- Liga Polskich Rodzin twardo domaga się powołania komisji śledczej, która zbadałaby sprawę Orlenu. W tej intencji Robert Strąk okupował nawet przez chwilę sejmową mównicę. Pewnie Roman Giertych sobie marzy: "Ech, zostać tak słynnym śledczym i przyćmić Rokitę...". Chyba łatwiej by mu poszło w NBA.
- Pod klubem LPR kłębiła się grupka dziennikarzy. W końcu z narodowo-katolickich kazamatów wychynął kandydat na premiera Marek Belka. I poszedł. A dziennikarska brać rzuciła się za nim. Pies z kulawą nogą nie spytał Giertycha i tego... no, Marka Kotlinowskiego, czy LPR poprze Belkę. Panowie poprzestępowali chwilę z nogi na nogę i wrócili do klubu. No i jak tu nie wierzyć plotkom, że w środowisku dziennikarskim Żydzi są nadreprezentowani?
- JarosŁaw Wałęsa kandyduje do europarlamentu. Po gdańskiej znajomości znalazł sobie miejsce na liście Macieja Płażyńskiego i jego Narodowego Komitetu Wyborczego Wyborców. Myśleliśmy, że u wyborczych wyborców karierę się kończy, a nie zaczyna.
- Samoobrona ma szansę zostać najsilniejszą partią antyeuropejską w Strasburgu. A Andrzej Lepper zepchnie na drugi plan Jean-Marie Le Pena. Wszędzie ta polityczna poprawność i lansowanie kolorowych!
- LPR w trwodze. Partia największego polskiego polityka Romana Giertycha obawia się, że Radio Maryja chce wykreować jej konkurenta. Zwie się on Dom Ojczysty i przewodzi mu Jerzy Robert Nowak. Gorsze jest jednak to, że zaraz za domem czai się podobno ojciec Rydzyk. Naszym zdaniem, czas zakończyć bratobójcze boje i wybrać w końcu jednego niekwestionowanego przywódcę narodowych katolików. Można to zrobić tradycyjnie, organizując dla zainteresowanych próbę ognia. Można to zrobić nowocześnie, organizując reality show w telewizji Trwam. Program z udziałem Giertycha, Nowaka, Macierewicza, Rydzyka oraz oczywiście Frytki cieszyłby się zasłużoną popularnością.
- Rozpadł się wspólny klub PSL i Polskiego Bloku Ludowego. Szczerze mówiąc, mieliśmy średnią świadomość, że coś takiego istnieje. Alians PSL i PBL miał pokazać, że możliwe jest zjednoczenie ruchu ludowego. Co udowadnia rozpad klubu? Jeden z większych paradoksów fizyki, według którego cząsteczka dociera na miejsce przed jej wysłaniem. Zupełnie jak z chłopami - zanim się dogadali, już się pokłócili.
- Wiadomo już, po co istnieje SKL-Coś Tam Jeszcze. Po to, żeby powstał rząd Marka Belki, którego Artur Balazs uważa za wspaniałego fachowca. Fachowość fachowością, ale byczenie się w Sejmie jeszcze rok też ma swoją wartość.
- Najsłynniejszy polski Mulat wcale nie lubi Adolfa Hitlera. Uznanie dla twórcy III Rzeszy wyraził w wywiadzie dla "Życia Warszawy", ale teraz twierdzi, że to manipulacja redakcji, którą pozywa do sądu. "Hitler to zbrodniarz i ludobójca" - twierdzi Lepper. Widać nie czytał książek Davida Irvinga.
- Liderzy PSL z Januszem Wojciechowskim na czele startują do europarlamentu. Cwaniaki czują, że do polskiego już się nie dostaną, to postanowili walczyć o diety w euro - znacznie zresztą wyższe od krajowych. I kto jeszcze śmie powiedzieć, że chłopi nie znają się na ekonomii.
Więcej możesz przeczytać w 17/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.