Wszystkie socjalistyczne eksperymenty prowadziły do załamania lub wręcz katastrofy gospodarki
Narodowy Bank Polski zorganizował ostatnio międzynarodową konferencję na temat sukcesów i porażek w rozwoju gospodarki. Przybliżyła ona międzynarodowy dorobek w tej ważnej dziedzinie. Z tego doświadczenia można wysnuć kilka generalnych wniosków.
Cofanie zacofanych
Socjalistyczne eksperymenty zawsze i wszędzie źle się kończą. Polegają one na wprowadzeniu do życia społeczeństwa - przez państwo - dużej dawki socjalizmu (etatyzmu), czyli na nacjonalizacji i wzroście udziału budżetu w PKB, dużych deficytach budżetowych, biurokratycznej regulacji ograniczającej zakres działania wolnego rynku. Wielkie dawki socjalizmu (zakaz prywatnej przedsiębiorczości, totalne upaństwowienie, zastąpienie rynku centralnym planowaniem) wprowadzono na obszarach już zacofanych w stosunku do Zachodu
- w Europie Środkowo-Wschodniej, a potem w wielu krajach tak zwanego Trzeciego Świata (na czele z Afryką i światem arabskim). Ten epokowy eksperyment zasadniczo pogłębił zacofanie tych państw. Ale i mniejsze dawki socjalizmu przynosiły opłakane skutki. Tak się stało na przykład w Chile za czasów Allende, w Wielkiej Brytanii po II wojnie światowej do momentu objęcia rządów przez panią Thatcher, we Francji na początku lat 80., w Portugalii w latach 1975-1985 (w okresie tzw. rewolucji czerwonych goździków), w Grecji w latach 80. - za czasów Papandreu.
Kontrrewolucja liberaŁów
Liberalne reformy powodują stałe przyspieszenie rozwoju, jeśli są tylko wystarczająco rozległe i trwałe. Są one przeciwieństwem socjalistycznych eksperymentów
- redukują lub usuwają szkodliwą obecność państwa w gospodarce albo umacniają jego podstawowe funkcje (stanowienie i egzekwowanie dobrego prawa). Lista krajów, które osiągnęły sukces dzięki takim reformom, obejmuje m.in. Wielką Brytanię (dzięki polityce Margaret Thatcher w latach 80.), Irlandię lat 90., Portugalię w latach 1986-1996, Hiszpanię w latach 90. za rządów Aznara. Poza światem rozwiniętym ogromne przyspieszenie rozwoju dzięki liberalnym reformom uzyskały od końca
lat 70. Chiny. W niektórych dziedzinach są one dużo bardziej kapitalistyczne niż inny gigant pod względem liczby ludności - Indie, które też się liberalizują. Wcześniej wielki sukces odniosły azjatyckie tygrysy
- Tajwan, Korea Południowa, Hongkong, Singapur, Tajlandia. W Ameryce Łacińskiej niekwestionowanym liderem jest Chile od czasów obalenia Allende. W świecie posocjalistycznym najdalej w kierunku ograniczonego państwa i wolnorynkowej gospodarki poszły chyba kraje nadbałtyckie. One odnotowują też w ostatnich latach największe sukcesy gospodarcze. Polska wytraciła tempo liberalnych przemian w ostatnich dwóch, trzech latach.
Generalnie nie znam przykładu ponadprzeciętnych osiągnięć ekonomicznych, które nie były poprzedzone odpowiednio zakrojonymi liberalnymi reformami, podobnie jak nie potrafię wskazać socjalistycznego eksperymentu, który nie doprowadziłby do zaburzeń lub wręcz gospodarczej katastrofy. Problemy, jakie niekiedy powstają w trakcie liberalnych reform, są z reguły wynikiem ich niekompletności, a nie nadmiaru. Ten wniosek kontrastuje z pospolitą w Polsce tendencją, aby winić wolnorynkowe reformy (a nie ich brak) za dowolne problemy, zwłaszcza bezrobocie. Tymczasem łatwo wykazać, że poważne zaburzenia biorą się z niekompletnej, a nie nadmiernej dawki liberalnych zmian. Na przykład wzrost bezrobocia w ostatnich latach w naszym kraju ma swoje główne źródło w blokadzie głębokiej liberalizacji rynku pracy i uzdrowienia finansów publicznych. O ile setek tysięcy bezrobotnych byłoby dzisiaj mniej, gdyby nie torpedowano prób tych reform w latach 1998-2000! Krach gospodarki Argentyny w latach 2001-2002 nie wynikał z liberalnych reform pierwszej połowy lat 90., lecz z tego, że nie objęły one finansów państwa i rynku pracy. Kryzys gospodarczy w Chile na początku lat 80. nie podważył znaczenia wcześniejszej fali wolnorynkowych reform w tym kraju, lecz pokazał, że potrzebne są dodatkowe zmiany, m.in. lepszy nadzór bankowy i skuteczniejsze prawo upadłościowe.
Z dna na szczyt
Z marudera można się stać liderem reform i rozwoju. Irlandia, która odniosła największy sukces gospodarczy Europy lat 90., miała w latach 1973-1985 bardzo słabe wyniki gospodarcze: wolny wzrost, wysokie bezrobocie, dużą emigrację. Brało się to z szybko rosnących wydatków budżetowych, ogromnego deficytu i nadmiernego wzrostu płac. Zwrot ku dyscyplinie budżetu, niższym podatkom i wolniejszemu wzrostowi płac wyzwolił w Irlandii celtyckiego tygrysa. W latach 90. średni wzrost PKB wynosił tam 9 proc., radykalnie obniżono też bezrobocie. Dekadę wcześniej przesocjalizowana gospodarka Wielkiej Brytanii, która traciła dystans do czołówki krajów OECD, odzyskała wigor dzięki liberalnym reformom Margaret Thatcher. Chile do czasów Pinocheta niczym się nie wyróżniało wśród latynoskiej niestabilności i marazmu, ale potem dzięki serii wolnorynkowych przemian odniosło jeden z największych sukcesów gospodarczych na świecie. Grecja, uprawiając socjalistyczną politykę przez wiele lat, traciła dystans do unii pod względem średniego dochodu na mieszkańca, ale w latach 90. postawiła na liberalne reformy, przyspieszyła rozwój i weszła do strefy euro.
Nietrudno jednak wskazać na niegdysiejszych liderów, którzy - dopuszczając do socjalistycznych eksperymentów - ześlizgnęli się na pozycję maruderów. Największym z nich jest chyba Japonia, gdzie uporczywe utrzymywanie wpływów politycznych w systemie finansowym sparaliżowało rozwój. Niedaleko w tej mierze od Japonii są Niemcy. Ich "społeczna gospodarka rynkowa" z biegiem czasu stawała się coraz bardziej społeczna i coraz mniej rynkowa. Rezultat: powolny wzrost, wysokie bezrobocie, duży deficyt, który powoduje, że Niemcy, autor fiskalnych kryteriów z Maastricht, same naruszają te zasady. Szwecja należała w latach 60. do absolutnej czołówki pod względem dochodu na mieszkańca, ale tę pozycję straciła w miarę ekspansji szwedzkiego państwa dobrobytu. W latach 90. doścignęła ją w rozwoju Finlandia. Portugalia w latach 1986-1996 usunęła z gospodarki skutki wcześniejszych socjalistycznych eksperymentów, otworzyła się na świat, obniżyła inflację i uzyskała szybki wzrost. Po 1996 r. zatriumfowała tam jednak polityka wysokich wydatków i życia na kredyt. W efekcie wzrost się załamał, deficyt budżetu eksplodował i obecne rządy realizują trudny program stabilizacji gospodarki.
Cofanie zacofanych
Socjalistyczne eksperymenty zawsze i wszędzie źle się kończą. Polegają one na wprowadzeniu do życia społeczeństwa - przez państwo - dużej dawki socjalizmu (etatyzmu), czyli na nacjonalizacji i wzroście udziału budżetu w PKB, dużych deficytach budżetowych, biurokratycznej regulacji ograniczającej zakres działania wolnego rynku. Wielkie dawki socjalizmu (zakaz prywatnej przedsiębiorczości, totalne upaństwowienie, zastąpienie rynku centralnym planowaniem) wprowadzono na obszarach już zacofanych w stosunku do Zachodu
- w Europie Środkowo-Wschodniej, a potem w wielu krajach tak zwanego Trzeciego Świata (na czele z Afryką i światem arabskim). Ten epokowy eksperyment zasadniczo pogłębił zacofanie tych państw. Ale i mniejsze dawki socjalizmu przynosiły opłakane skutki. Tak się stało na przykład w Chile za czasów Allende, w Wielkiej Brytanii po II wojnie światowej do momentu objęcia rządów przez panią Thatcher, we Francji na początku lat 80., w Portugalii w latach 1975-1985 (w okresie tzw. rewolucji czerwonych goździków), w Grecji w latach 80. - za czasów Papandreu.
Kontrrewolucja liberaŁów
Liberalne reformy powodują stałe przyspieszenie rozwoju, jeśli są tylko wystarczająco rozległe i trwałe. Są one przeciwieństwem socjalistycznych eksperymentów
- redukują lub usuwają szkodliwą obecność państwa w gospodarce albo umacniają jego podstawowe funkcje (stanowienie i egzekwowanie dobrego prawa). Lista krajów, które osiągnęły sukces dzięki takim reformom, obejmuje m.in. Wielką Brytanię (dzięki polityce Margaret Thatcher w latach 80.), Irlandię lat 90., Portugalię w latach 1986-1996, Hiszpanię w latach 90. za rządów Aznara. Poza światem rozwiniętym ogromne przyspieszenie rozwoju dzięki liberalnym reformom uzyskały od końca
lat 70. Chiny. W niektórych dziedzinach są one dużo bardziej kapitalistyczne niż inny gigant pod względem liczby ludności - Indie, które też się liberalizują. Wcześniej wielki sukces odniosły azjatyckie tygrysy
- Tajwan, Korea Południowa, Hongkong, Singapur, Tajlandia. W Ameryce Łacińskiej niekwestionowanym liderem jest Chile od czasów obalenia Allende. W świecie posocjalistycznym najdalej w kierunku ograniczonego państwa i wolnorynkowej gospodarki poszły chyba kraje nadbałtyckie. One odnotowują też w ostatnich latach największe sukcesy gospodarcze. Polska wytraciła tempo liberalnych przemian w ostatnich dwóch, trzech latach.
Generalnie nie znam przykładu ponadprzeciętnych osiągnięć ekonomicznych, które nie były poprzedzone odpowiednio zakrojonymi liberalnymi reformami, podobnie jak nie potrafię wskazać socjalistycznego eksperymentu, który nie doprowadziłby do zaburzeń lub wręcz gospodarczej katastrofy. Problemy, jakie niekiedy powstają w trakcie liberalnych reform, są z reguły wynikiem ich niekompletności, a nie nadmiaru. Ten wniosek kontrastuje z pospolitą w Polsce tendencją, aby winić wolnorynkowe reformy (a nie ich brak) za dowolne problemy, zwłaszcza bezrobocie. Tymczasem łatwo wykazać, że poważne zaburzenia biorą się z niekompletnej, a nie nadmiernej dawki liberalnych zmian. Na przykład wzrost bezrobocia w ostatnich latach w naszym kraju ma swoje główne źródło w blokadzie głębokiej liberalizacji rynku pracy i uzdrowienia finansów publicznych. O ile setek tysięcy bezrobotnych byłoby dzisiaj mniej, gdyby nie torpedowano prób tych reform w latach 1998-2000! Krach gospodarki Argentyny w latach 2001-2002 nie wynikał z liberalnych reform pierwszej połowy lat 90., lecz z tego, że nie objęły one finansów państwa i rynku pracy. Kryzys gospodarczy w Chile na początku lat 80. nie podważył znaczenia wcześniejszej fali wolnorynkowych reform w tym kraju, lecz pokazał, że potrzebne są dodatkowe zmiany, m.in. lepszy nadzór bankowy i skuteczniejsze prawo upadłościowe.
Z dna na szczyt
Z marudera można się stać liderem reform i rozwoju. Irlandia, która odniosła największy sukces gospodarczy Europy lat 90., miała w latach 1973-1985 bardzo słabe wyniki gospodarcze: wolny wzrost, wysokie bezrobocie, dużą emigrację. Brało się to z szybko rosnących wydatków budżetowych, ogromnego deficytu i nadmiernego wzrostu płac. Zwrot ku dyscyplinie budżetu, niższym podatkom i wolniejszemu wzrostowi płac wyzwolił w Irlandii celtyckiego tygrysa. W latach 90. średni wzrost PKB wynosił tam 9 proc., radykalnie obniżono też bezrobocie. Dekadę wcześniej przesocjalizowana gospodarka Wielkiej Brytanii, która traciła dystans do czołówki krajów OECD, odzyskała wigor dzięki liberalnym reformom Margaret Thatcher. Chile do czasów Pinocheta niczym się nie wyróżniało wśród latynoskiej niestabilności i marazmu, ale potem dzięki serii wolnorynkowych przemian odniosło jeden z największych sukcesów gospodarczych na świecie. Grecja, uprawiając socjalistyczną politykę przez wiele lat, traciła dystans do unii pod względem średniego dochodu na mieszkańca, ale w latach 90. postawiła na liberalne reformy, przyspieszyła rozwój i weszła do strefy euro.
Nietrudno jednak wskazać na niegdysiejszych liderów, którzy - dopuszczając do socjalistycznych eksperymentów - ześlizgnęli się na pozycję maruderów. Największym z nich jest chyba Japonia, gdzie uporczywe utrzymywanie wpływów politycznych w systemie finansowym sparaliżowało rozwój. Niedaleko w tej mierze od Japonii są Niemcy. Ich "społeczna gospodarka rynkowa" z biegiem czasu stawała się coraz bardziej społeczna i coraz mniej rynkowa. Rezultat: powolny wzrost, wysokie bezrobocie, duży deficyt, który powoduje, że Niemcy, autor fiskalnych kryteriów z Maastricht, same naruszają te zasady. Szwecja należała w latach 60. do absolutnej czołówki pod względem dochodu na mieszkańca, ale tę pozycję straciła w miarę ekspansji szwedzkiego państwa dobrobytu. W latach 90. doścignęła ją w rozwoju Finlandia. Portugalia w latach 1986-1996 usunęła z gospodarki skutki wcześniejszych socjalistycznych eksperymentów, otworzyła się na świat, obniżyła inflację i uzyskała szybki wzrost. Po 1996 r. zatriumfowała tam jednak polityka wysokich wydatków i życia na kredyt. W efekcie wzrost się załamał, deficyt budżetu eksplodował i obecne rządy realizują trudny program stabilizacji gospodarki.
Więcej możesz przeczytać w 47/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.