Recenzje - książki, albumy, kino
Książka
Album
Kino
- Gadał dziad do obrazu
No więc cześć i strzałka. Jestem Bombel na przystanku, bo siedzę właśnie tu, i dlatego na przystanku. Gadam do siebie i chyba mnie już całkiem pojebało". Tak zaczyna się druga powieść 20-letniego Mirosława Nahacza, obwołanego wschodzącą gwiazdą polskiej prozy. Niespotykana głębia myśli, wyszukany język, nowatorski styl i fabuła wciągająca już od pierwszej linijki - tego wszystkiego nie ma u Nahacza. A co jest? Żenujące popisy kogoś, kto pisać nie umie, a komu literacki talent wmówiono w kolejnych recenzjach. Nużą wielokrotnie złożone zdania, ze specyficznym rytmem wywodu odurzonego sobą narratora. Autor ma świetne samopoczucie, co udziela się bohaterowi: "Nawet fajnie się tak gada do siebie". Choć jest też miejsce na twórcze wahania: "jak tak mówię do siebie i mówię, to w pewnym momencie nawet nie wiem, co mi wychodzi i aż sam jestem ciekaw". My nie jesteśmy.
Marta Sawicka
Mirosław Nahacz "Bombel", Czarne 2004 r
Album
- Sztuka trofiejna
Ermitaż w języku francuskim oznacza pustelnię. Petersburskie muzeum sztuki i kultury materialnej na pewno nią nie jest. To największa w Rosji i jedna z największych na świecie (2 mln obiektów) świątynia sztuki. Swoją cenną kolekcję zawdzięcza Katarzynie Wielkiej, która od 1765 r. zaczęła gromadzić dzieła, głównie malarstwo europejskie. Muzeum mieści się w Pałacu Zimowym i kompleksie sąsiednich gmachów z przełomu XVIII i XIX wieku. Równie obszerny jest album "Ermitaż", kontynuacja serii "Arcydzieła malarstwa". Colin Eisler, profesor w Instytucie Sztuk Pięknych Uniwersytetu Nowojorskiego, opracował i dobrał dzieła pod kątem tematyki płócien. Oglądając 630 ilustracji, czytelnik wędruje od włoskiego renesansu przez hiszpański barok po obrazy mistrzów z XIX i XX wieku. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że część zbiorów zrabowano w Polsce. Tylko z Dolnego Śląska wyjechało do Ermitażu 25 wagonów wypełnionych dziełami sztuki.
Łukasz Radwan
"Ermitaż", Arkady 2004 r
Kino
- Motobzdura
Cary chce się pogodzić z dziewczyną. Zostawił Shane pół roku temu, by nie wplątywać jej w aferę narkotykową. Teraz walczy, by ją odzyskać i równocześnie wyplątać się z matni: ścigają go dwa gangi i agenci FBI. Ale z pomocą przyjaciół Cary wybrnie z tarapatów i wszystko się dobrze skończy. Fabuła filmu "Torque - Jazda na krawędzi" jest tak pretekstowa, że aż wstyd ją streszczać. Aktorzy zaś robią wszystko, by wypaść jeszcze gorzej od fabuły. Choć przynajmniej w ich wypadku powód frustracji jest dość oczywisty - nikt nie miałby ochoty być tylko dodatkiem do motocykla. Cały bowiem film przypomina targi motoryzacyjne, gdzie powabne modelki ocierają się o lśniący lakier pojazdów. W finale bohaterowie ścigają się z prędkością 300 km/h po centrum Los Angeles. Niby "Swobodny jeździec" XXI wieku, tyle że nudny i głupawy.
Kamil Śmiałkowski
"Torque - Jazda na krawędzi", reż. Joseph Kahn, Warner Bros Pictures - Porwany w teatrze
Recenzując setki spektakli, można się zatracić i (niczym w filmach Allena czy Marczewskiego) wpaść do środka jednej z oglądanych fabuł. Sztuka "Prawdziwy inspektor Hound" to właśnie historia recenzentów, którzy mieli tylko zamiar obejrzeć kolejny angielski kryminał. Inscenizacja w reżyserii Grzegorza Chrapkiewicza prostymi, ale nowoczesnymi środkami wciąga widzów w przewrotny świat Stopparda, pełen grozy, farsy i zaskakujących zwrotów akcji. A widzowie z pewnością zapamiętają, że pod żadnym pozorem nie należy odbierać telefonu, który dzwoni przez kilka minut na pustej scenie.
Kamil Śmiałkowski
Tom Stoppard "Prawdziwy Inspektor Hound", reż. Grzegorz Chrapkiewicz, Teatr Kameralny w Sopocie
Więcej możesz przeczytać w 17/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.