Miłośników kolei z Europy Zachodniejzafascynowały podróże parowozami w Polsce
Brytyjczyk Howard Jones uratował kolej parową w Polsce. Ostatnia w Europie czynna przez cały rok parowozownia miała być zamknięta już w czerwcu 1995 r., kiedy PKP uznały, że utrzymywanie parowozów przestało być opłacalne. Innego zdania był Jones, który postanowił przejąć wolsztyńską "szopę" (tak nazywa się parowozownię). Po długich pertraktacjach podpisał z PKP umowę na dofinansowanie deficytowego całorocznego rozkładu jazdy parowych pociągów oraz współfinansowanie kosztownych napraw zabytkowych parowozów.
W Anglii Jones porzucił swoją firmę turystyczną, sprzedał dom w Sussex, wynajął chatę w Wolsztynie i założył stowarzyszenie The Wolsztyn Experience. We współpracy z PKP i wolsztyńską "szopą" zaczął organizować kursy na parowozowych palaczy oraz maszynistów. Każdy hobbysta czy miłośnik pary mógł się przejechać w kabinie lokomotywy, nie tylko szuflując węgiel do paleniska, ale też prowadząc stalowe olbrzymy pod czujną opieką doświadczonych polskich maszynistów. Howarda wspomaga brat Trevor, który w Anglii werbuje turystów.
Lepsze niż seks?
Na efekty nie trzeba było długo czekać. Kursantów jest tylu, że do końca tego roku wszystkie miejsca są zajęte, a na przyszły zostało niewiele wolnych. Najstarszy kursant miał 82 lata. Inny pasjonat na kursach gościł już... 60 razy. Nie ma chyba na świecie nikogo, kto interesowałby się koleją parową i nie słyszał o Wolsztynie. Wprawdzie w Wielkiej Brytanii czy Niemczech jest kilkadziesiąt skansenów z czynnymi parowozami, ale to nie to samo. Tam są tylko linie muzealne, czynne od święta. Tu parowozy jeżdżą cały rok, codzienne są przeglądane, napełniane węglem i wodą, często reperowane. Te pociągi wożą ludzi do pracy i szkół. Atrakcja jest tak wielka, bo nie jest to tylko oferta turystyczna, ale prawdziwa kolej. - To być może nie jest lepsze od seksu, ale trwa dłużej - mówi o przejazdach parową trakcją w Polsce Jim Gough z Anglii. Jego rodak Roger Greatrex, który w Wolsztynie był już czterokrotnie, podkreśla: - Bóg nie mógł uczynić nic lepszego od zachowania parowozów.
Kurs prowadzenia lokomotywy trwa sześć dni. Każdego dnia wyruszają w trasę trzy pociągi (dwa do Poznania i jeden do Leszna), więc grupa kursantów jest podzielona na trzy dwójkowe zespoły. Do dziś w kursach wzięło udział 2000 osób z całego świata, w tym z USA, Australii, Korei Południowej i Japonii. Polscy maszyniści są zadowoleni, bo dostają dodatkowe pieniądze za szkolenie, uczestnicy kursu natomiast - oprócz emocji związanych z samą jazdą - chwalą sobie posiłki przygotowywane na łopacie wsadzanej do paleniska: podpiekane befsztyki, jajka, ryby.
Cena kursu to średnio 530 funtów z zakwaterowaniem lub - u agenta amerykańskiego - od 1150 dolarów. Polski hobbysta może wykupić kurs za 150 zł, czyli jeden przejazd w kabinie parowozu. To właśnie dzięki wpływom z kursów stowarzyszenie The Wolsztyn Experience dofinansowuje naprawy parowozów i planowy ruch parowych pociągów. W 2003 r. podpisano umowę z PKP Cargo do końca 2007 r. Istnieje szansa na jej przedłużenie, bo Jones zapowiada dalszą parową ekspansję - tym razem na Dolnym Śląsku, który ma wspaniałe linie kolejowe z wysokimi mostami i długimi tunelami, jak choćby na trasie Kłodzko - Wałbrzych czy Kłodzko - Kudowa Zdrój.
Order królowej
Po kilku latach działalności w Polsce Jones otrzymał od królowej Elżbiety II Order Członka Imperium Brytyjskiego. To zaszczytne odznaczenie przyznano mu za utrzymanie i rozwój wolsztyńskiej parowozowni. Wolsztyńskiej parowozowni Polska Organizacja Turystyczna w Warszawie przyznała Certyfikat na Najlepszy Produkt Turystyczny w roku 2006. Uroczyste wręczenie certyfikatu nastąpi 25 października podczas Tour Salon 2006 w Poznaniu, gdzie Wolsztyn zaprezentuje pociąg retro z parowozem pod parą.
Wolsztyński przykład sprawił, że latem tego roku odbyła się Parowozjada, zorganizowana z rozmachem w Chabówce i Rabce. Parowozy w weekendy kursowały na szlakach do Zakopanego, Limanowej, Dobrej, Tymbarku, Krakowa i Wieliczki. Hotele i kwatery rezerwowano długo przed imprezą.
Między 23 a 27 października fanów kolei parowej czeka kolejna gratka - na podmiejskiej trasie Wrocław - Jelcz Laskowice, zwykle obsługiwanej przez skład elektryczny, cztery razy dziennie będzie kursował właśnie wyremontowany parowóz ze skansenu jaworzyńskiego, zwany tendrzakiem (serii TKt 48). To też zasługa Jonesa. Dodatkowo 28 października wyruszy w trasę pospieszny pociąg specjalny The Wolsztyn Experience z Wolsztyna do Wrocławia i dalej do skansenu parowozów w Jaworzynie Śląskiej (i z powrotem). - Po prostu bawię się pociągami i cieszę się życiem - komentuje Jones.
W Anglii Jones porzucił swoją firmę turystyczną, sprzedał dom w Sussex, wynajął chatę w Wolsztynie i założył stowarzyszenie The Wolsztyn Experience. We współpracy z PKP i wolsztyńską "szopą" zaczął organizować kursy na parowozowych palaczy oraz maszynistów. Każdy hobbysta czy miłośnik pary mógł się przejechać w kabinie lokomotywy, nie tylko szuflując węgiel do paleniska, ale też prowadząc stalowe olbrzymy pod czujną opieką doświadczonych polskich maszynistów. Howarda wspomaga brat Trevor, który w Anglii werbuje turystów.
Lepsze niż seks?
Na efekty nie trzeba było długo czekać. Kursantów jest tylu, że do końca tego roku wszystkie miejsca są zajęte, a na przyszły zostało niewiele wolnych. Najstarszy kursant miał 82 lata. Inny pasjonat na kursach gościł już... 60 razy. Nie ma chyba na świecie nikogo, kto interesowałby się koleją parową i nie słyszał o Wolsztynie. Wprawdzie w Wielkiej Brytanii czy Niemczech jest kilkadziesiąt skansenów z czynnymi parowozami, ale to nie to samo. Tam są tylko linie muzealne, czynne od święta. Tu parowozy jeżdżą cały rok, codzienne są przeglądane, napełniane węglem i wodą, często reperowane. Te pociągi wożą ludzi do pracy i szkół. Atrakcja jest tak wielka, bo nie jest to tylko oferta turystyczna, ale prawdziwa kolej. - To być może nie jest lepsze od seksu, ale trwa dłużej - mówi o przejazdach parową trakcją w Polsce Jim Gough z Anglii. Jego rodak Roger Greatrex, który w Wolsztynie był już czterokrotnie, podkreśla: - Bóg nie mógł uczynić nic lepszego od zachowania parowozów.
Kurs prowadzenia lokomotywy trwa sześć dni. Każdego dnia wyruszają w trasę trzy pociągi (dwa do Poznania i jeden do Leszna), więc grupa kursantów jest podzielona na trzy dwójkowe zespoły. Do dziś w kursach wzięło udział 2000 osób z całego świata, w tym z USA, Australii, Korei Południowej i Japonii. Polscy maszyniści są zadowoleni, bo dostają dodatkowe pieniądze za szkolenie, uczestnicy kursu natomiast - oprócz emocji związanych z samą jazdą - chwalą sobie posiłki przygotowywane na łopacie wsadzanej do paleniska: podpiekane befsztyki, jajka, ryby.
Cena kursu to średnio 530 funtów z zakwaterowaniem lub - u agenta amerykańskiego - od 1150 dolarów. Polski hobbysta może wykupić kurs za 150 zł, czyli jeden przejazd w kabinie parowozu. To właśnie dzięki wpływom z kursów stowarzyszenie The Wolsztyn Experience dofinansowuje naprawy parowozów i planowy ruch parowych pociągów. W 2003 r. podpisano umowę z PKP Cargo do końca 2007 r. Istnieje szansa na jej przedłużenie, bo Jones zapowiada dalszą parową ekspansję - tym razem na Dolnym Śląsku, który ma wspaniałe linie kolejowe z wysokimi mostami i długimi tunelami, jak choćby na trasie Kłodzko - Wałbrzych czy Kłodzko - Kudowa Zdrój.
Order królowej
Po kilku latach działalności w Polsce Jones otrzymał od królowej Elżbiety II Order Członka Imperium Brytyjskiego. To zaszczytne odznaczenie przyznano mu za utrzymanie i rozwój wolsztyńskiej parowozowni. Wolsztyńskiej parowozowni Polska Organizacja Turystyczna w Warszawie przyznała Certyfikat na Najlepszy Produkt Turystyczny w roku 2006. Uroczyste wręczenie certyfikatu nastąpi 25 października podczas Tour Salon 2006 w Poznaniu, gdzie Wolsztyn zaprezentuje pociąg retro z parowozem pod parą.
Wolsztyński przykład sprawił, że latem tego roku odbyła się Parowozjada, zorganizowana z rozmachem w Chabówce i Rabce. Parowozy w weekendy kursowały na szlakach do Zakopanego, Limanowej, Dobrej, Tymbarku, Krakowa i Wieliczki. Hotele i kwatery rezerwowano długo przed imprezą.
Między 23 a 27 października fanów kolei parowej czeka kolejna gratka - na podmiejskiej trasie Wrocław - Jelcz Laskowice, zwykle obsługiwanej przez skład elektryczny, cztery razy dziennie będzie kursował właśnie wyremontowany parowóz ze skansenu jaworzyńskiego, zwany tendrzakiem (serii TKt 48). To też zasługa Jonesa. Dodatkowo 28 października wyruszy w trasę pospieszny pociąg specjalny The Wolsztyn Experience z Wolsztyna do Wrocławia i dalej do skansenu parowozów w Jaworzynie Śląskiej (i z powrotem). - Po prostu bawię się pociągami i cieszę się życiem - komentuje Jones.
Więcej możesz przeczytać w 43/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.