200 tysięcy dolarów można dostać za zdjęcie gwiazdy w nietypowej sytuacji
Nareszcie jesteśmy sami - mówiła Sarah Jessica Parker do Matthew Brodericka, gdy w szpitalu na Manhattanie świętowali narodziny syna. Para znanych aktorów bardzo się myliła. Na zewnątrz czekało na nich sześciu paparazzi, m.in. Christopher Doherty, Szkot o nienagannych manierach. Liczył na to, że uda mu się zrobić zdjęcie, kiedy Sarah i Matthew będą wychodzić ze szpitala z noworodkiem. Każdy ze stojących przed szpitalem paparazzi miał nadzieję, że koledzy stracą cierpliwość i tylko on sfotografuje Parker i Brodericka z dzieckiem. Autor takiego zdjęcia mógłby liczyć na zainteresowanie setek kolorowych czasopism.
Tabloidyzacja prasy
Za wyłączność publikacji materiału dotyczącego celebrities można otrzymać nawet 200 tys. dolarów. Ceny idą w górę wskutek wojny, jaka toczy się między magazynem "People" (należącym do wydawnictwa Time Inc.) oraz tygodnikiem "Us Weekly" (Wenner Media). Wojna rozpoczęła się w lutym 2002 r., gdy redaktor naczelną "Us Weekly" została Bonnie Fuller, wcześniej kierująca amerykańską wersją "Marie Claire" i "Cosmopolitan".
Zdjęcia gwiazd Hollywood w nietypowych sytuacjach zyskują na wartości, gdyż sprzedaż praw do ich publikacji ściśle kontrolują agenci aktorów. Przed pięcioma laty fotografia Sarah Parker wychodzącej z noworodkiem ze szpitala ukazałaby się najwyżej w brukowcu rozprowadzanym w supermarketach, na przykład w "The Star" lub "The National Enquirer". Rosnąca konkurencja między kolorowymi pismami sprawia jednak, że publikowania sensacyjnych zdjęć gwiazd mało kto się wstydzi. Socjologowie nazywają to zjawisko tabloidyzacją prasy. Dawniej podglądanie budziło wyrzuty sumienia, dziś nazywa się je podawaniem informacji o życiu celebrities czy o tendencjach w modzie. Pierwsze zdjęcie przedstawiające pocałunek Bena Afflecka i Jennifer Lopez opublikowało w sierpniu pismo "People". Za prawa do tej fotografii redakcja zapłaciła ponoć 100 tys. dolarów.
Ręce na pośladkach
- Świat mediów opanowała tulipanowa mania - mówi Larry Hackett, zastępca redaktora prowadzącego "People". Hackett nawiązuje do sytuacji w Holandii w XVII w., kiedy za rzadką cebulkę tulipana można było kupić dom. - Na oryginalne zdjęcia będziemy przeznaczać tyle pieniędzy, ile będzie trzeba, bo chcemy być najlepsi na rynku. Nie oznacza to jednak, że jesteśmy gotowi opublikować każde zdjęcie. Przypuszczam, że dobrze sprzedawałyby się fotografie ludzkich głów zatkniętych na kijach, ale tego akurat nie zamierzamy robić - przekonuje Hackett. W jednym z ostatnich wydań "People" zamieszczono zdjęcie Bena Afflecka i Jennifer Lopez obejmujących się tak, że trzymają ręce na pośladkach (na palcach widać pierścionki zaręczynowe).
Steve Coz, dyrektor w American Media, firmie wydającej "The National Enquirer" oraz "The Star", stwierdził, że w ostatnim dwudziestoleciu nie było tak wielkiego popytu na zdjęcia celebrities jak dziś. - Nie zamierzamy uczestniczyć w tym szaleństwie. Przecież nie jest normalne, że fotografie, za które rok temu płacono 18 tys. dolarów, teraz kosztują 200 tys. dolarów - mówi Coz.
Przyjazne podglądactwo
Większość pism stara się przyciągnąć czytelników, ukazując gwiazdy w korzystnym świetle. Wiedzą bowiem, że znani aktorzy funkcjonują w społecznej świadomości jako wzory
zachowań czy mód. Pisma typu "Us Weekly" czy "People" chętnie zamieszczają także fotografie aktorek i piosenkarek, które nieopatrznie wyszły na ulicę nie uczesane lub w byle czym. Gdy jednak gwiazda narozrabia, raczej nie może liczyć na wyrozumiałość kolorowych pism. Procesowi Winony Ryder oskarżonej o kradzież w sklepie poświęcano tyle miejsca, ile zazwyczaj przeznacza się na najistotniejsze wydarzenia międzynarodowe.
Tabloidyzacja prasy
Za wyłączność publikacji materiału dotyczącego celebrities można otrzymać nawet 200 tys. dolarów. Ceny idą w górę wskutek wojny, jaka toczy się między magazynem "People" (należącym do wydawnictwa Time Inc.) oraz tygodnikiem "Us Weekly" (Wenner Media). Wojna rozpoczęła się w lutym 2002 r., gdy redaktor naczelną "Us Weekly" została Bonnie Fuller, wcześniej kierująca amerykańską wersją "Marie Claire" i "Cosmopolitan".
Zdjęcia gwiazd Hollywood w nietypowych sytuacjach zyskują na wartości, gdyż sprzedaż praw do ich publikacji ściśle kontrolują agenci aktorów. Przed pięcioma laty fotografia Sarah Parker wychodzącej z noworodkiem ze szpitala ukazałaby się najwyżej w brukowcu rozprowadzanym w supermarketach, na przykład w "The Star" lub "The National Enquirer". Rosnąca konkurencja między kolorowymi pismami sprawia jednak, że publikowania sensacyjnych zdjęć gwiazd mało kto się wstydzi. Socjologowie nazywają to zjawisko tabloidyzacją prasy. Dawniej podglądanie budziło wyrzuty sumienia, dziś nazywa się je podawaniem informacji o życiu celebrities czy o tendencjach w modzie. Pierwsze zdjęcie przedstawiające pocałunek Bena Afflecka i Jennifer Lopez opublikowało w sierpniu pismo "People". Za prawa do tej fotografii redakcja zapłaciła ponoć 100 tys. dolarów.
Ręce na pośladkach
- Świat mediów opanowała tulipanowa mania - mówi Larry Hackett, zastępca redaktora prowadzącego "People". Hackett nawiązuje do sytuacji w Holandii w XVII w., kiedy za rzadką cebulkę tulipana można było kupić dom. - Na oryginalne zdjęcia będziemy przeznaczać tyle pieniędzy, ile będzie trzeba, bo chcemy być najlepsi na rynku. Nie oznacza to jednak, że jesteśmy gotowi opublikować każde zdjęcie. Przypuszczam, że dobrze sprzedawałyby się fotografie ludzkich głów zatkniętych na kijach, ale tego akurat nie zamierzamy robić - przekonuje Hackett. W jednym z ostatnich wydań "People" zamieszczono zdjęcie Bena Afflecka i Jennifer Lopez obejmujących się tak, że trzymają ręce na pośladkach (na palcach widać pierścionki zaręczynowe).
Steve Coz, dyrektor w American Media, firmie wydającej "The National Enquirer" oraz "The Star", stwierdził, że w ostatnim dwudziestoleciu nie było tak wielkiego popytu na zdjęcia celebrities jak dziś. - Nie zamierzamy uczestniczyć w tym szaleństwie. Przecież nie jest normalne, że fotografie, za które rok temu płacono 18 tys. dolarów, teraz kosztują 200 tys. dolarów - mówi Coz.
Przyjazne podglądactwo
Większość pism stara się przyciągnąć czytelników, ukazując gwiazdy w korzystnym świetle. Wiedzą bowiem, że znani aktorzy funkcjonują w społecznej świadomości jako wzory
zachowań czy mód. Pisma typu "Us Weekly" czy "People" chętnie zamieszczają także fotografie aktorek i piosenkarek, które nieopatrznie wyszły na ulicę nie uczesane lub w byle czym. Gdy jednak gwiazda narozrabia, raczej nie może liczyć na wyrozumiałość kolorowych pism. Procesowi Winony Ryder oskarżonej o kradzież w sklepie poświęcano tyle miejsca, ile zazwyczaj przeznacza się na najistotniejsze wydarzenia międzynarodowe.
Więcej możesz przeczytać w 1/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.