Urzędowi optymiści
W Norwegii, Finlandii, Szwecji czy Niemczech koszty usuwania skutków śnieżyc i mrozu szacuje się na podstawie wskaźników z najcięższej zimy w ostatnich dwudziestu latach. W Polsce budżety na walkę z zimą ustala się na podstawie wydatków poniesionych w ostatnich pięciu latach. Podczas ostrej zimy na przełomie roku 1978 i 1979 na zwalczanie skutków mrozów i śnieżyc wydano osiem razy więcej, niż planowano.
Największymi optymistami w planowaniu wydatków na walkę z zimą są samorządy: przeznaczono na ten cel około
200 mln zł, podczas gdy potrzeba byłoby miliarda złotych. W razie obfitych opadów śniegu tylko w Warszawie, Poznaniu i Gdańsku trzeba by wydać po 15-20 mln zł na odśnieżanie ulic. Kolejne 5-10 mln zł każde z tych miast musiałoby przeznaczyć na usuwanie awarii sieci gazowych, ciepłowniczych i wodociągowych oraz naprawę zniszczonych dróg i ulic. - Zeszłej zimy utrzymanie dróg kosztowało aż 3,5 mln zł, czyli o połowę więcej, niż planowano - mówi Małgorzata Gajewska, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie.
Generalna Dyrekcja Dróg Publicznych wydaje co roku na odśnieżanie dróg krajowych 100-130 mln zł. Ubiegłoroczna zima pokazała, że to nie wystarcza. Z kolei Polskie Linie Kolejowe, zajmujące się eksploatacją i utrzymaniem sieci, na walkę z zimą przeznaczają 15-30 mln zł rocznie. Ostra zima wymagałaby wydatków co najmniej czterokrotnie wyższych.
Drogie ciepło domowe
Dla przeciętnego Polaka długa i ostra zima oznacza wyższe rachunki za ogrzewanie mieszkań. Ogrzanie gazem mieszkania o powierzchni 125 m2, kiedy temperatura wynosi około minus 5°C, kosztuje 450-500 zł miesięcznie. Spadek temperatury o pięć stopni to wzrost wydatków o 150-200 zł. Jeszcze więcej zapłacą osoby ogrzewające domy i mieszkania piecami elektrycznymi. Spadek temperatury o pięć stopni oznacza podwyższenie opłat o 300 zł miesięcznie. Więcej niż w ubiegłym roku wyda na ogrzanie 120-metrowego segmentu Piotr Grabiec z Piaseczna. W 2001 r. od 20 listopada do 20 grudnia zapłacił 700 zł, a w 2002 r. za ten sam okres - 1000 zł.
Ostra zima oznacza wzrost zużycia cieplika do ogrzewania mieszkań i domów. Kiedy słupek rtęci spada znacznie poniżej zera, cieplik musi mieć temperaturę co najmniej 120°C, czyli o 20°C wyższą niż zwykle. Gdyby przeliczać to na moc w kilodżulach, podczas silnych mrozów potrzeba 40 proc. więcej mocy grzewczej. Na przykład ogrzewanie Krakowa w czasie ostrej zimy kosztowałoby 50-55 mln zł więcej niż zwykle. W skali kraju wydatki byłyby wyższe mniej więcej o 2 mld zł.
Plaga awarii
Co roku stołeczne pogotowie gazowe interweniuje 60-70 tys. razy, 70 proc. interwencji zdarza się zimą. To skutek m.in. wyjątkowo złej jakości instalacji gazowych montowanych w latach 70. Dopiero
wiosną dowiemy się, jaka jest skala awarii sieci wodociągowych. Po pierwszym ociepleniu będzie widać skutki pęknięcia rur, niezauważalne, gdy otaczała je warstwa zmarzliny.
Zysk, czyli strata
Teoretycznie ostra zima mogłaby rozruszać niektóre dziedziny gospodarki. Zwiększyłby się na przykład popyt na węgiel czy sprzęt do odśnieżania. - To tylko teoria. Klęski żywiołowe, w tym niezwykle ostre zimy, mają na gospodarkę podobny wpływ jak wojny. Najlepiej pokazuje to przykład Wielkiej Brytanii, która w pierwszej połowie lat 40. miała o wiele większy wzrost PKB niż przed wojną, choć poziom życia Anglików w tym czasie gwałtownie się pogorszył - tłumaczy prof. Witold Orłowski, doradca ekonomiczny prezydenta.
Gdyby zima była ostra i długa, straty poniosłoby przede wszystkim budownictwo. Kłopoty mieliby także rolnicy, bo opóźniłyby się siewy i zbiory. - Większe zapotrzebowanie na węgiel to złudny zysk. Trzeba by dopłacić jeszcze więcej do i tak nierentownego wydobycia - mówi Bohdan Wyżnikiewicz z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. Przykłady powodzi w ostatnich latach dowiodły, że w naszym kraju o przeciwdziałaniu klęskom żywiołowym myśli się dopiero wtedy, gdy już nas dotkną. W 2003 r. z budżetem będą takie problemy, że wydanie dodatkowo 5 mld zł na zwalczanie skutków zimy byłoby prawdziwą katastrofą.
Zimy stulecia 1928/1929 To najmroźniejsza polska zima w XX wieku. W południowej Polsce notowano rekordy mrozów nie pobite do dziś - 10 lutego w Rabce było minus 45°C. 1978/1979 To najcięższa zima w dziejach powojennej Polski. Zaatakowała w sylwestra. Śnieg zasypał ulice, tory kolejowe i samochody. Sylwester tysiące ludzi spędzało tam, gdzie zastały ich śnieżyce, np. na dworcach kolejowych. W niektórych regionach zaspy sięgały półtora metra, temperatura spadała poniżej minus 20°C. 1998/1999 Zima dała się we znaki przede wszystkim mieszkańcom południowej Polski. Zaatakowała na początku grudnia w okolicach Opola, Katowic i Krakowa. Na Zamojszczyźnie i Podlasiu wiele miejscowości zostało odciętych od świata. W Lubelskiem w półmetrowych zaspach utykały autobusy i ciężarówki. |
Ofiary mrozu W 2002 r. od października do połowy grudnia zamarzło 155 osób, rok wcześniej - 178 osób. Co druga z nich była pod wpływem alkoholu. W latach 90. najwięcej ludzi - aż 225 osób - zmarło z powodu wychłodzenia organizmu zimą 1998/1999 r. |
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.