Chiny w 2020 r. dościgną gospodarczo i militarnie USA - głosi często powtarzana prognoza, przez część ekonomistów i możnych tego świata przyjmowana na wiarę. Spróbowaliśmy sprawdzić jej zgodność z regułami arytmetyki. Wyszło nam, że owszem, Państwo Środka usiłuje dokonać kolejnego wielkiego skoku. Tym razem jednak wyłącznie na papierze.
Z dokładnością do jednego Chińczyka
Przewidywania dotyczące rozwoju gospodarki Chin oparte są na ogół na zbiorze oficjalnych informacji o stanie państwa, podawanych przez tamtejszych urzędników. Sęk w tym, że - mówiąc najbardziej eufemistycznie - ich rzetelność pozostawia bardzo wiele do życzenia. Na przykład zawsze 1 stycznia władze ChRL podają wszem wobec liczbę ludności na 31 grudnia roku poprzedniego (z dokładnością do jednego obywatela!). Komunikat powtarzają agencje prasowe i nikt nie zastanawia się, jak to możliwe, że w wielkim, najludniejszym na świecie kraju, w którym łączność jest mało sprawna, a komputeryzacja nie jest powszechna, opracowuje się precyzyjne dane w ciągu kilkunastu godzin, podczas gdy służby statystyczne USA czy Niemiec potrzebują na to miesięcy. Inny przykład wysoce wątpliwej wiarygodności enuncjacji chińskich oficjeli. Na początku 1996 r. ówczesny wicepremier (później premier) Zhu Rongji oświadczył, że w ciągu dwóch lat rezerwy dewizowe Chin wzrosły czterokrotnie (do około 73 mld USD w październiku 1995 r.). Zhu Rongji zapowiedział, że w związku z tym w roku 1997 lub 1998 yuan będzie walutą w pełni wymienialną. Kończy się rok 2002, a szans na wymienialność yuana jak nie było, tak nie ma.
Państwo Środka Trzeciego Świata
Do 1993 r. Bank Światowy stosował takie metody obliczania wskaźników gospodarczych ChRL, aby Chiny mogły korzystać ze statusu kraju Trzeciego Świata. Polegało to na świadomym zaniżaniu wartości nabywczej yuana, co z kolei wpływało na wszystkie pozostałe wskaźniki. Dzięki temu Chiny mogły wykorzystywać programy pomocowe i unikać płacenia składek w organizacjach międzynarodowych oraz uchylać się od wspierania najbiedniejszych regionów globu. W 1993 r. pod presją USA przyjęto nową metodę obliczania PKB związaną ze znacznie wyższą oceną wartości nabywczej yuana i wskaźniki gospodarcze ChRL z dnia na dzień wzrosły czterokrotnie. Pojawiły się wówczas przewidywania, że w ciągu 20-25 lat ChRL prześcignie gospodarczo i militarnie USA. W listopadzie 1996 r. Bank Światowy wycofał się częściowo z podwyższonej oceny wartości nabywczej yuana i PKB Chin, ale prawie nikt tego nie zauważył i prognozy, że ChRL będzie pierwszą potęgą XXI wieku, nadal pojawiają się w licznych publikacjach. Dziś Bank Światowy przyjmuje, że wartość nabywcza yuana wynosi 0,59 USD. Kurs wymiany wynosi 8 yuanów za dolara. Wynika więc z tego, że wartość nabywcza yuana jest pięciokrotnie większa od jego kursu wymiany (yuan = 0,125 USD). Niewątpliwie jest ona wyższa od kursu wymiany, ale nie aż tak! Prof. Franois Godement z Francuskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych twierdzi, że ChRL nadal jest typowym krajem Trzeciego Świata: "To nie jest potęga. (
) Ten kraj jest całkowicie uzależniony od stałego napływu kapitału zagranicznego, dziś jest to 40 mld USD rocznie. Zmniejszenie napływu zagranicznej manny oznaczałoby koniec gospodarczego cudu". Analitycy Andersen Consulting przeprowadzili ankietę wśród 75 międzynarodowych koncernów inwestujących w ChRL i na tej podstawie ogłosili między innymi, że "fałszywe jest założenie, iż rynek ten liczy 1,2 mld konsumentów. Nie można zapominać, że społeczeństwo jest biedne - roczne dochody 75 proc. ludności nie przekraczają 121 USD. (
) Siła robocza jest bardzo tania, lecz wydajność należy do najniższych na świecie. Brakuje kadry menedżerskiej".
Wzrost, czyli kryzys
Mimo sporych zagranicznych inwestycji w chińską gospodarkę nawet oficjalnie tempo jej wzrostu maleje. Maksymalnie wynosiło ono prawie 13 proc, a teraz ledwie przekracza 7 proc. Jeśli uwzględnić poprawki - 2 proc. na zawyżoną wartość nabywczą yuana i 2 proc. na rutynowe "poprawianie" oficjalnych wyników gospodarczych, zostaje 3 proc., a to już żadna rewelacja. Gdyby się okazało, że realny wzrost gospodarczy ChRL wynosi 4-5 proc. rocznie, wynikałoby z tego, że dystans między gospodarką ChRL a USA, Japonii i Unii Europejskiej nie tylko nie zmniejsza się, lecz szybko rośnie. Produkt krajowy brutto ChRL (około biliona dolarów, oficjalnie 1,3 bln USD) jest mniej więcej 10 razy mniejszy od PKB Unii Europejskiej i USA oraz 4,5 razy mniejszy od PKB Japonii. Nawet zakładając, że PKB Chin będzie rósł w tempie 8 proc. rocznie, rocznie PKB USA będzie się zwiększać o 250 mld USD, Unii Europejskiej o 280 mld USD, a ChRL tylko o 80 mld USD. Kropkę nad i postawił "The Economist" w październiku 1998 r.: "Wbrew oficjalnym statystykom Chiny są zdolne rozwijać się w tempie 3-4 proc. rocznie". Głosy sceptyczne pojawiają się coraz częściej. Gordon Chang w książce "The Comming Collapse of China" twierdzi, że chińskie reformy zatrzymały się w pół drogi, a nomenklatura KPCh blokuje ich postęp. Oficjalne dane kwestionuje też Thomas Rawski, profesor ekonomii i historii z uniwersytetu w Pittsburghu. Twierdzi on, że od czterech lat w Chinach następuje spadek gospodarczy. Ekonomista Daryl Ho uważa, że tempo wzrostu chińskiego PKB może spaść nawet do 0,8 proc., co oznacza poważny kryzys.
Supermocarstwo na glinianych nogach
Chiny w 2020 r. przegonią USA? Przyjmując, że chiński PKB wynosi bilion dolarów i będzie rósł w tempie 8 proc. rocznie, a PKB USA to 10 bln USD i będzie się zwiększać tylko o 2 proc. rocznie, to okazuje się, że różnica między PKB Chin i USA w 2020 r. będzie o bilion dolarów większa niż dzisiaj. Jest nadto nieprawdopodobne, by Chiny przez 18 lat utrzymywały stały ośmioprocentowy wzrost, a USA zaledwie dwuprocentowy. Zwłaszcza że już teraz te wskaźniki wynoszą odpowiednio 7,1 proc. i 2,6 proc., a więc są dla Chin bardziej niekorzystne, niż przyjęliśmy w wyliczeniu. Podobnie można by przeanalizować prognozy dotyczące potencjału militarnego USA i Chin. USA przeznaczają na zbrojenia i utrzymanie armii 365-400 mld USD rocznie, a Chiny 17 mld USD. Chiny nie dogonią gospodarczo i militarnie USA w dającej się przewidzieć przyszłości. Nie są i - jeśli nie nastąpi wydarzenie radykalnie zmieniające bieg historii - nie będą potęgą gospodarczą i militarną. W Państwie Środka w morzu zacofania i nędzy istnieje stosunkowo niewiele enklaw imponującego rozwoju. Twierdzenie, że Chiny są drugą po USA potęgą, a XXI wiek będzie "wiekiem Chin", wygląda więc na największą mistyfikację przełomu stuleci.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.