Początek końca rządów lewicy w Niemczech?
Dlaczego Gerhard Schröder nie chce się bawić w chowanego? Dlatego że nikt go nie będzie szukał" - mówi jeden z popularniejszych dziś w Niemczech dowcipów. Gdyby w tym tygodniu odbyły się wybory, na rządzącą SPD głosowałoby zaledwie 24 proc. obywateli, a na opozycyjnych chadeków aż 49 proc.! W minione piątkowe przedpołudnie nikt nie przypuszczał, że jeszcze tego samego dnia Schröder przystąpi jednak do gry w chowanego. Wieczorem kanclerz miał być w Turyngii, by wesprzeć towarzyszy na spotkaniu przedwyborczym. Ku ich zaskoczeniu zamiast Schrödera pojawił się tam desygnowany na nowego przewodniczącego partii Franz Müntefering, lider betonu socjaldemokracji. Czy rezygnacja Schrödera z funkcji szefa SPD oznacza, że również jego dni na fotelu kanclerza są policzone? Czy to początek końca rządów lewicy w Niemczech? Wiele na to wskazuje.
Lista zarzutów, jakie wysuwają wyborcy pod adresem SPD, wciąż się wydłuża: od braku akceptacji Niemców dla polityki zaciskania pasa, przez brak kompetencji co najmniej kilku ministrów, po afery z ich udziałem. W spełnienie obietnic socjaldemokratycznego kanclerza dotyczących modernizacji państwa, zrównoważenia budżetu, zwiększenia zatrudnienia, przebudowy systemu opieki społecznej i uzdrowienia byłej NRD wierzy nie tylko coraz mniej wyborców, ale nawet jego partyjnych towarzyszy. W ubiegłym roku z powodu rozczarowania polityką partii i rządu legitymacje SPD oddało ponad 30 tys. socis, sprawiając wrażenie, że uciekają z tonącego okrętu.
Jeśli odliczyć szefa dyplomacji Joschkę Fischera z partii Zielonych, gabinet Schrödera tworzą - wydawać by się mogło - sami nieudacznicy irytujący społeczeństwo. Minister finansów Hans Eichel pomylił się w rachunkach i musiał zaciągnąć w państwowej kasie nowy dług w wysokości 43,4 mld euro. Minister zdrowia Ulla Schmidt wsławiła się nieudaną reformą ubezpieczeń zdrowotnych - pacjenci płacą coraz więcej, a deficyt kas chorych bije rekordy. Minister komunikacji Manfred Stolpe zmuszony był wstrzymać źle przygotowane wdrożenie systemu opłat dla ciężarówek za korzystanie z autostrad, przez co naraził budżet na stratę kilkuset milionów euro. Minister edukacji Edelgard Bulmahn zbiera cięgi za brak poprawy fatalnego poziomu nauczania w szkołach.
Niels Annen, przewodniczący Młodych Socjaldemokratów, ma nadzieję, że dzięki zmianie we władzach SPD przezwycięży największy kryzys od końca wojny. Jak oświadczył Schröder, "nowy podział zadań ma usprawnić pracę w partii i rządzie": on skupi się na rządzeniu, a Müntefering na zdyscyplinowaniu lewicy i przekonaniu ludzi do konieczności przeprowadzenia reform. Obaj deklarują wiarę w to, że socjaldemokraci i ich rząd odzyskają zaufanie wyborców. Müntefering ma odgrywać rolę bufora w zbuntowanych partyjnych szeregach. Czy jednak nowy przewodniczący okaże się zbawcą SPD? Pewne jest tylko to, że ten 64-letni polityk ma atut, którego kanclerzowi brak: towarzysze go lubią. Przy wyborze na szefa frakcji parlamentarnej dostał rekordowo dużo głosów - 91,6 proc. Müntefering "lepiej czuje ducha lewicy" - mawiają towarzysze. Wkrótce nowy duet liderów lewicy będzie mógł wykazać skuteczność, gdy w Hamburgu odbędą się pierwsze z czternastu tegorocznych wyborów lokalnych.
Opozycja czuje już zapach świeżej krwi. "Kto nie ma zaufania we własnej partii, nie może rządzić krajem. Niemcy potrzebują nowych wyborów" - domaga się Guido Westerwelle, szef liberałów z FDP. Przewodnicząca CDU Angela Merkel również mówi o "utracie autorytetu przez Schrödera", który stał się "kanclerzem z łaski Münteferinga". Lider chadeków potwierdza jednak "gotowość do konstruktywnej współpracy" przy wprowadzaniu reform. Zdaje sobie sprawę z tego, że po utracie władzy przez SPD ciężar niepopularnej przebudowy systemu socjalnego spadłby na barki dzisiejszej opozycji. Niedawno prawica mogła się przekonać na własnej skórze, co to znaczy: w Hesji w proteście przeciw polityce oszczędnościowej premiera Rolanda Kocha z CDU wyszło na ulice 45 tys. obywateli. Koch przekonywał wyborców, używając takich samych argumentów jak Schröder: "Dla oszczędności nie ma alternatywy". Merkel woli jednak poczekać, aż SPD wykona czarną robotę i przepadnie w wyborach.
Więcej możesz przeczytać w 7/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.