Najwyższy czas, by miasto, którego akademie sztuki wykształciły talenty tej miary, co John Galliano, Alexander McQueen czy Stella McCartney, przestało być cieniem Paryża, Nowego Jorku, Antwerpii czy Berlina. Londyn zapracował w ostatnich latach na miano światowej stolicy mody. Londyński tydzień mody jest już tak ważną imprezą, że nie mogą jej ignorować - jak w ubiegłych latach - najważniejsze amerykańskie pisma branżowe. Liczba prezentacji podczas tej imprezy zwiększyła się prawie czterokrotnie: z 16 w 1994 r. do 59 w 2002 r. Liczby nie mówią jednak o tym, jakie piętno na światowych kreatorach odciskają projekty, które powstają w Londynie. Odrodzenie stolicy Wielkiej Brytanii jako centrum mody ma swoje ekonomiczne uzasadnienie: miejscowe firmy eksportują więcej odzieży niż innych artykułów razem wziętych.
Londyński styl
Londyński świat mody jest rozproszony: nie tylko geograficznie, ale także w sensie socjologiczno-kulturowym. Ten pluralizm jest chyba najważniejszym źródłem siły londyńskich projektantów, którzy wywodzą się z różnych kultur i grup społecznych (wśród światowych projektantów przeważają raczej biali mężczyźni). Zaletą tego stanu rzeczy jest to, że są oni mniej oderwani od prawdziwego życia. To, co się dzieje w londyńskiej modzie, jest częścią szerszej tendencji. W dzielnicach Clerkenwell, Shoreditch i Spitalfields w East Endzie, gdzie niegdyś osiedlali się imigranci, teraz pojawili się bonzowie z City, którzy za miliony zarobione na transakcjach finansowych kupują stare domy. W kręgach finansjery modna staje się charakterystyczna dla bohemy bylejakość. Dobrym przykładem współczesnych londyńskich klimatów jest Shoreditch Electricity Show- room - niegdyś budynek firmy energetycznej, w którego podziemiach otwarto bar i klub Nag Nag Nag. Słucha się tam głównie muzyki Peaches, Atomisera oraz Ping Pong Bitches. Grają oni electroclash, czyli punk z elementami muzyki elektronicznej. Bywalcy zazwyczaj ubierają się w stroje z lat 80. - kozaczki i ciasne dżinsy w stylu Michaela Jacksona. Charakterystyczną cechą współczesnego londyńskiego stylu jest piętrowa ironia, pastisz pastiszu. Modne jest bywanie w ulubionym pubie własnego ojca, a także zacieranie różnic między płciami. Przed imprezami przy muzyce electro- clash mężczyźni malują paznokcie i usta, składając w ten sposób hołd Leighowi Bowery'emu, zmarłemu niedawno artyście performerowi.
Federacja projektantów
W Hoxton Boutique, ulokowanym w miejscu, gdzie kiedyś mieścił się sklep Detainer z artykułami sadomasochistycznymi, można kupić obszerne spódnice w tyrolskim stylu. Nadrukowano na nich różne formy plastyczne, w których pojawiają się odwołania do dziecięcej wyobraźni. Zaprojektowali je m.in. Mark Eley i Wakako Kishimoto oraz takie niezależne firmy, jak Tatty Devine czy House of Jazz. W salonie Antoni & Alison projektanci Antoni Burakowski i Alison Roberts sprzedają koszulki ze zwariowanymi, zabawnymi napisami - na przykład "Oddawaj moją bluzę". Można tam także kupić wełniane sukienki podobne do tej, w jakiej przed wielu laty pojawiła się na procesie Myra Hindley (zmarła niedawno), która bestialsko zabiła trójkę dzieci. Maria Chen Pascual i Robert Cary-Williams, popularni londyńscy projektanci, traktują tkaniny z celową bezceremonialnością: wybielają je, barwią, strzępią, przestrzeliwują w nich dziury. Projekty Williamsa bardzo spodobały się Johnowi Galliano, który kupuje wiele z nich dla siebie. Klientami Williamsa są także modelka Kate Moss oraz piłkarz David Beckham. Mark Eley ma rację, gdy twierdzi, że londyńscy projektanci powinni teraz stworzyć niezależną firmę, liczącą się na rynku tak jak Prada, Gucci czy Vuitton. Aaron Sharif, współwłaściciel firmy Blaak (projektującej odzież), uważa, że w Londynie szanse na wykreowanie takiej firmy są znacznie większe niż w jakimkolwiek innym mieście. Sam Blaak, którego suknie z tafty w jaskrawych barwach oraz odzież z metalicznie błyszczącej skóry były przebojami londyńskiego przeglądu, chętnie wsparłby projekt londyńskiego domu mody, który działałby na całym świecie. Od innych firm tego rodzaju różniłoby go to, że byłby swego rodzaju federacją niezależnych projektantów.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.