Spiskową teorię dziejów ukuł od razu Tomasz Nałęcz. Znacznie bardziej niż tempo prac prokuratury interesowało go, jakim cudem "Rzeczpospolita" wyciągnęła te billingi. Sugerował, że to pewnie Rywin im je dał albo ktoś gazetę napuścił, bo on w przypadki nie wierzy. Czyli zmowa bez dwóch zdań. A w spisek Filipińczyków, którzy za tym wszystkim stoją, też pan wierzy?
Ale już w zabór TVP przez SLD i PSL Nałęcz nie tylko nie wierzy, ale i słuchać o tym nie chce. Jak tylko wspominał o tym Zbigniew Ziobro (PiS), to Nałęcz się zagotował. Widok zagotowanego Nałęcza był jedynym jaśniejszym promykiem tego ponurego dnia. Tak, tak panie profesorze, a TVP jest prawicowa i Robert - Brunatny.
Faktycznie z Nałęczem źle, skoro na TVP ma pogląd jak prof. Maria Szyszkowska (SLD), a Millera broni jak niepodległości. Jednak i on ma jakieś zalety - w końcu cytował Kwiatkowskiemu nasze notki! Krygował się cokolwiek przed przeczytaniem "Brunatny Robert", ale jakoś mu to przez gardło przeszło. Niepotrzebny ten stres, o ile wiemy, to Kwiatkowskiemu podoba się "Brunatny". Nawet żałuje, że rodzice nie dali mu tak na pierwsze imię.
Co prawda naszym ulubieńcem z komisji pozostanie były LPR-owiec Bohdan Kopczyński, ale i niektórzy koalicjanci starają mu się dorównać. SLD-owiec Rydzoń bardzo się starał Kwiatkowskiego nie urazić i milutki był, jakby liczył na posadę w "Randce w ciemno". Sorry, Kamel ma fajniejszy zarost.
Jeszcze bardziej nas wzruszyły dusery, jakie sobie z Brunatnym prawił Józef Szczepańczyk (PSL). Gołąbeczki spijały sobie słowa z ust, gaworzyły rozkosznie, uśmiechały się zalotnie, Szczepańczyk usteczka rozdziawiał, kiedy Kwiatkowski perorował. Po prostu sielanka. Panowie, my też mało pruderyjni jesteśmy, ale to telewizja pokazuje! Co na to wasze żony, co dzieci?!
Czołowy moralizator polskiego kina i okolic Krzysztof Zanussi napisał książkę. Mało tego, przedmową owe opus obarczył - znaczy się, opatrzył - sam Aleksander Kwaśniewski. Sami widzieliśmy: bite dwie strony druku (ponoć całą zimę nad tym ślęczał). Bestseller ten ma tytuł, twarde okładki i opowiada o wartościach, cywilizacji, czymś tam jeszcze, a przede wszystkim o Europie. A wydała go pewnie jakaś cegielnia.
Gospodarską wizytę Leszka Millera w jakiejś fabryczce w Bangalurze (Indie) transmitowała nadworna TVP. Rozumiemy, że pod rządami SLD Polska będzie od morza do morza, ale dlaczego, u licha, do Oceanu Indyjskiego?!
Wraz z Leszkiem Millerem z Indii wróciła stara świecka tradycja nocnych nasiadów koalicji. SLD, PSL, a nawet jacyś figuranci z Unii Pracy spotkali się w hotelu rządowym i zamiast robić to, co normalni faceci z kumplami po zmroku, to truli o biopaliwach. Efekt? Z biopaliwami nadal nic nie wiadomo, ale za to Pol ma zostać w rządzie. Cóż, ostrzegaliśmy, że rzepak nieźle daje.
Ryszard Jarzembowski nie śpi. A w każdym razie SLD-owski wicemarszałek Senatu budzi się, gdy mowa o IPN. Tym razem podczas debaty w swej izbie oburzał się, że instytutowi historycy bronią bandytów z AK, WiN i innych zbrodniarzy. A już najgorszy jest Jerzy Eisler, którego Jarzembowski zdemaskował jako maniakalnego miłośnika Goebbelsa. Skucha, senatorze! To niemieckie nazwisko to tak dla niepoznaki Eisler sobie wziął! On Kurdem jest.
Tygrys na Kiełkach też zresztą nie śpi. Bardzo, co prawda, jest smutno Grzegorzowi Kołodce, że nikt go nie wzywa na świadka w sprawie Rywina, bo na każdy temat wie więcej niż dowolny Kurd, więc wpadł na pomysł, jak tu znowu się pojawić w telewizorach. Ogłosił, że uprości podatki. W górę je uprości, bo zabierze wszystkie ulgi. Ale to pikuś. W telewizorze widzieliśmy, jak Tygrys maszerował korytarzem Sejmu i hipnotycznie wpatrywał się we własny telefon komórkowy. Odbierał instrukcje z Saturna?
To, że Andrzej Barcikowski, szef neoUOP, zaprosił w ramach śledztwa w sprawie Rywina na kolację przy świecach Jerzego Urbana, to nas nie rusza, zazdrośni nie jesteśmy. Zaciekawiło nas tylko, że Aleksander Kwaśniewski nazwał to w Radiu Zet "metodami operacyjnymi". Biorąc pod uwagę, że w ujawnianiu afery Rywina jesteśmy skuteczniejsi niż wszystkie UOP-y razem wzięte, żądamy od państwa dodatku na "metody operacyjne". Bo, głupia sprawa, na kolacje i napitki to jeszcze mamy, ale brakuje nam na świece...
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.