Co szóstą zarobioną złotówkę płacimy oszustom
Polscy klienci są oszukiwani trzydzieści razy częściej niż Amerykanie i obywatele Europy Zachodniej! - wynika m.in. z raportów rzecznika praw obywatelskich. Z 1500 zł, które pracujący Polak wydaje średnio na życie każdego miesiąca, 250 zł stanowi haracz płacony nierzetelnym sprzedawcom, pośrednikom i usługodawcom. Co szósty kupowany przez nas wyrób lub usługa są wadliwe! - wynika z kontroli prowadzonych przez Inspekcję Handlową. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów dopatrzył się wielu uchybień i naruszeń praw klientów m.in. w Lukas Banku, Invest-Banku, BGŻ, BZ WBK, ING Banku Śląskim, Kredyt Banku i Millennium Banku (dawny BIG BG) - dowiedziało się nieoficjalnie "Wprost".
Tylko część banków dostosowała się do ustawy o kredycie konsumenckim, która weszła w życie 19 września 2002 r., i w ofertach podaje rzeczywiste koszty pożyczek. Raport na ten temat UOKiK opublikuje za miesiąc. Oszukiwani jesteśmy także na co trzeciej stacji benzynowej, w co piątym supermarkecie, co trzecim sklepie, w połowie pubów i restauracji i 90 proc. barów orientalnych.
Nabici w banki
Małżeństwo Joanna i Paweł Rowińscy z Warszawy rok temu zaciągnęli w jednym z banków kredyt w euro wartości 100 tys. zł - tyle brakowało im do zakupu nowego mieszkania. Bank zaoferował im "najtańsze na rynku" oprocentowanie pożyczki - 7,2 proc. rocznie - do spłaty w równych ratach przez 20 lat. Gdy miesiąc temu Rowińscy skalkulowali rzeczywisty koszt kredytu - uwzględniając naliczoną prowizję, "opłatę przygotowawczą" i zmianę kursu euro - wyszło im, że odsetki tak naprawdę wynoszą 13 proc., a bankowi oddadzą łącznie... 278 tys. zł. - Cena mieszkania wzrosła w ten sposób o 50 proc.! - mówi rozgoryczony Rowiński. Grzegorz Makowski z Warszawy rok temu pożyczył w GE Capital Bank 7,1 tys. euro na kupno opla astry. Bank informował, że łączny koszt kredytu wynosi 12,5 proc. rocznie, ale do stycznia tego roku Makowski zapłacił mu już tysiąc euro (ponad 14,14 proc.), w tym 850 euro odsetek i marży, a tylko 230 euro na poczet spłacanej pożyczki.
Choć większość banków dostosowała się do nowej ustawy o kredycie konsumenckim i informuje klientów o rzeczywistych (z prowizjami i opłatami) kosztach kredytów, to niektóre podają ów całkowity koszt... całkowicie niezgodnie z prawdą. Volkswagen Bank w umowach z klientami, którzy zaciągnęli w nim pożyczki, podawał roczną stopę oprocentowania w wysokości 8,56 proc., mimo że faktycznie wyniosła ona 12,56 proc. Podobnie jest w PKO BP, które kusi kredytem o oprocentowaniu 9,75 proc. (w rzeczywistości 12,67 proc.) i w Polskim Towarzystwie Finansowym (7,2 proc., a naprawdę 15,03 proc.). Piotra Lipińskiego z Wrocławia urzędnik Banku Ochrony Środowiska zachęcał do negocjowania opłaty bankowej za przyznanie kredytu wynoszącej od 0,2 proc. do 0,5 proc. jego wysokości. Lipiński wytargował 0,2 proc. Kiedy decyzja o przyznaniu pożyczki była gotowa, ten sam urzędnik oświadczył, że koszt wzrósł do 0,5 proc. ponieważ... bank musiał dodatkowo sprawdzić wiarygodność obojga małżonków. Rekord pobił jednak Lukas Bank, który przed ostatnimi świętami promował swój kredyt z... zerowym oprocentowaniem! W Niemczech reklamowanie "darmowych" pożyczek i kredytów podlega natychmiast karze grzywny.
Nabici w stacje benzynowe
Tankując benzynę albo olej na stacji, musimy się liczyć z tym, że w jednej na pięć doleją nam do baku wodę lub rozpuszczalnik. Mechanicy serwisu Daewoo nie kryli zdziwienia, kiedy z tico należącego do Ireny Potockiej z Warszawy wyjęli filtr paliwowy zapchany gęstą zawiesiną. Po ostatnim tankowaniu i przejechaniu 300 km silnik jej samochodu zaczął nagle się krztusić i zgasł. - Paliwo kupuję zawsze na stacjach BP, mam tam kartę stałego klienta - twierdzi poirytowana Potocka. Na stacji reklamacji nie przyjęto. Centrala BP Polska również oddaliła skargę. Potocka za remont silnika zapłaciła 5200 zł.
Centralne Laboratorium Naftowe skontrolowało w końcu 2002 r. 100 stacji benzynowych od Pomorza po Małopolskę. Okazało się, że 20 proc. sprzedawanej na nich benzyny i 30 proc. oleju napędowego nie spełnia obowiązujących norm. Wadliwe paliwo tankowały zarówno małe stacje prywatne, jak i dużych sieci międzynarodowych oraz krajowych koncernów. Do dystrybutorów w okolicach Warszawy trafiała m.in. etylina zmieszana z rozpuszczalnikami - jej nielegalną wytwórnię policja zlikwidowała w styczniu 2003 r. w Giżycku. - Paliwo produkują często garażowe firmy zarejestrowane jako wytwórnie farb i lakierów - mówi Bogdan Szamota z Głównego Inspektoratu Inspekcji Handlowej. Bez akcyzy kupują one czysty surowiec w rafineriach, sprzedają zaś "uszlachetniony" ze sporym przebiciem. "Zbrodnia" jest niemal doskonała, gdyż mało który kierowca tankuje zawsze na tej samej stacji. W razie awarii auta nie potrafi więc wskazać, gdzie go oszukano.
Nabici w hipermarkety
W co piątym "sklepie wielkopowierzchniowym" zawyżają nam rachunki! Rekordzista (w Białymstoku) oszukiwał w 16 na 17 transakcji sprzedaży! Co szósty sprzedawany w hipermarketach produkt nie spełnia wymogów polskich norm jakościowych. Nagminnie brakuje instrukcji obsługi po polsku, oznaczenia kraju pochodzenia i opisu warunków używania wyrobu. Takie wnioski płyną z kontroli, którą w wielkich sieciach sprzedaży detalicznej przeprowadziła NIK wspólnie z inspekcjami handlową i sanitarną, kontrolą skarbową i nadzorem budowlanym. Odkryto przy okazji, że supermarkety oszukują nie tylko klientów, ale i fiskusa. Przy uiszczaniu VAT nieprawidłowości stwierdzono we wszystkich kontrolowanych sklepach! Straty skarbu państwa z tytułu zaniżenia podatku w jednym z krakowskich supermarketów oszacowano na 3,847 mln zł.
Najczęstszym oszustwem w sklepach jest umieszczanie niskiej ceny na półce, a przy kasie liczenie wyższej. Odrębną kwestią jest jakość wyrobów. Klient musi dostać towar tani, więc dyrekcja hipermarketu "ciśnie" dostawców. Ci obniżają cenę, ale jednocześnie jakość produkcji. Na przykład, w jednym z toruńskich hipermarketów Géant klientka kupiła ryż z robakami. Sklep zignorował reklamację. Towar został wycofany ze sprzedaży dopiero po interwencji IH.
Nabici w gastronomię
Jaka jest różnica między polskim kelnerem a pogodą? Pogoda czasem nie dopisuje - taki żart krąży wśród inspektorów IH. Na przykład w kontrolowanej przez nich łódzkiej restauracji barmanka do sporządzenia dwóch drinków Zielona Wdowa użyła bezalkoholowego syropu Monin Blue Curacao zamiast likieru Blue Curacao. Przygotowując drink Pinacolada, nalała o połowę mniej alkoholu, niż powinna. Na jednym zamówieniu zawyżyła rachunek o 17,68 zł!
Klientów oszukuje się w dziewięciu na dziesięć orientalnych barów i restauracji. Zwykle ich właściciele i obsługa zaniżają wagę lub objętość produktów oraz napojów. Zawyżają natomiast cenę - ustaliła kontrola przeprowadzona na zlecenie UOKiK. Oszukują także krajowi restauratorzy. Co drugi podawany przez nich drink zawiera mniej alkoholu, niż powinien. Według ustaleń inspektorów, konsumenci zapłacili za skontrolowane napoje alkoholowe od 50 gr do 35 zł za dużo! Tracimy nie tylko pieniądze, ale również zdrowie. W jednej z katowickich restauracji pracownicy IH za barem znaleźli rozcieńczalnik do lakierów używany do czyszczenia mebli. W restauracji służył jako dodatek do drinków.
Dziki Wschód
- Nasze prawo konsumenckie nie jest złe, znacznie gorzej z praktyką - konstatuje Joanna Wrona z UOKiK. Jeżeli sprzedawca się uprze, może odmówić przyjęcia uzasadnionej reklamacji. Wówczas mamy wybór: albo idziemy do sądu cywilnego, albo odpuszczamy. W sądach tymczasem na załatwienie sprawy czeka się kilka lat. - Odszkodowanie za buty, które rozpadły się ledwie po miesiącu, dostałem dopiero wtedy, kiedy zadzwoniłem do właściciela hurtowni i zagroziłem, że wyślę je do hiszpańskiego producenta - informuje Konrad Szwer, student z Zielonej Góry.
W krajach zachodnich sprzedawca woli uznać niewłaściwą reklamację, byle nie zrazić do siebie klienta. W Polsce można zostać oszukanym wszędzie, a bezkarność podobnych praktyk rozzuchwala firmy. Coraz częściej zdarzają się więc kanty tak bezczelne, że wręcz groteskowe. - Ostatnio pomagałem zwyciężczyni konkursu ogłoszonego przez jedną z popularnych gazet - mówi Janusz Weiss, od 10 lat prowadzący w Radiu Zet program interwencyjny. - Wygrała gitarę z nalepionym autografem Elvisa Presleya. Dziennik wycenił instrument na 18 tys. zł. Zapłaciła więc podatek od nagrody w wysokości 1830 zł, lecz kiedy chciała ją sprzedać, okazało się, że naprawdę warta jest 800-1200 zł - opowiada Weiss.
Ciernista droga Urszula Łysoń radca prawny Rady Krajowej Federacji Konsumentów Poszkodowany konsument może w Polsce dochodzić swoich praw nawet przez kilka lat. W 2002 r. wpłynęło do nas 119 tys. skarg. Prawie 5 tys. z nich, czyli o 50 proc. więcej niż dwa lata temu, dotyczyło działalności banków. Jeżeli okaże się, że na naszym koncie nie ma pieniędzy, które dawno powinny wpłynąć, bo np. z powodu awarii systemu elektronicznego dane zostały wykasowane, powinniśmy reklamować to w banku. Jeśli odpowiedź będzie negatywna albo po miesiącu nie otrzymamy jej wcale, możemy skierować sprawę do arbitrażu konsumenckiego. Kiedy okna, które niedawno wymieniliśmy, nie chcą się domykać, a samochód po naprawie znowu nie zapala, spróbujmy najpierw załatwić sprawę polubownie, koniecznie jednak na piśmie. To będzie później podstawą odwołania się do instytucji, która zajmie się mediacją - Federacji Konsumentów, Inspekcji Handlowej, powiatowego rzecznika konsumentów lub do arbitrażu konsumenckiego. W wypadku gdy mediacja nie spełni oczekiwań, można się zwrócić do polubownego sądu konsumenckiego przy IH. Wyrok tego sądu może być podstawą egzekucji komornika. Możemy odwołać się do sądu powszechnego, jeśli na rozpatrzenie sprawy nie zgodzi się pozwany. Sąd ma obowiązek rozpatrzyć skargę w postępowaniu uproszczonym - nie trzeba pisać pozwu, wystarczy wypełnić odpowiedni druk. Musimy się jednak liczyć z tym, że najczęściej wyrok nie zapadnie po kilku miesiącach, ale czasami dopiero po dwóch, trzech latach. Aż 80 proc. spraw, które założyliśmy w sądach w imieniu naszych klientów, zostało rozstrzygniętych na ich korzyść. |
MAŁGORZATA NIEPOKULCZYCKA prezes Federacji Konsumentów Klient może i powinien reagować, kiedy jest oszukiwany. Wadliwy towar można zawsze reklamować. W wypadku nieuznania reklamacji przez sprzedawcę, należy się odwołać od tej decyzji. Gdy decyzja jest podtrzymana, pozostaje sąd polubowny. Jeśli druga strona się nie zgadza na załatwienie przed nim sprawy, można już tylko złożyć pozew do powszechnego sądu cywilnego. Droga jest długa, ale opłaca się ją przejść. W przeciwnym wypadku będziemy cały czas oszukiwani. |
Uwaga, kliencie! 90% barów i restauracji orientalnych oszukuje klientów (rachunki są zawyżane, podaje się porcje o wadze mniejszej, niż widnieje w karcie dań) 90% sprzedawców warzyw i owoców oferuje zepsute produkty lub oszukuje na wadze 70% miodów pitnych, 58 proc. paczkowanych wędlin drobiowych, 55 proc. konserw drobiowych i 52 proc. konserw mięsnych nie spełnia wymogów jakości 48% pubów i restauracji oszukuje na sprzedaży alkoholu (na przykład zawyżając rachunki) Źródło: IH |
Więcej możesz przeczytać w 9/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.