Na sylwestrowych balach bawi się większość Czechów, Węgrów, Słowaków, Niemców, Francuzów, Włochów, Hiszpanów czy Amerykanów. Dla nich sylwester nie był i nie jest imprezą rodzinną. W Polsce nigdy nie zakorzeniła się tradycja hucznych zabaw sylwestrowych, w których - tak jak w innych krajach - uczestniczą całe wsie, miasteczka czy miasta. - Zwiększone zainteresowanie balami sylwestrowymi na początku lat 90. wynikało z zachłyśnięcia się wolnością. Przez kilka następnych lat trwał swoisty karnawał wolności, który skończył się, gdy Polacy przywykli do nowej rzeczywistości - mówi prof. Ireneusz Białecki, socjolog. Węgrzy najczęściej bawią się w swoich ulubionych gospodach, przy winie i ludowej muzyce, w gronie przyjaciół i kolegów. W dużych miastach organizowane są bale uliczne - ze straganami, gdzie można kupić konfetti, trąbki i szampana. Na placach i placykach grają orkiestry. Czesi spędzają sylwestra w górach. - Tylko w Tatry, tylko w gronie kolegów i tylko na narty - mówi Katarzyna Zdanovic z Czeskiego Ośrodka Kultury. Jeśli zostają w mieście, uczestniczą w balach organizowanych w restauracjach. - We Francji sylwester, w przeciwieństwie do Bożego Narodzenia, nie jest świętem rodzinnym. Większość Francuzów spędza go na balach organizowanych przez merostwa - mówi Ada Wujek z Instytutu Francuskiego w Warszawie. - Sylwester w USA to wielkie święto uliczne. W czasach pionierów bawiły się całe osady, dziś bawią się całe miasta. Nikt tego wieczoru nie spędza w domu - opowiada Brendan Carten, kulturoznawca, od pięciu lat w Polsce.
Sylwestrowa recesja
- Od dwóch lat nie organizujemy noworocznej zabawy - mówi Agnieszka Kalinowska z hotelu Mercure Accor. Nie będzie sylwestrowych balów także w warszawskich hotelach Holiday Inn, Europejski i Sofitel Victoria. W tym roku w stolicy bale organizują Bristol, Sheraton i Sobieski. - W zeszłym roku musieliśmy odwołać imprezę. Firma, która wynajęła u nas salę, zrezygnowała, bo nie było chętnych - wspomina Aleksander Dominiak z Sofitel Victoria. W 2000 r. klapą zakończyła się planowana na dwa tysiące osób Zagłębiowska Gala Sylwestrowa w Dąbrowskim Pałacu Kultury - zgłosiło się zaledwie 30 chętnych. W hotelu Grand w Sopocie od dwóch lat bal organizowany jest tylko w jednej sali, podczas gdy przed 2000 r. goście wypełniali cztery sale. Według danych organizacji turystycznych i sieci hoteli, w ubiegłym roku w Polsce odwołano prawie połowę sylwestrowych imprez. W porównaniu z ubiegłym rokiem ceny biletów spadły o 20-25 proc. W Sheratonie cenę obniżono o 300 zł (do 1100 zł), w Dworku Białoprądnickim w Krakowie - o 30 proc., a w hotelu Sobieski wstęp będzie kosztował 850 zł (150 zł mniej niż rok temu).
Rodzinne święto
W Polsce szlacheckiej nie organizowano zabaw i balów sylwestrowych. - Zwyczaj bawienia się na sylwestra przywędrował do nas w XIX wieku z Galicji razem ze zgermanizowanymi urzędnikami czeskiego pochodzenia. Ten zwyczaj nie zakorzenił się jednak w polskim społeczeństwie - mówi prof. Janusz Tazbir, historyk. Sylwestra świętowano podobnie jak Wigilię - przy stole z rodziną. "Podobnie jak Rzym zaczyna kościelny rok od Bożego Narodzenia, i my go zapewne tak zaczynaliśmy. Dlatego jest wiele zwyczajów wspólnych wilii Bożego Narodzenia i Nowego Roku" - pisał w 1831 r. Łukasz Gołębiowski, kronikarz obyczajów. "Nikt nie spędza tej chwili samotnie. Zbierają się na ten wieczór rodziny bliżej sąsiadujące na wsi, kółka przyjaciół w miastach. Dziewczęta czynią wróżby zamążpójścia, płatają figle chłopcom i nawzajem" - czytamy o sylwestrze w "Encyklopedii staropolskiej" Zygmunta Glogera. W II RP sylwester pozostał świętem rodzinnym. Jeśli ktoś decydował się na spędzenie wieczoru w restauracji, bilety wystarczyło zarezerwować o 17.00 tego samego dnia. W nielicznych balach uczestniczyła inteligencja, urzędnicy państwowi i przedsiębiorcy. "W Warszawie zorganizowano jedynie 20 zabaw. Wzięło w nich udział kilka tysięcy warszawiaków" - pisał "Kurjer Warszawski" w 1925 r. "Prym wiodła Wielka Reduta urządzona w Teatrze Wielkim przez Towarzystwo Literatów i Dziennikarzy. W Europejskim bawiła się generalicja i polityczne elity. Bilet w cenie 12 złotych można było kupić za okazaniem zaproszenia".
Bal przodowników pracy
W PRL wystawne bale sylwestrowe organizowała władza. W 1952 r., gdy świętowano trzeci rok planu sześcioletniego, na balu przygotowanym przez związki zawodowe w auli Politechniki Warszawskiej bawili się przodownicy pracy w towarzystwie najwyższych władz partyjnych. "Prócz tradycyjnego balu przodowników pracy w salach redutowych Pałacu Kultury i Nauki, który zgromadził 3,2 tys. osób, bawiono się we wrocławskiej Hali Ludowej, na Balu Stoczniowca w Gdańsku i Szczecinie i na setkach pomniejszych balów zakładowych" - donosiła "Trybuna Ludu" w 1974 r. - Na oficjalnych balach obecność była obowiązkowa, jak na pochodach pierwszomajowych. Bawiliśmy się do północy, a potem przenosiliśmy do domów - wspomina Jerzy Kościński, w latach 70. członek władz związkowych w Hucie Katowice. Większość Polaków spędzała sylwestra na prywatkach albo w domu. - Sylwester w mojej rodzinnej, prowincjonalnej Złotoryi to było oglądanie telewizji. Krystyna Loska wystarczała mi wówczas za wielki świat - wspomina Mariusz Szczygieł, dziennikarz. W PRL nie organizowano sylwestrowych imprez na świeżym powietrzu, gdyż władze obawiały się, że przerodzą się one w polityczne manifestacje. Sposób spędzania sylwestra w Polsce przypomina stare, rosyjskie wzorce. Car Piotr Wielki w dekrecie z 19 grudnia 1699 r. ogłosił: "W tym dniu należy wszystkim życzyć sukcesów w interesach i szczęścia rodzinnego, zabawiać dzieci, a przede wszystkim nie pić i nie bić się, gdyż jest wiele innych dni w roku, gdy to można robić".
Sylwester narodów Nowy Jork - Times Square Londyn - Trafalgar Square Berlin - Brama Brandenburska Paryż - Pola Elizejskie i plac de la Concorde |
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.