Czas sobie wyraźnie powiedzieć, że sukcesy Leppera mają źródło w nieuctwie polityków
Wacław Wilczyński
Obserwacja polskiej sceny politycznej i tego, co się dzieje na drogach, skłania do pesymistycznego spojrzenia na przyszłość naszej demokracji i tym samym gospodarki. Obyczaje i normy państwa prawa jeszcze się nie zakorzeniły w polskiej mentalności, a już pojawiają się ludzie pragnący zbić demagogią i populizmem kapitał na niewiedzy i dezorientacji maluczkich. Zupełnie wyraźnie dają przy tym do zrozumienia, że zmierzają do dyktatury przywódców i zamordyzmu. Co gorsze, znaczna część polskiej inteligencji, ludzi pretendujących do miana elity, zachowuje się tak, jakby w ogóle nie dostrzegała nauk płynących z historycznych doświadczeń, tak jakby działania dzisiejszych adeptów totalitaryzmu można było uważać za coś oryginalnego, za niegroźny folklor. Nie kto inny przecież jak politycy SLD byli przekonany, że uda im się obłaskawić i ucywilizować Leppera. Ofiarowano mu stanowisko wicemarszałka Sejmu, zapominając o jego socjotechnicznym wykształceniu w Instytucie Schillera, nie zadając sobie trudu, by się zapoznać z "ideologią" głoszoną przez tę jaczejkę.
Przypomnijmy więc raz jeszcze reguły działania przeciwników wolności i demokracji zarówno z lewej, jak i z prawej strony sceny politycznej. Zresztą po zdobyciu przez nich władzy podział na lewicę i prawicę całkowicie się zaciera. Totalitarystom zależy przede wszystkim na przejęciu władzy i utrzymaniu jej wszelkimi środkami. Hasła społeczne i wolnościowe mają dla nich znaczenie czysto instrumentalne. Walka o władzę ma przy tym niemal zawsze demokratyczne początki. Trzeba uzyskać głosy i autentyczne poparcie dużych grup społecznych poprzez eksponowanie ich krzywdy i wrogości sfer rządzących wobec prostych ludzi. Fakty się nie liczą. Podczas ostatnich blokad rolnicy, pytani o motywy protestu, odpowiadali, że to nieistotne. Lepper kazał. Następny krok to tworzenie oddanego zaplecza przywódców, kadry wiernych pretorianów. Dlatego wcześniej zaczyna się selekcja. Odrzuca się tych, którym pozostały jakieś hamulce etyczne czy mrzonki ideowe. Pozostawia się tych, którzy nie będą mieli skrupułów. Tak postąpił Stalin, polecając wymordować większość członków Komitetu Centralnego partii, wybranego na XVII zjeździe w roku 1934. Podobnie Hitler w tymże roku rozprawił się podczas "nocy długich noży" z niedostatecznie posłusznymi członkami swej ekipy. Zbrodniom totalitarystów towarzyszy zawsze nasilenie agitacji populistycznej lub nacjonalistycznej, mającej przekonać masy o konieczności oczyszczenia życia publicznego z oszustów, zdrajców, złodziei itp. Trzeba zupełnej ślepoty, by nie doceniać tego, co mówi Lepper o swej edukacji socjotechnicznej wyniesionej ze szkoły Lyndona La Rouche'a i Helgi Zepp, o swoim dążeniu do zdobycia władzy.
Ponad 10 lat temu miałem okazję przejrzeć broszurki kolportowane w Polsce przez Instytut Schillera. Żadnej tam wolności gospodarczej i rynku. Gospodarka sterowana "fizycznie", całkowicie scentralizowana. Nieprzyjemnie mi się zrobiło, kiedy przeczytałem o perspektywie "nowego porządku" w wydaniu Instytutu Schillera i Leppera.
Czas sobie wyraźnie powiedzieć, że sukcesy Leppera mają źródło w nieuctwie polityków, osób pretendujących do przywództwa. Gołym okiem przecież widać, kto z ludzi władzy ma rzeczywiście coś do powiedzenia w sprawach gospodarki, a kto się jeszcze nie wyzwolił z miazmatów i bzdur marksizmu oraz komunizmu. Rządząca lewica jest wyraźnie sparaliżowana. Brakuje jej ludzi zdolnych do twardego, otwartego prezentowania rzeczywistych problemów i ich rozwiązywania zgodnie ze współczesnym stanem wiedzy. To prawda, że do pojęciowego galimatiasu przyczyniła się też Unia Europejska swoim socjaldemokratyzmem, interwencjonizmem i biurokracją. Czas najwyższy pokazać przynajmniej naszą intelektualną zdolność do odróżniania ziarna od plew.
Więcej możesz przeczytać w 9/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.