Nie będziemy silni, nie będąc światowi Wprowadzenie mechanizmów wolnego rynku nie przynosi samo z siebie wszystkich jego dobrodziejstw, które tak nam się podobają w rozwiniętych gospodarkach Zachodu. Stefan Kisielewski zwrócił na to uwagę w lutym 1990 r. w głośnym eseju "Komu potrzebna jest Polska?", cytowanym podczas niedawnej uroczystości wręczenia Nagród Kisiela: "(É) Wolny rynek, gospodarka wolnorynkowa, to nie jest żadna gwarancja dobrobytu (É). Wolny rynek to niezbędna metoda, ale bez gwarancji, bo do jej sukcesu potrzeba wielu jeszcze rzeczy: kadr produkcyjnych, produkcji oryginalnej, specyficznej, potrzebnej w świecie, kapitału inwestycyjnego, rynku kapitałowego - wszystkiego, czego nie mamy i nie przygotowujemy".
W istocie, okazało się, że niezbędnym warunkiem sukcesu jest zakotwiczenie ogólnych procesów ekonomicznych w konkretnych, realnych bytach gospodarczych.
Bez solidnych rodzimych podmiotów gospodarczych wolny rynek może oznaczać nie zawsze przyjazną kolonizację naszej przestrzeni gospodarczej, transfer zysków, monopolizację rynków i windowanie kosztów eksploatacji, a w rezultacie - spowolnienie wzrostu gospodarczego. A nawet to, że o naszych losach nie zawsze będziemy przesądzali tu, gdzie żyjemy - nad Wisłą.
Giełda pomysłów globalnych
Dziś, gdy trzy spółki z Grupy Prokom - Prokom Software, Softbank i Bioton - notowane są w WIG 20, tworząc istotną wartość polskiej gospodarki, gdy realizujemy odważne inwestycje w Chinach, Rosji, USA, Singapurze, w państwach bałtyckich i na Ukrainie, wszystko wydaje się stosunkowo proste. Tylko w grupie Prokom Software pracuje ponad 3 tys. wysoko wykwalifikowanych informatyków, a takie projekty jak zbudowanie zintegrowanego systemu administracji i kontroli (IACS), bez którego nie byłyby możliwe wypłaty dotacji unijnych dla polskich rolników, lub sprawne przeprowadzenie akcji zakładania lokat prywatyzacyjnych PKO BP przechodzą właściwie bez większego echa. Nawet to, że wdrożenie kompleksowego systemu informatycznego (KSI) w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych doczekało się głównej nagrody w konkursie Komisji Europejskiej eEurope Awards for eGovernment w Manchesterze, wywołuje raczej wzruszenie ramion niż entuzjazm. Cóż, to tylko polska firma wygrywa z zagranicznymi potentatami.
Można powiedzieć, że jest normalnie. Ale zapytajmy, jak się dochodzi do tej normalności, która tak naprawdę oznacza naszą podmiotowość. Gdy 18 lat temu zakładałem Prokom, inwestując weń wszystkie swoje pieniądze, czyli trzydzieści kilka tysięcy dolarów zarobionych na Zachodzie, był to zakład rzemieślniczy, w którym napisano jeden z pierwszych w Polsce programów finansowo-księgowych. Dziś opracowany przez Prokom kompleksowy system informatyczny ZUS to instrument obsługujący ponad 260 mln dokumentów rozliczeniowych oraz ponad 100 mld zł na kontach 20 mln ubezpieczonych rocznie. KSI ZUS jest jednym z największych na świecie rozwiązań technologicznych. Jednostkowy koszt eksploatacji (obsługa jednego konta rocznie) wynosi 1,11 zł, a utrzymanie przeciętnego konta bankowego - minimum 5 zł. Ten przykład nawet największym dotychczasowym sceptykom powinien daś do myślenia. W tym roku do otwartych funduszy emerytalnych wpłynie z ZUS ponad 12 mld zł, znacznie więcej, niż przewidywały nawet najbardziej optymistyczne prognozy. A przecież bez efektywnego przeprowadzenia tego projektu niemożliwe byłyby reforma emerytalna oraz uruchomienie i funkcjonowanie całego systemu ubezpieczeń.
Od powstania firmy do dziś rozegrała się cała batalia o szansę na samodzielne istnienie i rozwój. Oczywiście, mogę powiedzieć o trudnych początkach, o tym, że w trakcie informatyzacji ZUS przeprowadzono kilkaset zmian w stosownych ustawach i aktach wykonawczych, co zmusiło nas do pisania programu częstokroć od początku. Muszę też pamiętać o kilku błędach, które popełniliśmy podczas realizacji tego projektu. Ale mogę również uczciwie przyznać, że zapewne bez tej szansy, jaką dla Prokomu był projekt ZUS, nie byłoby dziś inwestycji w polską naukę i polską insulinę (Bioton), a polscy informatycy z pełnoprawnych, partnerskich pozycji nie uczestniczyliby w międzynarodowych przedsięwzięciach software`owych. Kto wie, czy sam Prokom byłby nadal polską firmą.
Ktoś powie - no i co z tego? Chciałbym byś dobrze zrozumiany - jestem otwarty na spotkanie z międzynarodowym kapitałem. W końcu Giełda Papierów Wartościowych jest taką zorganizowaną formą współpracy przedsiębiorstw z kapitałem. Także formą weryfikacji rzeczywistej wartości naszych pomysłów biznesowych i przedsięwzięć, której się nieustannie poddaję. Chodzi o to, by to właśnie spotkanie następowało, by ludzie żyjący tu, nad Wisłą, mogli w pełni uczestniczyś w formułowaniu celów polskiej gospodarki. A w gospodarce konkurują konkretne podmioty, one też przesądzają o szansach rozwojowych społeczności.
Praca nad stworzeniem Prokom Software trwała 18 lat, a nad Biotonem - dziewięć. Efekt tej pracy to m.in. zdolność takiej koncentracji kapitału, ludzi i ich wiedzy, by podjąć pełnoprawne współzawodnictwo i współpracę z największymi światowymi firmami, które tego czasu miały od nas znacznie więcej. Co więcej, tego czasu już nie odzyskamy. Możemy natomiast poprawić warunki startu kolejnych rodzimych inicjatyw.
Polskie imię gospodarki
Zamiast dyskutować, w jakim tempie dogonimy Portugalię, Hiszpanię czy Irlandię, powinniśmy dokonać koniecznych zmian w przepisach regulacyjnych i podatkowych ze szczególnym naciskiem na wykorzystanie pieniędzy UE, które już mamy do dyspozycji. Warto też zdawać sobie sprawę, że samo doganianie krajów europejskich nie jest już aż tak bardzo ambitnym zadaniem. W Europie coraz bardziej musimy się liczyć z konkurencją Azji. W wielu dziedzinach będziemy musieli doganiać nie tylko USA, ale i Chiny czy Indie. Wizja, w której Europa jest w tyle nie tylko za Ameryką, ale i za gospodarkami Dalekiego Wschodu, nie jest, niestety, czczą futurologią.
Naszą siłą w porównaniu z resztą świata jest potencjał intelektualny. Musimy dobrze go zdyskontować, tym bardziej że dla nas pogoń za najsprawniejszymi tego świata jest dodatkowo utrudniona. Brakuje nam bowiem nie tylko odpowiedniego kapitału, ale też nie mamy nawet wyrobionej polskiej marki. Jak zauważył jeden z moich znajomych przedsiębiorców, polska gospodarka nie ma imion i nazwisk. Tymczasem takie imiona i nazwiska, czyli rozpoznawalne na całym świecie firmy, ma nawet niewielka Finlandia (Nokia). Chciałbym, by w przyszłości jedną z tych marek była Grupa Prokom, a jej zaistnienie traktuję jako osobiste wyzwanie. Dzięki wieloletniej pracy możliwości globalnej ekspansji spółek z Grupy Prokom istnieją dziś zarówno w informatyce, jak i w biotechnologii.
Już wkroczyliśmy na światowy rynek biotechnologii przez firmę Bioton produkującą - jako jedna z kilku na świecie - rekombinowaną insulinę ludzką. Obecnie w Rosji, w Orle, budujemy fabrykę Bioton Wostok, która będzie produkowała insulinę na potrzeby tamtejszego rynku. Dodatkowo kupiliśmy większościowy pakiet akcji singapurskiej spółki SciGen, co otworzyło przed firmą nowe możliwości produkcyjne szczepionki przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu B i hormonów wzrostu. Założyliśmy joint venture w Chinach, gdzie zbudujemy kolejną fabrykę. W informatyce Prokom z partnerami z USA i Finlandii zaangażował się w tworzenie nowej inteligentnej wyszukiwarki internetowej Hakia.
Inicjatywy na globalną skalę rokują duże nadzieje, ale też wymagają ryzyka. Wiem to na przykładzie Biotonu. Rzecz jednak w tym, by polskie firmy miały w ogóle szansę podjęcia takiego ryzyka. Mój przyjaciel powiedział mi niedawno w trakcie przygotowań do powołania polsko-chińskiego joint venture w Hefei, że Stefan Kisielewski, wielki mistrz zdrowego rozsądku, mawiał, że "Nie będzie Polaka światowego bez Polaka nadwiślańskiego i na odwrót". Święte słowa.
Mierzmy wysoko, stąpając twardo po nadwiślańskiej ziemi. Nie będziemy podmiotowi, nie będąc wystarczająco silni, nie będziemy wystarczająco silni, nie będąc wystarczająco światowi. Brzmi pompatycznie? Może, ale tak sprawy się mają.
Bez solidnych rodzimych podmiotów gospodarczych wolny rynek może oznaczać nie zawsze przyjazną kolonizację naszej przestrzeni gospodarczej, transfer zysków, monopolizację rynków i windowanie kosztów eksploatacji, a w rezultacie - spowolnienie wzrostu gospodarczego. A nawet to, że o naszych losach nie zawsze będziemy przesądzali tu, gdzie żyjemy - nad Wisłą.
Giełda pomysłów globalnych
Dziś, gdy trzy spółki z Grupy Prokom - Prokom Software, Softbank i Bioton - notowane są w WIG 20, tworząc istotną wartość polskiej gospodarki, gdy realizujemy odważne inwestycje w Chinach, Rosji, USA, Singapurze, w państwach bałtyckich i na Ukrainie, wszystko wydaje się stosunkowo proste. Tylko w grupie Prokom Software pracuje ponad 3 tys. wysoko wykwalifikowanych informatyków, a takie projekty jak zbudowanie zintegrowanego systemu administracji i kontroli (IACS), bez którego nie byłyby możliwe wypłaty dotacji unijnych dla polskich rolników, lub sprawne przeprowadzenie akcji zakładania lokat prywatyzacyjnych PKO BP przechodzą właściwie bez większego echa. Nawet to, że wdrożenie kompleksowego systemu informatycznego (KSI) w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych doczekało się głównej nagrody w konkursie Komisji Europejskiej eEurope Awards for eGovernment w Manchesterze, wywołuje raczej wzruszenie ramion niż entuzjazm. Cóż, to tylko polska firma wygrywa z zagranicznymi potentatami.
Można powiedzieć, że jest normalnie. Ale zapytajmy, jak się dochodzi do tej normalności, która tak naprawdę oznacza naszą podmiotowość. Gdy 18 lat temu zakładałem Prokom, inwestując weń wszystkie swoje pieniądze, czyli trzydzieści kilka tysięcy dolarów zarobionych na Zachodzie, był to zakład rzemieślniczy, w którym napisano jeden z pierwszych w Polsce programów finansowo-księgowych. Dziś opracowany przez Prokom kompleksowy system informatyczny ZUS to instrument obsługujący ponad 260 mln dokumentów rozliczeniowych oraz ponad 100 mld zł na kontach 20 mln ubezpieczonych rocznie. KSI ZUS jest jednym z największych na świecie rozwiązań technologicznych. Jednostkowy koszt eksploatacji (obsługa jednego konta rocznie) wynosi 1,11 zł, a utrzymanie przeciętnego konta bankowego - minimum 5 zł. Ten przykład nawet największym dotychczasowym sceptykom powinien daś do myślenia. W tym roku do otwartych funduszy emerytalnych wpłynie z ZUS ponad 12 mld zł, znacznie więcej, niż przewidywały nawet najbardziej optymistyczne prognozy. A przecież bez efektywnego przeprowadzenia tego projektu niemożliwe byłyby reforma emerytalna oraz uruchomienie i funkcjonowanie całego systemu ubezpieczeń.
Od powstania firmy do dziś rozegrała się cała batalia o szansę na samodzielne istnienie i rozwój. Oczywiście, mogę powiedzieć o trudnych początkach, o tym, że w trakcie informatyzacji ZUS przeprowadzono kilkaset zmian w stosownych ustawach i aktach wykonawczych, co zmusiło nas do pisania programu częstokroć od początku. Muszę też pamiętać o kilku błędach, które popełniliśmy podczas realizacji tego projektu. Ale mogę również uczciwie przyznać, że zapewne bez tej szansy, jaką dla Prokomu był projekt ZUS, nie byłoby dziś inwestycji w polską naukę i polską insulinę (Bioton), a polscy informatycy z pełnoprawnych, partnerskich pozycji nie uczestniczyliby w międzynarodowych przedsięwzięciach software`owych. Kto wie, czy sam Prokom byłby nadal polską firmą.
Ktoś powie - no i co z tego? Chciałbym byś dobrze zrozumiany - jestem otwarty na spotkanie z międzynarodowym kapitałem. W końcu Giełda Papierów Wartościowych jest taką zorganizowaną formą współpracy przedsiębiorstw z kapitałem. Także formą weryfikacji rzeczywistej wartości naszych pomysłów biznesowych i przedsięwzięć, której się nieustannie poddaję. Chodzi o to, by to właśnie spotkanie następowało, by ludzie żyjący tu, nad Wisłą, mogli w pełni uczestniczyś w formułowaniu celów polskiej gospodarki. A w gospodarce konkurują konkretne podmioty, one też przesądzają o szansach rozwojowych społeczności.
Praca nad stworzeniem Prokom Software trwała 18 lat, a nad Biotonem - dziewięć. Efekt tej pracy to m.in. zdolność takiej koncentracji kapitału, ludzi i ich wiedzy, by podjąć pełnoprawne współzawodnictwo i współpracę z największymi światowymi firmami, które tego czasu miały od nas znacznie więcej. Co więcej, tego czasu już nie odzyskamy. Możemy natomiast poprawić warunki startu kolejnych rodzimych inicjatyw.
Polskie imię gospodarki
Zamiast dyskutować, w jakim tempie dogonimy Portugalię, Hiszpanię czy Irlandię, powinniśmy dokonać koniecznych zmian w przepisach regulacyjnych i podatkowych ze szczególnym naciskiem na wykorzystanie pieniędzy UE, które już mamy do dyspozycji. Warto też zdawać sobie sprawę, że samo doganianie krajów europejskich nie jest już aż tak bardzo ambitnym zadaniem. W Europie coraz bardziej musimy się liczyć z konkurencją Azji. W wielu dziedzinach będziemy musieli doganiać nie tylko USA, ale i Chiny czy Indie. Wizja, w której Europa jest w tyle nie tylko za Ameryką, ale i za gospodarkami Dalekiego Wschodu, nie jest, niestety, czczą futurologią.
Naszą siłą w porównaniu z resztą świata jest potencjał intelektualny. Musimy dobrze go zdyskontować, tym bardziej że dla nas pogoń za najsprawniejszymi tego świata jest dodatkowo utrudniona. Brakuje nam bowiem nie tylko odpowiedniego kapitału, ale też nie mamy nawet wyrobionej polskiej marki. Jak zauważył jeden z moich znajomych przedsiębiorców, polska gospodarka nie ma imion i nazwisk. Tymczasem takie imiona i nazwiska, czyli rozpoznawalne na całym świecie firmy, ma nawet niewielka Finlandia (Nokia). Chciałbym, by w przyszłości jedną z tych marek była Grupa Prokom, a jej zaistnienie traktuję jako osobiste wyzwanie. Dzięki wieloletniej pracy możliwości globalnej ekspansji spółek z Grupy Prokom istnieją dziś zarówno w informatyce, jak i w biotechnologii.
Już wkroczyliśmy na światowy rynek biotechnologii przez firmę Bioton produkującą - jako jedna z kilku na świecie - rekombinowaną insulinę ludzką. Obecnie w Rosji, w Orle, budujemy fabrykę Bioton Wostok, która będzie produkowała insulinę na potrzeby tamtejszego rynku. Dodatkowo kupiliśmy większościowy pakiet akcji singapurskiej spółki SciGen, co otworzyło przed firmą nowe możliwości produkcyjne szczepionki przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu B i hormonów wzrostu. Założyliśmy joint venture w Chinach, gdzie zbudujemy kolejną fabrykę. W informatyce Prokom z partnerami z USA i Finlandii zaangażował się w tworzenie nowej inteligentnej wyszukiwarki internetowej Hakia.
Inicjatywy na globalną skalę rokują duże nadzieje, ale też wymagają ryzyka. Wiem to na przykładzie Biotonu. Rzecz jednak w tym, by polskie firmy miały w ogóle szansę podjęcia takiego ryzyka. Mój przyjaciel powiedział mi niedawno w trakcie przygotowań do powołania polsko-chińskiego joint venture w Hefei, że Stefan Kisielewski, wielki mistrz zdrowego rozsądku, mawiał, że "Nie będzie Polaka światowego bez Polaka nadwiślańskiego i na odwrót". Święte słowa.
Mierzmy wysoko, stąpając twardo po nadwiślańskiej ziemi. Nie będziemy podmiotowi, nie będąc wystarczająco silni, nie będziemy wystarczająco silni, nie będąc wystarczająco światowi. Brzmi pompatycznie? Może, ale tak sprawy się mają.
Więcej możesz przeczytać w 51/52/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.