Czy taka tabliczka mnożenia naprawdę istnieje? Czy ktoś ją widział?
Istnieją różne teorie związane z naszym istnieniem na ziemi. Jedni uważają, że naszymi przodkami była młoda para prowadząca warzywniak, czyli Adam i Ewa, a inni, że drogą ewolucji powstaliśmy ze stada kopalnych małp. Wielu ludzi czuje dyskomfort, patrząc na swego dalekiego owłosionego przodka zwisającego na drzewie w zoo. Taki dyskomfort musiał też czuć Maciej Giertych (późniejszy ojciec Romana i europoseł), gdy w dzieciństwie dostrzegł pewne podobieństwa, stojąc przed klatką z pawianami. Od tego czasu postanowił zwalczać teorię Darwina.
Walka z Karolem Darwinem i jego teorią ewolucji na forum Parlamentu Europejskiego w mistrzowskim wykonaniu profesora nauk leśnych Macieja Giertycha uzmysławia nam potrzebę zrewidowania wielu innych pseudonaukowych teorii. Zniesienie obowiązku nauczania teorii ewolucji w szkołach europejskich to dopiero początek zmian, które nas czekają. W ogniu piekielnym powinny spłonąć także inne heretyckie poglądy, na przykład takie, jak prawo ciążenia czy tabliczka mnożenia.
Czy taka tabliczka mnożenia istnieje naprawdę? Czy ktoś ją widział? Leszek Balcerowicz z pewnością, ale Andrzej Lepper, proponujący dożywotnio każdemu bezrobotnemu po 800 zł, chyba nie. Przy takich pomysłach gospodarczych to po kilku latach mnożyć już nie będzie czego, a matematyka będzie sztuką tylko i wyłącznie odejmowania (i to sobie od ust).
Od ust nie odejmowała sobie za to Monica Lewinsky, młoda stażystka pracująca w Białym Domu w czasach prezydentury Billa Clintona. Lewinsky, przebywając w gabinecie owalnym sam na sam z prezydentem, zawsze miała pełne usta. Ten fakt stał się później powodem wielkiego skandalu erotyczno-politycznego w Stanach Zjednoczonych. Całkiem niedawno rosyjski wywiad rozpuścił plotki, że Lewinsky, to nie jakaś tam zakochana w prezydencie idiotka, tylko szkolona do zadań specjalnych agentka izraelskiego Mossadu. Rzecz wydaje się mało prawdopodobna, ale z drugiej strony nie od dziś wiadomo, że kobiety to najlepszy wabik na facetów. Przykładem Mata Hari, Anastazja Potocka czy Renata Beger.
Pierwsza z nich nie żyje, druga wypadła z szafy Lesiaka, a trzecia pewnie wkrótce zostanie sekretarzem stanu, co obiecał jej przecież załatwić zaufany premiera Adam Lipiński zĘPiS. Co do słynnej skandalistki z początku lat 90. Anastazji Potockiej, której prawdziwe nazwisko jest mniej szlacheckie i brzmi Marzena Domaros, to w szafie Lesiaka znaleźli już jakieś kwity i kilka zużytych prezerwatyw z nasieniem paru prominentnych polityków prawicy i lewicy. Dama, owijając sobie polityków wokół palca, mieszkała w wywiadowczym lokalu i miała kierowcę z ponownie modnego dziś UOP.
Po latach okazuje się, że weryfikacja esbeków w ogóle nie była potrzebna. Ci ludzie charakteryzują się służalczością i umiejętnościami dostosowywania się do każdej władzy. Wystarczyła zmiana ustroju i z taką samą gorliwością, z jaką tępili działaczy dawnej opozycji, później się im wysługiwali. Przykładem rekomendowany przez samego Jacka Kuronia pułkownik Lesiak. W kolorowej prasie widziałem ładne, stylizowane zdjęcie Lesiaka w szafie z ubraniami. To teraz absolutny król ekranu, etatowy czarny charakter show-biznesu. Gębę ma jak Humphrey Bogart po tygodniu picia denaturatu. Tylko patrzeć, jak będzie parą z posłanką Jolantą Szczypińską w "Tańcu z gwiazdami".
Czasem śmiesznie, ale częściej strasznie robi się przy lekturze "Kolacji z konfidentem", książki Jolanty Drużyńskiej i Stanisława M. Jankowskiego, opisującej inwigilację krakowskiej Piwnicy pod Baranami przez SB. Okazuje się, że grupka poetów, malarzy i prześmiewców uważana była przez lata za wrogi ośrodek, zagrażający sojuszowi ze Związkiem Radzieckim. Artyści piwnicy byli pod stałą obserwacja agentów, którzy interesowali się nie tylko ich twórczością, ale także życiem prywatnym. W jednym z przytoczonych dokumentów możemy znaleźć zadania dla agentów, którzy mają się dowiedzieć, czy artystka Krystyna Zachwatowicz (późniejsza żona Andrzeja Wajdy) lubi tańczyć, a jeśli tak, to jaki jest jej ulubiony taniec - tango, slowfox, rock and roll, walc czy boston?
Dziś takich rzeczy nie trzeba się dowiadywać przez agentów, bo informacje tego typu publikuje byle brukowiec. Jak uczy historia, posiadanie władzy w każdym ustroju i w każdej epoce kusi, by wysługiwać się służbami specjalnymi we własnych interesach. Ciekawe, czy młodzi następcy zużytego pułkownika Lesiaka już krążą wokół tych, którzy dziś kpią sobie z władzy.
Fot: Z. Furman
Walka z Karolem Darwinem i jego teorią ewolucji na forum Parlamentu Europejskiego w mistrzowskim wykonaniu profesora nauk leśnych Macieja Giertycha uzmysławia nam potrzebę zrewidowania wielu innych pseudonaukowych teorii. Zniesienie obowiązku nauczania teorii ewolucji w szkołach europejskich to dopiero początek zmian, które nas czekają. W ogniu piekielnym powinny spłonąć także inne heretyckie poglądy, na przykład takie, jak prawo ciążenia czy tabliczka mnożenia.
Czy taka tabliczka mnożenia istnieje naprawdę? Czy ktoś ją widział? Leszek Balcerowicz z pewnością, ale Andrzej Lepper, proponujący dożywotnio każdemu bezrobotnemu po 800 zł, chyba nie. Przy takich pomysłach gospodarczych to po kilku latach mnożyć już nie będzie czego, a matematyka będzie sztuką tylko i wyłącznie odejmowania (i to sobie od ust).
Od ust nie odejmowała sobie za to Monica Lewinsky, młoda stażystka pracująca w Białym Domu w czasach prezydentury Billa Clintona. Lewinsky, przebywając w gabinecie owalnym sam na sam z prezydentem, zawsze miała pełne usta. Ten fakt stał się później powodem wielkiego skandalu erotyczno-politycznego w Stanach Zjednoczonych. Całkiem niedawno rosyjski wywiad rozpuścił plotki, że Lewinsky, to nie jakaś tam zakochana w prezydencie idiotka, tylko szkolona do zadań specjalnych agentka izraelskiego Mossadu. Rzecz wydaje się mało prawdopodobna, ale z drugiej strony nie od dziś wiadomo, że kobiety to najlepszy wabik na facetów. Przykładem Mata Hari, Anastazja Potocka czy Renata Beger.
Pierwsza z nich nie żyje, druga wypadła z szafy Lesiaka, a trzecia pewnie wkrótce zostanie sekretarzem stanu, co obiecał jej przecież załatwić zaufany premiera Adam Lipiński zĘPiS. Co do słynnej skandalistki z początku lat 90. Anastazji Potockiej, której prawdziwe nazwisko jest mniej szlacheckie i brzmi Marzena Domaros, to w szafie Lesiaka znaleźli już jakieś kwity i kilka zużytych prezerwatyw z nasieniem paru prominentnych polityków prawicy i lewicy. Dama, owijając sobie polityków wokół palca, mieszkała w wywiadowczym lokalu i miała kierowcę z ponownie modnego dziś UOP.
Po latach okazuje się, że weryfikacja esbeków w ogóle nie była potrzebna. Ci ludzie charakteryzują się służalczością i umiejętnościami dostosowywania się do każdej władzy. Wystarczyła zmiana ustroju i z taką samą gorliwością, z jaką tępili działaczy dawnej opozycji, później się im wysługiwali. Przykładem rekomendowany przez samego Jacka Kuronia pułkownik Lesiak. W kolorowej prasie widziałem ładne, stylizowane zdjęcie Lesiaka w szafie z ubraniami. To teraz absolutny król ekranu, etatowy czarny charakter show-biznesu. Gębę ma jak Humphrey Bogart po tygodniu picia denaturatu. Tylko patrzeć, jak będzie parą z posłanką Jolantą Szczypińską w "Tańcu z gwiazdami".
Czasem śmiesznie, ale częściej strasznie robi się przy lekturze "Kolacji z konfidentem", książki Jolanty Drużyńskiej i Stanisława M. Jankowskiego, opisującej inwigilację krakowskiej Piwnicy pod Baranami przez SB. Okazuje się, że grupka poetów, malarzy i prześmiewców uważana była przez lata za wrogi ośrodek, zagrażający sojuszowi ze Związkiem Radzieckim. Artyści piwnicy byli pod stałą obserwacja agentów, którzy interesowali się nie tylko ich twórczością, ale także życiem prywatnym. W jednym z przytoczonych dokumentów możemy znaleźć zadania dla agentów, którzy mają się dowiedzieć, czy artystka Krystyna Zachwatowicz (późniejsza żona Andrzeja Wajdy) lubi tańczyć, a jeśli tak, to jaki jest jej ulubiony taniec - tango, slowfox, rock and roll, walc czy boston?
Dziś takich rzeczy nie trzeba się dowiadywać przez agentów, bo informacje tego typu publikuje byle brukowiec. Jak uczy historia, posiadanie władzy w każdym ustroju i w każdej epoce kusi, by wysługiwać się służbami specjalnymi we własnych interesach. Ciekawe, czy młodzi następcy zużytego pułkownika Lesiaka już krążą wokół tych, którzy dziś kpią sobie z władzy.
Fot: Z. Furman
Więcej możesz przeczytać w 43/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.