Lech Wałęsa robi wszystko, aby zniszczyć swój autorytet i ośmieszyć siebie, a więc i Polskę
Żyjemy w epoce dewaluacji autorytetów. Przede wszystkim moralnych. Spadają jak gwiazdy w letnią noc, a gasnąc, pouczają innych, co jest szlachetne, a co naganne. Przykładem takiej gasnącej gwiazdy jest niemiecki apostoł moralności, laureat literackiej Nagrody Nobla Gźnter Grass. Mógłby wreszcie zamilknąć, ale jeszcze poderwał się do lotu i zaskarżył do sądu gazetę "Frankfurter Allgemeine Zeitung" za to, że opublikowała jego jawny zresztą list do byłego ministra gospodarki Karla Schillera, w którym wzywa go do ujawnienia przynależności do NSDAP.
Grass chce w ten sposób odwrócić uwagę od swojej przeszłości, od przynależności do Waffen SS i robi wszystko, aby ten rozdział swego życiorysu zbagatelizować. Wielcy ludzie, jak wielkie meteoryty, spadają z wielkim hukiem. Tak jest w wypadku niemieckiego pisarza, a także znacznie bardziej sławnego pisarza amerykańskiego, również noblisty, Ernesta Hemingwaya. Wszyscy czytali jego powieści i znają zamiłowanie pisarza do myślistwa. Ale mało kto wie, że Papa Hemingway polował nie tylko na grubą rybę albo inną zwierzynę. Że polował na ludzi. W 1944 r. jako korespondent wojenny towarzyszył alianckim oddziałom w Normandii w randze oficera. W swoich reportażach opisywał emocje, jakie przeżywał na froncie: "Jest tu bardzo miło i wesoło, wielu zabitych, łupy niemieckie, dużo strzelaniny i cała masa bitew" - pisał w jednym z listów. Kiedy został gubernatorem Rambouillet - poinformował tygodnik "Focus", może po to, aby Grass nie czuł się samotny - przesłuchiwał jeńców wojennych. Później opowiadał, że zastrzelił osobiście 122 niemieckich jeńców, ostatnią ofiarą był uciekający na rowerze żołnierz, "mniej więcej w wieku mego syna Patricka". Kula roztrzaskała mu kręgosłup i przebiła wątrobę.
Grass należał do zbrodniczej organizacji, Hemingway przyznał się do zbrodni wojennej, do złamania konwencji genewskiej. Jaką wartość ma Nagroda Nobla, skoro o polowaniu Hemingwaya na ludzi wiedziano od 1950 r.? Hemingway odebrał sobie życie za pomocą strzału z broni myśliwskiej, podobno dlatego że wyczerpały się jego zasoby twórcze. Grass usiłuje ratować twarz, którą bezpowrotnie stracił.
Mamy również polskie spadające gwiazdy. Wśród nich gwiazdę pierwszej wielkości, symbol "Solidarności", człowieka, którego nazwisko zna cały świat - Lecha Wałęsę. Ten człowiek symbol robi wszystko, aby zniszczyć swój autorytet i ośmieszyć siebie, a więc i Polskę, w kraju i za granicą. Byli prezydenci zazwyczaj poświęcają się działalności charytatywnej, tak jak Jimmy Carter czy Bill Clinton. Jeżdżą po całym świecie, zbierają fundusze na głodujących w Afryce albo w Azji. Nasz były prezydent wdaje się w karczemne awantury. Pełen nienawiści życzy braciom Kaczyńskim zawału serca. Świat się jeszcze nie śmieje z Wałęsy, ale jak się zacznie śmiać, będzie za późno na ratowanie wizerunku bohatera ze Stoczni Gdańskiej.
Fot: M. Stelmach
Grass chce w ten sposób odwrócić uwagę od swojej przeszłości, od przynależności do Waffen SS i robi wszystko, aby ten rozdział swego życiorysu zbagatelizować. Wielcy ludzie, jak wielkie meteoryty, spadają z wielkim hukiem. Tak jest w wypadku niemieckiego pisarza, a także znacznie bardziej sławnego pisarza amerykańskiego, również noblisty, Ernesta Hemingwaya. Wszyscy czytali jego powieści i znają zamiłowanie pisarza do myślistwa. Ale mało kto wie, że Papa Hemingway polował nie tylko na grubą rybę albo inną zwierzynę. Że polował na ludzi. W 1944 r. jako korespondent wojenny towarzyszył alianckim oddziałom w Normandii w randze oficera. W swoich reportażach opisywał emocje, jakie przeżywał na froncie: "Jest tu bardzo miło i wesoło, wielu zabitych, łupy niemieckie, dużo strzelaniny i cała masa bitew" - pisał w jednym z listów. Kiedy został gubernatorem Rambouillet - poinformował tygodnik "Focus", może po to, aby Grass nie czuł się samotny - przesłuchiwał jeńców wojennych. Później opowiadał, że zastrzelił osobiście 122 niemieckich jeńców, ostatnią ofiarą był uciekający na rowerze żołnierz, "mniej więcej w wieku mego syna Patricka". Kula roztrzaskała mu kręgosłup i przebiła wątrobę.
Grass należał do zbrodniczej organizacji, Hemingway przyznał się do zbrodni wojennej, do złamania konwencji genewskiej. Jaką wartość ma Nagroda Nobla, skoro o polowaniu Hemingwaya na ludzi wiedziano od 1950 r.? Hemingway odebrał sobie życie za pomocą strzału z broni myśliwskiej, podobno dlatego że wyczerpały się jego zasoby twórcze. Grass usiłuje ratować twarz, którą bezpowrotnie stracił.
Mamy również polskie spadające gwiazdy. Wśród nich gwiazdę pierwszej wielkości, symbol "Solidarności", człowieka, którego nazwisko zna cały świat - Lecha Wałęsę. Ten człowiek symbol robi wszystko, aby zniszczyć swój autorytet i ośmieszyć siebie, a więc i Polskę, w kraju i za granicą. Byli prezydenci zazwyczaj poświęcają się działalności charytatywnej, tak jak Jimmy Carter czy Bill Clinton. Jeżdżą po całym świecie, zbierają fundusze na głodujących w Afryce albo w Azji. Nasz były prezydent wdaje się w karczemne awantury. Pełen nienawiści życzy braciom Kaczyńskim zawału serca. Świat się jeszcze nie śmieje z Wałęsy, ale jak się zacznie śmiać, będzie za późno na ratowanie wizerunku bohatera ze Stoczni Gdańskiej.
Fot: M. Stelmach
Więcej możesz przeczytać w 43/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.