Drogi Robercie! Piszę do Ciebie z ogniem w ustach, jako że właśnie zjadłem solidną porcję spaghetti z oliwą, czosnkiem i papryką. Eksperymentalnie dorzuciliśmy hojną ręką pokrojone w plastereczki czarne oliwki. Efekt wspaniały, tyle że Miryna nieco przesadziła z papryką i teraz muszę chłodzić swoje rozpalone wnętrze napojami orzeźwiającymi. W ogóle muszę Ci się przyznać, że miewam kłopoty z ostrą papryką. Używam jej w kuchni, lubię jej smak, ale raczej w wymiarze płomyka niż rozbuchanej watry z tańcującymi dokoła Janosikami w sombrerach. Większa ilość chili, czuszki, jalapeno czy innych ognistych papryczek zapiera mi dech i powoduje, że górna część mojej wewnętrznej jadłostrady, odpowiedzialna za doznania smakowe, zamienia się w piekącą, obolałą ranę i traci jakąkolwiek zdolność odróżniania słonego od kwaśnego czy słodkiego. Dlatego mam poważnie ograniczoną możliwość poznawania niuansów kuchni bałkańskiej, meksykańskiej, a już najbardziej tajskiej.
Ale wcale to nie znaczy, że nie jadam pikantnie. Jakby w zamian za upośledzenie na punkcie papryki natura wyposażyła mnie w nieludzką wprost odporność na moc pieprzu. I kocham jego aromat i smak. I jego ogień - raczej czarny w porównaniu z czerwienią płomieni papryki. Lubię i czarny, i biały, i zielony. W końcu to ten sam pieprz, tylko jeden suszony w całości, drugi łuskany, trzeci świeży bądź marynowany. Gdybym robił listę najważniejszych przypraw świata, umieściłbym pieprz na drugim miejscu, zaraz za solą. Pasuje prawie do wszystkiego, używa się go nawet do niektórych deserów: oczywiście do piernika, do świeżych truskawek (można je marynować w pieprzu, można posypać na wydaniu), a w nowej krakowskiej restauracji Leonardo jad-łem niedawno wyśmienity krem czekoladowy z pieprzem, którego było tam naprawdę dużo. Charakterystyczny pieprzowy smak mają także kurki. Nie bez powodu ich nazwa przyrodnicza to pieprznik jadalny.
Wznoszę Twoje zdrowie kieliszkiem pieprzówki!
Bikont Pieprzący Wieprza Pieprzem
Piotrusiu!
Pieprz, Przyjacielu, czasem ważniejszy jest od soli. Jak gotujesz rybę na parze albo ją pieczesz, wystarczy mięso intensywnie skropić sokiem z cytryny, by nie odczuwać konieczności solenia. Lecz taka ryba, nie doprawiona odrobiną świeżo zmielonego białego pieprzu, jest jałowa niczym polskie przepisy antykorupcyjne. Świeżo zmielonego - powiadam, bo to niemal moja obsesja. Miliony ludzi na całym świecie używają ton pieprzu mielonego fabrycznie i jest to proceder równie powszechny jak niezrozumiały. Pieprz mielony po otwarciu torebki zaraz wietrzeje, przyjmuje obce zapachy, a przecież wystarczy kupić całe ziarna i młynek, by samemu mleć, ile i jak grubo się chce.
Kocham go, lecz inne źródła ostrości również. Predylekcję do czuszki i innych odmian ostrej papryki wykazywałem podobno od wczesnej młodości. Kroniki rodzinne głoszą, że bawiąc w wieku lat trzech nad Balatonem, pożerałem publicznie najbardziej płomienne strąki, a zachwyceni Madziarzy masowo stawiali rodzicom palinkę. Prawdopodobnie od tego czasu nie mam żadnych oporów przed jedzeniem rzeczy, które wielu z naszych krajan uznałoby za niejadalne. To prawda, że hinduskie vindaloo, jedną z najostrzejszych rzeczy, jakie zdarzają się na ziemi, pochłaniam wolniej, lecz czynię to z ochotą. Lubię jednak, gdy ostrość czemuś służy, uwypuk-la kompozycję dania, a nie jest ostrością bezmyślną, przykrywającą płomieniem niedostatki smaku. Dlatego ubóstwiam kuchnię tajską, chyba najpikantniejszą w świecie, a jednak pełną zaskakujących połączeń, wonną niezwykle. Pragnę Ci na koniec przypomnieć, że w wielu językach pieprz i papryka jednym słowem są zwane, kiedyś i u nas na paprykę mówiło się "pieprz turecki". Dodam, że jutro na obiad robię ostre curry z kurczaka w mleczku kokosowym. Dzieci już się przyzwyczaiły.
Twój pieprzolubny RM
Wznoszę Twoje zdrowie kieliszkiem pieprzówki!
Bikont Pieprzący Wieprza Pieprzem
Piotrusiu!
Pieprz, Przyjacielu, czasem ważniejszy jest od soli. Jak gotujesz rybę na parze albo ją pieczesz, wystarczy mięso intensywnie skropić sokiem z cytryny, by nie odczuwać konieczności solenia. Lecz taka ryba, nie doprawiona odrobiną świeżo zmielonego białego pieprzu, jest jałowa niczym polskie przepisy antykorupcyjne. Świeżo zmielonego - powiadam, bo to niemal moja obsesja. Miliony ludzi na całym świecie używają ton pieprzu mielonego fabrycznie i jest to proceder równie powszechny jak niezrozumiały. Pieprz mielony po otwarciu torebki zaraz wietrzeje, przyjmuje obce zapachy, a przecież wystarczy kupić całe ziarna i młynek, by samemu mleć, ile i jak grubo się chce.
Kocham go, lecz inne źródła ostrości również. Predylekcję do czuszki i innych odmian ostrej papryki wykazywałem podobno od wczesnej młodości. Kroniki rodzinne głoszą, że bawiąc w wieku lat trzech nad Balatonem, pożerałem publicznie najbardziej płomienne strąki, a zachwyceni Madziarzy masowo stawiali rodzicom palinkę. Prawdopodobnie od tego czasu nie mam żadnych oporów przed jedzeniem rzeczy, które wielu z naszych krajan uznałoby za niejadalne. To prawda, że hinduskie vindaloo, jedną z najostrzejszych rzeczy, jakie zdarzają się na ziemi, pochłaniam wolniej, lecz czynię to z ochotą. Lubię jednak, gdy ostrość czemuś służy, uwypuk-la kompozycję dania, a nie jest ostrością bezmyślną, przykrywającą płomieniem niedostatki smaku. Dlatego ubóstwiam kuchnię tajską, chyba najpikantniejszą w świecie, a jednak pełną zaskakujących połączeń, wonną niezwykle. Pragnę Ci na koniec przypomnieć, że w wielu językach pieprz i papryka jednym słowem są zwane, kiedyś i u nas na paprykę mówiło się "pieprz turecki". Dodam, że jutro na obiad robię ostre curry z kurczaka w mleczku kokosowym. Dzieci już się przyzwyczaiły.
Twój pieprzolubny RM
Schab inkrustowany pieprzem Podaje Piotr Bikont |
---|
Jeżeli używam innego pieprzu niż zielony marynowany, to zalewam go ciepłą wodą i odstawiam na 30 minut (nie musi całkiem mięknąć). Kroję schab na kotlety o grubości 2 cm, nacieram solą i rozkładam je na desce. Posypuję kulkami pieprzu (odcedzonymi), które następnie kciukiem wciskam w mięso. Potem jeszcze trochę ugniatam pięścią. Kotlety smaruję oliwą, układam w misce i wstawiam do lodówki na 30 minut. Piekę kotlety na ruszcie (czyli grillu) i podaję na grzankach usmażonych na maśle i posmarowanych czosnkiem. |
Więcej możesz przeczytać w 50/2003 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.