W wielu krajach rozwiniętych - także w Polsce - antybiotyki są zażywane niemal tak często jak witaminy, głównie w okresie jesienno-zimowym. Od grudnia do lutego ich sprzedaż zwiększa się trzy, cztery razy. Lekarze niepotrzebnie przepisują je co trzeciej osobie cierpiącej na przeziębienie (chorobę wirusową, w ogóle nie poddającą się terapii antybiotykami). Często antybiotyki dostają "profilaktycznie" osoby przebywające w szpitalu lub wypisywane z niego - w ten sposób służba zdrowia próbuje się zabezpieczyć przed zakażeniami wewnątrzszpitalnymi, będącymi zmorą polskich placówek. - W rezultacie polscy lekarze coraz częściej nie mają czym leczyć chorych z ciężkimi infekcjami - mówi dr Paweł Grzesiowski z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego. Infekcje te zabijają rocznie 30 tys. Polaków, mimo że szpitale wydają na antybiotyki 20-30 proc. funduszy przeznaczonych na zakup leków.
Antybiotyki były używane tak często, że szybko doszło do wyselekcjonowania bakterii opornych na ich działanie. Pierwsze takie przypadki odnotowano już kilka lat po wprowadzeniu do użytku penicyliny, odkrytej przez Alexandra Fleminga w 1928 r. W ostatnich latach to zjawisko nabiera jednak niepokojącego tempa. Lekarze mają dziś do czynienia z superbakteriami, z którymi radzą sobie tylko antybiotyki ostatniej szansy, takie jak wankomycyna czy kolistyna.
Rozsądek na receptę
W wypadku wielu antybiotyków odsetek opornych na leczenie nimi mikrobów zbliża się do krytycznej wartości 25 proc. Po jej przekroczeniu antybiotykooporność narasta lawinowo. Wystarczy jednak ograniczyć ich zużycie, by skuteczność antybiotykoterapii wzrosła - tak stało się m.in. w Holandii, Niemczech i krajach skandynawskich.
Choć pacjentom czasami zdarza się żądać przepisania im konkretnych leków, za nadużywanie antybiotyków odpowiadają przede wszystkim lekarze.
- Większość ludzi nie jest w stanie zakwestionować decyzji specjalisty, bo brakuje im wiedzy i argumentów - uważa dr Wojciech Ostoja-Chrząstowski. Mimo to każdy chory powinien się przynajmniej upewnić, dlaczego ma zastosować takie a nie inne leczenie, a w razie wątpliwości - skonsultować się z innym specjalistą. Szczególną ostrożność powinni zachować rodzice małych dzieci, którym często przepisuje się antybiotyki "na wszelki wypadek".
Z badań naukowych wynika, że w wypadku wielu popularnych infekcji antybiotykoterapia jest zbędna. Jedynie u kilku procent przeziębionych występują komplikacje wywołane przez bakterie, takie jak ropne zapalenie migdałków czy zapalenie krtani. Antybiotyki są też zbędne w przebiegającej bez powikłań grypie i w większości przypadków zapalenia gardła. Zapalenie spojówek również nie wymaga takiej terapii - wystarczą dostępne bez recepty krople do oczu. Do lekarza należy się udać dopiero wtedy, gdy objawy są bardzo nasilone albo nie ustępują po kilku dniach. Podobne są najnowsze zalecenia dotyczące zapalenia ucha środkowego. Należy najpierw leczyć je środkami przeciwbólowymi, przeciwgorączkowymi i kroplami do nosa (obkurczają śluzówkę także w tzw. ujściu trąbki słuchowej, łączącej gardło z uchem środkowym), a antybiotyki zastosować, jeśli nie będzie poprawy po 2-3 dniach takiej terapii. Z kolei nękający nastolatki bakteryjny trądzik można z powodzeniem leczyć preparatami zawierającymi nadtlenek benzoilu (m.in. akneroxid, benzacne, benzapur). Testy wykazały, że ten środek odkażający jest równie skuteczny jak antybiotyki, za to znacznie od nich tańszy i bezpieczniejszy.
Terapia na czczo
Za skuteczność terapii w dużym stopniu odpowiada sam pacjent. Wiele osób przestaje brać antybiotyk, gdy tylko ustąpią objawy choroby, ale w takiej sytuacji część bakterii może przeżyć i zdobyć oporność na zastosowany farmaceutyk. Podobnie może się stać, jeśli lek nie jest łykany regularnie (na szczęście coraz więcej preparatów wystarczy zażywać raz na dobę). Wielu chorych nie pamięta też, że antybiotyki powinny być zażywane na godzinę przed posiłkiem lub dwie godziny po nim, bo wtedy najlepiej się wchłaniają do krwiobiegu.
Równie ważne jak sama antybiotykoterapia jest unikanie jej negatywnych skutków ubocznych. Często lek niszczy niegroźne bakterie jelitowe, niezbędne do prawidłowego trawienia, co może wywołać silną biegunkę i tzw. rzekomobłoniaste zapalenie jelit. Lekarze zalecają więc profilaktyczne zażywanie probiotyków, czyli specjalnie dobranych szczepów mikrobów. - Nie chodzi tu jednak o dostępne w sklepach jogurty czy napoje mleczne, bo te przeznaczone są dla zdrowych osób - podkreśla dr Ostoja-Chrząstowski. Wiadomo też, że jedzenie dużych ilości nabiału zakłóca wchłanianie niektórych antybiotyków. Dlatego lepiej korzystać z produktów farmaceutycznych, zawierających różne odmiany pałeczek kwasu mlekowego (lacidofil, lakcid, beneflora, probiolac, trilac), a także leczniczego grzyba Saccharomyces boulardii (enterol). I choć nie dają one stuprocentowej gwarancji uniknięcia problemów, warto je zażywać, bo dla cierpiącego pacjenta ważne jest skrócenie dolegliwości nawet o jeden dzień.
Rozsądek na receptę
W wypadku wielu antybiotyków odsetek opornych na leczenie nimi mikrobów zbliża się do krytycznej wartości 25 proc. Po jej przekroczeniu antybiotykooporność narasta lawinowo. Wystarczy jednak ograniczyć ich zużycie, by skuteczność antybiotykoterapii wzrosła - tak stało się m.in. w Holandii, Niemczech i krajach skandynawskich.
Choć pacjentom czasami zdarza się żądać przepisania im konkretnych leków, za nadużywanie antybiotyków odpowiadają przede wszystkim lekarze.
- Większość ludzi nie jest w stanie zakwestionować decyzji specjalisty, bo brakuje im wiedzy i argumentów - uważa dr Wojciech Ostoja-Chrząstowski. Mimo to każdy chory powinien się przynajmniej upewnić, dlaczego ma zastosować takie a nie inne leczenie, a w razie wątpliwości - skonsultować się z innym specjalistą. Szczególną ostrożność powinni zachować rodzice małych dzieci, którym często przepisuje się antybiotyki "na wszelki wypadek".
Z badań naukowych wynika, że w wypadku wielu popularnych infekcji antybiotykoterapia jest zbędna. Jedynie u kilku procent przeziębionych występują komplikacje wywołane przez bakterie, takie jak ropne zapalenie migdałków czy zapalenie krtani. Antybiotyki są też zbędne w przebiegającej bez powikłań grypie i w większości przypadków zapalenia gardła. Zapalenie spojówek również nie wymaga takiej terapii - wystarczą dostępne bez recepty krople do oczu. Do lekarza należy się udać dopiero wtedy, gdy objawy są bardzo nasilone albo nie ustępują po kilku dniach. Podobne są najnowsze zalecenia dotyczące zapalenia ucha środkowego. Należy najpierw leczyć je środkami przeciwbólowymi, przeciwgorączkowymi i kroplami do nosa (obkurczają śluzówkę także w tzw. ujściu trąbki słuchowej, łączącej gardło z uchem środkowym), a antybiotyki zastosować, jeśli nie będzie poprawy po 2-3 dniach takiej terapii. Z kolei nękający nastolatki bakteryjny trądzik można z powodzeniem leczyć preparatami zawierającymi nadtlenek benzoilu (m.in. akneroxid, benzacne, benzapur). Testy wykazały, że ten środek odkażający jest równie skuteczny jak antybiotyki, za to znacznie od nich tańszy i bezpieczniejszy.
Terapia na czczo
Za skuteczność terapii w dużym stopniu odpowiada sam pacjent. Wiele osób przestaje brać antybiotyk, gdy tylko ustąpią objawy choroby, ale w takiej sytuacji część bakterii może przeżyć i zdobyć oporność na zastosowany farmaceutyk. Podobnie może się stać, jeśli lek nie jest łykany regularnie (na szczęście coraz więcej preparatów wystarczy zażywać raz na dobę). Wielu chorych nie pamięta też, że antybiotyki powinny być zażywane na godzinę przed posiłkiem lub dwie godziny po nim, bo wtedy najlepiej się wchłaniają do krwiobiegu.
Równie ważne jak sama antybiotykoterapia jest unikanie jej negatywnych skutków ubocznych. Często lek niszczy niegroźne bakterie jelitowe, niezbędne do prawidłowego trawienia, co może wywołać silną biegunkę i tzw. rzekomobłoniaste zapalenie jelit. Lekarze zalecają więc profilaktyczne zażywanie probiotyków, czyli specjalnie dobranych szczepów mikrobów. - Nie chodzi tu jednak o dostępne w sklepach jogurty czy napoje mleczne, bo te przeznaczone są dla zdrowych osób - podkreśla dr Ostoja-Chrząstowski. Wiadomo też, że jedzenie dużych ilości nabiału zakłóca wchłanianie niektórych antybiotyków. Dlatego lepiej korzystać z produktów farmaceutycznych, zawierających różne odmiany pałeczek kwasu mlekowego (lacidofil, lakcid, beneflora, probiolac, trilac), a także leczniczego grzyba Saccharomyces boulardii (enterol). I choć nie dają one stuprocentowej gwarancji uniknięcia problemów, warto je zażywać, bo dla cierpiącego pacjenta ważne jest skrócenie dolegliwości nawet o jeden dzień.
Na nerwy i na raka |
---|
Znane od dawna leki nadal zaskakują naukowców. Badania wykazały, że tzw. antybiotyki beta-laktamowe, do których należą m.in. penicylina (na zdjęciu) i cefalosporyny, potrafią chronić komórki nerwowe przed obumieraniem, wpływając na aktywność ich DNA. Być może w ten sposób będzie można pomóc cierpiącym na stwardnienie zanikowe boczne, chorobę Alzheimera czy padaczkę. Z kolei testowana w laboratoriach badawczych aktynonina ma właściwości przeciwnowotworowe - hamuje rozwój guza, blokując aktywność mitochondriów (elementów odpowiedzialnych za produkcję energii w komórkach). |
Więcej możesz przeczytać w 44/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.