Im bardziej Louis Vuitton podnosi ceny luksusowych wyrobów skórzanych, tym więcej ma klientów Im bardziej Louis Vuitton podnosi ceny luksusowych wyrobów skórzanych, tym więcej ma klientów
W końcu XIX w. Georges Vuitton, właściciel rodzinnej manufaktury skórzanej w Paryżu, jako pierwszy na świecie zaczął umieszczać oznaczenie producenta na zewnętrznej, widocznej stronie swoich wyrobów. Dziś za torbę podróżną, damską torebkę, portfel lub teczkę sygnowane imieniem Louisa Vuittona, ojca Georges'a i zarazem założyciela firmy, zamożni klienci są gotowi zapłacić równowartość 10 tys. zł i więcej. Ba, godzą się nawet czekać na zamówiony produkt pół roku. Kolekcje Vuittona prezentują gwiazdy show-businessu, jak Jennifer Lopez, Naomi Campbell czy Kate Moss. LV zatrudnił zdolnego amerykańskiego projektanta odzieży Marca Jacobsa i wprowadził metody pracy podpatrzone w japońskiej Toyocie. Louis Vuitton dokonuje rzeczy na pozór niemożliwej: im bardziej podnosi marże i ceny swoich luksusowych wyrobów skórzanych, tym więcej ma klientów!
Oda do młodości
Firma, którą w 1854 r. w stolicy Francji otworzył drobny rzemieślnik Louis Vuitton, od początku nastawiona była na produkcję luksusowych dóbr dla zamożnego mieszczaństwa. Doskonałą reputację marce zapewniły koronowane głowy: najpierw cesarzowa Eugenia (żona Napoleona III), która zaczęła używać skórzanych toreb podróżnych LV, potem kedyw Egiptu Ismail Pasza, carowie Rosji, król Hiszpanii Alfons XII i inni. W końcu XIX wieku wzory i innowacje wprowadzone przez LV (m.in. oryginalne zamki toreb) cieszyły się takim uznaniem, że wyroby firmy należały do jednych z najczęściej podrabianych w Europie.
LV, wciąż oferując produkty z najwyższej półki, przyciąga dziś coraz młodszą klientelę. Nowa strategia koncernu (bo w niego przekształcił się skromny warsztat sprzed 150 lat) jest dziełem Bernarda Arnaulta, prezesa i od 1989 r. głównego właściciela koncernu. To Arnault wpadł na pomysł zatrudnienia Marca Jacobsa, projektanta z Nowego Jorku kojarzonego ze stylem grunge w modzie: flanelowe koszule, rozciągnięte swetry, wojskowe buty. Jacobs razem z japońskim artystą Takashim Murakamim opracował dla LV nową kolekcję torebek, wyróżniającą się dużą gamą kolorów i metalowymi wykończeniami. Sprzedaż kolekcji przygotowanej na wiosnę 2004 r. przyniosła firmie 300 mln USD zysków.
Kolejka do kasy
Arnault miał pomysł nie tylko na nowe produkty, ale także na usprawnienie pracy koncernu. Sposób organizacji pracy zaczerpnął od menedżerów Toyoty. Pracowników podzielił na zespoły liczące 20-30 osób. Każda grupa zajmuje się tylko jednym produktem, a jej członkowie mogą w każdej chwili zgłaszać propozycje usprawnienia pracy lub poprawienia jakości torebki czy portfela. Pracownicy na bieżąco są informowani o efektach swojej pracy, bowiem otrzymują miesięczne raporty z wynikami sprzedaży wyrobów LV. W efekcie wydajność pracy rośnie w firmie o 5 proc. rocznie, a średni czas wprowadzenia nowego modelu skórzanej galanterii na rynek spadł o połowę - do sześciu miesięcy. LV zbiera już owoce zmian wprowadzonych w ostatnich latach: aby kupić sandały na wysokim obcasie z najnowszej, wiosennej kolekcji koncernu, trzeba się wpisać na listę oczekujących.
Więcej o sukcesie marki Louis Vuitton w numerze 5. polskiej edycji "BusinessWeeka".
Oda do młodości
Firma, którą w 1854 r. w stolicy Francji otworzył drobny rzemieślnik Louis Vuitton, od początku nastawiona była na produkcję luksusowych dóbr dla zamożnego mieszczaństwa. Doskonałą reputację marce zapewniły koronowane głowy: najpierw cesarzowa Eugenia (żona Napoleona III), która zaczęła używać skórzanych toreb podróżnych LV, potem kedyw Egiptu Ismail Pasza, carowie Rosji, król Hiszpanii Alfons XII i inni. W końcu XIX wieku wzory i innowacje wprowadzone przez LV (m.in. oryginalne zamki toreb) cieszyły się takim uznaniem, że wyroby firmy należały do jednych z najczęściej podrabianych w Europie.
LV, wciąż oferując produkty z najwyższej półki, przyciąga dziś coraz młodszą klientelę. Nowa strategia koncernu (bo w niego przekształcił się skromny warsztat sprzed 150 lat) jest dziełem Bernarda Arnaulta, prezesa i od 1989 r. głównego właściciela koncernu. To Arnault wpadł na pomysł zatrudnienia Marca Jacobsa, projektanta z Nowego Jorku kojarzonego ze stylem grunge w modzie: flanelowe koszule, rozciągnięte swetry, wojskowe buty. Jacobs razem z japońskim artystą Takashim Murakamim opracował dla LV nową kolekcję torebek, wyróżniającą się dużą gamą kolorów i metalowymi wykończeniami. Sprzedaż kolekcji przygotowanej na wiosnę 2004 r. przyniosła firmie 300 mln USD zysków.
Kolejka do kasy
Arnault miał pomysł nie tylko na nowe produkty, ale także na usprawnienie pracy koncernu. Sposób organizacji pracy zaczerpnął od menedżerów Toyoty. Pracowników podzielił na zespoły liczące 20-30 osób. Każda grupa zajmuje się tylko jednym produktem, a jej członkowie mogą w każdej chwili zgłaszać propozycje usprawnienia pracy lub poprawienia jakości torebki czy portfela. Pracownicy na bieżąco są informowani o efektach swojej pracy, bowiem otrzymują miesięczne raporty z wynikami sprzedaży wyrobów LV. W efekcie wydajność pracy rośnie w firmie o 5 proc. rocznie, a średni czas wprowadzenia nowego modelu skórzanej galanterii na rynek spadł o połowę - do sześciu miesięcy. LV zbiera już owoce zmian wprowadzonych w ostatnich latach: aby kupić sandały na wysokim obcasie z najnowszej, wiosennej kolekcji koncernu, trzeba się wpisać na listę oczekujących.
Więcej o sukcesie marki Louis Vuitton w numerze 5. polskiej edycji "BusinessWeeka".
Więcej możesz przeczytać w 17/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.