Bernanke chce być Greenspanem Busha
O godz. 12.30 24 października 2005 r. wszystkie indeksy NYSE poszły w górę. Nowojorska giełda nie była tak ożywiona od pół roku. Była to reakcja na ogłoszoną kilkanaście minut wcześniej decyzję prezydenta George'a W. Busha o wyborze nowego prezesa Fed. Został nim Ben S. Bernanke, dotychczasowy szef zespołu doradców ekonomicznych prezydenta. Wiadomość z Nowego Jorku podniosła indeksy giełdowe w Tokio, Londynie i Frankfurcie. Z nominacji zadowoleni są nawet przeciwnicy prezydenta Busha.
Era maestro
Złośliwi twierdzą, że reakcja amerykańskiej giełdy na wiadomość o nominacji następnego cesarza monetarnego Stanów Zjednoczonych wynikała z jego zapowiedzi kontynuowania drogi rozpoczętej 18 lat temu przez Alana Greenspana niż z zalet nowego szefa amerykańskiego banku centralnego. Bob Bernanke dobrze wiedział, czego oczekuje od niego Wall Street, i dlatego w swoim pierwszym wystąpieniu zapewnił, że "zrobi wszystko, by utrzymać ciągłość ery Greenspana". Nie będzie to łatwe. Za rządów maestro, jak nazywano Greenspana, poprzeczka została ustawiona wysoko. Amerykańska gospodarka przeżyła najdłuższy w pokojowych dziejach tego kraju okres prosperity (1990-2000). Talentowi Greenspana należy zawdzięczać stosunkowo łagodne wyjście z dwóch poważnych kryzysów wewnętrznych: zapoczątkowanego gwałtowną bessą w październiku 1987 r., kiedy indeks Dow Jones Industrial w ciągu zaledwie tygodnia stracił ponad 25 proc. swojej wartości, i znacznie groźniejszego 14 lat później, kiedy wartość kapitalizacyjna amerykańskiego rynku papierów wartościowych spadła o prawie 60 proc. Majstersztykiem odchodzącego przewodniczącego Fed był też sposób, w jaki rozprawił się z kryzysem meksykańskim w 1995 r. i dwa lata później z gwałtownym załamaniem się gospodarek azjatyckich. Nie łatwo będzie mu dorównać.
Między Keynesem i Greenspanem
Obu ekonomistów - Greenspana i Bernanke'a - dzieli podejście do polityki monetarnej. O ile wielki Alan przez całe życie deklarował wrogość wobec inflacji, będąc w konsekwencji przeciwnikiem ustanawiania jakiegokolwiek celu inflacyjnego, o tyle Bernanke dopatruje się w niej antidotum na trudności gospodarcze i kryzys. Konserwatyści zarzucali mu, że pod wieloma względami jest wręcz podręcznikowym keynesistą. Greenspan przez większość życia był zwolennikiem przywrócenia parytetu złota. Bernanke zaś znalazł się pod wpływem socliberalnego establishmentu harvardzkiego. Ten wybitny absolwent Harvard University z 1975 r., a już cztery lata później doktor Massachusetts Institute of Technology, innej socliberalnej uczelni Bostonu, jest zdania, że ekonomia sama w sobie to nauka tak trudna, że pozbawienie jej ingerencji człowieka (w domyśle: banku centralnego) może grozić katastrofą. Alan Greenspan nigdy by sobie na taką zarozumiałość nie pozwolił. Ten ostatni pozostał wierny rynkowi i wolności gospodarowania, uważając je za najskuteczniejsze lekarstwo na recesje i kryzysy. W okresie prezydentury Ronalda Reagana czyniono mu z powodu tej konsekwencji zarzut, oskarżając, że nie dość energicznie "ożywia" gospodarkę. Życie pokazało, że miał rację, co podkreślił prezydent Ronald Reagan, mianując Greenspana na drugą kadencję "za wierność pryncypiom rynku i wolności".
B&B
Prezydent George W. Bush liczy na to, że łatwiej będzie mu się porozumieć z młodszym od siebie o siedem lat Bernanke'em niż z traktującym go niekiedy trochę po ojcowsku prawie osiemdziesięcioletnim Greenspanem. Chodzi nie tylko o wiek, znaczenie ma także bardziej dynamiczny (czytaj: mniej pryncypialny) sposób patrzenia na gospodarkę. Biały Dom liczy na to, że dzięki temu Bernanke będzie bardziej tolerancyjny wobec deficytu budżetowego. Niewątpliwą zaletą "młodego cesarza" jest łaskawsze spojrzenie na inflację oraz na politykę podatkową GeorgeŐa W. Busha, którą Bernanke popiera. Tymczasem Alan Greenspan od ponad roku przestrzega prezydenta przed niebezpieczeństwem dużego wzrostu inflacji, a poza tym nie ukrywa nawet swojej rezerwy wobec cięć podatkowych Busha. Silnym atutem obu panów B. jest duża zgodność poglądów. Osaczony przez wrogów wojny irackiej Bush i spragniony sukcesu Bernanke zrobią wszystko, aby kojarzono ich dobrze. Kiedyś taki duet stanowili Reagan i Greenspan.
Era maestro
Złośliwi twierdzą, że reakcja amerykańskiej giełdy na wiadomość o nominacji następnego cesarza monetarnego Stanów Zjednoczonych wynikała z jego zapowiedzi kontynuowania drogi rozpoczętej 18 lat temu przez Alana Greenspana niż z zalet nowego szefa amerykańskiego banku centralnego. Bob Bernanke dobrze wiedział, czego oczekuje od niego Wall Street, i dlatego w swoim pierwszym wystąpieniu zapewnił, że "zrobi wszystko, by utrzymać ciągłość ery Greenspana". Nie będzie to łatwe. Za rządów maestro, jak nazywano Greenspana, poprzeczka została ustawiona wysoko. Amerykańska gospodarka przeżyła najdłuższy w pokojowych dziejach tego kraju okres prosperity (1990-2000). Talentowi Greenspana należy zawdzięczać stosunkowo łagodne wyjście z dwóch poważnych kryzysów wewnętrznych: zapoczątkowanego gwałtowną bessą w październiku 1987 r., kiedy indeks Dow Jones Industrial w ciągu zaledwie tygodnia stracił ponad 25 proc. swojej wartości, i znacznie groźniejszego 14 lat później, kiedy wartość kapitalizacyjna amerykańskiego rynku papierów wartościowych spadła o prawie 60 proc. Majstersztykiem odchodzącego przewodniczącego Fed był też sposób, w jaki rozprawił się z kryzysem meksykańskim w 1995 r. i dwa lata później z gwałtownym załamaniem się gospodarek azjatyckich. Nie łatwo będzie mu dorównać.
Między Keynesem i Greenspanem
Obu ekonomistów - Greenspana i Bernanke'a - dzieli podejście do polityki monetarnej. O ile wielki Alan przez całe życie deklarował wrogość wobec inflacji, będąc w konsekwencji przeciwnikiem ustanawiania jakiegokolwiek celu inflacyjnego, o tyle Bernanke dopatruje się w niej antidotum na trudności gospodarcze i kryzys. Konserwatyści zarzucali mu, że pod wieloma względami jest wręcz podręcznikowym keynesistą. Greenspan przez większość życia był zwolennikiem przywrócenia parytetu złota. Bernanke zaś znalazł się pod wpływem socliberalnego establishmentu harvardzkiego. Ten wybitny absolwent Harvard University z 1975 r., a już cztery lata później doktor Massachusetts Institute of Technology, innej socliberalnej uczelni Bostonu, jest zdania, że ekonomia sama w sobie to nauka tak trudna, że pozbawienie jej ingerencji człowieka (w domyśle: banku centralnego) może grozić katastrofą. Alan Greenspan nigdy by sobie na taką zarozumiałość nie pozwolił. Ten ostatni pozostał wierny rynkowi i wolności gospodarowania, uważając je za najskuteczniejsze lekarstwo na recesje i kryzysy. W okresie prezydentury Ronalda Reagana czyniono mu z powodu tej konsekwencji zarzut, oskarżając, że nie dość energicznie "ożywia" gospodarkę. Życie pokazało, że miał rację, co podkreślił prezydent Ronald Reagan, mianując Greenspana na drugą kadencję "za wierność pryncypiom rynku i wolności".
B&B
Prezydent George W. Bush liczy na to, że łatwiej będzie mu się porozumieć z młodszym od siebie o siedem lat Bernanke'em niż z traktującym go niekiedy trochę po ojcowsku prawie osiemdziesięcioletnim Greenspanem. Chodzi nie tylko o wiek, znaczenie ma także bardziej dynamiczny (czytaj: mniej pryncypialny) sposób patrzenia na gospodarkę. Biały Dom liczy na to, że dzięki temu Bernanke będzie bardziej tolerancyjny wobec deficytu budżetowego. Niewątpliwą zaletą "młodego cesarza" jest łaskawsze spojrzenie na inflację oraz na politykę podatkową GeorgeŐa W. Busha, którą Bernanke popiera. Tymczasem Alan Greenspan od ponad roku przestrzega prezydenta przed niebezpieczeństwem dużego wzrostu inflacji, a poza tym nie ukrywa nawet swojej rezerwy wobec cięć podatkowych Busha. Silnym atutem obu panów B. jest duża zgodność poglądów. Osaczony przez wrogów wojny irackiej Bush i spragniony sukcesu Bernanke zrobią wszystko, aby kojarzono ich dobrze. Kiedyś taki duet stanowili Reagan i Greenspan.
|
---|
Ben Bernanke - 51 lat, od czerwca szef prezydenckiej Rady Doradców Ekonomicznych, a wcześniej członek zarządu gubernatorów Fed. Ukończył z wyróżnieniem Harvard University, następnie zrobił doktorat w Massachusetts Institute of Technology (MIT) i był profesorem Uniwersytetu Princeton |
Więcej możesz przeczytać w 44/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.