Poeta za kółkiem
Tytułowe „Paterson” to miasteczko pod Nowym Jorkiem. Ale i jego mieszkaniec o tym samym nazwisku. Kierowca autobusu, a jednocześnie artysta, nieustannie układający w myślach kolejne strofy „obserwacyjnych” wierszy. I właśnie o poezji, która drzemie w zwykłych ludziach, opowiada Jarmusch. Każdy tu na swój sposób przetwarza rzeczywistość: hiperkreatywna partnerka bohaterka, kolega z pracy, spotkany w barze porzucony przez kobietę sfrustrowany aktor. Na, zdawałoby się, nijakich przedmieściach Jarmusch odnajduje piękno codzienności. Jednak w tym świecie też są pęknięcia. Nuta zazdrości w spojrzeniu Patersona na dziewczynkę, która recytuje mu swój piękny wiersz. Ból, poczucie straty, niemożność spełnienia. Tyle że reżyser wpisuje te trudne chwile w swój hymn na cześć człowieczeństwa.
Bo wady są w nie nieodłącznie wpisane. „Paterson” to także hołd Jarmuscha dla jego mistrzów: autora filmowych wierszy Rona Padgeta, poetów nowojorskich z Frankiem O’Harą na czele. Tych, którzy sprawili, że on, odmieniec z Akron, poczuł się na wschodnim wybrzeżu jak w domu. I dzisiaj „Patersonem” tworzy pean na cześć outsidera ukrytego w każdym z nas. Krzysztof Kwiatkowski
„Paterson”, reż. Jim Jarmusch, Gutek Film
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.