest, i to ogromna. Kiedy niezapomniany towarzysz Breżniew mówił, że nie opuści biednej Polski w potrzebie, to cierpła skóra na grzbiecie. Pomoc oznaczała bowiem nie zapowiedzianą wizytę czołgów z czerwoną gwiazdą. Teraz brutalne "rady" prezydenta Francji budzą jedynie niesmak. I cieszą przeciwników wejścia Polski do Unii Europejskiej.
Lapsus czy polityczny rachunek
Przebywająca w Warszawie minister obrony Francji Michelle Alliot-Marie podtrzymała stanowisko Chiraca, strasząc, że proces rozszerzania Unii Europejskiej nie jest jeszcze zakończony i może wyglądać inaczej, niż to sobie wyobrażamy. Inaczej, czyli w ten sposób, że któryś z krajów osi antyamerykańskiej odrzuci rozszerzenie. Chirac ubarwił wywód opowieścią o rodzinie, w której inne prawa mają członkowie, a inne kandydaci do rodziny. Nie dodał, że członkowie rodziny dzielą się na lepszych i gorszych. A może starszych i młodszych? Jeśli tak, to w gruncie rzeczy zgodził się z Donaldem Rumsfeldem dzielącym Europę na starą i nową. Tylko że dla Amerykanów lepsza jest młoda Europa, a dla Francuzów ta cierpiąca na schorzenia geriatryczne.
Wbrew pozorom prezydent Francji rzadko popełnia dyplomatyczne lapsusy. Zarówno uwagi o złym wychowaniu Tony'ego Blaira, jak i ostatnie wypowiedzi o infantylizmie i nieodpowiedzialności krajów Europy Środkowej mogą być częścią sporządzania swego rodzaju rachunku politycznego. Francja wyraźnie wraca do pomysłu "Europy różnych prędkości", w której miało istnieć jądro złożone z Niemiec, Francji i krajów Beneluksu oraz dwa kolejne kręgi słabiej zintegrowane, ale też dysponujące mniejszymi prawami. Ponieważ po słynnym "liście ośmiu" i ogłoszeniu stanowiska tzw. grupy wileńskiej stało się jasne, że nowi członkowie wspólnoty będą proamerykańscy, niewykluczone, iż w Pałacu Elizejskim obliczono, że opłaci się nie dopuścić do rozszerzenia UE. W wypowiedzi Chiraca znalazło się przecież sformułowanie o referendum w krajach piętnastki na temat przyjęcia nowych członków wspólnoty.
Czerwony dywan dla satrapy
Jacques Chirac jest ostatnią osobą, która ma moralne prawo do wygłaszania jakichkolwiek pouczeń. 28 lat temu, we wrześniu 1975 r., premier rządu Republiki Francuskiej, młody polityk Jacques Chirac, witał na lotnisku Orly innego młodego zdolnego. Czerwony dywan czekał wówczas na lidera partii Baas, 38-letniego Saddama Husajna. "Witam pana jako mojego osobistego przyjaciela" - oznajmił premier. I wywiązał się z przyjacielskich zobowiązań, budując Saddamowi reaktory atomowe, które w zamyśle Irakijczyka miały mu zapewnić dostęp do broni atomowej. Błędy młodości Chiraca? Niekoniecznie. Oto 11 lutego, podczas spotkania z Władimirem Putinem, Chirac powiedział, że powstał właśnie "sojusz Paryża i Moskwy, sojusz na rzecz pokoju". Tymczasem, jak zauważył André Glucksmann, "rzekomy obóz antywojenny jest po szyję zanurzony w wojnie". W XIX stuleciu, gdy Francuzi gościli cara Aleksandra III, z ulicy słychać było okrzyki: "Co z Polską, panowie?". Teraz usprawiedliwione byłoby przypomnienie o rzezi Czeczenów.
Francja Chiraca obsesyjnie próbuje zdobyć status mocarstwa. Stąd biorą się gesty antyamerykańskie, stąd bezczelne pouczenia Polaków, Bułgarów czy Węgrów, stąd egzotyczne sojusze z dyktaturami Trzeciego Świata. Francuzi mają świadomość, że - owszem - są mocarstwem, ale co najwyżej w produkcji wina, tak jak Belgia jest potęgą czekoladową. Wciąż jednak śnią na jawie sny o potędze. Tak naprawdę jednak demonstrując skrajną arogancję, Paryż ujawnił głębokie kompleksy.
Ile jest biegów we francuskim czołgu? Pięć wstecznych i jeden do przodu - na wypadek ataku z tyłu". Dziesiątki podobnych dowcipów pojawiły się w prasie amerykańskiej i brytyjskiej po zawetowaniu przez Francję inicjatywy wsparcia Turcji przez NATO. O 15 proc. zmniejszyły się w styczniu zakupy francuskich serów w USA via Internet, a w Kongresie pojawiły się projekty ustaw ograniczających ogromny import win, serów i wód mineralnych z Francji do Stanów Zjednoczonych.
Obawiam się, że gdyby Amerykanie usłyszeli: "Jesteście nieodpowiedzialni i źle wychowani. Zmarnowaliście dobrą okazję, aby się nie odzywać", to nie wypiliby ani jednej butelki francuskiego wina. I być może warto, aby w Polsce restauratorzy zaczęli nawoływać do bojkotu francuskich frykasów, bo jest to zazwyczaj skuteczniejsze od politycznych protestów. Te ostatnie również są jak najbardziej pożądane. Wypowiedź prezydenta Chiraca skierowana do państw Europy Środkowej była bowiem najzwyczajniej w świecie skandaliczna. Reakcja polskiego rządu jest tymczasem bardzo łagodna, ale skądinąd zrozumiała, bo groźby zatrzymania procesu rozszerzania UE nie wolno lekceważyć. Co nie znaczy, że nie powinniśmy na wszelkie sposoby starać się skłonić partnerów z Paryża do przeprosin.
Paryski szyk
W pierwszej chwili sądziłem, że to żart. Może niewczesny, ale mieszczący się w stylu francuskiej polityki. Okazało się, że jest gorzej. Szef dużego państwa i weteran europejskiej polityki wygłosił pouczenie, na jakie nigdy by sobie nie pozwolili sekretarze partii z Kremla w czasie dominacji sowieckiej. Różnica jednak jest, i to ogromna. Kiedy niezapomniany towarzysz Breżniew mówił, że nie opuści biednej Polski w potrzebie, to cierpła skóra na grzbiecie. Pomoc oznaczała bowiem nie zapowiedzianą wizytę czołgów z czerwoną gwiazdą. Teraz brutalne "rady" prezydenta Francji budzą jedynie niesmak. I cieszą przeciwników wejścia Polski do Unii Europejskiej.
Lapsus czy polityczny rachunek
Przebywająca w Warszawie minister obrony Francji Michelle Alliot-Marie podtrzymała stanowisko Chiraca, strasząc, że proces rozszerzania Unii Europejskiej nie jest jeszcze zakończony i może wyglądać inaczej, niż to sobie wyobrażamy. Inaczej, czyli w ten sposób, że któryś z krajów osi antyamerykańskiej odrzuci rozszerzenie. Chirac ubarwił wywód opowieścią o rodzinie, w której inne prawa mają członkowie, a inne kandydaci do rodziny. Nie dodał, że członkowie rodziny dzielą się na lepszych i gorszych. A może starszych i młodszych? Jeśli tak, to w gruncie rzeczy zgodził się z Donaldem Rumsfeldem dzielącym Europę na starą i nową. Tylko że dla Amerykanów lepsza jest młoda Europa, a dla Francuzów ta cierpiąca na schorzenia geriatryczne.
Wbrew pozorom prezydent Francji rzadko popełnia dyplomatyczne lapsusy. Zarówno uwagi o złym wychowaniu Tony'ego Blaira, jak i ostatnie wypowiedzi o infantylizmie i nieodpowiedzialności krajów Europy Środkowej mogą być częścią sporządzania swego rodzaju rachunku politycznego. Francja wyraźnie wraca do pomysłu "Europy różnych prędkości", w której miało istnieć jądro złożone z Niemiec, Francji i krajów Beneluksu oraz dwa kolejne kręgi słabiej zintegrowane, ale też dysponujące mniejszymi prawami. Ponieważ po słynnym "liście ośmiu" i ogłoszeniu stanowiska tzw. grupy wileńskiej stało się jasne, że nowi członkowie wspólnoty będą proamerykańscy, niewykluczone, iż w Pałacu Elizejskim obliczono, że opłaci się nie dopuścić do rozszerzenia UE. W wypowiedzi Chiraca znalazło się przecież sformułowanie o referendum w krajach piętnastki na temat przyjęcia nowych członków wspólnoty.
Czerwony dywan dla satrapy
Jacques Chirac jest ostatnią osobą, która ma moralne prawo do wygłaszania jakichkolwiek pouczeń. 28 lat temu, we wrześniu 1975 r., premier rządu Republiki Francuskiej, młody polityk Jacques Chirac, witał na lotnisku Orly innego młodego zdolnego. Czerwony dywan czekał wówczas na lidera partii Baas, 38-letniego Saddama Husajna. "Witam pana jako mojego osobistego przyjaciela" - oznajmił premier. I wywiązał się z przyjacielskich zobowiązań, budując Saddamowi reaktory atomowe, które w zamyśle Irakijczyka miały mu zapewnić dostęp do broni atomowej. Błędy młodości Chiraca? Niekoniecznie. Oto 11 lutego, podczas spotkania z Władimirem Putinem, Chirac powiedział, że powstał właśnie "sojusz Paryża i Moskwy, sojusz na rzecz pokoju". Tymczasem, jak zauważył André Glucksmann, "rzekomy obóz antywojenny jest po szyję zanurzony w wojnie". W XIX stuleciu, gdy Francuzi gościli cara Aleksandra III, z ulicy słychać było okrzyki: "Co z Polską, panowie?". Teraz usprawiedliwione byłoby przypomnienie o rzezi Czeczenów.
Francja Chiraca obsesyjnie próbuje zdobyć status mocarstwa. Stąd biorą się gesty antyamerykańskie, stąd bezczelne pouczenia Polaków, Bułgarów czy Węgrów, stąd egzotyczne sojusze z dyktaturami Trzeciego Świata. Francuzi mają świadomość, że - owszem - są mocarstwem, ale co najwyżej w produkcji wina, tak jak Belgia jest potęgą czekoladową. Wciąż jednak śnią na jawie sny o potędze. Tak naprawdę jednak demonstrując skrajną arogancję, Paryż ujawnił głębokie kompleksy.
Więcej możesz przeczytać w 9/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.