Widmo wietnamki krąży po świecie
Ptasia grypa rozprzestrzeniająca się w Azji zaczyna masowo zabijać ludzi. W Europie i USA wybucha pandemia - zakażona zostaje co czwarta osoba. Firmy farmaceutyczne nie nadążają z produkcją nowej, skutecznej szczepionki. Po kilku miesiącach można ją podać jedynie lekarzom i pielęg-niarkom oraz policjantom i strażakom. Dopiero po kilkunastu miesiącach mogą być zaszczepione dzieci, ludzie starsi i przewlekle chorzy. Zanim po dwóch, trzech latach epidemia wygaśnie, uśmierci co najmniej kilka milionów osób.
To najbardziej pesymistyczny scenariusz rozwoju pandemii grypy, jaki omawiali eksperci podczas odbywającej się w Rzymie, przy drzwiach zamkniętych, wspólnej konferencji Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) oraz amerykańskiego Centrum Kontroli Chorób (CDC). Na razie nie mamy sygnałów, że epidemia ptasiej grypy już przekształca się w groźną infekcję masowo atakującą ludzi. Niepokoi jednak, że żaden wirus ptasiej grypy nie był jeszcze tak agresywny. W każdej chwili zakażenie może się pojawić w Niemczech, Francji lub w Polsce.
Zabójcza hybryda
W 1918 r. wybuchła największa i najbardziej śmiercionośna w historii ludzkości epidemia grypy. Tzw. hiszpankę, która pochłonęła aż 40-50 mln ofiar, również wywołał wirus ptasiej grypy. Jego pośrednikiem nie były świnie, jak dotychczas podejrzewano. Zarazek przeniósł się na ludzi bezpośrednio z ptaków, podobnie jak w wypadku epidemii, która od kilku tygodni dziesiątkuje ptactwo domowe w Azji i coraz częściej atakuje ludzi (w Azji zmarło już prawie 20 osób). Właśnie taki sposób przenoszenia się wirusa, bezpośrednio na ludzi, zadecydował o wyjątkowej zaraźliwości hiszpanki - twierdzą badacze amerykańskiego Armed Force Institute of Pathology (za dowód posłużyły wyniki badań próbki RNA zarazka wyizolowanego z zamrożonych zwłok pochowanej na Alasce Eskimoski). Drobnoustrój wytworzył zabójczą hybrydę, która zachowała wiele cech wirusa ptasiego, wobec którego układ odpornościowy ludzi okazał się bezbronny.
"Powtórzenie się tak tragicznego scenariusza w czasach współczesnych jest raczej mało prawdopodobne" - uspokaja prof. Albert Osterhaus, wirusolog z Uniwersytetu Erazma w Rotterdamie. Wszystko może się jednak wydarzyć, jeśli wirus ptasiej grypy (H5N1) w takim tempie będzie się rozprzestrzeniał wśród ptaków i coraz częściej atakował ludzi. Zarazek pierwszy raz pojawił się w kwietniu ubiegłego roku na południu Chin. Od tego czasu ulega ciągłym mutacjom. W grudniu przypadki ptasiej grypy odnotowano w Korei Południowej, a potem w ciągu miesiąca choroba zaatakowała fermy drobiu w Tajlandii, Wietnamie i na Tajwanie oraz w Pakistanie, Kambodży, Laosie i Indonezji. W Azji wybito ponad 50 mln kurczaków i kaczek, zachorowało co najmniej kilkadziesiąt osób. WHO podejrzewa, że doszło do pierwszych przypadków zakażenia ptasią grypą od ludzi, którzy zarazili się od drobiu. W Wietnamie zmarli 31-letni mężczyzna i jego siostra, którzy zarazili się ptasią grypą podczas uboju drobiu. Kilka dni póź-niej okazało się, że zachorowała żona mężczyzny i jej siostra, które nie stykały się z kurczakami (jedna z kobiet zmarła).
Podobnie było w lutym ubiegłego roku w Holandii, gdy wirus ptasiej grypy H7N7 pierwszy raz zaatakował fermy drobiu w Europie. Zachorowały wtedy 83 osoby, dwie z nich zaraziły się od innych ludzi (jedna zmarła). Epidemię udało się powstrzymać po wybiciu 32 mln kurczaków i podaniu wszystkim, którzy mogli się zetknąć z wirusem, leków przeciwgrypowych (zanamiviru i oseltamiviru).
Targowiska śmierci
Opanowanie epidemii w Azji jest znacznie trudniejsze, bo w wielu tamtejszych krajach nie działa podstawowy system publicznej opieki zdrowotnej. Osoby zajmujące się likwidowaniem ptaków często nie noszą odpowiedniej odzieży ochronnej, nie są szczepione przeciw ludzkiej grypie ani nie przyjmują leków przeciwwirusowych. W Kambodży i Laosie brakuje niemal wszystkiego: weterynarzy, którzy nadzorowaliby hodowle ptaków, środków transportu do przewozu próbek do laboratoriów i samych laboratoriów. Nie są możliwe nawet rutynowe badania.
Jedynym sposobem na powstrzymanie ptasiej grypy jest likwidacja targowisk, na których sprzedaje się dzikie ptaki. Rocznie na każde takie targowisko trafiają setki tysięcy ptaków kilkuset gatunków z Azji, Australii, Afryki i Ameryki Południowej. Dzikie i udomowione ptaki tłoczą się w klatkach, mają bezpośredni kontakt z ludźmi. To idealne warunki do powstawania i przenoszenia się chorób.
Na pandemię grypy nie jest przygotowana nawet służba zdrowia w krajach uprzemysłowionych. Leki na grypę chronią przed pełnym rozwojem choroby jedynie, gdy zostaną użyte najpóźniej 36 godzin po zakażeniu. Prawdopodobnie będzie można je zastosować u nielicznych zainfekowanych (w Polsce nie są dostępne). Pierwsze szczepionki przeciwko ptasiej grypie H5N1 będą w sprzedaży najwcześniej w maju, ale nie ma pewności, że będą skuteczne. Wirus tak szybko ulega mutacjom, że po długim okresie produkcji i dystrybucji szczepionki mogą już w niewielkim stopniu chronić przed zakażeniem. Przekonali się o tym Chińczycy, którzy w zeszłym roku bez powodzenia próbowali uodpornić kurczaki, podając im szczepionki uzyskane z osłabionego wirusa ptasiej grypy H5N1. Znacznie szybciej można uzyskać szczepionki nowej generacji, wytwarzane metodami biotechnologicznymi z RNA wirusa, ale nikt jeszcze takich genetycznych preparatów nie stosował u ludzi (GlaxoSmithKline zamierza dopiero rozpocząć testy podobnej szczepionki przeciwko gruźlicy). Oczekiwana od dawna pandemia grypy - wietnamka - może się okazać równie groźna jak hiszpanka, mimo że dysponujemy znacznie lepszą opieką medyczną niż na początku ubiegłego stulecia.
To najbardziej pesymistyczny scenariusz rozwoju pandemii grypy, jaki omawiali eksperci podczas odbywającej się w Rzymie, przy drzwiach zamkniętych, wspólnej konferencji Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) oraz amerykańskiego Centrum Kontroli Chorób (CDC). Na razie nie mamy sygnałów, że epidemia ptasiej grypy już przekształca się w groźną infekcję masowo atakującą ludzi. Niepokoi jednak, że żaden wirus ptasiej grypy nie był jeszcze tak agresywny. W każdej chwili zakażenie może się pojawić w Niemczech, Francji lub w Polsce.
Zabójcza hybryda
W 1918 r. wybuchła największa i najbardziej śmiercionośna w historii ludzkości epidemia grypy. Tzw. hiszpankę, która pochłonęła aż 40-50 mln ofiar, również wywołał wirus ptasiej grypy. Jego pośrednikiem nie były świnie, jak dotychczas podejrzewano. Zarazek przeniósł się na ludzi bezpośrednio z ptaków, podobnie jak w wypadku epidemii, która od kilku tygodni dziesiątkuje ptactwo domowe w Azji i coraz częściej atakuje ludzi (w Azji zmarło już prawie 20 osób). Właśnie taki sposób przenoszenia się wirusa, bezpośrednio na ludzi, zadecydował o wyjątkowej zaraźliwości hiszpanki - twierdzą badacze amerykańskiego Armed Force Institute of Pathology (za dowód posłużyły wyniki badań próbki RNA zarazka wyizolowanego z zamrożonych zwłok pochowanej na Alasce Eskimoski). Drobnoustrój wytworzył zabójczą hybrydę, która zachowała wiele cech wirusa ptasiego, wobec którego układ odpornościowy ludzi okazał się bezbronny.
"Powtórzenie się tak tragicznego scenariusza w czasach współczesnych jest raczej mało prawdopodobne" - uspokaja prof. Albert Osterhaus, wirusolog z Uniwersytetu Erazma w Rotterdamie. Wszystko może się jednak wydarzyć, jeśli wirus ptasiej grypy (H5N1) w takim tempie będzie się rozprzestrzeniał wśród ptaków i coraz częściej atakował ludzi. Zarazek pierwszy raz pojawił się w kwietniu ubiegłego roku na południu Chin. Od tego czasu ulega ciągłym mutacjom. W grudniu przypadki ptasiej grypy odnotowano w Korei Południowej, a potem w ciągu miesiąca choroba zaatakowała fermy drobiu w Tajlandii, Wietnamie i na Tajwanie oraz w Pakistanie, Kambodży, Laosie i Indonezji. W Azji wybito ponad 50 mln kurczaków i kaczek, zachorowało co najmniej kilkadziesiąt osób. WHO podejrzewa, że doszło do pierwszych przypadków zakażenia ptasią grypą od ludzi, którzy zarazili się od drobiu. W Wietnamie zmarli 31-letni mężczyzna i jego siostra, którzy zarazili się ptasią grypą podczas uboju drobiu. Kilka dni póź-niej okazało się, że zachorowała żona mężczyzny i jej siostra, które nie stykały się z kurczakami (jedna z kobiet zmarła).
Podobnie było w lutym ubiegłego roku w Holandii, gdy wirus ptasiej grypy H7N7 pierwszy raz zaatakował fermy drobiu w Europie. Zachorowały wtedy 83 osoby, dwie z nich zaraziły się od innych ludzi (jedna zmarła). Epidemię udało się powstrzymać po wybiciu 32 mln kurczaków i podaniu wszystkim, którzy mogli się zetknąć z wirusem, leków przeciwgrypowych (zanamiviru i oseltamiviru).
Targowiska śmierci
Opanowanie epidemii w Azji jest znacznie trudniejsze, bo w wielu tamtejszych krajach nie działa podstawowy system publicznej opieki zdrowotnej. Osoby zajmujące się likwidowaniem ptaków często nie noszą odpowiedniej odzieży ochronnej, nie są szczepione przeciw ludzkiej grypie ani nie przyjmują leków przeciwwirusowych. W Kambodży i Laosie brakuje niemal wszystkiego: weterynarzy, którzy nadzorowaliby hodowle ptaków, środków transportu do przewozu próbek do laboratoriów i samych laboratoriów. Nie są możliwe nawet rutynowe badania.
Jedynym sposobem na powstrzymanie ptasiej grypy jest likwidacja targowisk, na których sprzedaje się dzikie ptaki. Rocznie na każde takie targowisko trafiają setki tysięcy ptaków kilkuset gatunków z Azji, Australii, Afryki i Ameryki Południowej. Dzikie i udomowione ptaki tłoczą się w klatkach, mają bezpośredni kontakt z ludźmi. To idealne warunki do powstawania i przenoszenia się chorób.
Na pandemię grypy nie jest przygotowana nawet służba zdrowia w krajach uprzemysłowionych. Leki na grypę chronią przed pełnym rozwojem choroby jedynie, gdy zostaną użyte najpóźniej 36 godzin po zakażeniu. Prawdopodobnie będzie można je zastosować u nielicznych zainfekowanych (w Polsce nie są dostępne). Pierwsze szczepionki przeciwko ptasiej grypie H5N1 będą w sprzedaży najwcześniej w maju, ale nie ma pewności, że będą skuteczne. Wirus tak szybko ulega mutacjom, że po długim okresie produkcji i dystrybucji szczepionki mogą już w niewielkim stopniu chronić przed zakażeniem. Przekonali się o tym Chińczycy, którzy w zeszłym roku bez powodzenia próbowali uodpornić kurczaki, podając im szczepionki uzyskane z osłabionego wirusa ptasiej grypy H5N1. Znacznie szybciej można uzyskać szczepionki nowej generacji, wytwarzane metodami biotechnologicznymi z RNA wirusa, ale nikt jeszcze takich genetycznych preparatów nie stosował u ludzi (GlaxoSmithKline zamierza dopiero rozpocząć testy podobnej szczepionki przeciwko gruźlicy). Oczekiwana od dawna pandemia grypy - wietnamka - może się okazać równie groźna jak hiszpanka, mimo że dysponujemy znacznie lepszą opieką medyczną niż na początku ubiegłego stulecia.
Więcej możesz przeczytać w 7/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.