Becikowe - po tysiącu za noworodka. Pomysł, który połączył mohery z aksamitami, wszechpolaków z mniejszością niemiecką, Kurskiego z Tuskiem, bo - jak się okazuje - wszyscy są za. Panie premierze, a czy nie można by dawać choćby po stówce za każdy akt prowadzący do becikowego? Belka - był kiedyś taki premier. Stała nawet za nim jakaś koalicja, stąd jego miejsce w tej rubryce. Jako premier Belka charakteryzował się głównie zanikiem. Zanikł tak skutecznie, że nie mogli go odnaleźć ministrowie, dziennikarze, a nawet działacze PeDe, którzy chcieli z Belką partię zakładać. Przez pół swej kadencji Belka szukał roboty za granicą, ale tam się na niego wypięli. Jego nowa partia poniosła oszałamiającą klęskę i w tej sytuacji jedynym efektem rządów Belki jest zapisanie Marysi Belkówny do młodzieżówki PeDe.
Bykowe - podatek dla starych kawalerów, do którego chciał sięgnąć Marian Piłka. Pomysł oczywiście durny, ale prosimy Piłkę zrozumieć, sam się ożenił po czterdziestce, to się wyżywa na tych, którym się nie udało.
Ciesiołkiewicz Konrad - rzecznik prasowy premiera. Dokładne przeciwieństwo jego poprzedników u Belki, których nikt nie znał nawet z widzenia, nie mówiąc już o słyszeniu. Ciesiołkiewicz w mediach nie występuje tylko w tych krótkich chwilach, kiedy śpi i kiedy prowadzi zbiórki harcerskie.
Demokraci.pl - PeDe miała być wunderwaffe prezydenta Kwaśniewskiego, a w końcu dostała mniej głosów niż podpisów pod listem Fiuta, którego sygnatariuszami byli wszyscy zacni ludzie w Polsce. Ale partia powstawała z wielkim wypierdem. Najpierw do truchła Unii Wolności dołączył wicepremier Hausner, a potem nawet sam premier Belka. W ten sposób jedyną partią popierającą rząd była partia pozaparlamentarna, a w dodatku opozycyjna, a w dodatku nieżyjąca. Zjazd założycielski transmitowała telewizja, ale tylko chwilę, bo kamerzysta przysnął na wystąpieniu programowym Tadeusza Mazowieckiego.
Edgar - a dokładnie Przemysław Edgar Gosiewski. Stary wiarus jeszcze z Porozumienia Centrum, który chciał się sprawdziś na odcinku wojskowym, ale uczyniono go szefem klubu PiS. Funkcję tę sprawuje godnie, obsobaczając szeregowych posłów jak się patrzy. Imponujące drugie imię Edgar nie przyjęło się niestety i w klubie zwany jest mało oryginalnie "Gosiem".
Gosia Gosia - czyli Małgorzata Gosiewska, posłanka PiS, była żona Edgara. Gosia Gosia nie jest jeszcze powszechnie znana, ale wróżymy jej ogromną karierę. Ma bowiem nie tylko niezaprzeczalne walory intelektualne, ale też powalające ciuchy, co powoduje, że od Joanny Senyszyn różni się tylko głosem.
Hausner Jerzy - autor wiekopomnego planu, o którym już pies z kulawą nogą ani nawet Janina Paradowska nie pamiętają. W pewnym momencie jedyny koalicjant rządu Belki, w którym zresztą przestał zasiadać wygnany przez czerwonych.
In vitro - sposób zapłodnienia dopuszczany przez postępowych Kaczyńskich i minister od rodziny Joannę Kluzik-Rostkowską, z trudem akceptowany przez lubiącego sobie poużywać Kazimierza Marcinkiewicza, oraz żarliwie zwalczany przez zagorzałych kopulantów z LPR.
Jacuzzi - miejsce męczeństwa in spe pana Zbigniewa Wassermanna, pani Wassermannowej i uroczych Wassermanniątek. Złośliwie dobrane przez mafię pod kątem nazwiska pana ministra.
Jarosława teczka - dokument nie ujawniony, ale już legendarny. Esbek miał bowiem opisać najpotężniejszą osobę w Polsce jako "niechluja" - tak w każdym razie twierdzili "przyjaciele z platformy". Swoją drogą o Lechu esbecy pisali, że mściwy. I kto jeszcze powie, że SB nie znała się na ludziach?
Kurski - do wyboru Łuk albo Jacek. Oba wróżą klęskę. Ten pierwszy pogrążył III Rzeszę, drugi chciał zatopić Tuska, a o mało nie wykończył Lecha Kaczyńskiego. O dziwo, ostatnio Kurski, Jacek nie Łuk, zaszokował parlamentarzystów świetną komitywą z Pawłem Śpiewakiem.
Ludwik - Dorn albo do naczyń. Obaj nieźle czyszczą.
Moher - nie lubi się z aksamitem. Dzianina nadająca się świetnie do dziergania beretów, wyplatania koalicji i plecenia bzdur.
OECD - cztery literki, które nie chciały Belki.
Ojciec dyrektor - rzecznik prasowy rządu.
Pluszaki - wykończyły Platformę Obywatelską. W zasadzie nic nie robiły, tylko znikały w telewizyjnych klipach po tym, jak PO podniosła VAT. Jeśli znikanie jest następstwem wyższego VAT, to kto w takim razie podniósł VAT na Belkę?
Przyjaciele - mogą byś z platformy albo z PiS. Jak powszechnie wiadomo, obie partie kochały się jak bracia. Jak Kain z Ablem dokładnie.
Rynkowski - ulubiony wykonawca obecnego premiera. Kazimierz Marcinkiewicz uwielbia go pasjami, ale bądźmy sprawiedliwi, premier ma też zalety. Na przykład świetnie wypada w telewizji czy radiu. Strażnicy telewizyjni wpuszczają go ponoś bez legitymowania, przekonani, że on musi gdzieś tu pracować.
Solidarna Polska - ze stolicą w Toruniu, przeciwieństwo Polski liberalnej. Odkąd nastała, w komunikatach dla alergików podaje się stężenie pyłków moheru w powietrzu.
Sushi - w przerwach między jedną audycją a drugim talk show nawet premier musi coś przekąsić. A że się umartwia, to jada głównie surowe ryby. Żeby zaoszczędzić podczas długich zagranicznych podróży służbowych, zabiera z sobą czasem zrobione przez żonę sushi w wekach. To w ramach programu "Oszczędne państwo, tanie sushi".
Teodora - żona Justyniana, cesarzowa Bizancjum. Znana z tego, że w sprawie in vitro prezentowała raczej postawę LPR. I to bardzo aktywnie.
Teodora - czytaj: Henryka Teodora Bochniarz. Żona stanu lansowana przez jedyną partię koalicyjną, czyli PeDe, jako kandydatka na prezydenta. Sama kandydatka przyznała jednak, że większe zasługi dla propagowania jej życia i twórczości poniósł tygodnik "Wprost". Czciliśmy ją za nonkonformizm: kiedy w 1982 r. "ludzie przyzwoici" (to nie nasza nomenklatura, to śp. Unia Wolności) występowali z PZPR, to Henryka Teodora też wystąpiła. Z "Solidarności".
ZChN - zbliżył się. Do władzy.
Żubroń - skrzyżowanie żubra z krową. Skądinąd bezpłodne. Ale nie to ostatnie łączy go z koalicją. Szczerze mówiąc, żubroń nie ma z koalicją żadnego związku, ale podobnie jak w alfabecie opozycji też chcieliśmy mieś jakieś zwierzątko na "ż".
koalicja&[email protected]
Ciesiołkiewicz Konrad - rzecznik prasowy premiera. Dokładne przeciwieństwo jego poprzedników u Belki, których nikt nie znał nawet z widzenia, nie mówiąc już o słyszeniu. Ciesiołkiewicz w mediach nie występuje tylko w tych krótkich chwilach, kiedy śpi i kiedy prowadzi zbiórki harcerskie.
Demokraci.pl - PeDe miała być wunderwaffe prezydenta Kwaśniewskiego, a w końcu dostała mniej głosów niż podpisów pod listem Fiuta, którego sygnatariuszami byli wszyscy zacni ludzie w Polsce. Ale partia powstawała z wielkim wypierdem. Najpierw do truchła Unii Wolności dołączył wicepremier Hausner, a potem nawet sam premier Belka. W ten sposób jedyną partią popierającą rząd była partia pozaparlamentarna, a w dodatku opozycyjna, a w dodatku nieżyjąca. Zjazd założycielski transmitowała telewizja, ale tylko chwilę, bo kamerzysta przysnął na wystąpieniu programowym Tadeusza Mazowieckiego.
Edgar - a dokładnie Przemysław Edgar Gosiewski. Stary wiarus jeszcze z Porozumienia Centrum, który chciał się sprawdziś na odcinku wojskowym, ale uczyniono go szefem klubu PiS. Funkcję tę sprawuje godnie, obsobaczając szeregowych posłów jak się patrzy. Imponujące drugie imię Edgar nie przyjęło się niestety i w klubie zwany jest mało oryginalnie "Gosiem".
Gosia Gosia - czyli Małgorzata Gosiewska, posłanka PiS, była żona Edgara. Gosia Gosia nie jest jeszcze powszechnie znana, ale wróżymy jej ogromną karierę. Ma bowiem nie tylko niezaprzeczalne walory intelektualne, ale też powalające ciuchy, co powoduje, że od Joanny Senyszyn różni się tylko głosem.
Hausner Jerzy - autor wiekopomnego planu, o którym już pies z kulawą nogą ani nawet Janina Paradowska nie pamiętają. W pewnym momencie jedyny koalicjant rządu Belki, w którym zresztą przestał zasiadać wygnany przez czerwonych.
In vitro - sposób zapłodnienia dopuszczany przez postępowych Kaczyńskich i minister od rodziny Joannę Kluzik-Rostkowską, z trudem akceptowany przez lubiącego sobie poużywać Kazimierza Marcinkiewicza, oraz żarliwie zwalczany przez zagorzałych kopulantów z LPR.
Jacuzzi - miejsce męczeństwa in spe pana Zbigniewa Wassermanna, pani Wassermannowej i uroczych Wassermanniątek. Złośliwie dobrane przez mafię pod kątem nazwiska pana ministra.
Jarosława teczka - dokument nie ujawniony, ale już legendarny. Esbek miał bowiem opisać najpotężniejszą osobę w Polsce jako "niechluja" - tak w każdym razie twierdzili "przyjaciele z platformy". Swoją drogą o Lechu esbecy pisali, że mściwy. I kto jeszcze powie, że SB nie znała się na ludziach?
Kurski - do wyboru Łuk albo Jacek. Oba wróżą klęskę. Ten pierwszy pogrążył III Rzeszę, drugi chciał zatopić Tuska, a o mało nie wykończył Lecha Kaczyńskiego. O dziwo, ostatnio Kurski, Jacek nie Łuk, zaszokował parlamentarzystów świetną komitywą z Pawłem Śpiewakiem.
Ludwik - Dorn albo do naczyń. Obaj nieźle czyszczą.
Moher - nie lubi się z aksamitem. Dzianina nadająca się świetnie do dziergania beretów, wyplatania koalicji i plecenia bzdur.
OECD - cztery literki, które nie chciały Belki.
Ojciec dyrektor - rzecznik prasowy rządu.
Pluszaki - wykończyły Platformę Obywatelską. W zasadzie nic nie robiły, tylko znikały w telewizyjnych klipach po tym, jak PO podniosła VAT. Jeśli znikanie jest następstwem wyższego VAT, to kto w takim razie podniósł VAT na Belkę?
Przyjaciele - mogą byś z platformy albo z PiS. Jak powszechnie wiadomo, obie partie kochały się jak bracia. Jak Kain z Ablem dokładnie.
Rynkowski - ulubiony wykonawca obecnego premiera. Kazimierz Marcinkiewicz uwielbia go pasjami, ale bądźmy sprawiedliwi, premier ma też zalety. Na przykład świetnie wypada w telewizji czy radiu. Strażnicy telewizyjni wpuszczają go ponoś bez legitymowania, przekonani, że on musi gdzieś tu pracować.
Solidarna Polska - ze stolicą w Toruniu, przeciwieństwo Polski liberalnej. Odkąd nastała, w komunikatach dla alergików podaje się stężenie pyłków moheru w powietrzu.
Sushi - w przerwach między jedną audycją a drugim talk show nawet premier musi coś przekąsić. A że się umartwia, to jada głównie surowe ryby. Żeby zaoszczędzić podczas długich zagranicznych podróży służbowych, zabiera z sobą czasem zrobione przez żonę sushi w wekach. To w ramach programu "Oszczędne państwo, tanie sushi".
Teodora - żona Justyniana, cesarzowa Bizancjum. Znana z tego, że w sprawie in vitro prezentowała raczej postawę LPR. I to bardzo aktywnie.
Teodora - czytaj: Henryka Teodora Bochniarz. Żona stanu lansowana przez jedyną partię koalicyjną, czyli PeDe, jako kandydatka na prezydenta. Sama kandydatka przyznała jednak, że większe zasługi dla propagowania jej życia i twórczości poniósł tygodnik "Wprost". Czciliśmy ją za nonkonformizm: kiedy w 1982 r. "ludzie przyzwoici" (to nie nasza nomenklatura, to śp. Unia Wolności) występowali z PZPR, to Henryka Teodora też wystąpiła. Z "Solidarności".
ZChN - zbliżył się. Do władzy.
Żubroń - skrzyżowanie żubra z krową. Skądinąd bezpłodne. Ale nie to ostatnie łączy go z koalicją. Szczerze mówiąc, żubroń nie ma z koalicją żadnego związku, ale podobnie jak w alfabecie opozycji też chcieliśmy mieś jakieś zwierzątko na "ż".
koalicja&[email protected]
Więcej możesz przeczytać w 51/52/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.