Piotrusiu! Gdy będziesz czytać tę epistołę, ja będę ogrzewał swe obłe ciało jamajskim słońcem. Tak jest! Lecę z ekipą "Podróży kulinarnych" na Karaiby, by podglądać producentów kawy, poławiaczy homarów, zbieraczy kokosów, wytwórców destylatu z trzciny cukrowej i wyznawców świętego dymka.
Obiecuję wyczerpującą - jak zeznania członka ORMO - relację po powrocie. Na razie wszakże chciałbym zająć twą uwagę informacjami, które właśnie usłyszałem w telewizji.
Nie są one co prawda aż tak optymistyczne, jak wizja rozpadu SLD na trzy partie przy równoczesnej delegalizacji Samoobrony i wykrycie w siedzibie LPR posągu Światowida, ale i tak wielce krzepiące. Otóż potwierdziły się nasze przypuszczenia: wraz z wejściem do unii zmienią się ceny dobrych alkoholi. Żadna rewelacja, powiesz, importowane trunki już staniały. Masz rację, lecz właśnie przed chwilą po raz pierwszy dobitnie uświadomiono mi, że za pół roku butelka whisky ma w naszym kraju kosztować niewiele więcej od flaszki
czystej, a jedno i drugie znacznie będzie tańsze niż dotychczas.
Skoro zrywamy akcyzowe pęta, czas najwyższy skończyć z hipokryzją tzw. wychowania w trzeźwości. Zważ na to, że dalej działa u nas ustawa, która ma zapobiegać alkoholizmowi, choć część jej zapisów jest tak samo lotna jak umysł faceta pijącego kilka setek borygo dziennie.
Przykład pierwszy z brzegu - w Polsce nie można normalnie (czyli w kioskach) sprzedawać magazynów poświęconych winom. Nowości z Bordeaux, degustacje austriackich win lodowych, zmiany apelacyjne w Hiszpanii, koniak czy armaniak, niuanse w produkcji brandy de Jerez, oceny supertoskanów i chianti - to wszystko są rzeczy na złą drogę mogące sprowadzić każdego! Niepijący uczeń technikum mechanicznego, abstynencki absolwent liceum, wstrzemięźliwy górnik, włościanin, co ślubował, lecz śluby gotów zerwać, tylko marzą, by dać im pismo, które podpowie: lepiej upijać się barolo czy rioją?! Oni tylko czekają, by poznać zasady dekantacji, by na prywatkach móc wprowadzać ten niecny proceder w czyn.
W czasach PRL szalał słynny działacz antyalkoholowy dr Marcinkowski. Widziałem jedną z jego broszur, zaczynającą się od słów: "Wino już od wieków jest przekleństwem Francji". Punkt widzenia dzisiejszych antyalkoholowych mentorów nie zmienił się aż tak bardzo.
Twój RM
Drogi Przyjacielu!
Sięgnąłem jeszcze głębiej w historię i oto mam przed sobą wycinek z przedwojennej prasy. Na rysunku kościotrup uosabiający śmierć bezskutecznie szamoce się z krzepkim starcem, który precz odrzucił kule i z uśmiechem prezentuje apetyczną flaszkę. Pod spodem czytamy: "Wódka francuska DIANA przedłuża życie, działa uzdrawiająco przy bólach reumatycznych, nerwowych, wyczerpaniu fizycznem i umysłowem. Nieodzowny środek wzmacniający dla turystów, sportowców, automobilistów, pracowników rolnych, górniczych oraz podróżujących i rekonwalescentów. Wszędzie do nabycia. Cena małej flaszki 1,50 zł; średniej 3,70 zł; dużej 9 zł. DIANA Tow. Handl. Przem. Spółka Akcyjna w Budapeszcie." To się nazywa wolność słowa!
A w sprawie tanienia importowanych spirytualiów, to chcę zauważyć, że łyskacze już dawno staniały. Sęk w tym, że ignoruje ten fakt większość właścicieli barów. Nawet jeśli przyjąć, że postanowili najpierw się pozbyć zapasów zakupionych po starych cenach, to nie uwierzę, że mają tego całe piwnice.
Miło pomyśleć, że już za rok o tej samej porze wsiądziemy do auta, pojedziemy na Węgry i przywieziemy sobie - całkiem legalnie - cały bagażnik palinki. A zresztą, co ja mówię! Do tej pory, mam nadzieję, że palinkę, grappę, marc, calvados, a może nawet i samą rakiję, będzie można kupić w pobliskim sklepie, prowadzonym przez czujnego przedsiębiorcę, który w zamian za niewielką marżę oszczędzi nam kosztów i wysiłków związanych z transportem.
Łączę wyrazy, Bikont Również w Podróży
Nie są one co prawda aż tak optymistyczne, jak wizja rozpadu SLD na trzy partie przy równoczesnej delegalizacji Samoobrony i wykrycie w siedzibie LPR posągu Światowida, ale i tak wielce krzepiące. Otóż potwierdziły się nasze przypuszczenia: wraz z wejściem do unii zmienią się ceny dobrych alkoholi. Żadna rewelacja, powiesz, importowane trunki już staniały. Masz rację, lecz właśnie przed chwilą po raz pierwszy dobitnie uświadomiono mi, że za pół roku butelka whisky ma w naszym kraju kosztować niewiele więcej od flaszki
czystej, a jedno i drugie znacznie będzie tańsze niż dotychczas.
Skoro zrywamy akcyzowe pęta, czas najwyższy skończyć z hipokryzją tzw. wychowania w trzeźwości. Zważ na to, że dalej działa u nas ustawa, która ma zapobiegać alkoholizmowi, choć część jej zapisów jest tak samo lotna jak umysł faceta pijącego kilka setek borygo dziennie.
Przykład pierwszy z brzegu - w Polsce nie można normalnie (czyli w kioskach) sprzedawać magazynów poświęconych winom. Nowości z Bordeaux, degustacje austriackich win lodowych, zmiany apelacyjne w Hiszpanii, koniak czy armaniak, niuanse w produkcji brandy de Jerez, oceny supertoskanów i chianti - to wszystko są rzeczy na złą drogę mogące sprowadzić każdego! Niepijący uczeń technikum mechanicznego, abstynencki absolwent liceum, wstrzemięźliwy górnik, włościanin, co ślubował, lecz śluby gotów zerwać, tylko marzą, by dać im pismo, które podpowie: lepiej upijać się barolo czy rioją?! Oni tylko czekają, by poznać zasady dekantacji, by na prywatkach móc wprowadzać ten niecny proceder w czyn.
W czasach PRL szalał słynny działacz antyalkoholowy dr Marcinkowski. Widziałem jedną z jego broszur, zaczynającą się od słów: "Wino już od wieków jest przekleństwem Francji". Punkt widzenia dzisiejszych antyalkoholowych mentorów nie zmienił się aż tak bardzo.
Twój RM
Drogi Przyjacielu!
Sięgnąłem jeszcze głębiej w historię i oto mam przed sobą wycinek z przedwojennej prasy. Na rysunku kościotrup uosabiający śmierć bezskutecznie szamoce się z krzepkim starcem, który precz odrzucił kule i z uśmiechem prezentuje apetyczną flaszkę. Pod spodem czytamy: "Wódka francuska DIANA przedłuża życie, działa uzdrawiająco przy bólach reumatycznych, nerwowych, wyczerpaniu fizycznem i umysłowem. Nieodzowny środek wzmacniający dla turystów, sportowców, automobilistów, pracowników rolnych, górniczych oraz podróżujących i rekonwalescentów. Wszędzie do nabycia. Cena małej flaszki 1,50 zł; średniej 3,70 zł; dużej 9 zł. DIANA Tow. Handl. Przem. Spółka Akcyjna w Budapeszcie." To się nazywa wolność słowa!
A w sprawie tanienia importowanych spirytualiów, to chcę zauważyć, że łyskacze już dawno staniały. Sęk w tym, że ignoruje ten fakt większość właścicieli barów. Nawet jeśli przyjąć, że postanowili najpierw się pozbyć zapasów zakupionych po starych cenach, to nie uwierzę, że mają tego całe piwnice.
Miło pomyśleć, że już za rok o tej samej porze wsiądziemy do auta, pojedziemy na Węgry i przywieziemy sobie - całkiem legalnie - cały bagażnik palinki. A zresztą, co ja mówię! Do tej pory, mam nadzieję, że palinkę, grappę, marc, calvados, a może nawet i samą rakiję, będzie można kupić w pobliskim sklepie, prowadzonym przez czujnego przedsiębiorcę, który w zamian za niewielką marżę oszczędzi nam kosztów i wysiłków związanych z transportem.
Łączę wyrazy, Bikont Również w Podróży
Penne vodka podaje Piotr Bikont paczka makaronu penne (krótkie rurki), 2 małe puszki pomidorów, jedna większa cebula, oliwa, sól, pieprz, estragon, 250 ml śmietany, 50-70 g wódki czystej Cebulę rozkroić na ćwiartki, podsmażyć na oliwie, osączyć i wyrzucić (albo dodać do innej potrawy). Wrzucić pomidory i na małym ogniu dusić 40 min. - od czasu do czasu mieszać, uważając, by się nie przypaliło. Doprawić estragonem - najlepiej świeżym (może też być oregano lub bazylia), solą i pieprzem. Zaciągnąć śmietaną i - na samym końcu - kieliszkiem wódki. Makaron ugotować al dente i wymieszać z sosem. |
Więcej możesz przeczytać w 47/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.