Potwierdza się stara sentencja, autorstwa bodaj Sławomira Mrożka, że Polska to kraj na wschód od Zachodu i na zachód od Wschodu. W Niemczech rządzi koalicja socjaldemokratów i chadeków, która teoretycznie nie powinna powstać. Na Ukrainie trwa totalna wojna dawnych sojuszników, którzy najchętniej by się wymordowali. My niby jesteśmy pośrodku, ale tak jakby dryfujemy na wschód. Czy tym gamoniom z elity politycznej aby nie popierdzieliły się kierunki?
Niesamowite! 83 procent Polaków wstydzi się sporu premiera z prezydentem. Niesamowite jest oczywiście to, że 17 procent się nie wstydzi. To aż tyle jest w Polsce prostytutek, ekshibicjonistów oraz członków PO i PiS? Bo chyba tylko takie stwory nie czują wstydu.
Wydawało się, że zasada „kto ma pilota, ten ma władzę" obowiązuje tylko w domowym zaciszu. Jednak nie. Premier Tusk ma pilota wraz z samolotem i dlatego jest ważniejszy od prezydenta. A może Donek pokazałby w telewizji siusiaka? Wtedy moglibyśmy ocenić, czy na pewno jest samcem alfa.
To chyba nie jest najlepszy pomysł, bo jeszcze by się okazało, że nie bez przyczyny wszyscy zdrabniają imię premiera. Co gorsza, inne platfusy też zaczęłyby pokazywać, żeby lud zobaczył, jakie z nich chojraki. Bo w minionym tygodniu cała platfusia czereda udowadniała to na potęgę. Nawet ten koszmarny nudziarz Chlebowski przejechał się po prezydencie, mówiąc, że się „wpycha". My byśmy Chlebowskiemu najchętniej do ust jakiś knebel wepchnęli, żeby nie słyszeć jego wywołującego stany depresyjne głosu. Jedyne, do czego ten człowiek się nadaje, to torturowanie terrorystów. Pół godziny jego gadki i każdy będzie błagał o litość.
Ogromnie współczujemy Tomaszowi Lisowi. W jego ostatnim programie Chlebowski dyskutował z Putrą. My natychmiast zmieniliśmy kanał, ale biedny Lis musiał z nimi siedzieć do końca.
Podczas walki o samolot uaktywnił się też człowiek z twarzy podobny do stopy, czyli Sławek Nowak. Skądinąd to niebywałe, że takie gostki zostają w Polsce ministrami, nic dziwnego, że prestiż zawodu polityka jest niższy niż szambiarza (szambiarze usuwają nieczystości, politycy na odwrót). Nowak zaproponował prezydentowi, żeby – skoro wybiera się do Brukseli – skorzystał z usług biura podróży czy jakoś tak. I wtedy nas olśniło. Od lat głowimy się nad tym, w jakie cechy musi być wyposażony człowiek, który chce robić karierę polityczną. A to przecież takie proste: wystarczy być chamem.
W akcji „ja też poniżę prezydenta, żeby przypodobać się Tuskowi" wziął udział również Tomasz Arabski i była to chyba pierwsza czynność, jaką wykonał w swej już wielomiesięcznej karierze członka rządu. Nieszczęsna ta chłopina obwieściła, że rząd nie pożycza samolotów na prywatne wycieczki. Ty, Tomek, a w Peru fajnie było?
Minister od obrony, jak mu tam… Klich, ogłosił z kolei, że samolot nie wróci po prezydenta, bo pilot jest chory. Obruszyło to premiera, który – według wicepremiera Schetyny – udzielił swemu ministrowi reprymendy. Znaczy co? Wpisał mu uwagę do dzienniczka?
W samej Brukseli premier i jego dwaj ministrowie rozmawiali z prasą po uroczystej kolacji. I widać było, dlaczego Tusk jest premierem, a Sikorski jego podwładnym. Donek, owszem, miał lekko w czubie, ale tylko ździebko seplenił i miał małe problemy fonetyczne ze sformułowaniem „klimatyczno-energetyczny". Natomiast Sikorski stał za nim z typowo polską (niestety, nie oksfordzką) miną człowieka narąbanego: zaciśnięte usta, wytrzeszcz oczu, nadęte policzki. Co gorsza, potem zaczął mówić i domagać się, by mu nie przerywano, bo on też jest dziennikarzem. No nie, żeby być dziennikarzem, trzeba mieć znacznie mocniejszy łeb.
Żeby było jasne: nie oburzamy się, że nasze chłopaki wlały w siebie trochę alkoholu, po to są kolacje, nawet w Brukseli (chociaż Sikorski powinien siebie obejrzeć: buźkę miał bardziej nabrzmiałą niż ego). Przeraziło nas co innego. Podczas tej minikonferencji z premiera i jego dwóch ministrów emanowała zimna, potworna nienawiść. I to nienawiść jest dzisiaj paliwem polskiej polityki. Dlatego jest taka wstrętna.l
Niesamowite! 83 procent Polaków wstydzi się sporu premiera z prezydentem. Niesamowite jest oczywiście to, że 17 procent się nie wstydzi. To aż tyle jest w Polsce prostytutek, ekshibicjonistów oraz członków PO i PiS? Bo chyba tylko takie stwory nie czują wstydu.
Wydawało się, że zasada „kto ma pilota, ten ma władzę" obowiązuje tylko w domowym zaciszu. Jednak nie. Premier Tusk ma pilota wraz z samolotem i dlatego jest ważniejszy od prezydenta. A może Donek pokazałby w telewizji siusiaka? Wtedy moglibyśmy ocenić, czy na pewno jest samcem alfa.
To chyba nie jest najlepszy pomysł, bo jeszcze by się okazało, że nie bez przyczyny wszyscy zdrabniają imię premiera. Co gorsza, inne platfusy też zaczęłyby pokazywać, żeby lud zobaczył, jakie z nich chojraki. Bo w minionym tygodniu cała platfusia czereda udowadniała to na potęgę. Nawet ten koszmarny nudziarz Chlebowski przejechał się po prezydencie, mówiąc, że się „wpycha". My byśmy Chlebowskiemu najchętniej do ust jakiś knebel wepchnęli, żeby nie słyszeć jego wywołującego stany depresyjne głosu. Jedyne, do czego ten człowiek się nadaje, to torturowanie terrorystów. Pół godziny jego gadki i każdy będzie błagał o litość.
Ogromnie współczujemy Tomaszowi Lisowi. W jego ostatnim programie Chlebowski dyskutował z Putrą. My natychmiast zmieniliśmy kanał, ale biedny Lis musiał z nimi siedzieć do końca.
Podczas walki o samolot uaktywnił się też człowiek z twarzy podobny do stopy, czyli Sławek Nowak. Skądinąd to niebywałe, że takie gostki zostają w Polsce ministrami, nic dziwnego, że prestiż zawodu polityka jest niższy niż szambiarza (szambiarze usuwają nieczystości, politycy na odwrót). Nowak zaproponował prezydentowi, żeby – skoro wybiera się do Brukseli – skorzystał z usług biura podróży czy jakoś tak. I wtedy nas olśniło. Od lat głowimy się nad tym, w jakie cechy musi być wyposażony człowiek, który chce robić karierę polityczną. A to przecież takie proste: wystarczy być chamem.
W akcji „ja też poniżę prezydenta, żeby przypodobać się Tuskowi" wziął udział również Tomasz Arabski i była to chyba pierwsza czynność, jaką wykonał w swej już wielomiesięcznej karierze członka rządu. Nieszczęsna ta chłopina obwieściła, że rząd nie pożycza samolotów na prywatne wycieczki. Ty, Tomek, a w Peru fajnie było?
Minister od obrony, jak mu tam… Klich, ogłosił z kolei, że samolot nie wróci po prezydenta, bo pilot jest chory. Obruszyło to premiera, który – według wicepremiera Schetyny – udzielił swemu ministrowi reprymendy. Znaczy co? Wpisał mu uwagę do dzienniczka?
W samej Brukseli premier i jego dwaj ministrowie rozmawiali z prasą po uroczystej kolacji. I widać było, dlaczego Tusk jest premierem, a Sikorski jego podwładnym. Donek, owszem, miał lekko w czubie, ale tylko ździebko seplenił i miał małe problemy fonetyczne ze sformułowaniem „klimatyczno-energetyczny". Natomiast Sikorski stał za nim z typowo polską (niestety, nie oksfordzką) miną człowieka narąbanego: zaciśnięte usta, wytrzeszcz oczu, nadęte policzki. Co gorsza, potem zaczął mówić i domagać się, by mu nie przerywano, bo on też jest dziennikarzem. No nie, żeby być dziennikarzem, trzeba mieć znacznie mocniejszy łeb.
Żeby było jasne: nie oburzamy się, że nasze chłopaki wlały w siebie trochę alkoholu, po to są kolacje, nawet w Brukseli (chociaż Sikorski powinien siebie obejrzeć: buźkę miał bardziej nabrzmiałą niż ego). Przeraziło nas co innego. Podczas tej minikonferencji z premiera i jego dwóch ministrów emanowała zimna, potworna nienawiść. I to nienawiść jest dzisiaj paliwem polskiej polityki. Dlatego jest taka wstrętna.l
Więcej możesz przeczytać w 43/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.