Zamordyzm nie może funkcjonować bez wszechogarniającego strachu
Po czym można poznać, czy aresztowany kłamie? Wystarczy kilkadziesiąt razy kazać mu odpowiedzieć na to same pytanie. Jeśli po kilkunastu godzinach nieprzerwanego przesłuchania odpowie dokładnie w ten sam sposób jak na początku, sprawa będzie jasna - mechanicznie odtwarza wcześniej ułożone kłamstwo. Tak kapitan Stasi Gerd Wiesler instruuje słuchaczy w szkole tajnej policji politycznej NRD, ilustrując swój wykład nagraniem osobiście prowadzonego przesłuchania. Po skończonym przesłuchaniu i złamaniu aresztowanego, który przez cały czas zmuszony był trzymać ręce pod udami, Wiesler zrywa materiał stanowiący obicie krzesła i pieczołowicie chowa go do specjalnego słoika. Licząca ponad trzysta tysięcy egzemplarzy kolekcja "portretów zapachowych" Stasi zostaje wzbogacona o kolejną pozycję. Tak wyglądają pierwsze sceny "Życia na podsłuchu".
Akcja filmu, który zdobył już kilka międzynarodowych nagród i jest niemieckim kandydatem do Oscara, nieprzypadkowo rozgrywa się w orwellowskim roku 1984. Zaskakuje pieczołowitość, z jaką odtworzono realia epoki. 33-letni reżyser Florian von Donnersmarck, który urodził się i wychował na Zachodzie, wspomina, że pierwszym impulsem do zajęcia się tą historią było wspomnienie związane z podróżą, jaką wraz z rodzicami odbył do NRD. "Jako 9-letnie dziecko byłem zaciekawiony, co wzbudzało strach dorosłych. A naprawdę się bali. Wyczuwałem to, gdy moi rodzice przekraczali granicę (urodzili się na wschodzie i pewnie dlatego poddawano ich ściślejszej kontroli) albo gdy odwiedzali nas przyjaciele ze wschodu. Dzieci mają niezawodny radar na takie uczucia". Donnersmarck, który jest też autorem scenariusza "Życia na podsłuchu", najwyraźniej zachował ten radar również jako dorosły, bowiem jego film to przejmująca opowieść o ludzkim strachu i jego fundamentalnej roli w funkcjonowaniu każdej dyktatury.
Nie chodzi tylko o strach przed uwięzieniem czy torturami, ale znacznie subtelniejszą obawę przed popadnięciem w niełaskę, skutkującą zakazem pracy, usunięciem dziecka z uczelni, odebraniem paszportu czy tylko zablokowaniem awansu. Film von Donnersmarcka znakomicie ilustruje, jak poszczególne rodzaje strachu wzajemnie się uzupełniają i wzmacniają, tworząc sieć, która oplata zarówno sąsiadkę jednego z bohaterów, przypadkowo będącą świadkiem zakładania u niego podsłuchu, jak i młodego funkcjonariusza Stasi, opowiadającego w służbowej stołówce dowcip o Honeckerze. Zarazem jest to film o wyzwalaniu się ze strachu i cenie, jaką się za to płaci. W tym wymiarze "Życie na podsłuchu" pozostaje obrazem o charakterze uniwersalnym i jego akcja z powodzeniem mogła być przeniesiona z Berlina pod dowolną szerokość i długość geograficzną. Dyktatury różnią się bowiem stopniem swej krwiożerczości i poziomem sterroryzowania obywateli, ale metody zastraszania tych ostatnich bywają zwykle dość podobne.
Wielką zaletą filmu von Donnersmarcka jest jego dalekie od martyrologii, niejednoznaczne przesłanie, które zresztą spotkało się w Niemczech z głosami krytyki. Tych ostatnich nie braknie też z pewnością w Polsce, bowiem metamorfoza kapitana Wieslera z bezlitosnego bezpieczniaka w człowieka próbującego przeciwstawić się systemowi może budzić sprzeciw. W rzeczywistości jednak ostateczny bilans działań Wieslera jest na tyle wątpliwy, że trudno uznać go za pozytywnego bohatera. Jego niespodziewana próba uchronienia swej kolejnej ofiary - znanego reżimowego pisarza- przed popadnięciem w niełaskę doprowadza bowiem do uruchomienia nieprzewidywalnego, dramatycznego ciągu wydarzeń, któremu nie będzie już potrafił do końca zapobiec. Ta nieprzewidywalność pozostaje zresztą najbardziej optymistycznym aspektem filmu, doskonale ilustruje bowiem, że każda dyktatura opiera się przede wszystkim na lojalności i dyspozycyjności swoich funkcjonariuszy.W chwili gdy bodaj jeden z nich utraci te cechy, w systemie pojawia się luka stawiająca pod znakiem zapytania jego sterowalność.
"Życie na podsłuchu" wpisuje się w trwające w Polsce spory o lustrację i rozliczenia z epoką PRL. Dla jednych będzie kolejnym argumentem na rzecz tezy, że wśród tajniaków trafiali się przyzwoici ludzie, a ich agenci byli postaciami tragicznymi, bardziej zasługującymi na współczucie niż potępienie. Dla innych film von Donnersmarcka będzie natomiast dowodem, że lektura akt bezpieki nie tylko pozwala się zbliżyć do prawdy, ale i w szczególny sposób oczyszcza pamięć z trujących oparów dyktatury.
Akcja filmu, który zdobył już kilka międzynarodowych nagród i jest niemieckim kandydatem do Oscara, nieprzypadkowo rozgrywa się w orwellowskim roku 1984. Zaskakuje pieczołowitość, z jaką odtworzono realia epoki. 33-letni reżyser Florian von Donnersmarck, który urodził się i wychował na Zachodzie, wspomina, że pierwszym impulsem do zajęcia się tą historią było wspomnienie związane z podróżą, jaką wraz z rodzicami odbył do NRD. "Jako 9-letnie dziecko byłem zaciekawiony, co wzbudzało strach dorosłych. A naprawdę się bali. Wyczuwałem to, gdy moi rodzice przekraczali granicę (urodzili się na wschodzie i pewnie dlatego poddawano ich ściślejszej kontroli) albo gdy odwiedzali nas przyjaciele ze wschodu. Dzieci mają niezawodny radar na takie uczucia". Donnersmarck, który jest też autorem scenariusza "Życia na podsłuchu", najwyraźniej zachował ten radar również jako dorosły, bowiem jego film to przejmująca opowieść o ludzkim strachu i jego fundamentalnej roli w funkcjonowaniu każdej dyktatury.
Nie chodzi tylko o strach przed uwięzieniem czy torturami, ale znacznie subtelniejszą obawę przed popadnięciem w niełaskę, skutkującą zakazem pracy, usunięciem dziecka z uczelni, odebraniem paszportu czy tylko zablokowaniem awansu. Film von Donnersmarcka znakomicie ilustruje, jak poszczególne rodzaje strachu wzajemnie się uzupełniają i wzmacniają, tworząc sieć, która oplata zarówno sąsiadkę jednego z bohaterów, przypadkowo będącą świadkiem zakładania u niego podsłuchu, jak i młodego funkcjonariusza Stasi, opowiadającego w służbowej stołówce dowcip o Honeckerze. Zarazem jest to film o wyzwalaniu się ze strachu i cenie, jaką się za to płaci. W tym wymiarze "Życie na podsłuchu" pozostaje obrazem o charakterze uniwersalnym i jego akcja z powodzeniem mogła być przeniesiona z Berlina pod dowolną szerokość i długość geograficzną. Dyktatury różnią się bowiem stopniem swej krwiożerczości i poziomem sterroryzowania obywateli, ale metody zastraszania tych ostatnich bywają zwykle dość podobne.
Wielką zaletą filmu von Donnersmarcka jest jego dalekie od martyrologii, niejednoznaczne przesłanie, które zresztą spotkało się w Niemczech z głosami krytyki. Tych ostatnich nie braknie też z pewnością w Polsce, bowiem metamorfoza kapitana Wieslera z bezlitosnego bezpieczniaka w człowieka próbującego przeciwstawić się systemowi może budzić sprzeciw. W rzeczywistości jednak ostateczny bilans działań Wieslera jest na tyle wątpliwy, że trudno uznać go za pozytywnego bohatera. Jego niespodziewana próba uchronienia swej kolejnej ofiary - znanego reżimowego pisarza- przed popadnięciem w niełaskę doprowadza bowiem do uruchomienia nieprzewidywalnego, dramatycznego ciągu wydarzeń, któremu nie będzie już potrafił do końca zapobiec. Ta nieprzewidywalność pozostaje zresztą najbardziej optymistycznym aspektem filmu, doskonale ilustruje bowiem, że każda dyktatura opiera się przede wszystkim na lojalności i dyspozycyjności swoich funkcjonariuszy.W chwili gdy bodaj jeden z nich utraci te cechy, w systemie pojawia się luka stawiająca pod znakiem zapytania jego sterowalność.
"Życie na podsłuchu" wpisuje się w trwające w Polsce spory o lustrację i rozliczenia z epoką PRL. Dla jednych będzie kolejnym argumentem na rzecz tezy, że wśród tajniaków trafiali się przyzwoici ludzie, a ich agenci byli postaciami tragicznymi, bardziej zasługującymi na współczucie niż potępienie. Dla innych film von Donnersmarcka będzie natomiast dowodem, że lektura akt bezpieki nie tylko pozwala się zbliżyć do prawdy, ale i w szczególny sposób oczyszcza pamięć z trujących oparów dyktatury.
Więcej możesz przeczytać w 4/2007 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.