Kto zarabia na zamówieniach dla wojska
Polska armia ma swoją aferę Rywina. Nawet więcej, bo sumy wchodzące w grę, a dotyczące ustawionych przetargów, są wyższe niż 17,5 mln dolarów, których żądał Lew Rywin od Agory. Podobnie jak w aferze Rywina, sprawa dotyczy "grupy trzymającej władzę" (władzę nad przetargami na zaopatrzenie dla wojska), czyli najwyższych szczebli dowodzenia w armii. I tutaj mamy do czynienia z cudami wokół dokumentów, w tym z wyprowadzaniem najtajniejszych z nich poza wojsko. Rolę Rywina może odgrywać w tej aferze biznesmen Krzysztof Suski.
Desant na Masterbiuro
O szóstej rano 6 listopada do warszawskich mieszkań współpracowników Suskiego - Zbigniewa W. i Artura K. ze spółki Masterbiuro - zapukali żołnierze Wojskowych Służb Informacyjnych i żandarmerii wojskowej. W mieszkaniach przeprowadzono rewizje, a Zbigniew W. i Artur K. zostali zatrzymani. W tym samym czasie druga grupa żołnierzy (w siedmiu samochodach) podjechała pod siedzibę spółki Masterbiuro przy ulicy Kruczej w Warszawie. Tam też przeprowadzono wielogodzinną gruntowaną rewizję. W biurze znaleziono dokumenty Zarządu Łączności i Informatyki Sztabu Generalnego, Dowództwa Wojsk Lądowych oraz Dowództwa Wojsk Lotniczych i Obrony Powietrznej Kraju, dotyczące przetargów na dostawy dla wojska. Prowadzący śledztwo mówią o "olbrzymich zasobach materiałów, które nigdy nie powinny opuścić Sztabu Generalnego".
Dotychczas zatrzymane osoby to pionki, ale wkrótce zatrzymania mają objąć oficerów bardzo wysokiej rangi i osobistości z pierwszych stron gazet. Znalezienie w firmie Masterbiuro dokumentów dotyczących przetargów zapoczątkowało serię zatrzymań niższej kadry dowódczej. Jak się dowiedzieliśmy, jednym z kilkunastu podejrzanych o ustawianie przetargów - i już zatrzymanych oficerów - jest pułkownik Janusz W., zastępca szefa logistyki Dowództwa Wojsk Lądowych. Powoli odkrywana jest przestępcza piramida, której podstawę tworzą wysocy oficerowie mający wpływ na decyzje o zakupach dla wojska oraz biznesmeni wykorzystujący firmę Masterbiuro jako przykrywkę. Spytaliśmy majora Dariusza Knapczyńskiego, rzecznika Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, czy spółka Masterbiuro jest zamieszana w ustawianie przetargów. - Potwierdzam - odpowiedział major Knapczyński.
Spinacze, czyli przykrywka
Masterbiuro SA ma siedzibę pod tym samym adresem co znana spółka Banpol. Oficjalnie handluje detalicznie sprzętem biurowym i maszynami do pisania. Naprawia też maszyny liczące i sprzęt komputerowy. Masterbiuro to obok Banpolu i Bipromaszu jeden z filarów Euro-Holdingu Krzysztofa Suskiego.
Co wspólnego z wojskiem ma firma, która - oficjalnie - zajmuje się handlem sprzętem biurowym? Major Knapczyński odmówił nam komentarza na ten temat. Lakonicznie wypowiada się Klaudia Kotuszyńska, asystentka Suskiego: "Nie upoważniono mnie do udzielania jakichkolwiek informacji w tej sprawie". Sam Suski był dla nas nieosiągalny, mimo wielu prób kontaktu.
Według naszych informatorów, handel spinaczami to przykrywka dla handlu bronią i sprzętem wojskowym. Mechanizm ustawiania przetargów był prosty - firma Masterbiuro dawała wojskowym łapówkę. Potem zgodnie z prawem ogłaszano przetarg na dostawy dla wojska, ale jego warunki określano tak, by wygrać mogła właśnie firma Masterbiuro. Z naszych ustaleń wynika, że Masterbiuro współpracowało z wojskiem od lat. Handlowało m.in. z 2. Bazą Materiałowo-Techniczną Wojsk Lotniczych i Obrony Powietrznej w Kutnie, którą dowodzi pułkownik Roman Musiał. W 2001 r. spółka wygrała przetarg na dostawę dla jednostki maszyn biurowych. W przetargu brało udział piętnastu oferentów - 4 oferty odrzucono bez rozpatrywania. Masterbiuro wygrało też przetarg dla tej samej jednostki rok później, ale tym razem na dostawę aparatów telefonicznych (klawiszowych). Złożono 5 ofert, z czego 3 odrzucono bez rozpatrywania. Baza z Kutna to klient atrakcyjny - kupuje wszystko, co może się przydać w wojsku: od kalesonów, po specjalistyczny sprzęt wojskowy.
Grupa Suskiego
Krzysztof Suski, syn komendanta powiatowego Milicji Obywatelskiej w Iławie, kilka lat temu awansował do elity biznesowej kraju. Interesy z wojskiem robił m.in. dlatego, że jednym z dyrektorów Banpolu jest generał brygady Ryszard Żuchowski, prezes Stowarzyszenia Saperów Polskich, uhonorowany krzyżami komandorskim, oficerskim i kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Gen. Żuchowski to były szef wojsk inżynieryjnych Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, a jeszcze kilka miesięcy temu szef wojsk inżynieryjnych Dowództwa Wojsk Lądowych. W Banpolu generał jest dyrektorem ds. strategii i obrotu specjalnego. W wojskowej terminologii "obrót specjalny" oznacza handel bronią i sprzętem wojskowym. W rozmowie z "Wprost" zatrudnienie w Banpolu gen. Żuchowski tłumaczy szczęśliwym splotem okoliczności. - Była okazja, więc się zatrudniłem - mówi.
W interesach Suskiemu pomagają byli funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa i Urzędu Ochrony Państwa. Tworzą zhierarchizowaną strukturę, którą sami nazywają "grupą Suskiego". Jeden z byłych oficerów SB, a potem UOP, który zajmował się m.in. technikami operacyjnymi, werbuje właściwych ludzi do grupy. Do pracy ściągnął m.in. Romana Maniszewskiego, szefa wydzia-
łu V Zarządu Śledczego UOP. Prezesem jednej z firm grupy został z kolei Jerzy Gajdowski, były wiceszef zarządu śledczego UOP. To w dużej mierze dzięki takim współpracownikom - jak twierdzą nasi informatorzy - Suski może prowadzić rozległe interesy, w tym z armią. To ci współpracownicy kilkakrotnie uchronili go od poważnych kłopotów z wymiarem sprawiedliwości.
Przyjaciel przyjaciela prezydenta
Krzysztof Suski od lat przyjaźni się z Włodzimierzem Wapińskim, biznesmenem związanym z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim. W latach 90. Wapińskiego skazano w Szwecji prawomocnym wyrokiem za obrót narkotykami. Po przeprowadzce głowy państwa do Pałacu Prezydenckiego Wapiński wprowadził się do zwolnionego przez Kwaśniewskich mieszkania.
Niejasnym operacjom finansowym Suskiego oraz jego przedsięwzięciom na styku biznesu i polityki przygląda się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a wcześniej Urząd Ochrony Państwa. Dotychczas ze wszystkich opresji Suski wychodził obronną ręką. Czy i tym razem możni protektorzy ochronią go przed odpowiedzialnością karną?
Desant na Masterbiuro
O szóstej rano 6 listopada do warszawskich mieszkań współpracowników Suskiego - Zbigniewa W. i Artura K. ze spółki Masterbiuro - zapukali żołnierze Wojskowych Służb Informacyjnych i żandarmerii wojskowej. W mieszkaniach przeprowadzono rewizje, a Zbigniew W. i Artur K. zostali zatrzymani. W tym samym czasie druga grupa żołnierzy (w siedmiu samochodach) podjechała pod siedzibę spółki Masterbiuro przy ulicy Kruczej w Warszawie. Tam też przeprowadzono wielogodzinną gruntowaną rewizję. W biurze znaleziono dokumenty Zarządu Łączności i Informatyki Sztabu Generalnego, Dowództwa Wojsk Lądowych oraz Dowództwa Wojsk Lotniczych i Obrony Powietrznej Kraju, dotyczące przetargów na dostawy dla wojska. Prowadzący śledztwo mówią o "olbrzymich zasobach materiałów, które nigdy nie powinny opuścić Sztabu Generalnego".
Dotychczas zatrzymane osoby to pionki, ale wkrótce zatrzymania mają objąć oficerów bardzo wysokiej rangi i osobistości z pierwszych stron gazet. Znalezienie w firmie Masterbiuro dokumentów dotyczących przetargów zapoczątkowało serię zatrzymań niższej kadry dowódczej. Jak się dowiedzieliśmy, jednym z kilkunastu podejrzanych o ustawianie przetargów - i już zatrzymanych oficerów - jest pułkownik Janusz W., zastępca szefa logistyki Dowództwa Wojsk Lądowych. Powoli odkrywana jest przestępcza piramida, której podstawę tworzą wysocy oficerowie mający wpływ na decyzje o zakupach dla wojska oraz biznesmeni wykorzystujący firmę Masterbiuro jako przykrywkę. Spytaliśmy majora Dariusza Knapczyńskiego, rzecznika Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, czy spółka Masterbiuro jest zamieszana w ustawianie przetargów. - Potwierdzam - odpowiedział major Knapczyński.
Spinacze, czyli przykrywka
Masterbiuro SA ma siedzibę pod tym samym adresem co znana spółka Banpol. Oficjalnie handluje detalicznie sprzętem biurowym i maszynami do pisania. Naprawia też maszyny liczące i sprzęt komputerowy. Masterbiuro to obok Banpolu i Bipromaszu jeden z filarów Euro-Holdingu Krzysztofa Suskiego.
Co wspólnego z wojskiem ma firma, która - oficjalnie - zajmuje się handlem sprzętem biurowym? Major Knapczyński odmówił nam komentarza na ten temat. Lakonicznie wypowiada się Klaudia Kotuszyńska, asystentka Suskiego: "Nie upoważniono mnie do udzielania jakichkolwiek informacji w tej sprawie". Sam Suski był dla nas nieosiągalny, mimo wielu prób kontaktu.
Według naszych informatorów, handel spinaczami to przykrywka dla handlu bronią i sprzętem wojskowym. Mechanizm ustawiania przetargów był prosty - firma Masterbiuro dawała wojskowym łapówkę. Potem zgodnie z prawem ogłaszano przetarg na dostawy dla wojska, ale jego warunki określano tak, by wygrać mogła właśnie firma Masterbiuro. Z naszych ustaleń wynika, że Masterbiuro współpracowało z wojskiem od lat. Handlowało m.in. z 2. Bazą Materiałowo-Techniczną Wojsk Lotniczych i Obrony Powietrznej w Kutnie, którą dowodzi pułkownik Roman Musiał. W 2001 r. spółka wygrała przetarg na dostawę dla jednostki maszyn biurowych. W przetargu brało udział piętnastu oferentów - 4 oferty odrzucono bez rozpatrywania. Masterbiuro wygrało też przetarg dla tej samej jednostki rok później, ale tym razem na dostawę aparatów telefonicznych (klawiszowych). Złożono 5 ofert, z czego 3 odrzucono bez rozpatrywania. Baza z Kutna to klient atrakcyjny - kupuje wszystko, co może się przydać w wojsku: od kalesonów, po specjalistyczny sprzęt wojskowy.
Grupa Suskiego
Krzysztof Suski, syn komendanta powiatowego Milicji Obywatelskiej w Iławie, kilka lat temu awansował do elity biznesowej kraju. Interesy z wojskiem robił m.in. dlatego, że jednym z dyrektorów Banpolu jest generał brygady Ryszard Żuchowski, prezes Stowarzyszenia Saperów Polskich, uhonorowany krzyżami komandorskim, oficerskim i kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Gen. Żuchowski to były szef wojsk inżynieryjnych Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, a jeszcze kilka miesięcy temu szef wojsk inżynieryjnych Dowództwa Wojsk Lądowych. W Banpolu generał jest dyrektorem ds. strategii i obrotu specjalnego. W wojskowej terminologii "obrót specjalny" oznacza handel bronią i sprzętem wojskowym. W rozmowie z "Wprost" zatrudnienie w Banpolu gen. Żuchowski tłumaczy szczęśliwym splotem okoliczności. - Była okazja, więc się zatrudniłem - mówi.
W interesach Suskiemu pomagają byli funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa i Urzędu Ochrony Państwa. Tworzą zhierarchizowaną strukturę, którą sami nazywają "grupą Suskiego". Jeden z byłych oficerów SB, a potem UOP, który zajmował się m.in. technikami operacyjnymi, werbuje właściwych ludzi do grupy. Do pracy ściągnął m.in. Romana Maniszewskiego, szefa wydzia-
łu V Zarządu Śledczego UOP. Prezesem jednej z firm grupy został z kolei Jerzy Gajdowski, były wiceszef zarządu śledczego UOP. To w dużej mierze dzięki takim współpracownikom - jak twierdzą nasi informatorzy - Suski może prowadzić rozległe interesy, w tym z armią. To ci współpracownicy kilkakrotnie uchronili go od poważnych kłopotów z wymiarem sprawiedliwości.
Przyjaciel przyjaciela prezydenta
Krzysztof Suski od lat przyjaźni się z Włodzimierzem Wapińskim, biznesmenem związanym z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim. W latach 90. Wapińskiego skazano w Szwecji prawomocnym wyrokiem za obrót narkotykami. Po przeprowadzce głowy państwa do Pałacu Prezydenckiego Wapiński wprowadził się do zwolnionego przez Kwaśniewskich mieszkania.
Niejasnym operacjom finansowym Suskiego oraz jego przedsięwzięciom na styku biznesu i polityki przygląda się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a wcześniej Urząd Ochrony Państwa. Dotychczas ze wszystkich opresji Suski wychodził obronną ręką. Czy i tym razem możni protektorzy ochronią go przed odpowiedzialnością karną?
Imperium Banpolu Pierwsze duże pieniądze Krzysztof Suski zarobił w założonej w 1987 r. firmie Digital, handlującej elektroniką. W 1992 r. Digitalem zajęła się prokuratura, która oskarżyła m.in. Suskiego o wyłudzenie z polskich banków 5 mln marek, miliona dolarów i 10 mln franków belgijskich. Mimo to przez 5 lat nie rozpoczęto procesu. Dopiero przed rokiem prokuratorowi udało się przeczytać akt oskarżenia. W 1998 r. wyszło na jaw, że Poczta Polska zawiera z Banpolem niekorzystne dla siebie umowy. Poczta bez przetargu zamawiała w Banpolu ogromne ilości sprzętu, akceptując znacznie wyższe od rynkowych ceny. Straty liczono w dziesiątkach milionów złotych, a według byłego prezesa NIK Janusza Wojciechowskiego, mogły sięgnąć nawet 100 mln zł. Śledztwa w sprawie niekorzystnej dla skarbu państwa współpracy Poczty Polskiej z Banpolem wszczęły prokuratury w Gdańsku, Bydgoszczy i Katowicach, a czynności operacyjne prowadził UOP. W ostatnich latach Suski zajął się przejmowaniem prywatyzowanych przedsiębiorstw, m.in. Organiki i Biprodeksu, do których należały nieruchomości w atrakcyjnych punktach Warszawy. Na liście referencyjnej Banpolu (obok Poczty Polskiej, GUS, PZU SA, PKO BP czy TP SA) jest też Ministerstwo Obrony Narodowej oraz Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. |
Więcej możesz przeczytać w 47/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.